środa, 30 marca 2011

Kącik muzyczny - Babylon Circus

W dzisiejszym odcinku jeden z moich ulubionych zespołów, francuski Babylon Circus. Pierwszy raz o nich usłyszałam w 2005 roku jak się wybierałam na festiwal Rock For People do Czech. Spodobała mi się ich strona internetowa i zapragnęłam ich zobaczyć na żywo - niestety wtedy nie zdążyłam i Babylon przeszedł mi koło nosa. Odkryłam za to Persiana Jones, ale to już inna historia :)

Zespół istnieje od 1995 roku i w ska i reggae wplata chanson, co uwielbiam. Słychać też duże wpływy muzyki cyrkowej, a ich strona kiedyś była ilustracją namiotu cyrkowego. Na scenie są jednym wielkim żywiołem, jak miałam okazję się przekonać na Woodstocku w roku bodaj 2006. Koncert był jednym z tych co na długo zostają w pamięci, chłopaki bawią się muzyką, opowieściami które są zawarte w ich piosenkach a na dodatek angażują w zabawę publikę. W 2003 roku nagrali album "Dances of Resistance", na którym zaangażowali się w tematykę antywojenną, sugerując, że tańcząc i jednocząc się w jakiś sposób stawiamy opór niesprawiedliwości i wyrażamy swój sprzeciw w temacie wojen. W jednym z moich ulubionych kawałków "Musical terrorism act" śpiewają o świadomości politycznej i podają prostą w gruncie rzeczy prawdę "to zależy ode mnie, to zależy od ciebie, długa droga prowadzi do spełnienia marzeń".

Tak rozpoczęli koncert na Woodstocku (przemowa po polsku mnie wzruszyła ;)):


Tutaj silne wpływy chanson:


Bez prądu też im wychodzi:


I mój ulubiony akt terrorystyczny:

piątek, 25 marca 2011

Ile to będzie na rękę, czyli nic nie rozumiem

Kanadyjski system obliczania pensji netto mnie przerasta. Próbowałam go ugryźć z różnych stron i bardzo szybko mnie zniechęcał. Zacznijmy od tego, że tutaj o wiele częstsze niż w Polsce jest pracowanie za stawkę godzinową. Jest to rewelacyjny czynnik motywujący do nie spóźniania się i nie wychodzenia wcześniej :)
W kraju prawie zawsze miałam umowę o pracę, albo zlecenie, więc nie jestem pewna co do metodyki liczenia przy pracy "na godziny", ale wydaje mi się, że stawki są takie same - tyle procent na ubezpieczenie zdrowotne, tyle na społeczne i tak dalej. Praktycznie zawsze się odejmowało ustalony procent i wychodziło ile będzie na rękę - różnice były przy odliczaniu podatku, niektóre firmy odliczały 19%, dzięki czemu później był zwrot przy rocznym rozliczeniu, niektóre kalkulowały tak, zeby miesięcznie było więcej na koncie, za to nie było zwrotu.

Chwalę się podwójnie, a jutro wrzucę nowa notkę :)

Panie i Panowie!

Po pierwsze od jakiegoś czasu jestem zarejestrowaną studentką CIMA, czyli certyfikatu bez którego mogę sobie robić karierę w finansach we własnych snach. Cały system jest trudny, pracochłonny i drogi - z reguły się zaczyna od pięciu egzaminów (do każdego kniga 500stronicowa formatu A4), żeby w ogóle rozpocząć etap właściwy, czyli dziewięć egzaminów ze stopnia kolejno Operational, Management i Professional, zakończonych jakąś masakrą, czyli ogólnym testem kompetencji, przed którym wszyscy siwieją i wyzbywają się całego magnezu z organizmu. Dzisiaj dostałam informację, że z racji mojego wykształcenia jestem zwolniona z pięciu wstępnych egzaminów!!! Oznacza to ni mniej nie więcej jak przyspieszenie całego procesu o niemal dwa lata i zaoszczędzenie jakichś 1800 funtów :))))) Nie byłam pewna czy mi zaliczą wszystkie i czy w ogóle zaliczą, bo to że moja uczelnia jest na liście uprawnionych do zwolnień, nie oznacza, że takowe zwolnienie jest na 100% (mogli na przykład odnosić się do studentów ze specjalnością z rachunkowości, do których nie należałam). Okazało się, że jednak pochodzimy z cywilizowanego kraju i nasze uczelnie może potęgą nie są, ale ktoś jednak o nich słyszał ;)))) Cieszę się niesamowicie, szczerze mówiąc nie mogę się doczekać powrotu do nauki :)
Postanowiłam jednak, że czy mnie zwolnią czy nie i tak kupię sobie książki dla odświeżenia wiedzy i dzisiaj dotarła do mnie pierwsza :) Piękne wykresy w niej są, piękne :)

Po drugie, Pan Koala wraz z Rodzicielką Mą zrobili za moimi plecami akcję i na urodziny dostałam wyczekane słuchawki Dr Dre :) Nie są wprawdzie bezprzewodowe (te kosztują bodaj ponad $400), co zupełnie nie umniejsza ich boskości, a i tak mój iPod nie ma wifi :) Dźwięk jest niesamowity i mam wielką radochę chodząc po ulicy. Pierwszego dnia w nich nawet gotowałam :) Jakbym mogła, to bym w nich spała.

Zdjęcia wraz z dokumentacją pięknej aury za oknem wrzucę jutro, jako podsumowanie notki, do której się w końcu zabiorę.
A póki co, nasze i Wasze zdrowie! :)

piątek, 18 marca 2011

Jak się dyskutuje

Szukałam sobie dzisiaj wywiadów z Richardem Dawkinsem, autorem m.in. "Boga Urojonego" i uderzyło mnie coś, co mi chodziło po głowie od jakiegoś czasu - różnice w prowadzeniu dyskusji, szczególnie z oponentem z którym się skrajnie nie zgadzasz. Jeszcze w Polsce z trudem byłam w stanie oglądać wszelkie TVN24 i inne Co z tą Polską, bo do szału mnie doprowadzało kilka rzeczy:
- dziennikarz zadaje pytanie z tezą, a jak rozmówca do tezy się nie przychyla, to mu zwyczajnie przerywa zadając kolejne rozwleczone pytanie z tezą. Jeśli gość jest uparty, niestety kończy się czas antenowy
- wszyscy mówią na raz. Rany jak mnie to wkurza, mam ochotę rzucać w TV czym popadnie, noż do jasnej cholery przymknij się na chwilę, takie dyskusje to po pijaku można, a nie w "szanującej się" telewizji!

Ponadto zdarzają się takie wpadki:


środa, 16 marca 2011

Wiosna się skrada, a my się bawimy...

... czyli znowu notka z tak zwanej dupy, jak to ładnie Pan Koala określa :)

Podobnie jak Stardust mam jakiś wiosenny kryzys, którego chyba nie doświadczałam za bardzo wcześnie. Bo ja mam tak, ze jak jest zimno i pada i zimno i pada, to wtedy mogę spać cały dzień. Ale jak wychodzi słońce, to energia mnie rozpiera i mogę wstawać o którejkolwiek (no, prawie) i jest dobrze.
W zeszłym tygodniu lało, wiec zwaliłam na pogodę. Dzisiaj już było prawie wiosennie (o ile chodzenie  w kożuchu jest wiosenne ...), poniedziałek też piękna pogoda, a ja dętka. Podejrzewam, że skrada się wiosna, a że tutaj pogoda jest w kratkę, to też tak reaguję .W kratkę, ponieważ: dziś było pięknie i jakieś chyba 6 stopni. Jutro ma padać przy 9 stopniach. W czwartek pięknie z 11 stopniami, w piątek pada i 10. Ja chyba przez to tak reaguję, pomieszanie z poplątaniem :) Ale już idzie, idzie nieśmiało, ale idzie wiosna!!!

piątek, 11 marca 2011

Takie tam luźne

Image Hosted by ImageShack.us

No nie mam o czym pisać. Przygotowuję się mentalnie do notki o nudzeniu się w Toronto, a raczej o tym, że nudzić się nie da, ale muszę materiał zebrać, w sieci pogrzebać, a mam taki tydzień, że cały czas chodzę zmęczona, niewyspana i nic mi się nie chce. Stąd parę luźnych niusów.

piątek, 4 marca 2011

Urodzinowe podziękowania :)

Image Hosted by ImageShack.us

Dziękuję Wszystkim za życzenia i Adze za pamięć i rozgadanie ;)))))

Niestety w przeciwieństwie do Alicji lubię naturę powyżej 7 stopni Celsjusza ;) A po pracy nie bardzo mam siłę na urodzinową grę w curlinga, ale po części urodziny są kanadyjskie. W pracy bowiem jest (o czym nie wiedziałam) osoba, która we współpracy z kadrami zawiaduje systemem urodzinowym. Myślałam, że jak będę cicho siedziała to nikt się nie dowie, a tu niespodzianka - był tort i świeczka i kartka podpisana przez pracowników i odśpiewane Happy Birthday. Fajnie, że mają taką tradycję.

Pan Koala z kolei dodał polski akcent i dostałam urodzinowe pączki na tłusty czwartek :)

Marek: tak, naturyzm i swingerstwo (tak to się odmienia???) to zdecydowanie dwa style najbliższe memu sercu ;)))

Teraz trwają intensywne przemyślenia na temat weekendu - niedziela jest prosta, albo Science Centre albo półtora godzinna wycieczka po Toronto z przewodnikiem (jest co niedzielę taka darmowa propozycja), pytanie co z sobotnim wieczorem. Szukam pracowicie jakiegoś koncertu, albo imprezy "ja preferuję relaks w rytmie roots, reggae, ragga" :) Albo ska. Albo dancehall. Albo cokolwiek z dobrą muzyką :)

Dziękuję jeszcze raz!

PS. W sobotę jest koncert OMD :)))))) Nie wiedziałam, że oni w ogóle jeszcze grają :)

Image Hosted by ImageShack.us