wtorek, 1 lutego 2011

Lunch na wysokościach

Zanim zacznę chciałam tylko korzystając z przywileju prowadzenia tego bloga napisać jedną rzecz - fajnie by było, gdyby część osób tak mocno krytykujących jakikolwiek wybór inny od Kanady zdali sobie sprawę z tego, że gdzie indziej też może być fajnie, i że skoro Wam jest tutaj super dobrze, to nie znaczy, że wszystkim będzie :)

Jak już wspominałam, wczoraj wybraliśmy się zjeść lunch w restauracji w CN Tower. Cała oferta była częścią Winterlicious, czyli akcji trwającej od 28go stycznia do 10go lutego, kiedy to uczestniczące restauracje oferują swoje ograniczone menu za znacznie niższe ceny niż zwykle. Z tego co wiem, jest też Summerlicious, z którego też na pewno skorzystamy. 
W ten weekend zamknięta była najbardziej uczęszczana część głównej (jednej z trzech - nie mogłam się powstrzymać ;)) linii metra, co w niektórych komentarzach w sieci urastało momentami do zamachu na wolność mieszkańców Toronto :) Może się tak wystraszyli, że gdzieś będą musieli iść. Na szczęście większość zareagowała normalnie, czyli ze zrozumieniem, ze kiedyś prace naprawcze trzeba wykonać. O dziwo TTC spisało się rewelacyjnie - na stacjach skrajnych, na których "kończyło" się metro były stada pracowników informujących o sytuacji i kierujących do zastępczych autobusów. Jak zobaczyliśmy kolejkę, to w pierwszym odruchu zaklęliśmy, ale okazało się, ze nie tylko wpakowywanie ludzi szło sprawnie, ale zaraz podjechał następny, więc bez żadnego problemu dostaliśmy się tam gdzie zamierzaliśmy. 


CN Tower była do 2007 najwyższą wolnostojącą budowlą na świecie. Poniżej pokazane jest wnętrze kosza zerżnięte z Wikipedii :)

Image Hosted by ImageShack.us

Wynika z powyższego, że nasz lunch pochłanialiśmy na wysokości 346 metrów. Pięć metrów wyżej znajduje sie restauracja wykonująca pełny obrót co 72 minuty Nieco niżej jest szklana podłoga (Glasboden na rysunku), na którą weszłam z dużym oporem i aż mi się ręce spociły. Efekt wydaje się taki se, jak się ogląda zdjęcia, jak się nad tym stoi, to jest mniej luzacko :) W wieży jest 2759 stalowych stopni, dostępnych jest 1769, po których grupy szaleńców wbiegają na górę podczas corocznej imprezy charytatywnej :) Nie są natomiast dostępne na co dzień. Wikipedia informuje również, że wieża skłania do bicia rekordów, z których chyba najbardziej urzekło mnie spadanie po schodach (1h 51minut) oraz najdłuższe jodłowanie (7h 29minut).

Wjechaliśmy na górę, posadzono nas przy stoliku, po czym rozpoczęliśmy fotografowanie i napawanie się widokiem, który prezentował się bardzo ciekawie dzięki naprawdę pięknej pogodzie.

Tak wygląda najściślejsze centrum:
Image Hosted by ImageShack.us

To widok na północną część miasta i przypadłości - czarne kółeczko to nasze miejsce :) No kawałek do centrum mamy ;)

Image Hosted by ImageShack.us

Tu mamy wyspy, na które chcemy się wybrać na wiosnę i trochę przymarzniętą zatokę:

Image Hosted by ImageShack.us

Widok na wschodnią część Toronto i przypadłości:

Image Hosted by ImageShack.us

Lotnisko na wyspie i startujący samolot (powodzenia w szukaniu go na zdjęciu ;))

Image Hosted by ImageShack.us

Część zachodnio-północna:

Image Hosted by ImageShack.us

Prawie jak dwa miasta przedzielone ulicą :)

Image Hosted by ImageShack.us

Widok w dół...

Image Hosted by ImageShack.us

CN Tower z poziomu ziemi, na tle pięknego nieba, nie poprawianego Photoshopem.

Image Hosted by ImageShack.us

A w naszym menu znalazło się:
Przystawki
1. Krem z dyni z orzechami pecan
2. Wędzony łosoś z kozim serem z ziołami, szparagi i zielenina :)

Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

Główne danie:
1. Kiełbaska z wieprzowiny cebulowej z koprem włoskim, z sałatą i pasternakiem. Sos był bodajże miodowo-lawendowy (???)
2. Pstrąg tęczowy z warzywem, którego nie znam i sosem cytrusowym. I pyry :)

Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

Deser:
1. Jabłkowy crumble (nie mogę wymyślić polskiej nazwy) z lodami i cynamonem.
2. Rabarbar w dobrym sosie ;) oraz waniliowa pianka. Taka śmietanowo puddingowa. Z jeżyną :)

Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

Panu Koali, jak widać, smakowało :)

Image Hosted by ImageShack.us

Całość kosztowała 34$ :)

35 komentarzy:

  1. Zapomniała s dodać ze mozna takze wyjechać znacznie wyżej - aż do tej kuleczki - jest tam otwarty taras widokowy na którym wieje ze aż miło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak i można stamtąd stan Nowy Jork zobaczyć, bo widoczność sięga 160km :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne zdjęcia. Też mi się tam podobało. Byłam tam na kolacji, więc nie wiem czy dokładnie w tym samym miejscu czy nie, i ta szklana podłoga bardzo mi się podobała.

    Bardzo smaczny lunch!

    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdają sobie sprawę, że może być fajnie, zdają. Tyle, że niekoniecznie będzie łatwiej, a zdaje się o tym pisaliśmy:)

    A widoki bardzo ładne. Ja nie lubię wysokości, więc się tam chyba nie wybiorę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Alicja: ja nie wiem czy mi się podobała, bo miałam blokadę psychiczną, żeby na nią wejść :)

    OdpowiedzUsuń
  6. resvaria: łatwiej na początku pod kątem punktów, o których pisałam.

    Ale wysokości nie lubisz tak że nie lubisz, czy histerycznie nie lubisz? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie histerycznie, ale nie przepadam. Jak nie musę to nie włażę. Za to wlezę do każdej jaskini i zajrzę do każdej dziury;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To ja na odwrót, wysokość zniosę, natomiast w jaskiniach przeraża mnie przeciskanie się. Niby wiem, że grunt to nie panikować, bo trasy są tak zrobione, żeby przeleźć przez każdą dziurę, ale nie dałabym rady. Atak paniki murowany. Chyba mam jakąś lekką klaustrofobię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mniam, smacznie wyglada :) a widoki super, fajnie ze Wam sie trafila taka ladna pogoda, co w ciagu ostatnich paru tygodni jest rzeczywiscie rzadkoscia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ten komentarz powyzej to bylam ja, ale mi sie za szybko nacisnelo i nie zdazylam calej nazwy wpisac...

    OdpowiedzUsuń
  11. Piekna pogode mieliscie - w sam raz na taki widowiskowy lunch:)
    i jeszcze pifko bylo!

    OdpowiedzUsuń
  12. widze ze z pogoda idealnie wymierzyliscie. brakuje mi jednak fotek wieczornych - czyzby wiec plan przeczekania zachodu nie wypalil? tez planujemy sie wybrac i zastanawiamy sie ktora opcja korzystniejsza dzienna czy nocna:]

    OdpowiedzUsuń
  13. widoki świetne (o ogolonym Panu Koali nie wspomne ;) Menu przednie, az mnie zassało w 4 z moich osmiu żołądków. To pisałem ja, alf z Melmak ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. To ja idę zjeść śniadanie - tak ładnie to wszystko wygląda, że aż zgłodniałam. A widoki fantastyczne, superowe. A Panu Koali, pysio tak sympatycznie się śmieje, jakby wygrał w totka - chyba był głodny :-))

    OdpowiedzUsuń
  15. Sliczne te widoczki. Super, ze sie zgraliscie z pogoda, bo takie sloneczko jakie bylo w niedziele ostatnio nie za czesto sie zdarza:)

    Ja na ta szklana podloge nie wlazlam mimo, ze nie mam leku wysokosci. Nie wiem, to jest jakies bardzo dziwne uczucie widziec wszystko POD soba na takiej wysokosci;) Cos mnie zawsze sciska w gardle i nie wchodze (bylam juz tam kilka razy, bo zawsze odwiedzajacym Toronto nalezy to przeciez pokazac!)Nie jestem jednak strachliwa, bo np wszystkie atrakcje w Wonderland zaliczylam bez obaw o swoje zycie. No, a na szklana podloge nie moge:)

    W restauracji bylam jednak nie w tej, w ktorej Wy byliscie. Ta, w ktorej bylam (na przyjeciu weselnym kolezanki) krecila sie wokol swojej osi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szklana podłoga - ta w Toronto zrobiła na mnie wrażenie - w sumie tylko kilkaset metrów, ale widać było pchly samochodowe i bakterie ludzkie i czulo sie wysokość. A niedawno byłem na tym słynnym szklanym moście nad Grand Canyon - 1200 metrów spadku. I wrażenie znacznie gorsze bo nie ma punktów odniesienia.

    OdpowiedzUsuń
  17. W Tokio też była szklana podłoga i o dziwo nie miałam oporu na niej stanąć.Czyli jestem bardziej odważna niż moja córcia . A samolotu nie dojrzałam

    OdpowiedzUsuń
  18. No i co Koala? Mamy luty i mamy pierwszy i najwiekszy w sezonie "severe storm warning" na wtorkowa noc i srode rano! Czekalas na luty i co on przyniesie i masz;)))))) Zartuje oczywiscie, choc zapowiada sie, ze jutro nie ide do pracy.....Juz dzis koncze co mialam zrobic w srode aby nie bylo niespodzianek i aby ludziska mieli zaplacone:) Trzymajcie sie cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ooo jak Wam sie pieknie udal lunch:)) Widoki wspaniale!!

    OdpowiedzUsuń
  20. kobietapracująca: smacznie wyglądało i smaczne było ;) I się zdziwiliśmy, że choć porcje wyglądały na małe, całkowicie wystarczyło :)

    Ania: oczywiście, do niedzielnego lunchu "wyjściowego" musi być pifko :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. martinkemp: niestety wszystko poszło sprawniej niż się spodziewaliśmy. nie pomyślałam, ze przy takiej akcji i gotowym menu oni mają wszystko przygotowane, więc w godzinę skończyliśmy lunch. Jeszcze sobie piwo dopiliśmy, powłóczyliśmy się w te i we wte i doszliśmy do wniosku, że bez sensu tam kwitnąć 2-3 godziny do zachodu słońca. W sumie szkoda, bo przy tej pogodzie zachód musiał być niesamowity z tej perspektywy... Może na Summerlicious się na kolację wybierzemy :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Baśka: a jakie dobre było! :P Tylko karkandaków nam tu brakuje...

    OdpowiedzUsuń
  23. Aga: został przyłapany na wpychaniu jedzenia do pyska, tylko mi nie wyszło zdjęcie, wiec zostało to jak już się cieszy po :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Monika: no właśnie, jakaś blokada psychiczna jest na szklanej podłodze. Ta restauracja w której byłaś nie brała udziału w Winterlicious. I jest (podejrzewam) ze dwa razy droższa od Horizon.

    OdpowiedzUsuń
  25. Mamo: :))) Bo samolot jest niemal nie do dojrzenia jak się nie wie gdzie on jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Marek: weź mi nawet nie mów... 1200m?!?!?!?

    OdpowiedzUsuń
  27. Monika: na razie wielkiego dramatu nie ma, chyba przeszło bokiem :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Stardust: udał się, udał, zastanawiam się, czy to Toronto sie nie kryguje "no lub mnie, zobacz jakie jestem ładne" ;)))

    OdpowiedzUsuń
  29. mozna tez wejsc po schodkach w ramach akcji charytatywnych na przyklad. wchodzilam juz trzy razy, polecam :) 1770 stopni albo cos kolo tego.

    OdpowiedzUsuń
  30. A ja chyba wypatrzyłam ten samolot :-)) Dzieląc obrazek na pół linią pionową i znów na pół linią poziomą, to on znajduje się prawie na przecięciu tych linii, w lewej górnej ćwiartce. Tam na śniegu jest narysowane takie jakby małe "a" i nad tą literką jest samolot wyraźnie skierowany dziobem w górę. Dobrze widzę?
    A tak mi się skojarzyło, że Ty lubisz mieszkać blisko wieży telewizyjnej. Teraz nieco dalej, ale i miasto nieco większe :-))

    OdpowiedzUsuń
  31. Oglądam te Wasze fotki z miną inteligentną jak u pacjenta na fotelu dentystycznym. Widokówki super, ale bardziej wzruszyła mnie zawartość talerzy. Muszę chyba jeszcze coś wchłonąć przed snem.

    W kwestii formalnej - pozwoliłem sobie zestrzelić to startujące Luftwaffe:
    http://tiny.pl/hckcc

    Pozdr@wiam,
    TRUSKAVA

    OdpowiedzUsuń
  32. b.: 1769, o czym stoi jak byk w notce :) Gratuluję samozaparcia, ja wprawdzie sport lubię, ale wchodzenie po schodach mnie delikatnie mówiąc wkurwia ;) Choć wiem jak rewelacyjnie działa na tyłek ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Aga: brawo, wygrała Pani tytuł Miss Spostrzegawczości! :))) A swoją drogą, to nudziło Ci się chyba, co? ;) Co do wieży to powiem tylko: HA HA HA :P

    OdpowiedzUsuń
  34. Truskava: no i mamy Miss i Mistera Spostrzegawczości :))))

    OdpowiedzUsuń
  35. Zawsze lubiłam zabawy typu "znajdź 5 szczegółów różniących te obrazki" :-) Nie nudziłam się, ale tydzień siedziałam w domu na zwolnieniu lekarskim - przeziębiłam się, nie jakoś tragicznie, ale stwierdziłam, że nie będę chora chodzić do pracy, bo potem choroba ciągnie się bez końca, a za tydzień jadę na narty. Tym razem chyba będą to narty wodne, bo zapowiadają odwilż.

    OdpowiedzUsuń