Było faktycznie zielono i egzotycznie:

Kaktusy wyglądające jak milusie w dotyku:

Kaktusy nieco mniej milusie ;)

Koala zaciekawiona z zapasem kofeiny:

Tam banany rosną!!! W zimie! :)

Kwiatek wyglądający na sztuczny, choć jest prawdziwy. Ta brzydka ściana za nim też jest prawdziwa:

Wiosna mi się zamarzyła...

Koala wiosenna:

Nie wiem co to za kwiat, ale śliczny jest:

Leda z Zeusem pod postacią łabędzia. Mitologia mówi, że Zeus uwiódł Ledę, która zniosła dwa jaja, z których wykluło się czworo dzieci. Lubię mitologię, ale odmawiam odpowiedzi na pytanie jak księżniczka spartańska zniosła jajo ;) U Greków przedziwne rzeczy się działy :)

Prawie walentynkowo:

Koala zimowa. Na dworze było już bardziej monochromatycznie:

Potrzebna nam była ta odrobina zieleni, nie mówiąc o temperaturze. Rzeczywistość spłatała nam z kolei figla, od wczoraj miało być już praktycznie na plusie przez cały tydzień, a tu przywiało jakieś paskudztwo i dzisiaj windchill mało mi palców nie odmroził - obecnie jest odczuwalna -10, ale w ciągu dnia było -naście. Na razie wszystkie prognozy dzielnie utrzymują, ze czwartek-piątek ma być w okolicach +10, mam nadzieję, że znowu nie zmienią zdania :)
A póki co nastoletnia część Kanady pogrążyła się w żałobie po tym jak Justin Bieber nie zdobył Grammy przegrywając z Esperanzą Spalding. Po ogłoszeniu wygranej zrobiliśmy to, co zapewne większość oglądających- sprawdziliśmy w google kto zacz, bo pierwszy raz dziewczynę na oczy widzieliśmy. Szybko się dowiedzieliśmy dlaczego - obraca się w klimatach jazzowych, z którymi mamy do czynienia z doskoku.
Ponieważ uwielbiam rozdania nagród, już się nie mogę doczekać Oskarów. I oglądania ich na żywo o normalnej porze. Od czasu jak zaczęłam pracować przestało mnie bawić siedzenie przed TV w nocy z niedzieli na poniedziałek :)
Na koniec muzycznie, piosenka zespołu, który zgarnął trzy statuetki niedzielnego wieczoru: Płyta Roku (czy ktoś może mi wytłumaczyć czym się różni Record od Album? Poważnie pytam), Piosenka Roku, Najlepsza Piosenka Country (poważnie to jest country??? Mam jakieś bardziej tradycyjne wyobrażenie tego gatunku). Czyli Panie i Panowie: LADY ANTEBELLUM!
ten kaktus na drugiej focie wygląda jak Latający Potwór Spaghetti :D
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia z Ogrodu Botanicznego!!!
OdpowiedzUsuń@orys To jest Flying Spaghetti Monster.
OdpowiedzUsuńLadnie w tym ogrodzie a ja nawet tam jeszcze nie bylam;) Za to bylam w Centennial Park Conservatory, tez piekne ale pewnie mniejszy obiekt niz ten Wasz;)Jest w Etobicoke, wybierzcie sie tam latem, warto!
OdpowiedzUsuńCo do Justina Bieber'a to raczej dzieciaki oplakuja przegrana, bo z tego co wiem (od nastaletniej corki)to wiekszosc nastoletniej mlodziezy go nie cierpi!!!Moja corka, jak tylko wspomne JB, zaraz udaje odruchy wymiotne;)
Oryś: dla mnie wygląda jak coś mięciutkiego :) Może być mięciutkie spaghetti :)
OdpowiedzUsuńStardust: dziękuję :) Tym razem głównie Pan Koala szalał z aparatem :)
OdpowiedzUsuńMonika: Słyszałam, że go słuchają 10letnie dziewczynki, ale myślałam, ze do 14-15latek też trafia :) W końcu za chwilę skończy 17 lat i będzie prawie dorosły, hahaha :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię Allan Gardens. Mieszkaliśmy tuż obok przez kilka lat (Pembroke St.) i bardzo wygodnie tam było, choć okolica jest "trudna", z powodu bezdomnych i prostytutek. Co nie przeszkadza w tym, że ceny domów są horrendalnie wysokie w całej dzielnicy, a w sąsiednim Cabbagetown (jak chcecie obejrzeć ładne wiktoriańskie wille to właśnie tam należy się udać), sąsiadującym przez drogę z niesławnymi "familokami" w Regent's Park jeszcze wyższe. No ale to samo centrum miasta i prawie wszędzie można dojść na piechotę... Na zajęcia piechotą miałem 20 minut na przełaj przez Queen's Park, tramwajem 10-15.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze jeden ogród botaniczny, bliżej Was, w którym nigdy nie byliśmy. Nie wiem czy mają szklarnie:
http://www.torontobotanicalgarden.ca/
A u nas dzisiaj od rana wielka nowosc - snieg;) Sypie takimi platami jak w bajce, no ale za pol godziny pewnie nic z tego nie pozostanie haha.
OdpowiedzUsuńZ Esperanzy to wszyscy dumni jestesmy w miescie, bo ona nasza jest!
Fajne zdjecia, jak sie popatrzy na takie klimaty to od razu weselej:)
Do wiosny juz niedlugo, u mnie juz zakwitaja jakies wczesne odmiany wisni.
ania_2000
A u nas 78 F...
OdpowiedzUsuńMarek, a gdzie Ty na Florydzie mieszkasz? W niedziele wlasnie wrocilismy i dlatego sie zaciekawilam;)
OdpowiedzUsuńMonika: Marek to Bienvenido a Miami :)
OdpowiedzUsuńresvaria: fakt, jak wracaliśmy to napatoczyliśmy się na kilku średnio ciekawie wyglądających panów. Ale tak jak piszesz, okolica ładna i wszędzie blisko. Znaczy wszystko w centrum blisko ;)
OdpowiedzUsuńAnia: u nas topnieje! A przez następne dwa dni okolice 10 i ma padać, wiec jest szansa, że zmyje sie chociaż część soli i brudu. W przyszłym tygodniu znowu ma być śnieg, ale mam nadzieję, że to już ostatnie podrygi :)
OdpowiedzUsuńMarek: bo Cię zbanuję ;)
OdpowiedzUsuńMonika - central Florida, east coast - Melbourne.
OdpowiedzUsuńKoala - dziś ma być 80F :) Zero chmurek.
Marek: Pamiętasz jak brzmiał Kaczor Donald jak się wściekał? Ja mam teraz coś takiego w głowie jak widzę te twoje 80F ;)
OdpowiedzUsuńOooo, przez przypadek wiem gdzie jest Melbourne, bo mielismy tam miedzyladowanie w drodze do Fort Myers:))))Jakis dowcipny pasazer, w odpowiedzi na info stewardessy, ze mamy miedzyladowanie w Melbourne, spytal: Melbourne Australia????? LOL
OdpowiedzUsuńPani Koalo, proszę przygotwać się na marcowe śniegi, i to raczej koniecznie, bo w TO chyba zawsze pada śnieg w marcu, a i w kwietniu chyba też to jest to możliwe. Wiesz co się mówi na temat kwietnia po polsku! Mimo, że Toronto leży na południe od Warszawy, to Toronto jest blisko Calgary (mówiąc o szerokości geograficznej). No a poza tym te ciężkie zimy są częścią uroku Toronto. Wszystko robi się w zimie we wnętrzach, najwięcej dzieci rodzi się tam we wrześniu i październiku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alicja
Moniko - Melbourne, FL zostało tak nazwane dla uczczenia pierwszego pocztmistrza który właśnie pochodził z Melbourne, Australia :)
OdpowiedzUsuńA ja z innej beczki...Włosy Ci ładnie urosły i świetnie sobie z nimi radzisz:) A u nas też znów zima i oczywiście nastapił kolejny paraliż miasta,ale trochę jakby bardziej w kierunku stadionu wszystko stało bo w drugą(druga strona to dla mnie Malta) wolno,ale jechało. To było sprawozdanie z godziny 18.00 z miasta zwanego Poznań :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Alicja: nie-e. Ja odmawiam przyjęcia tego do wiadomości... ;)
OdpowiedzUsuńEwa: a dziękuję, Pan Koala pomaga przystrzygając tył, troszke mu się ręka omsknęła parę razy, ale nie jest źle ;) No ciekawe dlaczego dzisiaj jakoś tak wszyscy w kierunku stadionu wylegli, ciekawe...;) Meczu niestety nie oglądałam, ale z tego co widziałam znowu powrót zimy i czerwona piłka :)
OdpowiedzUsuńAlicja - nie strasz, rok temu 1szego kwietnia bylo 18 stopni na plusie.
OdpowiedzUsuńAnonim: dziękuję dobry człowieku :)
OdpowiedzUsuńAnonimie, a wiesz co to za dzień - 1 kwietnia?
OdpowiedzUsuńNo właśnie!
Zawsze lepiej przygotować się na najgorsze, a mieć nadzieję na lepsze! Wtedy rozczarowanie wydaje się mniejsze, a radość - znacznie większa!
Pozdrawiam, Alicja