poniedziałek, 31 grudnia 2012

Wszystkiego Naj!

Tak, tak, wiem, nic nie piszę ;) Już nawet nie będę obiecywać, że sie poprawię :)

Póki co Wszystkiego Dobrego, jeśli 2012 był dobry, to jeszcze lepszego 2013, jeśli nie, to tym bardziej ;)

Na szybko: wiem, że jak prosiłam o spotkania, to miałam zablokowany email na bloggerze, w ogóle tego nie zauważyłam, wiec teraz dla wszystkich szwedzkich czytelników, którzy nadal będą chętni na spotkanie:

email: winnix@go2.pl
szwedzka komórka: +46 72 863 55 37

Wracam 2go i wtedy komórka będzie włączona :)))

Bawcie się dobrze!

niedziela, 2 grudnia 2012

Jak prawie nie zdążyłam na egzamin, czy zrobię w końcu pranie i kto chce iść ze mną na piwo :)

Ostatnie dwa miesiące upłynęły mi pod znakiem dość konkretnego stresu, stąd nawet nie miałam jak się skupić na czymkolwiek relaksującym, o pisaniu bloga nie spominając. Otóż postanowiłam uzupełnić moją finansową wiedzę i zaczęłam proces uzyskiwania finansowego certyfikatu CIMA. W Polsce jeszcze średnio to cokolwiek daje (może w Warszawie), ale w pozostałej części świata nie da się zrobić kariery w finansach bez jednego z certyfikatów. CIMA jest najbliższa temu, co robiłam i co chcę robić, czyli rachunkowości zarządczej. Generalnie polega to na tym, że mam 10 egzaminów do zaliczenia, dwie sesje egzaminacyjne w roku i jak to sobie rozłożę, w takim tempie całość zaliczę. Pierwszy egzamin przypadał 20go listopada i nie da się ukryć, że wypadłam nieco z rytmu naukowo-egzaminacyjnego, co sprowadziło na mnie ataki paniki i stresu, które były mi obce na studiach ;)

środa, 7 listopada 2012

Czy Szwedzi są niegrzeczni i egoistyczni?

Z taką opinią i emocjonalną dyskusją spotkałam się na blogu pewnej Amerykanki mieszkającej w Sztokholmie. Dyskusja pod postem przybrała ton dość szokujący, biorąc pod uwagę, że opinie były pisane przez ludzi zarzucających innym nieuprzejmość i brak wychowania. Tutaj znajdziecie notkę: Lost in Stockholm.
Przykładowy komentarz: "I’ve lived in Sweden for many years now (originally from the US) and I can say with some authority that the people here are among the rudest most self-centered people on the planet. And it’s not just folks from Stockholm. The entire culture is dominated by an utter contempt for their fellows."

Nie da się ukryć, że dosyć mocno się zdziwiłam tą opinią, ale przeczesywanie sieci połączone z przeczytaniem paru komentarzy próbujących wyjaśnić stan rzeczy, wyklarowały mi sytuację.

wtorek, 23 października 2012

Pochmurny spacer po Sztokholmie

Oczywiście, że pierwszy weekend mojego pobytu w Sztokholmie był deszczowy i pochmurny :) Podobnie jak jestem przekonana, że będzie sroga zima ;)

W sobotę padało praktycznie cały dzień, więc zrobiłam sobie leniwy dzień w hotelu, natomiast w niedzielę już nie było zmiłuj i pojechałam do centrum, chociaż nie zapowiadało się na rewelacyjną pogodę. Udało mi się zrobić zdjęcia, póki nie padało - pewnie ładniej by wyszły ze słońcem, ale jestem w Skandynawii, nie oczekujmy zbyt wiele w październiku ;)

Bez większego planu, pojechałam do najstarszej części, czyli Gamla Stan i stamtąd po prostu pałętałam się dalej, więc nie wiem na 100% co mam na zdjęciach ;) W tym tygodniu przyjeżdża Koala, więc zwiedzanie będzie już takie z przytupem, a póki co, po prostu obrazki.


sobota, 20 października 2012

Gdzie są grubi ludzie?

No właśnie, kompleksów się normalnie nabawię ;) Jak wiadomo, reprezentatywnych danych nie mam, bo i po 2 tygodniach nie mam prawa mieć, ale dopiero dzisiaj po raz pierwszy w sklepie widziałam grubą parę, do tego czasu nic. Echo. Autentycznie, zaczęłam się obawiać, że jestem najgrubszą kobietą w Sztokholmie ;)

Na razie kursuję między hotelem, firmą a supermarketem, więc jedynie tam mogę obserwować ludzi, plus ten jeden dzień jak Sara nas obwoziła po Sztokholmie w poszukiwaniu mieszkań. Wytężałam wzrok mocno, aż w końcu dramatycznie zapytałam "Tutaj nie ma grubych ludzi, jak wy to robicie???", na co Sara odparła "A nie wiem, może dlatego, że wszyscy mają obsesję chodzenia na siłownię i biegania". Faktycznie, akurat zbliżała się pora obiadu i w okolicy parków można było wypatrzyć ludzi, którzy swoją przerwę obiadową wykorzystują na spalanie kalorii zamiast na ich przyjmowanie.

wtorek, 16 października 2012

Dlaczego wynajem w Sztokholmie jest sportem ekstremalnym?

Chciałam odpisać resvarii, ale jak zaczęłam zgłębiać temat wyszło parę rzeczy, które uznałam, że dobrze by było zapisać jako osobną notkę. Jakby ktoś szukał informacji :)

Dlaczego jest taka jazda bez trzymanki z mieszkaniami w Sztokholmie, jak również w innych częściach Szwecji? Powodów jest kilka i przynajmniej jeden jest dla mnie osobiście dość szokujący. Będę się skupiać na Sztokholmie, więc głowy nie dam, czy wszystko funkcjonuje dokładnie tak samo w pozostałych częściach kraju.

1. Mieszkań w Sztokholmie jest za mało. Cały czas się coś buduje, ale nadal to nie zaspokaja popytu. Na przykład w 2010 roku zbudowano zaledwie 6 400 nowych mieszkań, podczas gdy szacunki pokazują potrzebę przyrostu rzędu 25 000 rocznie. Jednym z powodów są spore restrykcje budowlane i wymogi (np. dotyczące ochrony środowiska), które podnoszą koszty budowy.

2. Wysokie są koszty przeprowadzki, więc siłą rzeczy Szwedzi są mniej mobilni - wysokie podatki, wysokie stawki agentów nieruchomości, to wszystko powoduje, że jak już ktoś ma mieszkanie, to w nim mieszka do oporu.

3. Wg mnie, powodem są też zarobki. W Szwecji zarobki są dość wyrównane i mało kogo stać na kupno mieszkania dla siebie i mieszkania na wynajem. Średnia pensja w Sztokholmie to 28 000SEK miesięcznie brutto, czyli 13 500zł, czyli ok. C$4 300. Wiem, że to średnia, ale biorąc pod uwagę podatki i koszty życia, to nie jest oszałamiająca kwota.

4. Chyba najważniejszym aspektem jest sztywny i bardzo mocno uregulowany rynek wynajmu. Najbardziej szokującą dla mnie informacją jest fakt, że kupując mieszkanie, nie jesteś de facto jego właścicielem w pełni tego słowa znaczeniu. Kupujesz prawo do zajmowania mieszkania, a właścicielem jest Bostadsrättsförenging (BRF), czyli taka wspólnota mieszkaniowa.

5. Chcąc wynając mieszkanie, musisz wystąpić o pozwolenie do owej wspólnoty. Wspólnota również ustala zasady, które, jak się można domyślić, sa korzystne dla wspólnoty, czyli długi okres wypowiedzenia umowy, maksymalny okres wynajmu, i tak dalej.Wspólnota również określa za ile możesz mieszkanie wynająć.

6. Podobno wspólnota może nawet nakazać właścicielowi sprzedaż mieszkania, jeśli ów się długo nie pojawia w kraju. Są również sytuacje, że właściciel sprzedaje mieszkanie, ponieważ wspólnota tak mocno utrudnia wynajem, że pojawia sie problem z utrzymaniem pusto stojącej przestrzeni.

7. Dzięki powyższym, kwitnie czarny rynek wynajmu, na którym ceny sa horendalne, a prawa żadne.

Wydaje mi się, że nie wszystkie mieszkania są objęte wspomnianymi wyżej wspólnotami, ale nie mam pojęcia jaki stanowią procent. Myślę, że sa zdecydowaną mniejszością. Co najlepsze, sporo Szwedów uważa, że ten system ma sens i nie chce go zmieniać. Nie mają nic przeciwko ograniczaniu własnej wolności w dysponowaniu swoja własnością w zamian za ochronę swoich praw, spokoju w budynku i "atmosfery". Argumentują, że wspólnota musi mieć coś do powiedzenia, bo w przeciwnym wypadku ludzie będą wynajmowac mieszkania komu popadnie, czyli głośnym studentom i innym aspołecznym przypadkom. Dość zaskakujący brak wiary w umiejętność jednostki do podejmowania racjonalnej decyzji...

piątek, 12 października 2012

Namioty w parku, czyli jak mieszkać w Sztokholmie

Czy zostali jeszcze jacyś fani/czytelnicy? :))) Chyba muszę zacząć się reklamować na nowo, bo normalnie ponad miesiąc ciszy i nawet nikt się nie upomina ;)

A na poważnie, dużo różnych rzeczy w mojej głowie się ostatnio działo, którymi niespecjalnie chciałam się publicznie dzielić, więc znowu nastała przerwa. Nadal nie do końca mam wizję tego jaki ten blog ma być, bo w końcu podróżować bez końca nie będę, no ale póki co, jest obiecana Szwecja :) W międzyczasie było parę zawirowań, miała być Kopenhaga, potem Sztokholm, potem Szwajcaria, a w końcu stanęło na pierwotnym planie, czyli Szwecji. Tak to jest jak się ma szefa z tysiącem pomysłów na minutę ;)

Od poniedziałku mieszkać w Sztokholmie, na razie w hotelu, ponieważ.... No właśnie. Ponieważ rynek wynajmu mieszkań w Sztokholmie jest SZALONY. Naprawdę SZALONY!

czwartek, 30 sierpnia 2012

Sport-biz, czyli co powinno finansować państwo?

Euro się skończyło, igrzyska się skończyły, przez media przelewa się tradycyjna rozpacz i pytanie jak uzdrowić polski sport. W najnowszej Polityce na temat zasadności utrzymywania sportu zawodowego wypowiedział się Jacek Żakowski, odpowiedział mu natomiast Rafał Stec. Obaj panowie należą do grona moich ulubionych dziennikarzy, jednak tym razem nie zgadzam się w pełni z żadnym.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Co wiemy o Szwecji?

Wyjazd do Sztokholmu zbliża się wielkimi krokami, więc wypada się jakoś przygotować. Niestety wyjeżdżam podczas najbardziej niewdzęcznych pór roku, bo na jesień i zimę, ale jest szansa, że projekt nie ruszy na czas i już się nieoficjalnie przebąkuje w firmie o dwóch miesiącach dodatkowych, więc jest szansa, że na wiosnę się też załapię :) W pierwszym odruchu miałam taką myśl, że w sumie niewiele wiem o Szwecji, która jest w mojej świadomości traktowana jako część bardzo ogólnej Skandynawii, ale jak zaczęłam się głębiej zastanawiać, to okazało się, że jednak wiem więcej niż początkowo myślałam.

sobota, 18 sierpnia 2012

Szklany sufit czy własny wybór?

Temat, nad którym myślę sobie od dawna - dlaczego mnóstwo jest kobiet na średnim szczeblu menedżerskim, a na samej górze można ich ze świecą szukać.

Popularny jest pogląd, że kobiety są na rynku pracy oraz w firmach dyskryminowane. Twierdzi się, że nie awansują, bo rodzą dzieci, zamiast nich dostają awanse koledzy, choć bywają mniej kompetentni. Ta opinia jest tak mocno rozpowszechniona, że praktycznie nikt się już nawet nad tym nie zastanawia, tylko wszyscy przyjmują jako fakt, że tak jest. Myślę jednak, że jest to kwestia znacznie bardziej skomplikowana i możnaby o niej bardzo dużo napisać, dlatego nie będę teraz wnikać w kwestię zachodzenia w ciążę, urlopu macierzyńskiego, wszechobecnych zwolnień, powrótów (bądź nie) po ciąży, a wyłuszczę swój pogląd na kwestie awansu tego już "najwyższego", czyli dyrektorsko-prezesowsko-nadzorczego.