tag:blogger.com,1999:blog-16149994355270693852024-03-19T05:18:50.117+01:00WorldeatersMiędzy Sztokholmem a PoznaniemKingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.comBlogger184125tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-79232762121003371852012-12-31T20:34:00.000+01:002012-12-31T20:34:03.780+01:00Wszystkiego Naj!Tak, tak, wiem, nic nie piszę ;) Już nawet nie będę obiecywać, że sie poprawię :)<br />
<br />
Póki co Wszystkiego Dobrego, jeśli 2012 był dobry, to jeszcze lepszego 2013, jeśli nie, to tym bardziej ;)<br />
<br />
Na szybko: wiem, że jak prosiłam o spotkania, to miałam zablokowany email na bloggerze, w ogóle tego nie zauważyłam, wiec teraz dla wszystkich szwedzkich czytelników, którzy nadal będą chętni na spotkanie:<br />
<br />
email: winnix@go2.pl<br />
szwedzka komórka: +46 72 863 55 37<br />
<br />
Wracam 2go i wtedy komórka będzie włączona :)))<br />
<br />
Bawcie się dobrze!Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-29250816251706394112012-12-02T12:45:00.005+01:002012-12-02T12:45:58.922+01:00Jak prawie nie zdążyłam na egzamin, czy zrobię w końcu pranie i kto chce iść ze mną na piwo :)Ostatnie dwa miesiące upłynęły mi pod znakiem dość konkretnego stresu, stąd nawet nie miałam jak się skupić na czymkolwiek relaksującym, o pisaniu bloga nie spominając. Otóż postanowiłam uzupełnić moją finansową wiedzę i zaczęłam proces uzyskiwania finansowego certyfikatu CIMA. W Polsce jeszcze średnio to cokolwiek daje (może w Warszawie), ale w pozostałej części świata nie da się zrobić kariery w finansach bez jednego z certyfikatów. CIMA jest najbliższa temu, co robiłam i co chcę robić, czyli rachunkowości zarządczej. Generalnie polega to na tym, że mam 10 egzaminów do zaliczenia, dwie sesje egzaminacyjne w roku i jak to sobie rozłożę, w takim tempie całość zaliczę. Pierwszy egzamin przypadał 20go listopada i nie da się ukryć, że wypadłam nieco z rytmu naukowo-egzaminacyjnego, co sprowadziło na mnie ataki paniki i stresu, które były mi obce na studiach ;)<br />
<br />
<a name='more'></a>Pierwszy egzamin do zaliczenia wybrałam opisowy, co ma ten plus, że się fajnie czyta podręcznik, natomiast jak przychodzi do odpowiadania na pytania, to się nagle okazuje, że przy dwusetnej stronie człowiek już nie pamięta co było na pięćdziesiątej i zaczyna się panika w oczach "ja nie jestem w stanie tego ogarnąć", bo stron jest 350. Formatu A4. W tej sytuacji nie mogłam się skupić na niczym, a jak tylko próbowałam robić coś nie związanego z nauką dopadały mnie potężne wyrzuty sumienia, więc logicznym jest, że nie mogłam się już doczekać, aż to będę miała za sobą.<br />
<br />
Przyjechałam do Polski (bo w Sztokholmie nie ma centrum egzaminacyjnego) i 20go o piątej rano wyruszyłam do Warszawy, co oczywiście nie było takie proste, jak to zwykle u mnie. Koala przywiózł mnie na dworzec tak, zebym nie kwitła na nim niepotrzebnie, sprawdziłam, że pociąg odjeżdża z peronu 4b, wyszłam na peron czwarty, rozejrzałam się, namierzyłam pociąg i ruszyłam w jego kierunku. Zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak, jak zdałam sobie sprawę, że idę tam sama... Już prawie wsiadałam, gdy zobaczyłam tabliczkę "Poznań-Przemyśl". Dopadłam konduktora i pytam gdzie w takim układzie jest pociąg do Warszawy, na co pan odparł "O nie, to nie ten, musi pani iść na 4b, to jest 4a. Tylko niech się pani spręża, bo 5 minut zostało!". No kurde dziękuję za motywację! Z peronu 4a na 4b idzie się naprawdę spory kawałek, na dodatek oznaczenie jest tak skonstruowane, że w pewnym momencie nie wiadomo gdzie iść. Lecę na złamanie karku, na wysokich obcasach, trzymając słuchawki, coby się nie rozpadły, po drodze dopada mnie kobieta z kawą w ręce:<br />
- Nie wie pani gdzie jest 4a?<br />
- Niech pani biegnie ze mną, ja też w tamtym kierunku!<br />
- Ja już tam byłam! Co za beznadziejne oznaczenia!<br />
- Wiem! A wygodnie pani z tą kawą?<br />
- Nie! Chyba ją wyrzucę!<br />
<br />
Cała rozmowa odbywała się w rozpaczliwym biegu dwóch kobiet na obcasach, więc z zewnątrz to musiało wyglądać przekomicznie :) Dopadłam w końcu pociąg, odnalazłam swój przedział - zarezerwowałam sobie pierwszą klasę, bo różnica w cenie nieduża, a chciałam mieć święty spokój przed egzaminem. Wiele czasu nie minęło, jak wszedł konduktor i uprzejmie poinformował, że jak się nie zrobi cieplej, to mam się przesiąść do dwójki, bo mają problem z ogrzewaniem. Wytrzymałam godzinę...<br />
<br />
W końcu dojechałam, egzamin napisałam, a czy zdałam to się dowiem w styczniu. Im dalej od egzaminu tym bardziej panikuję, że jednak nie zdałam :)<br />
<br />
Wracając do tematów szwedzkich, nie mogę zrobić prania. Otóż wydawało by się, że ichni system jest w porządku - jest pralnia na dole w budynku (tak jak to było w Toronto) i jest taka śmieszna tablica, którą muszę w końcu sfotografować, n której można sobie zarezerwować godzinę i dzień. Brzmi sensownie? Teoretycznie tak. W praktyce, rezerwuje się zakres godzin i na każdą jedną rezerwację przypada pięć godzin. Ja nie wiem jak można pranie pięć godzin robić, mając dwie praki do dyspozycji, ale może się nie znam. W rezultacie, w ciągu jednego dnia są do wyboru trzy terminy: 7-12, 12-17, 17-21. Oczywiście wszystko oprócz środka dnia jest obstawione z wyprzedzeniem. Zarezerwowałam sobie 12-17, myśląc, ze wyjdę wcześniej z pracy i zdążę w dwie godziny. Jakież było moje zdziwienie, jak zastałam panią pakującą pranie do pralek, która na moje zagadanie po angielsku odparła "Mine", po czym zaczęła machać ręką w stronę tablicy. Zaprowadziłam ją do niej i pokazałam swoją rezerwację, na co pani wskazała na godzinę dwunastą i poszła. Sądziłam, że jak rezerwuję czas do piątej, to jeden pies o której przyjdę, jednak byłam w błędzie. Koleżanka miała dokładnie ten sam problem, więc wnioskuję, że trzeba być punktualnie o początkowej godzinie, bo jak nie, to ktoś po prostu zajmuje pralki. Nie rozumiem w tym układzie, po cholerę jest ten system. Przez rok w Kanadzie nie miałam ani razu problemu ze zrobieniem prania, bez żadnych przeklętych tablic i rezerwacji. Po prostu schodziło się na doł i jak ktoś robił pranie, czekało się godzinę-dwie i robiło się swoje. Wszystko działało, nikt nie miał pretensji. Teraz mam rezerwację na przyszłą niedzielę i może w końcu uda mi się to pranie zrobić.<br />
<br />
Na koniec mam pytanie do czytelników mieszkających w Sztokholmie lub mających tu godnych polecenia znajomych - kto chce się spotkać na piwie, kawie, czy czymkolwiek innym? Nie ukrywam, że jak zostaję na weekendy, to mi się ekstremalnie wieczorami nudzi, a sama przecież nie będę w knajpach przesiadywać... Mam kolegę w pracy, który jest chętny do pomocy w tych kwestiach, ale on ma swoje życie i nie zawsze ma czas, a ja przecież nie będę mu na karku siedzieć i biadolić, że wyjść gdzieś chcę. Więc pomyślałam, że opublikuję dramatyczny apel na blogu i pomimo mojego ostatniego zaniedbania, może się ktoś odezwie i poznam jakichś fajnych i sympatycznych ludzi :) Ratujcie moje piątkowo-sobotnie wieczory, proszę!!! :)))))<br />
<br />
P.S. Wielkimi krokami nadchodzi opowieść o zwiedzaniu Sztokholmu z Koalą. I ze zdjeciami ;)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-60030342927938336222012-11-07T11:17:00.002+01:002012-11-07T11:29:30.585+01:00Czy Szwedzi są niegrzeczni i egoistyczni?Z taką opinią i emocjonalną dyskusją spotkałam się na blogu pewnej Amerykanki mieszkającej w Sztokholmie. Dyskusja pod postem przybrała ton dość szokujący, biorąc pod uwagę, że opinie były pisane przez ludzi zarzucających innym nieuprzejmość i brak wychowania. Tutaj znajdziecie notkę: <a href="http://lostinstockholm.com/2009/05/27/are-swedes-really-that-horrible/" target="_blank">Lost in Stockholm</a>. <br />
Przykładowy komentarz: "I’ve lived in Sweden for many years now (originally from the US) and I can say with some authority that the people here are among the rudest most self-centered people on the planet. And it’s not just folks from Stockholm. The entire culture is dominated by an utter contempt for their fellows."<br />
<br />
Nie da się ukryć, że dosyć mocno się zdziwiłam tą opinią, ale przeczesywanie sieci połączone z przeczytaniem paru komentarzy próbujących wyjaśnić stan rzeczy, wyklarowały mi sytuację.<br />
<a name='more'></a><br />
Po pobycie w Kanadzie z pewnością nauczyłam się wielu rzeczy, z czego najważniejszą jest umiarkowanie w wysnuwaniu wniosków i formułowaniu zdecydowanych opinii bez próby dogłębnego zrozumienia tematu. Zdaję sobie sprawę, że wyjazd do Szwecji jest zupełnie inny niż wyjazd do Kanady, przez co również mam inne podejście do wielu spraw, ale utkwił mi w pamięci komentarz Stardust o niepotrzebnym wartościowaniu - trzeba przyjąć, że pewne rzeczy sa inne, niekoniecznie oceniając czy są lepsze czy gorsze. Mogę ocenić, czy bardziej mi się podobają i czy są dla mnie akceptowalne, ale patrząc generalnie, są po prostu inne.<br />
<br />
Zanim przyjechałam do Sztokholmu, starałam się znaleźć blogi ludzi mieszkających w Szwecji i dowiedzieć się jak najwięcej o szwedzkiej mentalności, na co mam uważać, co jest niedopuszczalne, a co zupełnie normalne. Póki co, bazując na miesięcznej próbce ;), wychodzi na to, że moje poszukiwania były całkiem sensowne, bo niewiele mnie w szwedzkim zachowaniu zdziwiło. Nie wypowiadam się na temat traktowania kobiet w ciąży, czy z wózkami, bo jako kobieta nie w ciąży i bez wózka, nie jestem w stanie wyrobić sobie opinii póki co. A oto zarzuty:<br />
<br />
1. Szwedzi ze sobą nie rozmawiają na ulicy, sa zimni i niedostępni.<br />
Popularna teoria głosi, że nie mogą być, bo jest za zimno i oszczędzają energię ;) Na poważnie natomiast, nie rozumiem tego oczekiwania Amerykanów, że każdy będzie zagadywał na ulicy, uśmiechał się i uskuteczniał "small talk" gdzie się tylko da. Dlaczego nie można po prostu przyjąć, że Szwedzi nie lubią gadania dla gadania, są dość cisi i wycofani i tyle? Ja na przykład lubię gadać, ale nie jestem wielką fanką zagadywania obcych ludzi na ulicy, więc styl szwedzki mi odpowiada. Mogę sobie siedzieć ze słuchawkami na uszach i nie stresować się, że ktoś zacznie do mnie mówić. <br />
<br />
2. Szwedzcy mężczyźni nie są dżentelmenami.<br />
No cóż, się walczyło o bezwzględne równouprawnienie, to się ma równouprawnienie. Koleżanka się oburzyła, że podróżując co tydzień do Polski i z powrotem, nigdy jej nikt nie pomógł z walizką. Wyszczerzyłam się, że w końcu jest równouprawnienie, na co mi odparła "No wiesz, przecież my jesteśmy słabsze!". Nie chcialo mi się dociekać, dlaczego o pomoc nie poprosi, skoro jej tak bardzo potrzebuje. Patrząc po sobie - na razie zdarzyło mi się, że walizkę mi wniesiono na drugie piętro bez mojego proszenia, ostatnio w autobusie już się pan zrywał z siedzenia, ale zarzuciłam kolosa zdecydowanym ruchem i dałam sobie radę, ale generalnie pomocy nie oczekuję - jest miło jak ktoś zaproponuje, ale jak nie zaproponuje to się krzywda nie dzieje, a jak już naprawdę sobie nie radzę, wtedy grzecznie o pomoc proszę. Nie zdarzyło mi się, żeby mnie ktoś olał. Podałam przykład koleżanki w rozmowie ze szwedzkim kolegą i dość zaskoczony zapytał "Mężczyźni w Polsce pomagają w takiej sytuacji?" Zaznaczam, że kolega chamem ani prostakiem nie jest. <br />
Abstrahując od indywidualnych oczekiwań, wyczytałam, że to nawet nie do końca o równouprawnienie chodzi. Spotkałam się z opinią, że Szwedzi mieli w swojej historii czas, kiedy było bardzo ciężko, a domy byly na tyle od siebie oddalone, że nie można było liczyć na pomoc sąsiadów. Radzili więc sobie sami, a wręcz jest takie podejście, że zaproponowanie pomocy może być odebrane negatywnie jako sugestia, że sobie nie radzisz. Stąd nie są specjalnie chętni do rzucania się na ratunek, nie chcąc nikogo obrazić. Ma to sens, więc przyjmuję tę teorię jako prawdopodobną :) Oczywiście to nie jest tak, że nikt tutaj pomocy nie zaproponuje, ale generalnie widzę, że oczekiwanie jest w kierunku "potrzebujesz pomocy - poproś o nią". I naprawdę nie zdarzyło mi się, żeby mi ktoś tej pomocy odmówił, a prosiłam o rady w kwestii zwiedzania, restauracji, pubów, komunikacji miejskiej, i tak dalej.<br />
<br />
3. Ludzie w stolicy sa zadufani w sobie.<br />
Eee, a to nie jest tak w większości stolic? ;) Poważnie, w każdym narodzie i w każdym dużym mieście, jest pewien odsetek dupków. Ludzi, którzy z miejsca zamieszkania, czy z pracy, którą wykonują tworzą mentalną przewagę, która w ich mniemaniu pozwala im na traktowanie innych jak śmieci. Nie sądzę, żeby to było w jakikolwiek sposób powiązane z konkretnym narodem, czy miastem.<br />
<br />
4. Obsługa klienta nie istnieje.<br />
Ciężko mi to ocenić, póki co faktycznie mogę potwierdzić, że na dwie wizyty w centrum obsługi na dworcu centralnym, dwa razy trafiłam na nie uśmiechniętych ludzi, sprawiających wrażenie, ze w sumie to im się nie chce mnie obsłużyć. Może to też kwestia innej mentalności - dlaczego się mam uśmiechać, skoro nie jest mi wesoło? Nie wiem, ale tutaj faktycznie widzę różnicę w porównaniu do Kanady. Musze natomiast sprawiedliwie oddać, że każde moje pytanie znalazło odpowiedź, po prostu bezuśmiechową, ale odpowiedź :) W hotelu natomiast (trzy gwiazdki, więc żaden szał), obsługa była rewelacyjna.<br />
<br />
5. Nieuprzejmi kierowcy samochodów.<br />
Większość życia spędziłam w Polsce, ciężko mnie czymś zaskoczyć ;) Nie zauważyłam dramatu, niektórzy ci przejadą przed nosem, inni przepuszczają, różnie bywa. Bardziej szokują mnie rowerzyści, którzy potrafią pędzić ze sporymi prędkościami i ZAWSZE się dokładnie rozglądam w pobliżu ścieżki rowerowej, dzięki czemu już parę razy uniknęłam wejścia pod koła. <br />
<br />
6. Ludzie wchodza na ciebie w komunikacji miejskiej, popychają, przestawiają.<br />
Ponownie - uroki dużego miasta. Zdarzało mi się to w Poznaniu, Warszawie, Barcelonie, Londynie, Toronto, wszędzie. Natomiast nie widziałam młodzieży jeżdżącej metrem z butami na siedzeniu, co bywało normą w Toronto. Jak przechodziłam z walizką w autobusie, młody chłopak zwarł nogi, widząc mnie kątem oka, dzięki czemu nie tarasował kolanem całego przejścia. Przy wychodzeniu z metra, grupka, pewnie dla wielu osób podejrzanie wyglądającej, młodzieży, przesunęła się na bok, po zauważeniu, że stoją na linii wyjścia. <br />
<br />
Ponadto, wysłałabym tutaj na szkolenie poznańskich kierowców, bo w Sztokholmie jakoś potrafią ruszać i hamować autobusem w taki sposób, że ludzie nie latają po całej przestrzeni. Bardzo często kierowcy również czekają na dobiegających ludzi, jak również nie porzucają pojazdu pełnego pasażerów przed kawiarnią z kawą ;) Wiem, że mam specyficzną sytuację w pracy, bo ludzie siłą rzeczy muszą (no dobra, nie muszą, ale powinni) być mili dla współpracowników w korporacji. Owszem, nie rzucają mi się na szyję, czasami irytujące jest jak rozmawiają ze sobą po szwedzku, gdy z nimi siedzę, ale tak poza tym nie widzę najmniejszych problemów. <br />
<br />
Pytanie więc - jestem tu za krótko, mam szczęście, czy po prostu staram się zrozumieć, że nie wszyscy ludzie są tacy sami?<br />
<br />
PS. Jak tu jest w końcu z napiwkami? Najpierw czytałam, że w restauracjach się daje napiwki (niewielkie, ale jednak), teraz czytam, że nie jest to mile widziane. Mam dawać napiwki czy nie, bo jestem zagubiona?Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-67347233745041318772012-10-23T20:57:00.000+02:002012-10-23T21:12:36.198+02:00Pochmurny spacer po SztokholmieOczywiście, że pierwszy weekend mojego pobytu w Sztokholmie był deszczowy i pochmurny :) Podobnie jak jestem przekonana, że będzie sroga zima ;)<br />
<br />
W sobotę padało praktycznie cały dzień, więc zrobiłam sobie leniwy dzień w hotelu, natomiast w niedzielę już nie było zmiłuj i pojechałam do centrum, chociaż nie zapowiadało się na rewelacyjną pogodę. Udało mi się zrobić zdjęcia, póki nie padało - pewnie ładniej by wyszły ze słońcem, ale jestem w Skandynawii, nie oczekujmy zbyt wiele w październiku ;)<br />
<br />
Bez większego planu, pojechałam do najstarszej części, czyli Gamla Stan i stamtąd po prostu pałętałam się dalej, więc nie wiem na 100% co mam na zdjęciach ;) W tym tygodniu przyjeżdża Koala, więc zwiedzanie będzie już takie z przytupem, a póki co, po prostu obrazki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-h4oRZXKGLng/UIbjyUtiSaI/AAAAAAAADrc/h7GFARNzDPM/s1600/IMG_7090b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="366" src="http://1.bp.blogspot.com/-h4oRZXKGLng/UIbjyUtiSaI/AAAAAAAADrc/h7GFARNzDPM/s640/IMG_7090b.jpg" width="550" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<a name='more'></a><br />
Uliczki i kamienice w Gamla Stan:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-rV-Mt4w1kDQ/UIbpXLL_idI/AAAAAAAADu0/JI3cPlP0ovY/s1600/IMG_7053b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="550" src="http://2.bp.blogspot.com/-rV-Mt4w1kDQ/UIbpXLL_idI/AAAAAAAADu0/JI3cPlP0ovY/s640/IMG_7053b.jpg" width="366" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-O-i8Vgt0esc/UIbprr2fIvI/AAAAAAAADu8/eko0OazirRc/s1600/IMG_7062b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="550" src="http://4.bp.blogspot.com/-O-i8Vgt0esc/UIbprr2fIvI/AAAAAAAADu8/eko0OazirRc/s640/IMG_7062b.jpg" width="366" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Brama nie wiem do czego (tak, wiem, to zdjęcie jest krzywe, ale zauważyłam po wrzuceniu i już mi się nie chce zmieniać):<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-dAOAsaontUk/UIbp4-qfAiI/AAAAAAAADvE/G224jxOUXgI/s1600/IMG_7076b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="550" src="http://4.bp.blogspot.com/-dAOAsaontUk/UIbp4-qfAiI/AAAAAAAADvE/G224jxOUXgI/s640/IMG_7076b.jpg" width="366" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Dość powszechny sztokholmski widok ;)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-MnpkWqcb9Oo/UIbqCnrgYHI/AAAAAAAADvQ/BIXH0jUlb9Q/s1600/IMG_7077b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="362" src="http://4.bp.blogspot.com/-MnpkWqcb9Oo/UIbqCnrgYHI/AAAAAAAADvQ/BIXH0jUlb9Q/s640/IMG_7077b.jpg" width="550" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-piu4-mkC4ys/UIbqBixbwGI/AAAAAAAADvM/48RuN08sZYc/s1600/IMG_7073b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="550" src="http://3.bp.blogspot.com/-piu4-mkC4ys/UIbqBixbwGI/AAAAAAAADvM/48RuN08sZYc/s640/IMG_7073b.jpg" width="366" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Twarze na banku - przyszło mi do głowy, że to taka wizualizacja klienta spłacającego kredyt hipoteczny ;)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-MJLV21Vgkc8/UIbqTn_r2pI/AAAAAAAADvc/3H1IqB9ojtc/s1600/IMG_7079b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="550" src="http://1.bp.blogspot.com/-MJLV21Vgkc8/UIbqTn_r2pI/AAAAAAAADvc/3H1IqB9ojtc/s640/IMG_7079b.jpg" width="366" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Ratusz:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-7FGHsV-1sR8/UIbqgeRTxdI/AAAAAAAADvk/0y61rHWnAeE/s1600/IMG_7086b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="361" src="http://1.bp.blogspot.com/-7FGHsV-1sR8/UIbqgeRTxdI/AAAAAAAADvk/0y61rHWnAeE/s640/IMG_7086b.jpg" width="550" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kamieniczki:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-NOwBpeOa4Wc/UIbqpE6SUVI/AAAAAAAADvs/09fggvtkud0/s1600/IMG_7088b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="366" src="http://2.bp.blogspot.com/-NOwBpeOa4Wc/UIbqpE6SUVI/AAAAAAAADvs/09fggvtkud0/s640/IMG_7088b.jpg" width="550" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Parlament:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-q44xjvSCQYk/UIbqxGHVOHI/AAAAAAAADv0/q8c-bycXefE/s1600/IMG_7092b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="366" src="http://1.bp.blogspot.com/-q44xjvSCQYk/UIbqxGHVOHI/AAAAAAAADv0/q8c-bycXefE/s640/IMG_7092b.jpg" width="550" /></a></div>
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-9-hfWX93uJM/UIbqzhamowI/AAAAAAAADwA/4DccyAb3-jM/s1600/IMG_7095b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; display: inline !important; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="550" src="http://2.bp.blogspot.com/-9-hfWX93uJM/UIbqzhamowI/AAAAAAAADwA/4DccyAb3-jM/s640/IMG_7095b.jpg" width="366" /></a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Zamek królewski (chyba):<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-mCcqhYvZd-I/UIbq86Lo4cI/AAAAAAAADwI/N4bFaBQ8bpw/s1600/IMG_7096b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="361" src="http://4.bp.blogspot.com/-mCcqhYvZd-I/UIbq86Lo4cI/AAAAAAAADwI/N4bFaBQ8bpw/s640/IMG_7096b.jpg" width="550" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Bardzo ładna kamienica:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-6bx9Rak1IGE/UIbrD81oPUI/AAAAAAAADwQ/rxtFK8mYISQ/s1600/IMG_7113b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="550" src="http://3.bp.blogspot.com/-6bx9Rak1IGE/UIbrD81oPUI/AAAAAAAADwQ/rxtFK8mYISQ/s640/IMG_7113b.jpg" width="371" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Jesień razy dwa:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-XfSpdVjzbCg/UIbrKYgV4UI/AAAAAAAADwY/Mndwthgm5wk/s1600/IMG_7123b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="http://3.bp.blogspot.com/-XfSpdVjzbCg/UIbrKYgV4UI/AAAAAAAADwY/Mndwthgm5wk/s640/IMG_7123b.jpg" width="550" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-VLm3LIDk3pE/UIbrLxuEqLI/AAAAAAAADwg/DSIHZ8r48So/s1600/IMG_7126b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="366" src="http://2.bp.blogspot.com/-VLm3LIDk3pE/UIbrLxuEqLI/AAAAAAAADwg/DSIHZ8r48So/s640/IMG_7126b.jpg" width="550" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Ogólnie Sztokholm jest śliczny i nie mogę się doczekać, jak pozwiedzamy bardziej świadomie. Opowieści z krypty będą po weekendzie, a póki co, proszę się zadowolić powyższymi :)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-29813510069029542942012-10-20T21:30:00.000+02:002012-10-20T21:30:17.051+02:00Gdzie są grubi ludzie?No właśnie, kompleksów się normalnie nabawię ;) Jak wiadomo, reprezentatywnych danych nie mam, bo i po 2 tygodniach nie mam prawa mieć, ale dopiero dzisiaj po raz pierwszy w sklepie widziałam grubą parę, do tego czasu nic. Echo. Autentycznie, zaczęłam się obawiać, że jestem najgrubszą kobietą w Sztokholmie ;)<br />
<br />
Na razie kursuję między hotelem, firmą a supermarketem, więc jedynie tam mogę obserwować ludzi, plus ten jeden dzień jak Sara nas obwoziła po Sztokholmie w poszukiwaniu mieszkań. Wytężałam wzrok mocno, aż w końcu dramatycznie zapytałam "Tutaj nie ma grubych ludzi, jak wy to robicie???", na co Sara odparła "A nie wiem, może dlatego, że wszyscy mają obsesję chodzenia na siłownię i biegania". Faktycznie, akurat zbliżała się pora obiadu i w okolicy parków można było wypatrzyć ludzi, którzy swoją przerwę obiadową wykorzystują na spalanie kalorii zamiast na ich przyjmowanie.<br />
<br />
<a name='more'></a>Z ciekawości sprawdziłam jak wyglądają statystyki i okazało się, że jednak jacyś grubi ludzie są - do Ameryki Północnej Szwedom owszem daleko - na liście nagrubszych nacji (wg Forbesa z 2007 roku) są na 90tym miejscu, z wynikami 12,9% osób z nadwagą i 4,3% osób otyłych. Co mnie zaskoczyło, to miejsce Polski - 98. Myślałam, że wyżej jesteśmy.<br />
<br />
W każdym razie, Szwedzi mocno się przejęli, że robią się coraz więksi i wprowadzili programy naprawcze, które przyniosły efekt i w 2009 roku, po raz pierwszy od 70 lat, Szwedzi przestali tyć (<a href="http://www.thelocal.se/23462/20091125/" target="_blank">Źródło</a>). W supermarkecie, który mam w pobliżu jest zaskakująco mało gotowego jedzenia (co nie znaczy, że nie ma go wcale), ale nie będę wniosków wysnuwać zanim nie sprawdzę innych, może ten ma po prostu mały wybór. Jednak w mojej sytuacji (brak kuchni), jestem w stanie kupić tam gotowe danie, którego skład nie powoduje u mnie palpitacji serca i odgrzać sobie w pracy bez wyrzutów sumienia. Naprawdę, kobiety są szczupłe i wysportowane, niektóre wręcz chude, a jeżdżąc po centrum miałam wrażenie, że jedyne osobniki z pełnymi kształtami to był Latynoski albo Czarnoskóre (albo ja :))))). Ciekawa jestem, czy po jakimś czasie to wrażenie się utrzyma, na razie czuję się zmotywowana do nie przytycia.<br />
<br />
Oprócz zdrowego odżywiania podobno uprawiają sport pasjami, w pracy co chwilę słyszę dyskusje o lekcjach tenisa, pływania, jodze, siłowni, aerobiku, karate i tak dalej i tak dalej.<br />
<br />
Poza tym, póki co uwielbiam ichnią komunikację miejską. Może poza ceną (wg Wikipedii Sztokholm ma najdroższą komunikację miejską na świecie, patrząc na cenę pojedynczego przejazdu), ale cała reszta działa dobrze. Sztokholm nie jest specjalnie dużym miastem, więc metro nie wygląda jak w Londynie, niemniej wystarcza do poruszania, razem z siecią autobusów. Pojedynczy bilet ważny godzinę kosztuje 36SEK (ok. 18zł), a sieciówka na miesiąc 790SEK (nieco ponad 380 zł).<br />
<br />
I bardzo lubię hotel, w którym obecnie mieszkam :) Bez fajerwerków, ale jest wszystko co powinno być, a dzisiaj mnie zaskoczyły panie sprzątaczki. Otóż nigdy nie mieszkałam w hotelu tak długoterminowo, więc nie wiem jakie dokładnie zasady rządzą sprzątaniem. Zwykle w hotelu nocuję, czyli rano wychodzę, w tym czasie jest sprzątanie i tyle. Dzisiaj pogoda pod psem, więc postanowiłam spędzić leniwy dzień w pokoju, wywiesiłam karteczkę "Prosze nie przeszkadzać" i tak sobie odpoczywałam. Po południu wyszłam na chwilę do sklepu i po powrocie ze zdumieniem odkryłam, że mam ogarniętą łazienkę, wymienione ręczniki, pozamiatane - zwyczajnie panie sprzątające wyłapały kiedy wyszłam i ściągnęłam karteczkę i w tym czasie błyskawicznie oporządziły pokój. Zdziwiłam się, naprawdę, bo myślałam, że sprzątają do którejś godziny i tyle, a do tego sklepu gdzieś o 16tej szłam. Nie ukrywam, że gdybym miała tu swoją kuchnię, niespecjalnie spieszyło by mi się do przeprowadzki...;)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-78068997067929013952012-10-16T10:40:00.003+02:002012-10-16T14:36:03.400+02:00Dlaczego wynajem w Sztokholmie jest sportem ekstremalnym?Chciałam odpisać resvarii, ale jak zaczęłam zgłębiać temat wyszło parę rzeczy, które uznałam, że dobrze by było zapisać jako osobną notkę. Jakby ktoś szukał informacji :)<br />
<br />
Dlaczego jest taka jazda bez trzymanki z mieszkaniami w Sztokholmie, jak również w innych częściach Szwecji? Powodów jest kilka i przynajmniej jeden jest dla mnie osobiście dość szokujący. Będę się skupiać na Sztokholmie, więc głowy nie dam, czy wszystko funkcjonuje dokładnie tak samo w pozostałych częściach kraju. <br />
<br />
1. Mieszkań w Sztokholmie jest za mało. Cały czas się coś buduje, ale nadal to nie zaspokaja popytu. Na przykład w 2010 roku zbudowano zaledwie 6 400 nowych mieszkań, podczas gdy szacunki pokazują potrzebę przyrostu rzędu 25 000 rocznie. Jednym z powodów są spore restrykcje budowlane i wymogi (np. dotyczące ochrony środowiska), które podnoszą koszty budowy. <br />
<br />
2. Wysokie są koszty przeprowadzki, więc siłą rzeczy Szwedzi są mniej mobilni - wysokie podatki, wysokie stawki agentów nieruchomości, to wszystko powoduje, że jak już ktoś ma mieszkanie, to w nim mieszka do oporu.<br />
<br />
3. Wg mnie, powodem są też zarobki. W Szwecji zarobki są dość wyrównane i mało kogo stać na kupno mieszkania dla siebie i mieszkania na wynajem. Średnia pensja w Sztokholmie to 28 000SEK miesięcznie brutto, czyli 13 500zł, czyli ok. C$4 300. Wiem, że to średnia, ale biorąc pod uwagę podatki i koszty życia, to nie jest oszałamiająca kwota.<br />
<br />
4. Chyba najważniejszym aspektem jest sztywny i bardzo mocno uregulowany rynek wynajmu. Najbardziej szokującą dla mnie informacją jest fakt, że kupując mieszkanie, nie jesteś de facto jego właścicielem w pełni tego słowa znaczeniu. Kupujesz prawo do zajmowania mieszkania, a właścicielem jest Bostadsrättsförenging (BRF), czyli taka wspólnota mieszkaniowa. <br />
<br />
5. Chcąc wynając mieszkanie, musisz wystąpić o pozwolenie do owej wspólnoty. Wspólnota również ustala zasady, które, jak się można domyślić, sa korzystne dla wspólnoty, czyli długi okres wypowiedzenia umowy, maksymalny okres wynajmu, i tak dalej.Wspólnota również określa za ile możesz mieszkanie wynająć.<br />
<br />
6. Podobno wspólnota może nawet nakazać właścicielowi sprzedaż mieszkania, jeśli ów się długo nie pojawia w kraju. Są również sytuacje, że właściciel sprzedaje mieszkanie, ponieważ wspólnota tak mocno utrudnia wynajem, że pojawia sie problem z utrzymaniem pusto stojącej przestrzeni. <br />
<br />
7. Dzięki powyższym, kwitnie czarny rynek wynajmu, na którym ceny sa horendalne, a prawa żadne. <br />
<br />
Wydaje mi się, że nie wszystkie mieszkania są objęte wspomnianymi wyżej wspólnotami, ale nie mam pojęcia jaki stanowią procent. Myślę, że sa zdecydowaną mniejszością. Co najlepsze, sporo Szwedów uważa, że ten system ma sens i nie chce go zmieniać. Nie mają nic przeciwko ograniczaniu własnej wolności w dysponowaniu swoja własnością w zamian za ochronę swoich praw, spokoju w budynku i "atmosfery". Argumentują, że wspólnota musi mieć coś do powiedzenia, bo w przeciwnym wypadku ludzie będą wynajmowac mieszkania komu popadnie, czyli głośnym studentom i innym aspołecznym przypadkom. Dość zaskakujący brak wiary w umiejętność jednostki do podejmowania racjonalnej decyzji... Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com57tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-16645523818518156782012-10-12T22:55:00.001+02:002012-10-12T22:55:39.657+02:00Namioty w parku, czyli jak mieszkać w SztokholmieCzy zostali jeszcze jacyś fani/czytelnicy? :))) Chyba muszę zacząć się reklamować na nowo, bo normalnie ponad miesiąc ciszy i nawet nikt się nie upomina ;)<br />
<br />
A na poważnie, dużo różnych rzeczy w mojej głowie się ostatnio działo, którymi niespecjalnie chciałam się publicznie dzielić, więc znowu nastała przerwa. Nadal nie do końca mam wizję tego jaki ten blog ma być, bo w końcu podróżować bez końca nie będę, no ale póki co, jest obiecana Szwecja :) W międzyczasie było parę zawirowań, miała być Kopenhaga, potem Sztokholm, potem Szwajcaria, a w końcu stanęło na pierwotnym planie, czyli Szwecji. Tak to jest jak się ma szefa z tysiącem pomysłów na minutę ;)<br />
<br />
Od poniedziałku mieszkać w Sztokholmie, na razie w hotelu, ponieważ.... No właśnie. Ponieważ rynek wynajmu mieszkań w Sztokholmie jest SZALONY. Naprawdę SZALONY!<br />
<br />
<a name='more'></a>Wyjaśnię w skrócie moją sytuację. Do Sztokholmu wysyła mnie firma, która pokrywa koszty wynajmu i tym podobne. Teoretycznie mam tam być do końca lutego, jednak już jest duże prawdopodobieństwo, że to jednak będzie koniec kwietnia, czyli od października licząc, 7 miesięcy. Pomijam zaangażowanie (albo jego brak) w proces wynajmu pewnych osób, które powinny się tym zająć, bo to nie czas i miejsce i w piątkowy wieczór nie będę się denerwować ;) W każdym razie, wynajęliśmy agencję w Sztokholmie, która miała nam jeszcze we wrześniu zaproponować jakieś miłe mieszkania. Budżet ograniczony, ale bardzo sensowny (taki, na który we własnym zakresie na pewno nie było by nas stać), wymagania też nie jakieś z kosmosu, czyli okolice 40m2, wyposażona kuchnia, umeblowane, w sensownej odległości do firmy jadąc komunikacją miejską, pralka, internet i w sumie niewiele więcej. Aha, czasami będę pisać "my", bo wyjechałam z dwiema koleżankami z firmy. Na odległość właściwie nic się nie udało załatwić, agencja coś zaproponowała, ale w gruncie rzeczy stanęło na tym, że pierwszy miesiąc mam hotel, a na miejscu wznowimy poszukiwania.<br />
<br />
Wczoraj byłyśmy na spotkaniu z babką z agencji, Sarą. Przeszukując internet w poszukiwaniu mieszkań na wynajem, spotkałam się z informacją, że rynek sztokholmski i chyba ogólnie szwedzki, jest bardzo trudny, bo mieszkań jest mało. Pomyślałam, ok, mało mieszkań, rozumiem, ale przecież coś się musi znaleźć, prawda? No niby tak, ale....<br />
<br />
Jak w Sztokholmie rodzi się dziecko, co bardziej zapobiegliwi rodzice nieługo po urodzeniu wpisują je na "listę do wynajmu", co głupio brzmi po polsku, ale chodzi nie o wynajęcie dziecka ;) tylko o zaklepanie miejsca w kolejce do wynajmu mieszkania, jak już dziecko stanie się młodzieńcem bądź panną. Jak dziecko ukończy odpowiedni wiek (Sara wspomniała coś o 25 roku życia, ale głowy nie dam, czy to był przykład, czy konkretny wiek), dostaje trzy oferty wynajmu. Jak odrzuci wszystkie, wypada z kolejki i jest zdane na siebie. Rynkiem rządzą właściciele mieszkań i moment, w którym podpiszą umowę najmu, jest najszczęśliwszym momentem zarówno dla Sary, jak i klientów jej firmy :) Bo zdarza się tak, że najemca mówi, że wszystko jest pięknie, po czym wieczorem przy piwie zmienia zdanie i na drugi dzień mieszkania nie ma. Koleżanka też wspominała, że problemem sa przepisy, które podobno utrudniają dłuższy wynajem, ale szczegółów nie znam, więc nie wnikam w temat.<br />
<br />
W każdym razie, okazało się, że jesteśmy w grupie najszczęśliwszej. Wynajmujemy nie jako osoby prywatne, ale wynajmuje nam pracodawca. Mamy sensowny budżet. <br />
Podobno zdarzają się sytuacje, kiedy studenci na początku roku akademickiego rozbijają namioty w parkach. A osoby prywatne mają do wyboru:<br />
1. Mieć fuksa.<br />
2. Mieć znajomego znajomego znajomego.<br />
3. Mieć dużo pieniędzy. Naprawdę dużo. Wynajem potrafi stanowić 30-50% pensji.<br />
<br />
I naprawdę średnio jest opcja, żeby wybrzydzać, bo dobre mieszkania schodzą na pniu. Jedno, które wyglądało bardzo sensownie zarówno pod kątem metrażu jak i ceny, było w środę po południu, a w czwartek rano już zniknęło. Koniec z końcem wybrałyśmy dwa mieszkania, a trzecie jeszcze musi się znaleźć, a ściślej, Sara musi je upolować ;) Czas jest do końca miesiąca, więc nie powinno być większego problemu. Ustaliłam z jedną z dziewczyn, że poczekamy co Sara znajdzie i wedy ustalimy która które bierze. Źle na pewno nie trafię, bo jak miałabym być w tym, które widziałam, to będę mieszkać na większym metrażu niż mam w Poznaniu :)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-76889818919377203832012-08-30T10:15:00.001+02:002012-08-30T10:15:31.029+02:00Sport-biz, czyli co powinno finansować państwo?Euro się skończyło, igrzyska się skończyły, przez media przelewa się tradycyjna rozpacz i pytanie jak uzdrowić polski sport. W najnowszej Polityce na temat zasadności utrzymywania sportu zawodowego wypowiedział się <a href="http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1529827,1,czy-panstwo-powinno-finansowac-sportowcow.read" target="_blank">Jacek Żakowski</a>, odpowiedział mu natomiast <a href="http://rafalstec.blox.pl/2012/08/Kobieta-z-dzida-czyli-sport-jest-dla-uposledzonych.html" target="_blank">Rafał Stec</a>. Obaj panowie należą do grona moich ulubionych dziennikarzy, jednak tym razem nie zgadzam się w pełni z żadnym. <br />
<br />
<a name='more'></a><br />
Artykuł red. Żakowskiego jest chaotyczny i choć teza jest jasno postawiona - państwo nie powinno finansować sportu wyczynowego, a środki przeznaczyć na pomoc w popularyzacji sportu wśród młodych - tak już cała argumentacja jest postawiona na głowie. Wyszydzanie śmiesznych spodenek czy stękania, raczej nikogo do sportu nie zachęci, a tym bardziej młodzieży. Strach przed ośmieszeniem wystarczająco przetrzebia lekcje wuefu, nie trzeba dodatkowo podkreślać, że sportowcy w trakcie rywalizacji nie są "glamour". Zgadzam się też z red. Stecem że młodym potrzebne są wzorce, zachęta i motywacja w osobach sportowców, a nie szyderstwa.<br />
<br />
Dalej red. Żakowski pisze o komercjalizacji imprez sportowych i wykorzystywaniu tychże przez polityków do ocieplania wizerunku. Zgoda, ale czy to jest argument przeciwko igrzyskom w ogóle? Jeśli już miałabym takowy argument znaleźć, to prędzej powszechny doping i mój osobisty brak wiary w sportowców nie wspomaganych. I nie chodzi tylko o niedozwolone środki. Wielki sport to wielki wyścig pomiędzy kontrolerami a laboratoriami, nie zapominajmy, że wchodzimy w erę dopingu genetycznego, który jest piekielnie trudny do wykrycia. Z Igrzysk na Igrzyska tracę serce do kibicowania i ekscytowania się ludźmi, którzy poprawiają życiówki o 5 czy 7 sekund w ciągu sezonu. Na dodatek są dyscypliny, w których można zdobyć 1-2 medale i takie, w których jedna osoba może zgarnąć kilka, jak pływanie – czy Michael Phelps jest faktycznie najlepszym sportowcem na planecie, bo zdobył 22 medale, czy po prostu ma talent do dziedziny, która pozwala na zgarnięcie kilku krążków na jednej imprezie? Nie odmawiam Phelpsowi talentu, w żadnym razie, pytam tylko o fair play i zasadność takiej organizacji. Podnoszenie ciężarów produkujące kaleki nadal trzyma się dobrze, a karate kyokushin, będące znacznie zdrowszą i widowiskową dziedziną jak było daleko od wielkiej imprezy, tak jest nadal. Bo mało medialne i ze słabym lobbingiem. Politycy machający szalikami ani mnie ziębią, ani grzeją. Polityka rządząca zasadami wykluczania lub przyjmowania dyscyplin na igrzyska, boli mnie już znacznie bardziej.<br />
<br />
Rozdzieliłabym też sport na wyczynowy i zawodowy. Nie jako dwa osobne zbiory, bez żadnej ze sobą styczności, ale jako rozróżnienie pojęć. Sport zawodowy sobie poradzi, ma sponsorów i wyraziste gwiazdy z kontraktami reklamowymi. To właśnie ten sport-biz. Dyscypliny takie jak futbol amerykański, baseball (mój osobisty faworyt do kategorii sportu, którego nigdy nie zrozumiem), piłka nożna, tenis, nie potrzebują na poziomie zawodowym dofinansowania państwa. Ale jest też cała lekka atletyka, strzelectwo, pływanie, które potrafią wyprodukować gwiazdę, ale jako całość, są w naszym kraju dramatycznie niedofinansowane i w kiepskiej kondycji. Tę część nazwałabym sportem wyczynowym, dla odróżnienia od tej oblepionej sponsorami. Nie wartościuję tych części. Ludzie potrzebują i chleba i igrzysk, argumenty o opium dla mas i odwracaniu uwagi od ważnych spraw (raz na cztery lata można się na miesiąc oderwać, prawda?) są dla mnie kuriozalne. <br />
<br />
Rozumiem, że część ośmieszająca sport jako całość, zabolała red. Steca najbardziej i dlatego na niej się skupił w swojej odpowiedzi. Rozumiem też, że red. Żakowski zastosował pomieszanie z poplątaniem i po całej tyradzie ośmieszającej sportowców per se, króciutki apel na końcu o dofinansowanie sportu młodzieżowego, brzmi co najmniej mało wiarygodnie. Bo po co finansować coś, co jest tak bardzo pozbawione sensu i do tego śmiesznie wygląda? Nie rozumiem jednak, dlaczego red. Stec musiał zastosować wtręt personalny, nazywając Jacka Żakowskiego „sławnym Publicystą Od Wszystkiego”, trywializując tym samym autora, który dorobek ma zacny. Na dodatek zarzucając mu kiepskie przygotowanie (fragment o Skandynawach i ich usportowieniu), sam wykazał się ignorancją w kwestii postulowanych wyścigów wioślarskich, co wytknęli mu czujni komentatorzy. Najogólniej rzecz ujmując, red. Stec zarzucił Żakowskiemu banalizowanie ważnego tematu, skupiając się na, nie ukrywajmy, słabej części artykułu, po czym sam zastosował podobny chwyt, banalizując cały tekst poprzez osobisty przytyk i zarzucanie kompletnej ignorancji. Szczerze mówią, miałam nadzieję na więcej.<br />
<br />
Na koniec kwestia, podnoszona również przez internetowych komentatorów – nie można udawać, że nie komercjalizują się kolejne dziedziny naszego życia, również sport. Od dawna sport zawodowy więcej ma wspólnego z biznesem niż ze szlachetną rywalizacją i promocją talentów. Podobnie ma się sprawa z dziennikarstwem. Dlaczego pisze się w kółko o tych samych dyscyplinach? Dlaczego o sportach motorowych pisze się tylko przy okazji wypadków i śmierci zawodników, ewentualnie jak Gollob coś wygra? Dlaczego ze sportów walki pisze się tylko o boksie i o MMA? Bo komuś nie pasuje to do biznesowego modelu i wałkowanie do wyrzygu rywalizacji FC Barcelony z Realem Madryt lepiej się sprzedaje. Obaj Panowie pochylają się ze smutkiem nad brakiem sportowych maniaków w Polsce, ale dzielnie ignorują odpowiedzialność, która ciąży też na ich grupie zawodowej – propagowania, nie tylko piłki nożnej i siatkówki. O działaniach lokalnych w ogóle żal wspominać, bo te się z trudem przebijają do dodatków lokalnych. <br />
<br />
Pomimo bałaganu z argumentacją, Jacek Żakowski puentuje celnie. Nic lepszego nie wymyślę, podeprę się więc cytatem: „To jest źródłem absurdu polegającego na tym, że państwo wspiera sport-biz, gdzie kosztem zdrowia nieźle się zarabia, a nie ma pieniędzy na wspieranie sportu, dzięki któremu niektórzy są zdrowsi, a więzi społeczne silniejsze.”Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-25227889875353831212012-08-26T12:10:00.000+02:002012-08-26T12:20:40.718+02:00Co wiemy o Szwecji?Wyjazd do Sztokholmu zbliża się wielkimi krokami, więc wypada się jakoś przygotować. Niestety wyjeżdżam podczas najbardziej niewdzęcznych pór roku, bo na jesień i zimę, ale jest szansa, że projekt nie ruszy na czas i już się nieoficjalnie przebąkuje w firmie o dwóch miesiącach dodatkowych, więc jest szansa, że na wiosnę się też załapię :) W pierwszym odruchu miałam taką myśl, że w sumie niewiele wiem o Szwecji, która jest w mojej świadomości traktowana jako część bardzo ogólnej Skandynawii, ale jak zaczęłam się głębiej zastanawiać, to okazało się, że jednak wiem więcej niż początkowo myślałam.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
1. Dzieci z Bullerbyn i Pippi Langstrumpf. Nie wiedziałam, że napisane przez tę samą autorkę. Pippi bardziej z filmów kojarzę, ale już Dzieci z Bullerbyn to była bardzo ważna pozycja w moim książkowym dzieciństwie. Ponieważ mam fotograficzną pamięć, pamiętam nawet wydanie i rysunki :)<br />
<br />
2. Dziwny język :) Fiński i duński są wprawdzie gorsze dla niewprawnego ucha, ale szwedzki też jest niczego sobie. Zupełnie inna intonacja i naleciałości niemieckie powodują, że słucha się trochę jak języka kosmitów ;) Niemniej, mam nadzieję, że chociaż parę słów podłapię :)<br />
<br />
3. Spokój i przestrzeganie prawa. Mówi się, że ludy północy są spokojniejsze niż ludy południa, bo nadmierna ekspresja marnuje cenne ciepło :) Poszanowanie prawa, szczególnie w kwestii przepisów drogowych, zawsze się przewija w dyskusji o polskiej jeździe bez trzymanki.<br />
<br />
4. Restrykcje alkoholowe. Tia. Ja nie wiem jak to jest, że osoba tak lubiąca piwo jak ja, trafia póki co do dwóch krajów ze sporymi restrykcjami alkoholowymi :) A Szwecja dodatkowo bije Ontario na głowę - Systembolaget, czyli taki odpowiednik ontaryjskiego LCBO, sprzedaje trunki o zawartości alkoholu większej niż 3,5%. Od poniedziałku do soboty, przy czym w tygodniu do 18tej, a w sobotę do 14tej. W niedzielę jesteście skazani na restauracje i puby. W marketach można kupić piwo o zawartości alkoholu poniżej 3,5%, oczywiście znacznie taniej (bo systembolaget jeszcze jest cholernie drogi, żeby nie było za łatwo), co w gruncie rzeczy jest dla mnie dobrą wiadomością, bo po powrocie z Kanady nieustannie poluję za słabym piwem, co z Polsce nie jest łatwym zadaniem. Wyczytałam, że na świecie jest jeszcze pięć krajów z alkoholowymi monopolami: Islandia, Norwegia, Finlandia, USA (chociaż brak mi wiedzy, czy na cały kraj można to rozciągnąć) i Wyspy Owcze. Można się zacząć zakładać, do którego z nich trafię po Szwecji ;)<br />
<br />
5. Drożyzna. Wprawdzie Szwecja jest najtańsza ze wszystkich skandynawskich krajów, to jednak nadal jest droga. Dokładniej będę mogła coś napisać już na miejscu, z tego co czytam obecnie, w samym Sztokholmie jest spora różnorodność i można zjeść zarówno cholernie drogo, jak i w miarę tanio. Korona szwedzka jest mniej więcej o połowę tańsza niż złotówka, więc ceny można dzielić na pół i mamy złotówki. Sieciówka miejska kosztuje 790SEK, ceny w lokalach się zaczynają mniej więcej od 100SEK za główne danie, jedno z tańszych piw 0,5l w Systembolaget to 15SEK. Dla porównania, dzienna dieta na Szwecję to 351SEK, więc w gruncie rzeczy dramatu nie ma, jak się przyjmie żelazną zasadę obowiązującą wszystkich podróżujących Polaków - NIE PRZELICZAJ. Szczerze mówiąc, myślałam, że mnie te ceny bardziej zszokują, ale temat będzie rozwijany później.<br />
<br />
6. Egalitaryzm. Kolejna rzecz, która jest charakterystyczna dla całej Skandynawii. Nie ma tutaj szokującego rozstrzału płac i silnych nierówności społecznych. Czytałam o tym wiele razy, potwierdza się teraz, jak sprawdzam zestawienia płac:<br />
<br />
Occupation Monthly Salary in SEK (2010)<br />
Veterinarian 50,600<br />
Dentists 50,600<br />
Doctors 50,600<br />
Pilot 48,200<br />
Lawyer 40,700<br />
Civil economist 38,600<br />
Computer Programmer 38,400<br />
Master 38,000<br />
Researcher 35,600<br />
Brokers 34,700<br />
Journalist 32,100<br />
Author 32,100<br />
IT professionals 30,400<br />
Psychologist 28,000<br />
Nurse 27,800<br />
Secondary school teachers 27,300<br />
Opticians 26,200<br />
Primary school teachers 25,700<br />
HVAC technician 24,700<br />
Painter 23,600<br />
Tailors 21,600<br />
Stockman 20,200<br />
<br />
Niestety z polską pensją jestem raczej w dolnej części zestawienia (i to już po dodaniu diety), ale odpada mi płacenie za mieszkanie i komunikację miejską, a to jest duuuża ulga. Oczywiści powyższe płace są płacami brutto. I nie pytajcie, kim jest Master, bo pojęcia nie mam ;)<br />
<br />
7. Wysokie podatki. O tym to nawet na studiach mnie uczyli ;) VAT 25%, a podatek od osób fizycznych w 2010r, wyniósł średnio (ŚREDNIO!) 57,77%.<br />
<br />
8. Zimno i ciemno. Będę miała okazję potwierdzić lub zaprzeczyć, póki co widzę, że w Sztokholmie aż tak zimno nie jest. Zimą temperatury rzadko spadają poniżej -5/-7, ilość światła dziennego jest porównywalna do ilości poznańskich, więc zobaczymy jak to będzie.<br />
<br />
9. Ładne dziewczyny i ładni chłopcy. Koniecznie blond. To podobno prawda, dziewczyny są śliczne, a chłopcy przystojni. Przekonamy się niedługo :)<br />
<br />
10. Picie do końca. Jednym z efektów prohibicji i obostrzeń alkoholowych jest upijanie się na umór. Legendy krążą o Skandynawach wytaczających się z promów, ale u siebie też podobno dają radę. Mój szef (Duńczyk, mieszkający swego czasu w Szwecji) stwierdził, że rzadko osiągają stan pośredni, z reguły są albo trzeźwi, albo schlani na umór. Podejrzewam, że chodzi o reglamentację cennego trunku, jak już się człowiek szarpnie, to przecież nie zmarnuje go na lekki rausz ;)))) Również przekonam się na miejscu, przy czym podejrzewam, że moje obserwacje mogą być zaburzone, ponieważ jadę na wyjazd służbowy i pewnie przez jakiś czas będę przebywać w towarzystwie współpracowników, którzy silą rzeczy, nie będą się zalewać w trupa przy koleżankach z firmy.<br />
<br />
To by było na tyle, chyba nic nie ominęłam. Parę punktów jeszcze mogłabym dodać, po lekturze kilku blogów, ale chciałam skupić się na wiedzy sprzed wieści o wyjeździe. Tyle wiedziałam dotychczas, teraz wiem troszkę więcej, a niedługo poszerzę wiedzę w praktyce :)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com55tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-89974375967175958822012-08-18T22:10:00.001+02:002012-08-18T22:10:06.198+02:00Szklany sufit czy własny wybór?Temat, nad którym myślę sobie od dawna - dlaczego mnóstwo jest kobiet na średnim szczeblu menedżerskim, a na samej górze można ich ze świecą szukać.<br />
<br />
Popularny jest pogląd, że kobiety są na rynku pracy oraz w firmach dyskryminowane. Twierdzi się, że nie awansują, bo rodzą dzieci, zamiast nich dostają awanse koledzy, choć bywają mniej kompetentni. Ta opinia jest tak mocno rozpowszechniona, że praktycznie nikt się już nawet nad tym nie zastanawia, tylko wszyscy przyjmują jako fakt, że tak jest. Myślę jednak, że jest to kwestia znacznie bardziej skomplikowana i możnaby o niej bardzo dużo napisać, dlatego nie będę teraz wnikać w kwestię zachodzenia w ciążę, urlopu macierzyńskiego, wszechobecnych zwolnień, powrótów (bądź nie) po ciąży, a wyłuszczę swój pogląd na kwestie awansu tego już "najwyższego", czyli dyrektorsko-prezesowsko-nadzorczego.<br />
<br />
<a name='more'></a>W Polsce uwielbia się narzekać na wszystko i wszystkich, więc przyjęło się, że sytuacja kobiet w firmach i brak miejsc dla nich w radach nadzorczych i na najwyższych stanowiskach jest kwestią dyskryminacji i szklanego sufitu. Ja nie twierdzę, że problem nie istnieje i jestem wręcz pewna, że są firmy i branże, w których kobietom jest się ciężko przebić. Szersze spojrzenie pozwala jednak na rodzące się podejrzenie, że nie jest to problem typowo polski i być może nie chodzi w stu procentach tylko o dyskryminację.<br />
<br />
Jeśli ktoś uważa, że osiąganie najwyższych stanowisk jest wynikiem tylko i wyłącznie talentu i ciężkiej pracy, to śmiem twierdzić, że jest w wielkim błędzie. Awansowanie powyżej pewnego poziomu (z reguły właśnie średni menedżment) jest najczęściej grą, polityką, umiejętnością prowadzenia rozgrywki, zdobywania przyjaciół wśród ludzi wpływowych. Oczywiście, gdzieś w tym wszystkim jest też wiedza i fachowość, ale nie słyszałam o sytuacji, w której byłyby to jedyne kwestie wpływające na sukces. Często walka jest bezwzględna i dla wielu osób ociera się już o niemoralność i sprzeczność z jakimiś tam zasadami, które każdy sobie przyjmuje. Często trzeba wyzbyć się sentymentów, bądź też nie mieć potrzeby bycia miłym i lubianym. Trzeba mieć też do tego talent, nie da się ukryć, że nie każdy potrafi się odnaleźć w gierkach i podchodach, czego uczy nas historia od zarania dziejów :) Po prostu rządzenie królestem zostało przełożone na wpływy w firmie :)<br />
<br />
No i tutaj pojawia się sedno, do którego zmierzam. Większość kobiet, jakie znam i jakie spotykam na drodze zawodowej, kompletnie się do takich rozgrywek nie nadaje, nie umie się odnaleźć w firmowej polityce i podejrzewam, że nawet nie mają na to większej ochoty. Jakiś czas temu czytałam wywiad z <a href="http://wyborcza.pl/magazyn/1,127524,12082297,Kobieta_alfa.html" target="_blank">Panią Prezes PGNiG</a>, która może nie wspomina bezpośrednio o gierkach (jakby nie było, jest to politycznie niepoprawne), ale mówi na przykład o tym dosłownym czy symbolicznym klubie, w którym główni gracze się spotykają paląc cygara i ona, choć nie pali, musi w tym klubie bywać, bo tam się robi biznes. Trzeba mieć odpowiednią konstrukcję psychiczną i specyficzny charakter (stąd kobieta alfa), żeby w takim świecie się odnaleźć i przebić. Nie każda z nas umie i nie każda chce.<br />
<br />
No właśnie, nie każda chce. Tajemnicą nie jest, że kobiety rodzą dzieci. Siłą rzeczy, natura tak to wszystko stworzyła, że to kobieta jest potrzebna dziecku przez pierwsze miesiące życia i to więź z matką silnie kształtuje niemowlę. Za sprawą hormonów, wiele kobiet nie chce szybko wracać do pracy, nawet jeśli w ciąży deklarowało, że tak zrobią. Mężczyźni tego obciążenia nie mają. Nie mają też obciążenia społecznego, nikt nie ma do mężczyzny pretensji, jeśli po narodzinach dziecka przesiaduje w pracy po 12 godzin na dobę. W przypadku kobiety pojawia się od razu komentarz o wyrodnej matce. Niesprawiedliwe? Pewnie tak, ale weźmy pod uwagę, że wiele z tych kobiet NIE CHCE w owej pracy po 12 godzin siedzieć. Do tego też trzeba mieć odpowiednią konstrukcję psychiczną. W powyższym wywiadzie była również ciekawa opinia o szansach, jakie się pojawiają w firmach - często są to oferty z krótką datą ważności i mężczyźni szybciej podejmują decyzje, bo nie muszą przedyskutować sprawy z mamą i pięcioma koleżankami. Oczywiście o koleżankach wspominam pół żartem, ponieważ znowu jest to kwestia bardziej złożona - bardziej oczywiste jest, że to żona się dostosuje do awansującego mężczyzny, niż że mężczyzna porzuci pracę i pojedzie za żoną. Albo, mężczyzna łatwiej podejmie decyzję o wyjeździe na rok na drugi koniec świata, niż kobieta posiadająca dziecko.<br />
<br />
Wiadomo, cały ten wywód to są pewne uogólnienia, od których są wyjątki. Można mieć pretensje, że to w tej calej Polsce tak głupio jest, bo patriarchalna rodzina, bo katolicyzm, bo zacofanie. Ale spójrzmy na liczby - w 495 firmach zaliczanych do Forbes 500, w radach nadzorczych zasiadało w 2011r. <a href="http://www.catalyst.org/file/533/2011_fortune_500_census_wbd.pdf" target="_blank">16,1% kobiet</a>. W Szwecji, która przecież słynie z równouprawnienia, zaledwie 11% dyrektorów generalnych to kobiety. W grupie kapitałowej, w której jest moja firma, mężczyźni zarządzają marketingiem, sprzedażą, finansami, w radzie nadzorczej kobiety są dwie, z czego jedna jest tradycyjnie od HR i PR a druga, nawet nie pamiętam. Skandynawia i tak wygląda lepiej od reszty świata, bo powyżej średniej 16,1% są trzy kraje - Norwegia (która ma w ogóle parytety, o ile dobrze pamiętam), Finlandia i Szwecja (mówimy tu o radach nadzorczych). W Polsce jest to 10,8%, lepiej niż w Kanadzie i Szwajcarii, niewiele gorzej niż w Niemczech (<a href="http://www.catalyst.org/publication/433/" target="_blank">Źródło z 2012r.</a>).<br />
<br />
Im dłużej o tym myślę i zgłębiam temat, tym większą mam pewność, że w większości przypadków, nie ma to nic wspólnego z dyskryminacją, tylko z osobistymi wyborami i tym, że większość kobiet nie odnajduje się w nadal dość brutalnym świecie biznesu, który wymaga poświęcenia rodziny, odporności na stres i bardzo silnego charakteru. Wymaga Kobiet Alfa. Niestety nikt dotychczas nie przeprowadził badań, ile ich w naszym świecie jest i czy przypadkiem nie są to okolice 16,1%.Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-45058000973183055962012-08-09T19:24:00.003+02:002012-08-09T20:59:13.906+02:00Ponoć głupi naród na dorobkuMieszkający w Polsce wiedzą o ostatniej aferze z Amber Gold. Mieszkający zagranicą, być może też, jeśli śledzą polską prasę. Chciałam napisać całą notkę o naiwności ludzkiej i przedziwnym podejściu do państwa i jego obowiązków, ale dziś przeczytałam "analizę" całej sytuacji, popartą naukowymi autorytetami, która to analiza mnie położyła na łopatki, więc notka nieco zboczy z pierwotnego szlaku.<br />
<br />
Krótkie wyjaśnienie - firma Amber Gold została założona przez pana z wyrokami sądowymi za <a href="http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,12278600,Prezes_Amber_Gold_ma_za_soba_cztery_wyroki__I_dalej.html" target="_blank">różnego rodzaju malwersacje finansowe</a>. Oferowała inwestycje w złoto, obiecując po kilkanaście, albo i więcej, procent zysku rocznie. Wydawało by się, że wystarczająco się trąbi w prasie i telewizji o podstawowych zasadach bezpiecznego inwestowania, żeby ludzie po pierwsze się nie dali na takie bzdury łapać, a po drugie, nie wkładali oszczędności życia w jeden instrument...<br />
<a name='more'></a>Znalazło się wystarczająco dużo osób, które uwierzyły w zyski i nie czytając umowy, a tym bardziej małego druku, oddało panu prezesowi oszczędności życia. Od dwóch lat przed ową firmą ostrzega Komisja Nadzoru Finansowego (wykonywanie czynności bankowych bez licencji KNF), pojawiło się również mnóstwo publikacji, że firma jest podejrzana, z umów wynika, że w żadne złoto się tam nie inwestuje, a wszystko śmierdzi piramidą finansową. Być może część osób nie czyta nic opócz Gościa Niedzielnego, a część została uspokojona przez znajomych, którzy coś tam zarobili i przekonali, że w prasie jak zwykle bzdury piszą, w każdym razie finał był do przewidzenia.<br />
<br />
Tłumy się kłębią przed placówkami Amber Gold próbując odzyskać pieniądze, choć za zerwanie lokat stracą jedną piątą pieniędzy. O ile w ogóle zobaczą resztę, w co śmiem wątpić, bo jak na razie nikt swoich oszczędności ponownie nie zobaczył. Jak to zwykle w takiej sytuacji bywa, winne jest państwo. Dlaczego? Otóż, drodzy Państwo, ponieważ nie ostrzegło i pozwoliło ludziom zainwestować w niepewny interes. Niezmiennie fascynuje mnie podejście Polaków do państwa. Być może wynika ono z nieznajomości definicji i jej ewolucji (tnijcie dalej godziny WOSu, powodzenia), być może z braku własnego państwa w czasie powstawania znanej dziś państwowości, może z czasów komunizmu, może z nieufności związanej z kolejnymi aferami, ale generalnie o państwie większość Polaków sobie przypomina, jak czegoś chce. A chce czegoś ciągle, bo cały czas "coś się należy". Nie wiem czego ludzie płaczący pod siedzibą firmy się spodziewali, że zapuka urzędnik do drzwi i powie "Pani Zosiu, nie wolno inwestować w Amber Gold"??? Jak Państwo ma powstrzymać wolnych obywateli przed zarządzaniem własnymi pieniędzmi??? Czekam, aż ktoś rzuci hasło, że odszkodowania trzebaby wypłacić... Tak samo, jak po powodziach, które regularnie dotykają ludzi mieszkających na terenach zalewowych.<br />
<br />
Dziś natomiast przeczytałam zdumiewającą dla mnie analizę całej sytuacji. <a href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12267627,Amber_Gold__dziwne_wycieczki__last_minute_____Polacy.html" target="_blank">Jak to Polacy są skłonni do ryzyka z biedy</a>. Sama teza nie jest specjalnie szokująca i się w dużym uogólnieniu z nią zgadzam - nie żyjemy w zamkniętym świecie, Polacy widzą jak żyje się w bogatszych państwach i sami też chcą trochę tego życia zakosztować. A że wielu z nich na nie nie stać, to rzucają się na wszelkiego rodzaju oferty, bez zastanowienia, czy mają one jakikolwiek ekonomiczny sens. Co mnie natomiast rozbiło, to dokładne uzasadnienia Państwa Ekspertów.<br />
<br />
<i>"W sklepach wybieramy ceny promocyjne, a nie normalne. Nowe kolekcje kupujemy po sezonie, a nie przed sezonem. Wolimy korzystać z ofert last minute, a nie z regularnych wczasów z normalnymi cenami - - wylicza dr Katarzyna Ślebarska z Uniwersytetu Śląskiego"</i><br />
No jasne, przecież to oczywista oczywistość, że tylko narody na dorobku korzystają z promocji i specjalnych ofert. Narody bogate uwielbiają wprost przepłacać i nigdy nie korzystają z promocji. A jeśli korzystają, to tylko biedota, bo ci normalnie zarabiający płacą więcej. Nie wiem dlaczego, pewnie lubią ;) Nowe kolekcje? Jeśli nie mam ciśnienia na posiadanie najnowszej kolekcji zaraz po tym, jak się ukaże, to po kiego licha mam płacić więcej, wiedząc, że letnie promocje zaczną się na początku czerwca i wszystko kupię nawet 70% taniej? Na pewno dlatego, że mnie nie stać, bo przecież bogaci ludzie dlatego są bogaci, że przepierdzielają pieniądze tam, gdzie mogą oszczędzić.<br />
<br />
<i>"Pojawia się myśl: dlaczego mam przepłacać, skoro mogę mieć te same wakacje co inni, ale za połowę ceny; dlaczego mam wydać więcej, skoro mogę wydać mniej?"</i><br />
Powyższe stwierdzenie mnie powaliło swoją logiką. Dowodem na bogactwo narodu jest chęć wydawania więcej, jak można wydać mniej? I płacenie dwa razy więcej, jak można o połowę mniej? Do tego jeszcze Pani Ekspert wrzuciła uwagę o kulturach kolektywistycznych i indywidualistycznych, która kompletnie tutaj nie pasuje, bo zupełnie nie o to chodzi. Jak łatwo można sensowną tezę ośmieszyć idiotycznymi porównaniami... <i><br /></i><br />
<br />
Ja bym ujęło to zupełnie inaczej. Właśnie cechą narodów o stabilnej sytuacji finansowej jest brak ciśnienia na to, żeby mieć najnowszą kolekcję i pochwalić się drogą wycieczką. Afiszowanie się przepłacaniem jest zwykłym buractwem, choć w naszym pięknym kraju nadal bardziej powszechnym niż być powinno. Oczywiście, że w kulturze indywidualistycznej główny nacisk jest na własny zysk, ale proszę mi nie wmawiać, że Polacy jeżdżą na wczasy Last Minute, bo nie wywodzą się z kręgu kulturowego Japonii...<br />
<br />
Zobaczymy jak się cała afera bursztynowa zakończy. Ja obstawiam, że ludzie tych pieniędzy nie zobaczą, a jeśli już, to jakiś nikły procent. Szkoda tylko, że jedyną ich refleksją pozostanie "to wszystko wina państwa, bo nas nie powstrzymało"...Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-54084735798183839402012-08-05T15:37:00.000+02:002012-08-05T15:37:06.105+02:00Jak smukło to wystarczająco smukło???Pracuję z dziewczyną, która ma 166cm wzrostu, waży 46kg i chce jeszcze schudnąć. Jest chuda niemożliwie, niezbyt dobrze się odżywia, z tego co widzę i ma ten efekt typowy dla koszmarnie chudych osób, że głowa wygląda na nienaturalnie wielką w porównaniu do reszty ciała. Twierdzi, że na wagę nie patrzy (ale kilogram jeszcze chce schudnąć), bo najważniejsze jest to, że się dobrze czuje. Osobiście uważam, że takie stwierdzenia są adekwatne z ust osób, które oscylują w ramach w miarę normalnej wagi, bądź lekkiej niedowagi, bądź lekkiej nadwagi. Jak coś takiego mówi osoba otyła, bądź chorobliwie chuda, mam ochotę po łbie zdzielić... A odchudza się, bo ma niedługo ślub koleżanki, której jest świadkową i musi na tym ślubie smukło wyglądać. Jeśli 46kg to nie jest smukło, to ja kuźwa nie wiem co jest...<br />
<br />
Druga dziewczyna ma obsesję na punkcie chemii w produktach i przy obiedzie co chwilę opowiada, czego nie może w ogóle tknąć, bo od razu chemię czuje (na przykład w lodach). Ja naprawdę rozumiem zdrowe odżywianie, ale jakiś środek dobrze by było znaleźć, bo można oszaleć, jak tak obie zaczną przy obiedzie nadawać.<br />
<br />
Pomyślałam sobie, jak strasznie dzisiejszy świat porył dziewczynom głowy. Nigdy nie słyszałam mężczyzn rozmawiających o odchudzaniu się, czy odmawiających sobie obiadu, bo "wszystko jest sztuczne". Jak człowiek się nieco wyizoluje ze społeczeństwa na bezrobociu, to potem przechodzi dość poważny szok i tak się zastanawiam, czy to już jest norma, co te dziewczyny wyczyniają? Na szczęście kątem oka wyłapałam jednostki biorące ziemniaki i to nawet polane sosem, więc może jest jeszcze szansa na normalne towarzystwo ;)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-54807404453048743042012-07-31T13:47:00.001+02:002012-07-31T13:47:56.269+02:00Dawno takich tam nie było :)No właśnie. W ogóle dawno niczego nie było, ale takich tam to już w ogóle :) Nie da się ukryć, że nie chciało mi się za bardzo pisać, bo w głowie były raczej obawy o pracę niż chęć dyskutowania o czymkolwiek, ale teraz wszystko powinno wrócić do normy. Na opis czeka jeszcze nasza majowa wycieczka do pałacu Raczyńskich i domu Arkadego Fiedlera, wpadliśmy też do Nowej Soli, która okazała się być bardzo sympatycznym miasteczkiem.<br />
<br />
Dziś ostatni dzień lenistwa, od jutra zaczynam szkolenia i wdrażanie :) Myślę, ze nigdy w życiu tak się nie cieszyłam na perspektywę pracy ;) 2,5 roku minęło od czasu jak robiłam coś konkretnego, więc oprócz radości jest maly stres, czy ja w ogóle jeszcze pamiętam jak to się robi, ale pewnie po pierwszych dniach wszystko przejdzie. W najbliższym czasie będziemy na nowo organizować nasze życie, w takich małych szczegółach, jak "jak zorganizować gotowanie, żeby mieć co jeść". Wbrew pozorom, to kluczowa kwestia, szczególnie, że od tygodnia jestem na porządnej diecie i nie mam zamiaru tego spieprzyć.<br />
<br />
Mam chwilową przerwę w bieganiu, obecne temperatury sprawiają, że mam do wyboru albo biegać wcześnie rano, albo późno wieczorem. Rano nie jestem w stanie się zwlec, chociaż parę razy wstawałam o takiej godzinie, ze dało się biec, chociaż pod koniec już było za ciepło. Wieczorem z kolei jestem zbyt rozleniwiona ;) Teraz powinno być lepiej, bo po pracy mogę iść biegać z rozpędu, a na dodatek będę miała karnet na siłownię. No i na basen muszę wrócić. Czy wystarczy mi czasu na to wszystko? ;)<br />
<br />
Odchudzamy kota. Zważyłam skubańca i jakieś 1,5kg musi zrzucić. Na razie jest w histerii i zastanawiam się kiedy mi przegryzie grdykę ze złości :)<br />
<br />
Euro się skończyło, zaczęły Igrzyska, na których z reguły mamy szanse podobne do polskich piłkarzy ;) Póki co honor uratowała Pani Strzelająca, zdobywając srebrny medal, walczą też siatkarze i pływacy. Nie chce mi się już nawet zastanawiać, dlaczego kraj wielkości Polski nie potrafi z siebie wypluć sportowców zdolnych zdobywać medale, pogodziłam się z tym dawno temu.<br />
<br />
Wciągnęłam się w Grę o Tron. Skończył się drugi sezon serialu, więc się skusiłam na książkę, która mnie zbija z nóg i zostawia co chwilę z otwartą szczęką. Nie ma bezpiecznego bohatera, każdy w każdej chwili może umrzeć, co sprawia, że napięcie jest cały czas utrzymywane na wysokim poziomie. Oprócz tego mam na tapecie Billa Brysona "Notes from a Small Island", która zachwyca mnie używaniem bardzo wyrafinowanego angielskiego i rewelacyjnym portretem Wielkiej Brytanii :) Polecam szczerze, bardzo zabawny styl i przyjemna, choć wymagająca momentami słownika, lektura.<br />
<br />
Polityke, póki co, przemilczę. Nie chce mi się w tym taplać, szczerze mówiąc :)<br />
<br />
Kończę, bo siatkarze przegrywają 0:2 z Bułgarami i nie mogę się skupić na pisaniu ;)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-23406551882596723202012-07-25T12:15:00.000+02:002012-07-25T12:15:23.922+02:00Jak to z pracą byłoPoszukiwanie pracy z pewnością nie jest łatwą sprawą, jak człowiek wie czego chce, przy obecnej ekonomii. Albo jak człowiek chce zacząć od nowa. Albo jak człowiek jest kobietą w "wieku rozrodczym". Albo jak człowiek jest po środku szczebli. Niemniej się udaje. Jakich szczebli, co od nowa? Już wyjaśniam :)<br />
<br />
Chyba już kiedyś się chwaliłam, że mam generalnie szczęście w życiu. Nie przypisuję tego jakimś siłom wyższym, nie wiem czemu tak jest, że jeden, cytując polski kabaret, "i w dupie palec złamie", a innemu się udaje, cokolwiek zaplanuje. Nie łączyłabym tego z żadnym bogiem, bo z żadnym nie gadam i jeśli jakiś macza w tym palce, to albo się nieszczęśliwie zakochał, albo od wielu lat próbuje mnie zwabić (to pomysł Barbary ;)) z kiepskim skutkiem. Oczywiście pomagam szczęściu jak mogę, są jednak momenty, kiedy można w nie zwątpić i powoli zaczynało się tak dziać przez ostatni czas.<br />
<br />
<a name='more'></a>Pracy zaczęłam szukać w listopadzie. Moja działka to kontroling finansowy, rachunkowość zarządcza, analiza finansowa, tego typu klimaty. Plus tej działki jest taki, że istnieć będzie bez względu na kryzys, minus natomiast, że jest w niej mała rotacja oraz z reguły nie ma wielu stanowisk do obsadzenia w firmie, bo w końcu ilu kontrolerów, czy specjalistów średnia firma potrzebuje. A w Poznaniu wielu korporacji jednak nie ma, choć okazało się, że firm zatrudniających specjalistów w mojej dziedzinie jest więcej niż myślałam. Utrudnieniem też były założenia, które przyjęłam - żeby to była firma z zagranicznym kapitałem, bo chciałabym mieć możliwość ewentualnego wyjechania gdzieś na kontrakt. Chociaż w sumie często nie wiedziałam do jakiej firmy wysyłam CV, ponieważ sporo ogłoszeń jest zamieszczanych przez agencje pracy. Moim problemem było (chyba) to, że jestem po środku, jeśli chodzi o doświadczenie. Mam go za dużo na specjalistę, ale za mało na kontrolera, który odpowiada za zgodność księgowań z ustawą i tworzy samodzielnie sprawozdania. Z reguł na kontrolerów już wymagano 2-3 lat doświadczenia na takowym stanowisku.<br />
<br />
Najpierw zaczęłam rekrutację na Młodszego Kontrolera. Trwało to miesiąc i przy każdej rozmowie powtarzano, że wszystko super, ale się boją, że jak nadrobię te dwa lata przerwy, to mi się zacznie nudzić, a oni nie są w stanie mi zapewnić jakiegoś szybkiego awansu. Koniec z końcem zdecydowano, że jednak mam za dużo doświadczenia na ich potrzeby. W sumie rozumiem ten tok myślenia, jednak jest to frustrujące...<br />
<br />
Potem byłam na rozmowie, którą załatwił mi kolega, ale tutaj to w ogóle się nie zgraliśmy, ponieważ stanowisko było dla zupełnie początkującego i chyba też ich oszołomiły moje wymagania finansowe ;)<br />
<br />
Następnie rozpoczęła się kolejna rekrutacja na coś nie bardzo związanego z moim fachem, bo na analityka inwestycyjnego. Zapowiadało się dobrze, duża firma, z amerykańśkim kapitałem, możliwości wyjazdów, szkoleń, i tak dalej i tak dalej. Wiedziałam, że nie mam kompletnie doświadczenia w tej działce, ale skoro chcą ze mną rozmawiać, to czemu nie. Wszystko się ciągnęło pół roku, poległam na ostatnim etapie, czemu się nie dziwię, bo nie było problemem pewnie znaleźć kogoś, kto się na tym zna lepiej. Z perspektywy myślę sobie, że dobrze się stało, bo te pół roku rekrutacji mogło być wskazówką jak firma funkcjonuje...<br />
<br />
W międzyczasie miałam ofertę od firmy, która na dzień dobry chciała mi płacić psie pieniądze i to nie w 100% na umowę o pracę, więc uznałam, że kombinatorstwo od pierwszego dnia nie wróży świetlanej przyszłości. Podobnie jak firma w 100% z polskim kapitałem, w której po pytaniu o ubezpieczenie medyczne pani praktycznie przewróciła oczami, jakbym zapytała conajmniej o służbowego lexusa.<br />
<br />
Przedostatnia rekrutacja była ciekawa, znaczy firma była ciekawa, ale tutaj znowu na pierwszej rozmowie już podkreślano, że to nie będzie fascynujące stanowisko pełne wyzwań, ale rzemieślnicze dłubanie w liczbach. Ponieważ firma miała potencjał, zadeklarowałam, że mi to nie przeszkadza, ale widocznie nie byłam zbyt przekonująca, bo ponownie odpadłam w końcówce.<br />
<br />
No i last but not least, obecny pracodawca :) Dokładnie to, o co mi chodziło, pokrewna branża, którą czuję i lubię, zaskakująco szybka rekrutacja, bo byłam na jednej rozmowie, co w obecnych czasach jest ewenementem. Przyjęto moje warunki finansowe, zaproponowano atrakcyjny pakiet benefitów, wysłano list intencyjny oraz rozpiskę najbliższych szkoleń. W ciągu najbliższych miesięcy blog znowu zmieni się na emigracyjny, ponieważ zostanę wysłana na prawie rok do Szwecji :) Pan Koala będzie w tym czasie słomianym wdowcem, ale na dobrą sprawę, Szwecja nie jest daleko i jak się człowiek uprze, to nawet co tydzień można się widywać :)<br />
<br />
U Pana Koali sprawa była z jednej strony bardziej skomplikowana, z drugiej okazała się prostsza. Ponieważ on nie ma w gruncie rzeczy większego, konkretnego doświadczenia, pomysłów, w jakim kierunku pójść było kilka. Na pierwszy ogień poszedł GIS (Geograficzne Systemy Informatyczne), niestety okazało się, że w Polsce mało się w tym temacie dzieje, a to co się dzieje, nie dzieje się w Poznaniu. Potem wiadomo, kolano, więc szukanie pracy zostało przerwane. Opcją najgorszą było zahaczenie się w jakimś magazynie, jak kolano się wyleczy, do czego trzebaby najprawdopodobniej kłamać w CV, bo nikt do człowieka z wyższym wykształceniem nie zadzwoni z magazynu. Najwięcej doświadczenia Koala ma w Help Desku, więc słał CV na takie oferty, jednak bez odzewu. W końcu pojawił się pomysł z SAPem, perspektywy są, konsultanci poszukiwani i dobrze opłacani, tylko trzeba znaleźć firmę, która zatrudni na początkowym stanowisku, zainwestuje i wyszkoli. Pewnego pięknego dnia telefon zadzwonił, odbyto rozmowę, potem testy psychologiczne i na inteligencję, które zostały zaliczone powyżej średniej :) Na drugim spotkaniu padła propozycja współpracy, którą rozpoczęto w ten poniedziałek :) Ponownie, oferta ma wszystko to, co sobie Koala wymarzył - potencjał rozwoju, pakiet benefitów, dobrą atmosferę i używanie mózgu, a nie mięśni ;)<br />
<br />
Reasumując - tryskamy szczęściem :) Nie było łatwo, pojawiały się myśli, że nikt nas nigdy nie zatrudni, rozważaliśmy ponowny wyjazd, zastanawialiśmy się co jest z nami nie tak, były lepsze i gorsze dni. Mieliśmy na szczęście ten komfort, że nie musieliśmy łapać byle czego, tylko mogliśmy czekać i szukać, aż w końcu upolowaliśmy oferty spełniające nasze oczekiwania w 100%. A nawet w 150% :)<br />
<br />
A teraz, jak to skomentował kolega, tylko 35 tyrki i emerytura :))))Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-13816549373431296642012-07-23T23:36:00.002+02:002012-07-23T23:36:54.591+02:00Mamy wreszcie pracę!Alleluja, chóry anielskie zaśpiewały, a właściwie ryknęły z pełną mocą, ponieważ telefon o pracy dostałam będąc na festiwalu w Jarocinie :) Pan Koala dostał pracę parę dni wcześniej, więc oboje zaczynamy niemal w tym samym czasie. Powiem tak - nie było łatwo i na pewno niedługo napiszę jak się szukało, ale warto było poczekać, bo oboje mamy dokładnie to, o co nam chodziło. Szczęście nas ogarnęło, a obie dobre wiadomości zostały oblane w doborowym towarzystwie :) Obecnie wyglądam jak Rudolf Renifer, ponieważ okazało się, że kapelusz mi nie przykrywał końcówki nosa, na szczęście mam tydzień na opanowanie tego efektu. Oraz tradycyjnej chrypki, którą zostaję obdarowana za każdym razem, kiedy muszę przekrzykiwać hałas.<br />
<br />
Panie i Panowie, ja tu jeszcze wrócę ;)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-84326150980626602152012-06-16T11:26:00.001+02:002012-06-16T11:26:22.272+02:00Mecz na żywo i mecz życiaZa nami mecz na pięknym, nowym poznańskim stadionie oraz tydzień prawdziwej uczty dla kibiców, bo raz, że turniej ma zaskakująco wysoki poziom, dwa, Polacy poraz pierwszy za mojego życia mają dwa punkty po dwóch meczach i realną szansę wyjścia z grupy. Na dokładkę kraj, a konkretnie miasta goszczące piłkarzy, został zalany przez obcokrajowców, którzy w większości nas chwalą, co mile łechce nasze ego i kompleksy ;) Do Poznania największa banda przyjechała z Irlandii, co okazało się szczęśliwym losem, bo banda jest niesamowicie przyjazna i pozytywna, a swoim dopingiem i tym co zaprezentowali w przegranym meczu z Hiszpanią zdobyli serca całego kraju i nie tylko.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-a22NcPbICDE/T9xGm_gO3_I/AAAAAAAADnc/ivAzfJYylbA/s1600/IMG_0303.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://4.bp.blogspot.com/-a22NcPbICDE/T9xGm_gO3_I/AAAAAAAADnc/ivAzfJYylbA/s640/IMG_0303.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a>Niedzielny mecz spowodował małe wyzwanie logistyczne, ponieważ akurat w ten sam dzień, mój Osobisty Siostrzeniec stawiał pierwsze kroki w spełnieniu mojego marzenia, czyli zostania gwiazdą rocka :) Innymi słowy, akurat w niedzielę odbywały się Dni Śremu, na których młody zagrał swój pierwszy koncert na prawdziwej scenie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-w41k3V2FEbM/T9xHCdIsMmI/AAAAAAAADnk/ofoyd-g5MDk/s1600/IMG_6831.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://2.bp.blogspot.com/-w41k3V2FEbM/T9xHCdIsMmI/AAAAAAAADnk/ofoyd-g5MDk/s640/IMG_6831.JPG" width="314" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Tym samym musieliśmy opracować jak bezboleśnie zdążyć obejrzeć koncert i wrócić na czas na mecz. Ku sporemu zaskoczeniu okazało się, że nie ma korków, ulice są wręcz pustawe, znaleźliśmy bez problemu bardzo dogodne miejsce do zaparkowania i spokojnie udaliśmy się na stadion chyba jedynym pustym tramwajem, jaki się zdarzył na trasie :) Wcześniej przepuściliśmy trzy wypchane do granic możliwości rozśpiewanymi kibicami z Chorwacji, Irlandii i, rzecz jasna, z Polski.<br />
<br />
Okolica stadionu przypominała pobojowisko, co jest rzeczą normalną przy masowych imprezach, a sklepy z alkoholem robiły utarg życia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-XP9ygR5LQuQ/T9xH0N8RGgI/AAAAAAAADns/oCM-wItYWhA/s1600/IMG_0290.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://2.bp.blogspot.com/-XP9ygR5LQuQ/T9xH0N8RGgI/AAAAAAAADns/oCM-wItYWhA/s640/IMG_0290.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-tLjHpVpKsjo/T9xH3Sl46lI/AAAAAAAADn8/CsK8ODdEeB8/s1600/IMG_0292.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://4.bp.blogspot.com/-tLjHpVpKsjo/T9xH3Sl46lI/AAAAAAAADn8/CsK8ODdEeB8/s640/IMG_0292.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Kolejnym zaskoczeniem okazało się samo wejście na stadion, które zajęło nam rekordowo mało czasu. Jak widać na zdjęciach, niestety pogoda średnio sprzyjała, dlatego na pierwszym zdjęciu jestem zmoknięta - szlag trafił układanie fryzury ;) Sam stadion jest ładny i nowoczesny, i oglądając mecze w telewizji ciągle nie możemy się przestawić, że to są obrazki z Polski, jak to stwierdziła Aga. Ktokolwiek oglądał kiedykolwiek polską ligę, wie na czym polega różnica :) Mieliśmy bardzo dobre miejsca, które zostały nam niejako wmuszone, ponieważ zagapiliśmy się wcześniej i zostały same najdroższe. Pewnie sami z własnej woli byśmy takich nie kupili, więc może i lepiej, mieliśmy okazję wypróbować lepsze miejsca, raz się żyje :) Trafiliśmy na sektor mieszany, więc obok było kilku Irlandczyków, z drugiej strony Chorwaci, taki wesoły tłum. My kibicowaliśmy Irlandczykom, co niezmiernie ucieszyło naszego sąsiada ze zdjęcia, który wyłapał wszystkie odcienie zieleni, jakie na sobie miałam :)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-VXezO5ggB9g/T9xJNJGOMBI/AAAAAAAADoI/HF7hiFhIZ6U/s1600/DSC_0064.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://2.bp.blogspot.com/-VXezO5ggB9g/T9xJNJGOMBI/AAAAAAAADoI/HF7hiFhIZ6U/s640/DSC_0064.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-993JB6XjBHE/T9xJP5g-osI/AAAAAAAADoQ/QPWsA5ImGeo/s1600/IMG_0300.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://4.bp.blogspot.com/-993JB6XjBHE/T9xJP5g-osI/AAAAAAAADoQ/QPWsA5ImGeo/s640/IMG_0300.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-3coysplRmMw/T9xJSejKKqI/AAAAAAAADoY/26PJ7G69kp4/s1600/IMG_0306.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://2.bp.blogspot.com/-3coysplRmMw/T9xJSejKKqI/AAAAAAAADoY/26PJ7G69kp4/s640/IMG_0306.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-XE20vnclTwU/T9xJVb4AmiI/AAAAAAAADog/k46z-Gkm6Tg/s1600/IMG_0312.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://3.bp.blogspot.com/-XE20vnclTwU/T9xJVb4AmiI/AAAAAAAADog/k46z-Gkm6Tg/s640/IMG_0312.JPG" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Kontrola przy wejściu miała być bardzo dokładna i na taką wyglądała, jednak w rzeczywistości okazało się, że Panu Koali nie znaleźli komórki i portfela w kieszeni (mogli przypuszczać co to jest, ale mieli jednak obowiązek zapytać), a Chorwaci przemycili race, które odpalili po bramce.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-ZgF3DgeP59g/T9xJwg72ZVI/AAAAAAAADos/4L_mE_3b3RY/s1600/DSC_0065.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://2.bp.blogspot.com/-ZgF3DgeP59g/T9xJwg72ZVI/AAAAAAAADos/4L_mE_3b3RY/s640/DSC_0065.JPG" width="375" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Niektóre zdjęcia są robione telefonem, stąd gorsza jakość. W każdym razie Irlandczycy przegrali zupełnie spodziewanie, już na początku meczu "mój" Irlandczyk tłumaczył, że oni są słabi i nie mają dobrej drużyny, za to mają najlepszych kibiców. Z tym ostatnim zgodzili się wszyscy, którzy widzieli doping Irlandczyków przez ostatnie 5 minut gry z Hiszpanią, kiedy przegrywali 0:4. Bite pięć minut, nieustannie śpiewali "Fields of Athenry", zupełnie jakby wynik był na ich korzyść. Polska i świat ich pokochały i na ostatni mecz w Poznaniu wszyscy planują być Irlandczykami.<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/BVcFOvUhhT8" width="560"></iframe><br />
<br />
Nieco rozczarowaliśmy się powrotem ze stadionu. Pomimo spodziewanej ilości kibiców i utrudnień, MPK zupełnie sobie nie poradziło i podczas pół godzinnego marszu do samochodu minęły nas dosłownie trzy tramwaje. Nie wiem ile czasu wracalibyśmy do domu, gdybyśmy pojechali komunikacją, jak to planowaliśmy na początku.<br />
<br />
Generalnie oprócz nieszczęsnej zadymy z Rosjanami we wtorek, impreza przebiega sprawnie i goście z zagranicy nie mogą się nadziwić temu co widzą.<br />
<a href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11922845,_Mili_ludzie__lubia_naszych__Wspaniale_tu_byc___Niemiecki.html" target="_blank">Polubili nas Niemcy</a><br />
<a href="http://www.parkiet.com//artykul/rol,55270,891898-Bruelhart--Turniej-na-bardzo-wysokim-poziomie.html" target="_blank">Pochwalili szwajcarscy organizatorzy poprzedniego Euro</a><br />
<a href="http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,11939006,Dziennikarze_ze_Szwecji_zmieniaja_zdanie_o_Polsce_.html" target="_blank">Szwedzi też odkryli, że Polska się zmieniła</a><br />
<a href="http://uk.eurosport.yahoo.com/14062012/58/euro-2012-lord-gdansk-irish-find-solace-polish-party.html" target="_blank">Irlandczycy lubią Toruń i niskie ceny</a><br />
<a href="http://www.boston.com/bigpicture/2012/06/euro_2012_soccer_championship.html" target="_blank">Na boston.com są rewelacyjne zdjęcia</a><br />
<a href="http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,11928250,Korespondenci_z_Peru__Wietnamu__Chwala_nas_i_gratuluja.html" target="_blank">O dziwo relacje idą też do Peru i Wietnamu</a><br />
<a href="http://sportsillustrated.cnn.com/2012/writers/grant_wahl/06/15/euro2012-poland/index.html" target="_blank">Grant Wahl ze Sports Illustrated też się zakochał</a><br />
<a href="http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,80199,11933378,Prozerpina_i_Mars_w_siatkach__30_tys__Chorwatow_i.html" target="_blank">Poznań reaguje na bieżąco na to, co się dzieje</a><br />
<a href="http://wyborcza.pl/1,75478,11943693,81_proc__zagranicznych_kibicow_chce_przyjechac_do.html" target="_blank">A Pracownia Badań Społecznych przepytała kibiców</a><br />
I mogłabym tak jeszcze długo ;) Wiadomo, są też utrudnienia dla mieszkańców w centrum miasta, ale przypominam, że to tylko niecały miesiąc, a powyższych relacji nie kupilibyśmy za żadne pieniądze.<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Tak to się wszystko kręci, a polska drużyna zaskakuje walecznością i kondycją, czyli dwiema rzeczami, które nie istniały na poprzednich turniejach. Za każdym razem miałam nadzieje, które miażdżył mecz otwarcia, pokazujący grupę patałachów, którym się nie chce, a po 60tej minucie nie mają sił, nawet jakby im się jakimś cudem zachciało. Nie miałam większych nadziei tym razem, bardziej cieszyłam się na fakt, że cała impreza jest u nas w kraju. Tymczasem okazało się, że mamy drużynę, która może i nie ma piłkarzy światowej klasy, ale ma serce i wolę walki. Wtorkowy mecz oglądałam z tętnem godnym kierowcy F1, a przy bramce wrzeszczałam, skakałam i nawet parę piśnięć mi się wyrwało, gdzie z reguły wydaję z siebie jeden konkretny ryk :) Dzisiaj mecz o wyjście z grupy z Czechami - już teraz podnosi mi się tętno jak o nim pomyślę, a jest dopiero 11:14... Przed
nami więc wieczór, podczas którego najprawdopodobniej osiwieję, ochrypnę i
miejmy nadzieję, rozpłaczę się ze szczęścia. </span></span><o:p></o:p></div>Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-51135521145648893772012-06-14T16:59:00.001+02:002012-06-14T18:53:54.258+02:00My, kibice :)W końcu wypadałoby coś o Euro napisać :) Czekałam najpierw na odbiór biletów na mecz, a potem stwierdziłam, że poczekam chwilę jak się zacznie, żeby nie pisać tylko o oczekiwaniach i wojnie kibiców z nie-kibicami. Koniec z końcem nie mogłam znaleźć weny i co zaczynałam pisać, jakoś nie szło, a jak już poszło, to miejsca wystarczyło tylko na "dlaczego się cieszę na Euro" :))) Bilety zostały już zużyte, mecz w niedzielę na pięknym poznańskim stadionie zaliczony, szaleństwo piłkarskie trwa nadal i jeszcze potrwa niecałe trzy tygodnie zostawiając nas zapewne z marskością wątroby ;)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/s720x720/487074_3999707720118_143730627_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/s720x720/487074_3999707720118_143730627_n.jpg" width="500" /></a></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: left;">
Oboje piłkę lubimy i chociaż do naszej reprezentacji uczucia miewamy mieszane, zawsze z radością witamy wszelakie mistrzostwa bądź finały Ligi Mistrzów jako idealną okazję do bezkarnego picia piwa ;) Stąd też wieść o przyznaniu Polsce i Ukrainie Euro 2012 była miodem na nasze serce. Marzyło mi się po cichu, że dożyję takiej imprezy w naszym kraju i nawet spełniło się to marzenia przed zupełną starością ;)<br />
<br />
Oczywiście jak to u nas bywa, zaraz po informacji o przyznaniu organizacji, podniósł się lament. Że nie zdążymy, że będzie wstyd na cały świat, że nie ma kto dróg budować, bo budowlańcy siedzą w Anglii, że stadiony nie wyjdą i w ogóle dopust boży z tym całym Euro. Potem nastąpiło kilka lat doniesień na przemian budujących i ostrzegawczych, dość szybko okazało się, że wszystkich ambitnych założeń spełnić się nie uda, jednak zaczęła pojawiać się szansa, że jak Grecy zdążyli z Igrzyskami, tak my mamy szansę zdążyć z Euro.<br />
<br />
W miarę jak gorączka rosła, a media postanowiły porzucić jakikolwiek obiektywizm i uskuteczniły propagandę sukcesu godną poprzedniej epoki, zaczęły pojawiać sie głosy zatrwożone i histeryzujące w drugą stronę. Od pana twierdzącego, że podczas Euro będzie łkał, bo kultura umrze, przez czołowe krajowe feministki obwieszczające festiwal prostytucji i samczych rozrywek, na pani redaktorce biadolącej o opakowaniu swojego ulubionego batonika kończąc (bo batonik ma opakowanie na Euro i nie ma alternatywy). Przez facebook przetoczyła się fala dyskusji z osobami, które na piłkarskie święto czekały (czytaj pisząca te słowa) a osobami, które klikały "lubię to" pod wszelkimi grupami mającymi w haśle "rzygam już Euro". Szczerze mówiąc śmieszą mnie przegięcia w każdą stronę i tak samo, jak przewracałam oczami na artykuły, w których dziennikarze próbowali od każdej jakkolwiek znanej postaci wyciągnąć opinię, oczywiście pozytywną, na temat jak nam się uda, tak samo irytowały mnie kolejne wywiady z antykibicami i ciągłe narzekanie jakie to plagi egipskie spadną na ten nieszczęsny kraj.<br />
<br />
Po pierwsze pojawiły się zarzuty, że ścięto budżety z wielu inwestycji kulturalnych i przesunięto je na inwestycje związane z Euro. Hm. Jeśli dobrze pamiętam, wieść o organizacji Euro poszła w świat w 2007 roku, więc chwila była, żeby się mentalnie przygotować na to, że jednak te inwestycje będą priorytetowe. To się może nie podobać, ale pytanie moje - co w związku z tym? Oddać Euro? Krytyka jest bardzo łatwa, gorzej z krytyką konstruktywną, która wymaga odpowiedzi na powyższe pytanie.<br />
<br />
Po drugie, zdaję sobie sprawę, że wiele rzeczy można było zrobić lepiej. Tylko że zamiast teraz psioczyć i wymieniać co spartolono, może lepiej po prostu zaangażować się w kolejne projekty i pilnować, żeby było lepiej. Naprawdę łatwo jest siedzieć z boku, obserwować, a potem na koniec wstać, podwinąć rękawy i "khm, khm, ok to ja teraz wam powiem co zrobiliście źle". Tak jakby po czasie, ale dzięki za wkład...<br />
<br />
Po trzecie, główny antykibic jakiego znam czyli Oryś, zebrał swoje zarzuty w felietonie <a href="http://gazetae.com/artykuly/koko-koko-mam-w-d" target="_blank">o tutaj</a>. Nie wiem jak wygląda sytuacja we Wrocławiu, więc muszę przyjąć, że Oryś nie kłamie :) Mogę natomiast napisać co nieco o Poznaniu, również z punktu już działającej imprezy. Lotnisko jest dwa razy większe i nareszcie wygląda jak lotnisko dużego miasta. Wreszcie mamy nowy dworzec, a to dopiero początek, bo całość inwestycji jest zaplanowana na następne kilka lat. Wyremontowano ulice, które błagały o remont już od dawna. Owszem, zafundowano mieszkańcom koszmar komunikacyjny na rok, ale za to mamy z głowy remonty, które zajęłyby o wiele więcej czasu, bo bez Euro ludzie by pourywali jaja osobom odpowiedzialnym, gdyby to zrobili na raz. Mamy autostradę do Berlina, a tuż przed pierwszym gwizdkiem otwarto odcinek łączący Warszawę, więc mamy w końcu połączenie między dwiema stolicami. Naprawdę jestem ciekawa ile by to trwało, gdyby nie ciągły nacisk, że trzeba zdążyć na Euro. Jeśli chodzi o skalę kraju, bardzo dobry artykuł znalazłam w Wyborczej: <a href="http://wyborcza.pl/1,75478,11887408,Nie_zadepcza_nas_biale_slonie.html" target="_blank">Euro to skok cywilizacyjny</a>. Ok, można powiedzieć, że te inwestycje powinny być i pewnie by były i bez tej imprezy. Pewnie by były, pytanie za ile lat.<br />
<br />
Po czwarte, wizerunek. Szkoda, że nie można policzyć ile byśmy musieli wydać na promocję kraju, żeby osiągnąć ten efekt, który osiągamy teraz. Nie, nie jestem aż tak naiwna, żeby wierzyć w efekt Barcelony :) Ale wystarczy poczytać co się pisze, wystarczy pogadać z ludźmi na ulicach, żeby zrozumieć co właśnie się dzieje. Przyjeżdżają kibice i widzą nowoczesny kraj, są zaskoczeni przywitaniem, zaskoczeni reakcją mieszkańców, mile zaskoczeni organizacją i infrastrukturą. Jasne, że widzą też wady. Ale wrócą do swoich krajów i przy jakiejś okazji będą opowiadać jak niesamowity czas spędzili u nas. Na dodatek w Poznaniu (słyszałam, że w Krakowie już nie bardzo, nie wiem jak gdzie indziej) nie tylko chleją piwo, tylko też zwiedzają, co jest w gruncie rzeczy zaskoczeniem dla samych muzeów, które nie przygotowały niestety wszędzie dwujęzycznych tabliczek. Może kiedyś wrócą na wakacje, może przyjadą ze znajomymi na weekend powspominać. A nawet jeśli nie wrócą, wieść już idzie na całą Europę - Polska nareszcie kojarzy się z czymś innym niż wódka, kiełbasa i papież. </div>
<br />
Po piąte - marudzenie, że nie stać nas na stadiony. Rany boskie, wybudowaliśmy cztery. CZTERY. Tak wiem, Portugalia i w ogóle, zbankrutujemy i będziemy musieli wyburzać. Błagam, to są cztery stadiony, z czego, jeśli dobrze kojarzę, poznański i tak miał być zmodernizowany. Na tych stadionach nie będą rozgrywane tylko mecze polskiej ligi, tam mogą być koncerty i inne duże imprezy. Nie wiem jak wygląda finansowa strona utrzymywania stadionu, jak mi ktoś udostępni rachunek wyników i cash flow, to się wypowiem na temat szans finansowego sukcesu. Póki co, zarówno stwierdzenie "na pewno będą dochodowe" jak i "wiadomo, ze nie będą dochodowe", można sobie o kant roztrzaskać.<br />
<br />
I na koniec, to co mnie najbardziej śmieszy, czyli zapowiedzi, jak to ludzie będą uciekać z miast przed szaleństwem i utrudnieniami związanymi z meczami. Warszawa pewnie ma bardziej przerąbane, ale tam i bez Euro poruszanie się po mieście jest traumą ;) W Poznaniu jednak są trzy mecze. Caaaałe trzy. W dni meczowe jest wyłączony z ruchu teren w promieniu kilometra wokół stadionu, który mieliśmy okazję zwiedzić i żadnego dramatu nie było, a wręcz byliśmy zszokowani brakiem problemów komunikacyjnych. Wierzę, że ludzie mieszkający w centrum mogą mieć dosyć band śpiewających i pijących kibiców, ale to jest mały odsetek, który ma prawo zapowiadać ucieczkę.<br />
<br />
No, to się rozpisałam, więc relację z meczu zostawię na później. Oczywiście, że można mieć inne zdanie i nie wszyscy muszą się zgodzić z moim podejściem. Oczywiście, że jestem bardziej skłonna przymknąć oko na parę spraw, bo zwyczajnie lubię piłkę i jestem podekscytowana tym, że nareszcie tak duża impreza jest u nas. Tak wiem, UEFA to mafia i zarobi tylko ona. Tak wiem, kultura umiera. Tak, tak, za chwilę zbankrutujemy i czkawką się to odbije. Jednak ciepło się na sercu robi, jak człowiek sobie przypomni, jak parę rzeczy w tym kraju wyglądało jeszcze te pięć lat temu, a jak wygląda teraz.<br />
<br />
PS. A w relacji z meczu podzielę się linkami na pokrzepienie serc, czyli co o nas mówią przyjezdni :)<br />
PPS. Teraz znalazłam rewelacyjny artykuł w Financial Times o Poznaniu i do tego, co wymieniłam, dodatkowo: stworzono cztery dodatkowe linie tramwajowe, zmodernizowano 12 ulic, w tym dwie obwodnice (jedna jeszcze nie w 100% ukończona).Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-5748142613214507782012-05-31T19:47:00.001+02:002012-05-31T19:47:32.025+02:00Skansen w Olsztynku, czyli znowu obrazkiMiałam napisać długiego posta o Skansenie w Olsztynku, bo zdecydowanie to była najfajniejsza atrakcja naszego wyjazdu. Za śmieszne pieniądze (bodaj 12zł od osoby) jest dostępna niesamowita podróż w czasie, mnóstwo chatek do zwiedzania, rewelacyjnie zachowane eksponaty dostępne na wyciągnięcie ręki. Okazało się, że dodatkowo mają tak zrobioną stronę internetową, że praktycznie musiałabym przepisać to, co na niej jest, a na dodatek nie miało by to interaktywnej formy. Dlatego skupię się na obrazkach i kilku komentarzach, a wszystkich serdecznie zapraszam tutaj: <a href="http://www.mbl.sklodowski.pl/" target="_blank">Internaktywny Skansen</a>. Chciało by się, żeby wszystkie atrakcje były tak dostępne. Jak ktoś lubi historię i tego typu miejsca - można sobie zaostrzyć apetyt :)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-rVmlJh2-VYA/T8esbQY4itI/AAAAAAAADk8/ok-LVLPT-EE/s1600/IMG_0145b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://4.bp.blogspot.com/-rVmlJh2-VYA/T8esbQY4itI/AAAAAAAADk8/ok-LVLPT-EE/s640/IMG_0145b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: left;">
Pozwolę sobie zacytować oficjalną stronę: </div>
<div style="text-align: left;">
"Początki Muzeum Budownictwa Ludowego – Parku Etnograficznego w Olsztynku sięgają 1909 roku, kiedy to w Królewcu, ówczesnej stolicy Prus Wschodnich, zapadła decyzja o utworzeniu muzeum architektury wiejskiej. Na jego siedzibę wybrano teren Królewieckiego Ogrodu Zoologicznego. Plan zabudowy zakładał przeniesienie na teren muzeum obiektów najbardziej charakterystycznych dla każdego z regionów wchodzących w skład Prus Wschodnich. W związku ze złym stanem budynków przeznaczonych do translokacji zdecydowano o wybudowaniu kopii. W latach 1910-1913 wybudowano ok. 20 obiektów z XVIII-XIX w., reprezentujących budownictwo mieszkalne, sakralne, przemysłowe oraz gospodarcze. Na terenie muzeum znajdowały się także dwa obiekty archeologiczne.</div>
<div style="text-align: left;">
W 1937 roku ze względu na ograniczoność terenu Królewieckiego Ogrodu Zoologicznego zdecydowano o przeniesieniu obiektów do Olsztynka, w którego okolicach znajdowało się Mauzoleum prezydenta Rzeszy, feldmarszałka Paula Hindenburga i które stało się miejscem licznych wycieczek z Niemiec. Muzeum architektury wiejskiej miało podnieść atrakcyjność okolicy. Translokacji dokonano w latach 1938-1942. Nie wszystkie obiekty udało się przenieść. Z pierwotnego założenia zachowało się 12 budynków."</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-6pt6Sy3WK3o/T8etIXu-bRI/AAAAAAAADlE/UAI6A4OhVy0/s1600/IMG_0156b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://2.bp.blogspot.com/-6pt6Sy3WK3o/T8etIXu-bRI/AAAAAAAADlE/UAI6A4OhVy0/s640/IMG_0156b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-kCIq9XJWdAA/T8etJTqq8TI/AAAAAAAADlM/tkaHQtlRM38/s1600/IMG_0157b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://4.bp.blogspot.com/-kCIq9XJWdAA/T8etJTqq8TI/AAAAAAAADlM/tkaHQtlRM38/s640/IMG_0157b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-DSEleeGMhDo/T8etKWMyZyI/AAAAAAAADlQ/Zz1QVoK0U7Q/s1600/IMG_0172b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://3.bp.blogspot.com/-DSEleeGMhDo/T8etKWMyZyI/AAAAAAAADlQ/Zz1QVoK0U7Q/s640/IMG_0172b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-Yu44368phTs/T8etLcNiF9I/AAAAAAAADlY/U8uenyrecUM/s1600/IMG_0179b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://4.bp.blogspot.com/-Yu44368phTs/T8etLcNiF9I/AAAAAAAADlY/U8uenyrecUM/s640/IMG_0179b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-xHbWbGDW-I4/T8etMds88SI/AAAAAAAADlg/m15KvB-tLrA/s1600/IMG_0187b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://4.bp.blogspot.com/-xHbWbGDW-I4/T8etMds88SI/AAAAAAAADlg/m15KvB-tLrA/s640/IMG_0187b.jpg" width="375" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-gcd0p17r6Yk/T8etNhUY_XI/AAAAAAAADls/QhfoIIhWm0s/s1600/IMG_6666b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://3.bp.blogspot.com/-gcd0p17r6Yk/T8etNhUY_XI/AAAAAAAADls/QhfoIIhWm0s/s640/IMG_6666b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-nDGMbQPe8j0/T8etO95qmWI/AAAAAAAADl0/E7_KW8bd0mg/s1600/IMG_6673b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://2.bp.blogspot.com/-nDGMbQPe8j0/T8etO95qmWI/AAAAAAAADl0/E7_KW8bd0mg/s640/IMG_6673b.jpg" width="333" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-5GKxdyXaFf0/T8etPpy2VFI/AAAAAAAADl4/o5oqiOJXCPw/s1600/IMG_6676b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://1.bp.blogspot.com/-5GKxdyXaFf0/T8etPpy2VFI/AAAAAAAADl4/o5oqiOJXCPw/s640/IMG_6676b.jpg" width="333" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-G7cNdbxoD-A/T8etQa6VjFI/AAAAAAAADmA/SmSUUYMIbno/s1600/IMG_6677b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://1.bp.blogspot.com/-G7cNdbxoD-A/T8etQa6VjFI/AAAAAAAADmA/SmSUUYMIbno/s640/IMG_6677b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-ZhqtXada_So/T8etRMX2vGI/AAAAAAAADmI/-WDWwb9THls/s1600/IMG_6686b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://2.bp.blogspot.com/-ZhqtXada_So/T8etRMX2vGI/AAAAAAAADmI/-WDWwb9THls/s640/IMG_6686b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-RGlyn7ktPWE/T8etSNHCTwI/AAAAAAAADmQ/bAIKVIBL6hw/s1600/IMG_6693b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://4.bp.blogspot.com/-RGlyn7ktPWE/T8etSNHCTwI/AAAAAAAADmQ/bAIKVIBL6hw/s640/IMG_6693b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-n4kDsYGfuew/T8etTI9jg5I/AAAAAAAADmc/Sr0Lf0vwBcU/s1600/IMG_6696b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://3.bp.blogspot.com/-n4kDsYGfuew/T8etTI9jg5I/AAAAAAAADmc/Sr0Lf0vwBcU/s640/IMG_6696b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-vK2xsa66HEI/T8etUSINaFI/AAAAAAAADmg/MFiHqknMvDs/s1600/IMG_6700b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://2.bp.blogspot.com/-vK2xsa66HEI/T8etUSINaFI/AAAAAAAADmg/MFiHqknMvDs/s640/IMG_6700b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-VMXzYhc6pK4/T8etVFIKMNI/AAAAAAAADmo/9HXcW5np2WE/s1600/IMG_6703b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://1.bp.blogspot.com/-VMXzYhc6pK4/T8etVFIKMNI/AAAAAAAADmo/9HXcW5np2WE/s640/IMG_6703b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-AjRLJUU0_D8/T8etWU516eI/AAAAAAAADm4/Cpwxu4bQSD8/s1600/IMG_6716b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://3.bp.blogspot.com/-AjRLJUU0_D8/T8etWU516eI/AAAAAAAADm4/Cpwxu4bQSD8/s640/IMG_6716b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Były też zwierzaki:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-anRZQEnw6Ns/T8etojEIKWI/AAAAAAAADnA/Qk2x-nxqfE0/s1600/IMG_0168b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://3.bp.blogspot.com/-anRZQEnw6Ns/T8etojEIKWI/AAAAAAAADnA/Qk2x-nxqfE0/s640/IMG_0168b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-w9_SqihsSA0/T8etpjhYm9I/AAAAAAAADnI/JdijzCuMhpI/s1600/IMG_6710b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://4.bp.blogspot.com/-w9_SqihsSA0/T8etpjhYm9I/AAAAAAAADnI/JdijzCuMhpI/s640/IMG_6710b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I bardzo "staropolski" wybór jedzenia ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-oRCD0co2e34/T8etzUbvC1I/AAAAAAAADnQ/Whc03H1La-Q/s1600/IMG_0197b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://2.bp.blogspot.com/-oRCD0co2e34/T8etzUbvC1I/AAAAAAAADnQ/Whc03H1La-Q/s640/IMG_0197b.jpg" width="500" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />
<br />Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-74089290970376697812012-05-25T17:44:00.001+02:002012-05-25T17:44:27.849+02:00Ostróda, czyli nie tylko reggaeDo Ostródy dotychczas jeździłam głównie w celach rozrywkowych, a ściślej na festiwal reggae :) Okazało się jednak, że jest to całkiem ciekawe i naprawdę ładne miasteczko.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-uk93tx6nxlg/T7-fYrjZlnI/AAAAAAAADjY/LX5_jZ90nUc/s1600/IMG_6646b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://4.bp.blogspot.com/-uk93tx6nxlg/T7-fYrjZlnI/AAAAAAAADjY/LX5_jZ90nUc/s640/IMG_6646b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: left;">
Pierwszymi osadnikami w okolicach Ostródy byli staropruscy Pomezanie. Od pierwszej połowy XIII wieku okolica była pod panowaniem Krzyżaków, a sama osada powstała wokół zbudowanej ok 1280 roku budowli obronnej. Pod panowaniem polskim znalazła się po bitwie pod Grunwaldem, jednak parędziesiąt lat później zostaje przekazana Prusom. W kwietniu 1807 roku w Ostródzie mieściła się główna kwatera Napoleona Bonaparte, po którym zostały pamiątki:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-CvDCFqNFvSU/T7-gwgOc76I/AAAAAAAADjg/kj7uGH80Peg/s1600/IMG_6628b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://3.bp.blogspot.com/-CvDCFqNFvSU/T7-gwgOc76I/AAAAAAAADjg/kj7uGH80Peg/s640/IMG_6628b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Samo miasteczko jest nieduże (niecałe 20tys mieszkańców), ale z racji licznych jezior i zabytkowych budowli, jest naprawdę urocze. Największe jezioro jest stacją początkową wypraw po kanale ostródzko-elbląskim. Trasa liczy 82km i nie wystarczyło nam czasu na przepłynięcie jej, więc mamy po co wracać :) </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Warto zobaczyć zamek krzyżacki, który był siedzibą komtura, a obecnie mieści się w nim całkiem ciekawe muzeum.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-0SDmTvMBgYQ/T7-hsQbUHsI/AAAAAAAADjo/yC7T3_-rYgE/s1600/IMG_6625b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://1.bp.blogspot.com/-0SDmTvMBgYQ/T7-hsQbUHsI/AAAAAAAADjo/yC7T3_-rYgE/s640/IMG_6625b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-sxFJdiuyAMQ/T7-htQM585I/AAAAAAAADjw/4ugSi-KSjUc/s1600/IMG_6635b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://2.bp.blogspot.com/-sxFJdiuyAMQ/T7-htQM585I/AAAAAAAADjw/4ugSi-KSjUc/s640/IMG_6635b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-V3FLmQIly54/T7-huDX72jI/AAAAAAAADj0/Kj9-ylGoERI/s1600/IMG_6636b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://3.bp.blogspot.com/-V3FLmQIly54/T7-huDX72jI/AAAAAAAADj0/Kj9-ylGoERI/s640/IMG_6636b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Oprócz zamku można obejrzeć byłe koszary wojskowe, czyli Koszary Białe (na ich terenie co roku odbywa się wspomniany festiwal reggae):</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-AYN8c2_jxVU/T7-iGe62aRI/AAAAAAAADkA/tWB-u-NKr60/s1600/IMG_0136b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://4.bp.blogspot.com/-AYN8c2_jxVU/T7-iGe62aRI/AAAAAAAADkA/tWB-u-NKr60/s640/IMG_0136b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tradycyjnie mamy też kościoły - Niepokalanego poczęcia najświętszej Marii Panny z końca XIXw., kościół ewangelicko-metodystyczny oraz kościół gotycki pod wezwaniem św. Dominika Savio z XIVw., którego nie mamy na zdjęciu. Nie wiem czemu :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-5SwZapPG-MQ/T7-kTc2dLCI/AAAAAAAADkI/00Qgc6Nb3F8/s1600/IMG_6640b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://4.bp.blogspot.com/-5SwZapPG-MQ/T7-kTc2dLCI/AAAAAAAADkI/00Qgc6Nb3F8/s640/IMG_6640b.jpg" width="317" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-OeZakWGYWqg/T7-kUbY0lcI/AAAAAAAADkQ/umln0Haj0xs/s1600/IMG_6642b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://4.bp.blogspot.com/-OeZakWGYWqg/T7-kUbY0lcI/AAAAAAAADkQ/umln0Haj0xs/s640/IMG_6642b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Aha, jest też wieża Bismarcka (jedna z 17 w Polsce):</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-g7oJXGHkrKk/T7-lM4xzjQI/AAAAAAAADkY/XBTRBzfveGY/s1600/IMG_6649b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://4.bp.blogspot.com/-g7oJXGHkrKk/T7-lM4xzjQI/AAAAAAAADkY/XBTRBzfveGY/s640/IMG_6649b.jpg" width="317" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dzień w Ostródzie minął nam dość leniwie. Oprócz zwiedzania odpoczywaliśmy nad jeziorem jedząc lody i obserwując ptaszory:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-1lI2PPgu1C4/T7-lZi6DhgI/AAAAAAAADkg/fSogkZ87nA4/s1600/IMG_0139b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://3.bp.blogspot.com/-1lI2PPgu1C4/T7-lZi6DhgI/AAAAAAAADkg/fSogkZ87nA4/s640/IMG_0139b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ujął mnie również powrót do nieco mniej odległej przeszłości :)))</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-USTvM1lWaF8/T7-loOOVKVI/AAAAAAAADko/DgoGKcq5168/s1600/IMG_6641b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://1.bp.blogspot.com/-USTvM1lWaF8/T7-loOOVKVI/AAAAAAAADko/DgoGKcq5168/s640/IMG_6641b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Polecam, jakby ktoś chciał pojechać, przepłynąć się kanałem i pozwiedzać parę zabytków. W sumie zwiedzania wyszło nam na mniej niż jeden dzień, pewnie z rejsem było by inaczej. Można też poćwiczyć sobie pływanie na desce na takim jakby wodnym orczyku, nie mam pojęcia jak się to nazywa, ale wyglądało na sporo frajdy. Ponieważ zostało nam jeszcze sporo dnia do wykorzystania, pojechaliśmy do Siemian, nad pobliskie Jezioro Jasne, w którym nie wolno się kąpać, aby nie zaburzać wyjątkowego stanu troficznego, cokolwiek to oznacza ;) A poważnie trofia to żywność, jezioro jest zaliczane do najrzadszych i najcenniejszych w Polsce, ma krystalicznie czystą wodę, mało soli mineralnych, stąd żyje tam niewiele roślin i zwierząt. Nie brakowało za to komarów, które nas prawie zeżarły żywcem, więc trzeba było szybko zdjęcie robić :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-m_hJiU3m9xc/T7-nIFbOFDI/AAAAAAAADkw/r9zA0GFTl-U/s1600/IMG_6661b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://1.bp.blogspot.com/-m_hJiU3m9xc/T7-nIFbOFDI/AAAAAAAADkw/r9zA0GFTl-U/s640/IMG_6661b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kolejnego dnia wybraliśmy się do zdecydowanie najfajniejszej atrakcji, czyli skansenu koło Olsztynka. Ale o tym w następnym odcinku :)</div>
</div>Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-79444760239495250102012-05-14T19:09:00.000+02:002012-05-14T19:09:59.782+02:00Cofamy się w czasie, czyli zwiedzamy WarmięKorzystając z pięknej pogody podczas jednego z legendarnych już polskich, długich weekendów, wybraliśmy się na Warmię. Plan był prosty - nocujemy w okolicach Ostródy i zwiedzamy co jest do zwiedzania w okolicy. Zatrzymaliśmy się w bardzo sympatycznym <a href="http://www.hotel.sajmino.pl/" target="_blank">Hotelu Sajmino</a>, który zaskakuje zarówno wielkością pokoi, jak i ofertą śniadania, jak na hotel z dwoma gwiazdkami. Zachęciła nas promocja, jaką mieli na majowy weekend - za 4 noclegi ze śniadaniem zapłaciliśmy 550zł.<br />
<br />
Po dotarciu na miejsce, na pierwszy ogień wzięliśmy Grunwald.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-Be1vCzpJ9HE/T7EoNpNWqrI/AAAAAAAADho/-9n86IRo1e0/s1600/IMG_6611b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://2.bp.blogspot.com/-Be1vCzpJ9HE/T7EoNpNWqrI/AAAAAAAADho/-9n86IRo1e0/s640/IMG_6611b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: left;">
Co się wydarzyło w tym miejscu chyba wszyscy wiedzą, natomiast mam wrażenie, że nie wszyscy wiedzą, że nie sami Polacy z Krzyżakami walczyli. Od kiedy pamiętam, w powszechnej świadomości Grunwald funkcjonuje jako bitwa polsko-krzyżacka (w wersji współczesnej polsko-niemiecka, wspominana przy każdym meczu z Niemcami...). Tymczasem po stronie polskiej bili się też Litwini, Tatarzy i Ruscy (w dużym uogólnieniu):</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-tlWmo_eFO7k/T7EqN6w7MvI/AAAAAAAADh4/0FUbaBTTL3s/s1600/IMG_6598b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://1.bp.blogspot.com/-tlWmo_eFO7k/T7EqN6w7MvI/AAAAAAAADh4/0FUbaBTTL3s/s640/IMG_6598b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-QUXjCBcEQr4/T7EqPYm8KwI/AAAAAAAADiA/DscHOb-X2S4/s1600/IMG_6600b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://2.bp.blogspot.com/-QUXjCBcEQr4/T7EqPYm8KwI/AAAAAAAADiA/DscHOb-X2S4/s640/IMG_6600b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Okazało się, że z okazji weekendu odbywały się różne atrakcje, wprawdzie pod koniec dnia były to już raczej resztki atrakcji, ale jednak coś się działo, strzelano z łuku:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-clgv-qNF0gQ/T7ExkfxkZCI/AAAAAAAADio/GXxhFFadKgE/s1600/IMG_6588b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://1.bp.blogspot.com/-clgv-qNF0gQ/T7ExkfxkZCI/AAAAAAAADio/GXxhFFadKgE/s640/IMG_6588b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
a wśród uczestników można było dostrzec fanów opcji tatarskiej :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-3UgJFi7cMFY/T7EqMdwd1aI/AAAAAAAADhw/qWpEiPKic-w/s1600/IMG_6591.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://1.bp.blogspot.com/-3UgJFi7cMFY/T7EqMdwd1aI/AAAAAAAADhw/qWpEiPKic-w/s640/IMG_6591.jpg" width="333" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
O samej bitwie, jak i jej przyczynach wiemy bardzo dużo, ponieważ zachowały się oryginalne źródła naocznych świadków, zarówno po stronie polskiej jak i krzyżackiej. Najważniejszym tekstem jest <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Kronika_konfliktu" target="_blank">Kronika konfliktu</a>, której autorstwo przypisywane jest podkanclerzemu Królestwa Polskiego Mikołajowi Trąbie lub sekretarzowi królewskiemu Zbigniewowi Oleśnickiemu. Po stronie krzyżackiej, dzieje spisywał Johann von Posilg. Jeśli kogoś interesuje dokładna analiza, polecam stronę <a href="http://www.grunwald1410.pl/index.php?art=10" target="_blank">Grunwald 1410</a>, na której oprócz rysu historycznego znajdziemy informacje o przygotowaniach do corocznych rekonstrukcji, na którą, swoją drogą, musimy się w końcu kiedyś wybrać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Obecnie okolica wygląda mniej więcej tak:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-QYiw7PPkOjk/T7Et5q87FjI/AAAAAAAADiM/u9eyxTQmof0/s1600/IMG_6610bb.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://3.bp.blogspot.com/-QYiw7PPkOjk/T7Et5q87FjI/AAAAAAAADiM/u9eyxTQmof0/s640/IMG_6610bb.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jednak w XVw. teren był znacznie bardziej zalesiony, co w połączeniu z pagórkowatym terenem, utrudniało obu przeciwnikom oszacowanie pozycji i liczebności wroga. Do dziś zresztą nie do końca wiadomo jak liczne dokładnie były wojska, wiadomo jedynie, że "nasza" strona liczebnie przeważała. Bitwa rozpoczęła się w południe odśpiewaniem słynnej "Bogurodzicy" i trwała do wieczora, w różnych miejscach, a momentami w kilku równocześnie. Koniec z końcem Krzyżacy przegrali, co miało bardzo poważne reperkusje polityczne - potęga Zakonu została złamana, a dynastia jagiellońska zyskała na znaczeniu i stała się jedną z najważniejszych w Europie. Niestety zaginęły słynne miecze, które Ulrich von Jungingen wysłał Władysławowi Jagielle (Jagiełło?) - uchowały się do 1853r., kiedy to zostały wywiezione do Rosji i od tego czasu nie wiadomo co się z nimi stało. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Obecnie na byłym polu bitwy stoją m.in. dwa pomniki: jedenaście masztów symbolizujących sztandary biorących udział w bitwie chorągwi i granitowy obelisk:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-g8xWazQt7i8/T7ExKndPM-I/AAAAAAAADiY/aL8EIHcZ6f0/s1600/IMG_6607b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://4.bp.blogspot.com/-g8xWazQt7i8/T7ExKndPM-I/AAAAAAAADiY/aL8EIHcZ6f0/s640/IMG_6607b.jpg" width="327" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-DS-QnzZ0pRE/T7ExLvj7a2I/AAAAAAAADig/5aEHwyoFSpc/s1600/IMG_6608b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://4.bp.blogspot.com/-DS-QnzZ0pRE/T7ExLvj7a2I/AAAAAAAADig/5aEHwyoFSpc/s640/IMG_6608b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jest też kopiec Jagiełły, ale kawałek trzeba było iść, a nie chcieliśmy nadwyrężyć koalowego kolana za mocno, w końcu w planie mieliśmy jeszcze trochę chodzenia i zwiedzania :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ponieważ dzień się jeszcze nie kończył, pojechaliśmy do Nidzicy, rzucić okiem na tamtejszy zamek, a jakże, krzyżacki. W drugiej połowie XIII wieku, na szlaku tranzytowym prowadzącym z ziemi mazowieckiej w kierunku Ostródy i Olsztyna, zbudowano drewniano-ziemną fortalicję, którą nazwano Neidenberg - Zamek nad Nidą. Z czasem przebudowano budowlę w murowaną, mocno ufortyfikowaną twierdzę, w której od 1409 roku rezydował krzyżacki prokurator. Długo w nim nie porezydował - twierdza została bezproblemowo zajęta przez wojska zmierzające w kierunku Grunwaldu. Z czasem budowla mocno podupadła, pod koniec XVIII wieku spłonęło przedzamcze, a w latach 1806-1812 swoją obecność zaznaczyli żołnierze napoleońscy. Na szczęście budynek został uratowany od całkowitej ruiny, a po perturbacjach wojennych w XX wieku odrestaurowano go, aby w 1965 roku oddać w użytkowanie lokalnym instytucjom kulturalnym. Obejrzeć go mogliśmy głównie z zewnątrz, ponieważ muzeum było już zamknięte, jednak przyjemne światło ułatwiło robienie zdjęć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-y0zA_z4A3WA/T7E7aArAGZI/AAAAAAAADi0/iIXRhKiSOPE/s1600/IMG_0121b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://1.bp.blogspot.com/-y0zA_z4A3WA/T7E7aArAGZI/AAAAAAAADi0/iIXRhKiSOPE/s640/IMG_0121b.jpg" width="375" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-xRfY9lCE3fA/T7E7byJvNVI/AAAAAAAADi8/HDu9-tIfh-g/s1600/IMG_0123B.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://2.bp.blogspot.com/-xRfY9lCE3fA/T7E7byJvNVI/AAAAAAAADi8/HDu9-tIfh-g/s640/IMG_0123B.jpg" width="369" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-9_zwTX-tPaA/T7E7dhDSyfI/AAAAAAAADjE/xUh9vCS3xJA/s1600/IMG_6613b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://3.bp.blogspot.com/-9_zwTX-tPaA/T7E7dhDSyfI/AAAAAAAADjE/xUh9vCS3xJA/s640/IMG_6613b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-o6hwmC_pX0o/T7E7eyq9XoI/AAAAAAAADjM/0kWdt9WCH_E/s1600/IMG_6623b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://2.bp.blogspot.com/-o6hwmC_pX0o/T7E7eyq9XoI/AAAAAAAADjM/0kWdt9WCH_E/s640/IMG_6623b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na drugi dzień wybraliśmy się do Ostródy, ale to już temat na osobną notkę :)</div>Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-21859653724035371052012-05-06T16:16:00.000+02:002012-05-06T16:16:27.183+02:00Saga o GreyhoundzieZanim opowiem o Warmii, podzielę się sprawą męczącą mnie od kilku miesięcy, czyli walką z Greyhoundem o zwrot pieniędzy. Takiego burdelu i obsługi klienta nie doświadczyłam nigdzie indziej i, mam nadzieję, już nie doświadczę...<br />
<br />
Zaczęło się wszystko w sierpniu, od mojego błędu, czyli kupna dwóch biletów Discovery Pass przed sprawdzeniem, czy pojedyncze przejazdy wyjdą taniej czy drożej. Nie pytajcie dlaczego, ale sprawdziłam to parę godzin po dokonaniu transakcji i jak się okazało, że DP wyjdą parędziesiąt dolarów drożej, postanowiłam odkręcić całą sprawę.<br />
<br />
<a name='more'></a>Był piątek wieczór, więc obsługa klienta już nie działała, postanowiłam zadzwonić w poniedziałek z samego rana, wcześniej na wszelki wypadek wysłałam też maila z dramatyczną prośbą o anulowanie całej transakcji. W poniedziałek bez większych problemów dodzwoniłam się na infolinię i usłyszałam, że nie ma żadnego problemu, mojej transakcji nie ma w systemie, więc najwidoczniej została anulowana zanim doszła do skutku. Jakież było moje zdziwienie jak po powrocie z pracy zastałam w skrzynce maila z gratulacjami dla nowych posiadaczy Discovery Pass...<br />
<br />
Od razu zadzwoniłam, wyjaśniając, że ja tych biletów nie chcę, zostałam poinformowana, że transakcja jest anulowana, dlatego tak szybko się z nimi skontaktowałam, żeby nie zdążyli wysłać biletów, więc niech coś zrobią, żeby to zatrzymać. Miła Pani stwierdziła, że mogę anulować transakcję na ich stronie. Nie znalazłam takiej opcji, więc zadzwoniłam trzeci raz, aby usłyszeć kolejną wersję, że nie ma opcji na anulowanie czegokolwiek, muszę poczekać aż bilety przyjdą, po czym je odesłać i odczekać 6-8 tygodni na zwrot pieniędzy. Wpadłam w lekki szał, ale cóż było robić, ponad pół godziny ich molestowałam i nie znaleźli innej opcji. W tym układzie odesłałam bilety wraz z listem, że wyjeżdżam z Kanady, jakby co proszę o kontakt pod nowym numerem, podałam na wszelki wypadek numer karty kredytowej, na którą mają zwrócić kasę i wysłałam wszystko przed wyjazdem na wakacje. Specjalnie zostawiłam aktywną kartę.<br />
<br />
Po powrocie do Polski zaczęła się jazda bez trzymanki. Najpierw mnie poinformowali, że wysłali czek (jakie czek??? Po jaką cholerę czek???) do Toronto. Odpisałam, że mnie nie ma w Toronto i niech ten czek unieważnią i wyślą do Polski. Odpisali, że muszą czekać aż czek wróci, na co odparłam, że nie wróci, bo budynek za chwilę zostanie zburzony, a czek najpewniej będzie w gruzach. Odpisali, że muszą czekać aż czek wróci, po czym spróbują go wysłać ponownie do Toronto. Zapytałam, czy ktoś w ogóle czyta mojego maila zanim na niego odpowie i której części zdania NIE MA MNIE W KANADZIE nie rozumieją. Trwało to ze dwa miesiące, bo ich odpowiadanie na maile zajmuje do 14 dni roboczych. Pożaliłam się Monice, która zdziwiona zapytała czemu po prostu nie zgłoszą do banku, że czek ma zostać wstrzymany. Zaoferowała pomoc w dodzwonieniu się do nich, bo ja ciągle trafiałam na informację, że jest duży ruch i mam próbować później. Monika miała więcej szczęścia i po wysłuchaniu całej serii melodyjek, uzyskała zapewnienie, ze czek zatrzymają, tylko muszę im wysłać faks na podkładkę i maila na wszelki wypadek. Tak też zrobiłam, podałam adres Moniki, bo do Europy czeków nie wysyłają, a w międdzyczasie skończył się listopad.<br />
<br />
W grudniu i styczniu zbywali mnie informacjami, że moja sprawa została przekazana do wyższego menedżmentu i tym podobne pierdoły, a ja ciągle nie mogłam się dodzwonić. Światełko w tunelu pojawiło się w lutym wraz z mailem, że czek wysłali ponownie 26.01. Niestety nie wiem skąd wytrzasnęli tę informację, światełku w tunelu zgasło szybko, czek nigdzie nie dotarł, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy odzyskam pieniądze przed emeryturą. Na szczęście zaczęłam się do nich dodzwaniać, co jednak niewiele pomagało, bo za każdym razem mówiono mi co innego. Kiedyś nawet zrobiłam eksperyment i zadzwoniłam dwa razy w ciągu jednego dnia i otrzymałam dwie różne wersje wydarzeń. Próbowałam wszystkiego, płaczliwym głosem pytałam dramatycznie co mam zrobić, żeby odzyskać pieniądze, podnosiłam głos, dostawałam słowotoku, byłam spokojna i lakoniczna, no nic nie działało. Raz udało mi się skłonić dziewczynę, żeby mnie połączyła z przełożonym, a ten wyraził zdziwienie, że w ogóle był jakiś czek, skoro kasa powinna była pójść na kartę (którą w międzyczasie zamknęłam). Zaproponowałam (poraz kolejny), że mam nadal kanadyjskie konto bankowe, więc może tam prześlą pieniądze. Nie, wymyślił, że czek zostanie ponownie wystawiony i trzeba czekać (ich ulubione sformułowanie) na dział zwrotów.<br />
<br />
Zwrot nastąpił jak telefon odebrała najbardziej rozgarnięta dziewczyna ze wszystkich osób, z którymi rozmawiałam (co było upierdliwe też z tego powodu, że każda z tych osób musiała się zapoznawać ze sprawą na nowo, a że sprawa urosła do sporych rozmiarów, mam wrażenie, że części się nie chciało i mnie zbywali tym, że trzeba czekać). Najpierw zapoznała się ze sprawą. Potem poprosiła o jeszcze chwilę cierpliwości. Następnie zapytała, czy mam nadal tę kartę kredytową. Nie wiem jakim cudem, ale nadal ją miałam w portfelu. Dziewczyna oświadczyła, że zleci przesłanie wnioskowanej kwoty na tę kartę, która jest powiązana z kontem, więc pieniądze trafią w ten sposób na konto. Mało się nie rozpłakałam ze szczęścia i powstrzymałam w ostatnim momencie od pytania, dlaczego kurwa nikt na to wcześniej nie wpadł, łącznie z przełożonym.<br />
<br />
Trochę im to zajęło, a ode mnie wymagało jeszcze dwóch dodatkowych telefonów, ponieważ rozgarnieta dziewczyna nie powiedziała mi, że muszę się skontaktować z bankiem i podjąć decyzję w jaki sposób kwota z karty ma trafić do mnie (myślałam, że automatycznie to pójdzie na konto). W piątek 04.05.2012, po siedmiu miesiącach walki, w końcu zobaczyłam wymarzony zwrot na kanadyjskim koncie. Jeszcze się nie upiłam z tej okazji, ale mam taki plan :))))<br />
<br />
Podsumowując - najbardziej frustrujące było to, że miałam wrażenie, iż jestem cały czas okłamywana i nie wiedziałam już co mam zrobić, żeby się przebić do kogoś, kto podejmie jakąś decyzję i odda mi pieniądze. Każda osoba, z którą rozmawiałam, miała inną wersję wydarzeń, podejrzewam, że część z nich w ogóle nie wczytała się w historię tego burdelu. Byłam o krok od próby złożenia oficjalnej skargi konsumenckiej, co mi podpowiedziała Monika. Za jej radą też skontaktowałam się z nimi na facebooku i twitterze, z marnym niestety skutkiem. 7 miesięcy...<br />
<br />
Wielkie dzięki dla Moniki za pomoc i wsparcie duchowo-słowne w momentach jak traciłam już wiarę, że uda mi się te pieniądze odzyskać :))) ZWYCIEŻYLIŚMY! ;)Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com103tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-87938441933893165322012-05-05T21:42:00.001+02:002012-05-05T21:42:38.852+02:00Za chwilę opowiem o WarmiiCzyli krainie zamków, jezior, spokoju i bitwy pod Grunwaldem. Właśnie wróciliśmy, zdjęć narobiliśmy i będziemy się dzielić :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-qOnMqQvZP9s/T6WCjFC05AI/AAAAAAAADhc/J4JWiz1qE7E/s1600/IMG_6596b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="333" src="http://1.bp.blogspot.com/-qOnMqQvZP9s/T6WCjFC05AI/AAAAAAAADhc/J4JWiz1qE7E/s640/IMG_6596b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-78832874884202484432012-05-01T23:15:00.000+02:002012-05-01T23:15:56.235+02:00Dlaczego nie chcecie naszych pieniędzy?W ostatni weekend w Poznaniu miała miejsce chwalebna akcja "Poznań za pół ceny". Jak się można domyślić po tytule, atrakcje, restauracje, muzea i inne bezeceństwa były przez dwa dni za pół ceny, a niektóre nawet w jeden dzień za darmo. Mieliśmy zaplanowane wszystko elegancko - w sobotę Muzeum Archeologii, Muzeum Historii Poznania, posiłek w Czerwonym Sombrero i jak wystarczy czasu to jeszcze Fort III, bo mieliśmy się spotkać też z Agą i jej małżonkiem i dalszy plan zależał od negocjacji z nimi :) W niedzielę natomiast w planie było zwiedzanie Zamku, World Press Photo i ewentualnie Fort III, jeśli w sobotę jednak nie wypaliło. I posiłek w jakiejś innej knajpie biorącej udział w akcji (sushi?). Niestety postanowiono nam utrudnić zrealizowanie powyższego...<br />
<br />
<a name='more'></a>Po powrocie z Kanady mieliśmy mnóstwo przemyśleń i postanowień i dwoma z nich było zwiedzanie ile się da i nie marudzenie. Postanowiliśmy, że nie będziemy ciągle narzekać i krytykować, tylko znajdować pozytywne strony gdzie się da. Pomimo szczerych chęci, czasami się zwyczajnie nie da.<br />
<br />
Na pierwszy ogień poszło Muzeum Archeologii, które w sobotę było za darmo. Pozytywne zaskoczenie, ciekawe ekspozycje, wszystko ładnie i logicznie opisane i wystawione, polecam jak ktoś jest zainteresowany takimi klimatami. Przebiliśmy się przez Rynek, żeby odkryć, że do Muzeum Historii Poznania się nie dostaniemy, bo akurat jest konferencja prasowa i prezentacja pucharu UEFA. Ok, rozumiem, Euro 2012, ale miło by było, jakby przy okazji informacji o godzinach otwarcia Muzeum pojawiła się wzmianka o pucharze. Poczekaliśmy chwilę, ale nic się nie działo (znaczy ludzie stali z aparatami, Polsat News z kamerami, a do Ratusza nie dało się wejść), więc pojechaliśmy do Fortu III, który znajduje się w Nowym Zoo. W naszych głowach była logiczna wizja, że jest Zoo i jest Fort i można albo wejść do jednego, albo do drugiego, albo kupić bilet zbiorczy. Otóż nie. Trzeba najpierw wejść do Zoo, a potem w środku kupić bilet do Fortu. Szlag nas trafił, bo nie chcieliśmy akurat iść do Zoo, nie wspominając o staniu w kolejce wypełnionej rodzinami z dziećmi, bo pogoda ładna i początek długiego weekendu. Pojechaliśmy w takim układzie nad Maltę, czyli jezioro w (niemal) centrum miasta.<br />
<br />
Posiedzieliśmy nad Maltą nad piwem przyniesionym przez obrażoną na cały świat kelnerkę, zjechaliśmy torem saneczkowym, po czym pojechaliśmy po Agę i Małżonka. Niestety nie zjedliśmy w Czerwonym Sombrero, ponieważ pomimo wolnych stolików, przed restauracją była kolejka - lokal nie zapewnił wystarczającej ilości obsługi i nie byli w stanie obsłużyć wszystkich stolików. Machnęliśmy ręką i poszliśmy gdzie indziej. W niedzielę zaspaliśmy na zwiedzanie Zamku, więc pojechaliśmy tylko na World Press Photo, odpuszczając sobie już jedzenie na mieście.<br />
<br />
W poniedziałek przeczytałam w sieci, że ludzie byli bardzo niezadowoleni z akcji w restauracjach - bywały sytuacje, że promocja obejmowała piwnicę, ale już nie ogródek, albo tylko część dań, które nie były w żaden sposób oznaczone w menu. Co za idiotyczne krótkoterminowe myślenie! Przecież taki klient już do tej restauracji nie wróci, a jeszcze zrazi innych opowieścią jak został potraktowany. W imię czego, zyskania 50zł na posiłku?<br />
<br />
No i tak właśnie zaczęliśmy się zastanawiać. Ostrów Lednicki - nie można płacić kartami, Dinozaury - nie można płacić kartami, Muzeum - prezentacja pucharu, restauracja - nie ma miejsc, bo za mało obsługi, Fort - musisz płacić za coś, czego nie chcesz oglądać, przez co rezygnujesz z całości. Miło, że takie akcje w ogóle są, bo wiele oferowanych atrakcji faktycznie było za pół ceny i naprawdę doceniam, że cokolwiek się dzieje, ale na litość boską, to nie jest trudne do zrobienia. Winterlicious i Summerlicious w Toronto trwają około dwóch tygodni każde. W tym czasie restauracje uczestniczące w akcji wymagają rezerwacji telefonicznej, dzięki czemu wiedzą jakie będą miały obłożenie. Klient przychodzi, dostaje specjalnie przygotowane menu, zamawia, praktycznie z marszu dostaje cały posiłek, bo kuchnia jest przygotowana. Klient zadowolony bo ma dobre jedzenie za śmieszne pieniądze, restauracja zadowolona, bo obsługuje więcej klientów niż normalnie, a dodatkowo zarabia na napojach, które nie są wliczane w akcje. Proste? Proste.<br />
<br />
Bardzo bym chciała, żeby Poznań się uczył i udoskonalał swoje pomysły, bo nie dość, że coraz więcej ciekawych pomysłów jest realizowanych, to jeszcze naprawdę lubimy nasze miasto. Niech to jednak ma jakieś ramy i porządek, bo na razie skończyło się tak, że pieniądze wydaliśmy tam, gdzie nie planowaliśmy (gdzie nie było "pół ceny"). Trzymam kciuki.Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-79336235564180574942012-04-25T12:36:00.000+02:002012-04-25T12:36:26.132+02:00Uwaga, sprzedajemy naprawdę fajny motocykl!Sprzedaż trzeba wspierać, więc wrzucam też tutaj. Z racji, że Koala będzie oszczędzał kolano jeszcze długo, postanowiliśmy sprzedać jego motocykl. Myśleliśmy, że jeszcze trochę sezonu złapie, ale jednak to jest duże ryzyko - koleina, lekki przechył na lewo i kolano może nie wytrzymać, nie ma sensu ryzykować.<br />
<br />
Sprzęcior to Honda CBF600 z 2004 roku. Jak widać po zdjęciach, Koala to człowiek oaza spokoju, więc szaleństw żadnych nie uskuteczniał :) Po naszym powrocie z Kanady motocykl przeszedł gruntowny przegląd i wymianę wszystkiego co było do wymiany, zimę spędził w ciepłym garażu z wymontowanym akumulatorem, na wiosnę odpalił bez problemu. Innymi słowy - tak jak stoi, jest gotowy do jazdy.<br />
<br />
Wszystkich chętnych zapraszam do oglądania i kontaktowania się, naprawdę warto rzucić okiem, jak ktoś planuje zakup dwóch kółek :) W ogłoszeniu poniżej więcej zdjęć i informacji.<br />
<br />
<a href="http://otomoto.pl/show?id=M3143434&preview=1" target="_blank">http://otomoto.pl/show?id=M3143434&preview=1</a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-emZ0hhkjOzo/T5fTeCzDFwI/AAAAAAAADhI/rFSyMf6V0WY/s1600/honda.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://1.bp.blogspot.com/-emZ0hhkjOzo/T5fTeCzDFwI/AAAAAAAADhI/rFSyMf6V0WY/s640/honda.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-hgHZyVk0SpA/T5fTepNhFII/AAAAAAAADhM/0J0EZzSnG4I/s1600/honda1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="375" src="http://2.bp.blogspot.com/-hgHZyVk0SpA/T5fTepNhFII/AAAAAAAADhM/0J0EZzSnG4I/s640/honda1.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<br />Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1614999435527069385.post-21229106232814580232012-04-24T12:21:00.000+02:002012-04-24T12:21:29.033+02:00Odwiedziliśmy dinozaury, czyli dlaczego nie można płacić kartą?Ponieważ pogoda zaczęła dopisywać, a Pan Koala może chodzić (niezbyt intensywnie, ale zawsze), w niedzielę zaplanowaliśmy zwiedzanie domu pierwszych Piastów, czyli Ostrowa Lednickiego. Na miejscu się jednak okazało, że kartą płacić nie można, my mamy za mało gotówki, a w ogóle piątek i sobota to dni darmowe, zdecydowaliśmy więc, że zamiast Piastów odwiedzimy dinozaury. Dinozaury mieszkają w okolicy Rogowa, mniej więcej w połowie drogi między Poznaniem a Bydgoszczą, a dom ich zwie się <a href="http://www.zaurolandia.pl/index.php?" target="_blank">Zaurolandia</a>.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-eZFJrh9RYCs/T5ZqGmqawhI/AAAAAAAADeg/xNUu4I678jU/s1600/IMG_6467b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://4.bp.blogspot.com/-eZFJrh9RYCs/T5ZqGmqawhI/AAAAAAAADeg/xNUu4I678jU/s640/IMG_6467b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tutaj również zostaliśmy zaskoczeni niemożnością użycia karty, karteczki "Płatność tylko gotówką" były na kasach i drzwiach pobliskiego hotelu. Nie wiem czy mieli awarię systemu, czy co, ale zastanawialiśmy się jak funkcjonuje hotel - przyjeżdża rodzina czteroosobowa i chce sobie dzień dłużej zostać. Mają pół wypłaty w portfelu nosić na takie okazje??? Dla nas takie sytuacje są wkurzające, bo z reguły niewiele gotówki mamy, ale skoro już tam byliśmy, to udaliśmy się na polowanie na bankomat, który na szczęście znalazł się w pobliskiej wiosce. Jestem w stanie zrozumieć, że w wielu miejscach jeszcze króluje gotówka, ale to jest jednak spora atrakcja turystyczna, więc... </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uzbrojeni w gotówkę wróciliśmy do dinozaurów. Myślę, że wybraliśmy dobrą porę na odwiedziny, bo to początek sezonu i jeszcze ludzi mało, podejrzewam, że im bliżej wakacji tym większy sajgon rodzinno-dziecięcy w środku :) Park istnieje od 5 lat jest bardzo sympatyczną rozrywką, szczególnie dla dzieci, dla których jest spory małpi gaj i plac zabaw i różne dodatkowe atrakcje. Historię dinozaurów chyba wszyscy znają, więc odpuszczę sobie wywód na ich temat ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Najbardziej znanym mieszkańcem jest oczywiście Tyranozaur, którego nie sfotografowałam, z tego co widzę, bo myślałam, że to ten pod spodem. A tymczasem jest to Allozaur, starszy brat Tyrusia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-kt3CPsnIDg8/T5ZwvD_YdUI/AAAAAAAADeo/V7sTBd1WP74/s1600/IMG_6487b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://3.bp.blogspot.com/-kt3CPsnIDg8/T5ZwvD_YdUI/AAAAAAAADeo/V7sTBd1WP74/s640/IMG_6487b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ten z rozwianą grzywką to Celofyz. Drobne, 30kg maleństwo. No dobra, nie takie maleństwo, bo rósł do 2,5m, ale miał puste kości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Wa9SEF37bmQ/T5ZxIRGcfAI/AAAAAAAADew/arBuAVhN5ls/s1600/IMG_6470b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://1.bp.blogspot.com/-Wa9SEF37bmQ/T5ZxIRGcfAI/AAAAAAAADew/arBuAVhN5ls/s640/IMG_6470b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
To coś dziwnego to Tanystrof. Brodził sobie w europejskich wodach, polując na ofiary, a w razie zagrożenia gubił ogon. Znaleziony krąg szyjny nieco z początku skonfundował badaczy, ale w końcu doszli do tego jak kolega wyglądał :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-vLv0h1qZJMw/T5ZyKJGBvOI/AAAAAAAADe4/wbE6SlOkHK4/s1600/IMG_6473b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://3.bp.blogspot.com/-vLv0h1qZJMw/T5ZyKJGBvOI/AAAAAAAADe4/wbE6SlOkHK4/s640/IMG_6473b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W międzyczasie dojrzeliśmy ptaszora. Niestety nie mieliśmy teleobiektywu, bo bardzo bystrze nie wpadliśmy na to, że trafimy na okazy, które będziemy chcieli ustrzelić. Stąd ptaszor wyszedł jak wyszedł.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-IotHpPGuA50/T5ZzcR9ddpI/AAAAAAAADfA/-s70rf1kN60/s1600/IMG_6472b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="256" src="http://4.bp.blogspot.com/-IotHpPGuA50/T5ZzcR9ddpI/AAAAAAAADfA/-s70rf1kN60/s400/IMG_6472b.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ten po prawej to idealny bohater drugiego planu, dopiero oglądając zdjęcia z domu dojrzałam jego uśmiechnięty pysk :) I nie, nie mówię o Koali ;) Na nodze koalowej widać elegancką ortezę, o której pisałam, a towarzyszą mu Wulkanodony z Zimbabwe.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-zxu5LrhGWLw/T5Z0JThWsRI/AAAAAAAADfQ/elm3bpa5NPc/s1600/IMG_6480b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://4.bp.blogspot.com/-zxu5LrhGWLw/T5Z0JThWsRI/AAAAAAAADfQ/elm3bpa5NPc/s640/IMG_6480b.jpg" width="334" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
"Ciiii, nic ci nie zrobię, muahahaha" :)) Duszę Stegozaura.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Aw7dGFw2rWg/T5Z1adn5xSI/AAAAAAAADfY/YqUBYcasVi4/s1600/IMG_6486b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://1.bp.blogspot.com/-Aw7dGFw2rWg/T5Z1adn5xSI/AAAAAAAADfY/YqUBYcasVi4/s640/IMG_6486b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Duży Diplodok i mały Diplodok (i ponownie, nie, nie mam na myśli siebie ;)) Najbardziej mi się z Flinstonami kojarzą :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-oYI0j0IBz9Y/T5Z21BwYwcI/AAAAAAAADfg/ty6jzZ1LWNs/s1600/IMG_6492b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://4.bp.blogspot.com/-oYI0j0IBz9Y/T5Z21BwYwcI/AAAAAAAADfg/ty6jzZ1LWNs/s640/IMG_6492b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-UikPIC6Hm6s/T5Z22FTOOYI/AAAAAAAADfo/HVlJTAXmViM/s1600/IMG_6494b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://1.bp.blogspot.com/-UikPIC6Hm6s/T5Z22FTOOYI/AAAAAAAADfo/HVlJTAXmViM/s640/IMG_6494b.jpg" width="334" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Stanęłam oko w ząb z tanzańskim Spinozaurem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-zADvt8lS_-0/T5Z3UIIa19I/AAAAAAAADfw/Rr5gJV2LmsE/s1600/IMG_6501b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://2.bp.blogspot.com/-zADvt8lS_-0/T5Z3UIIa19I/AAAAAAAADfw/Rr5gJV2LmsE/s640/IMG_6501b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Konikowate Korytozaury.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-tCHlid8DAp4/T5Z32QRmSBI/AAAAAAAADf4/smItlWVfdaU/s1600/IMG_6504b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://4.bp.blogspot.com/-tCHlid8DAp4/T5Z32QRmSBI/AAAAAAAADf4/smItlWVfdaU/s640/IMG_6504b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ja się wykluwałam a Koala wszedł w paszczę lwa. Znaczy Tyrusia chyba :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-opkaZ7-gX7Y/T5Z4G1vZyYI/AAAAAAAADgA/-Eh7Sn1fUvQ/s1600/IMG_6509b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://2.bp.blogspot.com/-opkaZ7-gX7Y/T5Z4G1vZyYI/AAAAAAAADgA/-Eh7Sn1fUvQ/s640/IMG_6509b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-UZURZIG1QMg/T5Z4H5fFokI/AAAAAAAADgE/S181aN7ZYko/s1600/IMG_6510b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://2.bp.blogspot.com/-UZURZIG1QMg/T5Z4H5fFokI/AAAAAAAADgE/S181aN7ZYko/s640/IMG_6510b.jpg" width="334" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Atrakcje dodatkowe sobie odpuściliśmy, bo w gruncie rzeczy jedyne, co by nas interesowało to quady (ATV), ale za jedno okrążenie toru życzono sobie 20zł, a za każde następne 10zł, więc uznaliśmy, że upadli na głowę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Potem przyszedł czas na jedzenie... Zjedliśmy w parkowej gastronomii coś, co bez większej przesady było jednym z najgorszych posiłków w moim życiu. Nie dość, że wybór był tradycyjny (burger, zapiekanka, shoarma, stek, frytki), to jeszcze było słono, tłusto i ciężkostrawnie. W pobliżu był przybytek z lodami i goframi, jak się okazało mieli też owoce i naleśniki - żałowaliśmy, że nie odkryliśmy tego wcześniej. Jak ktoś będzie odwiedzał, gastronomię odradzam, nie dość, że jest burdel, baby nieuprzejme, to jeszcze żarcie do dupy, że tak ostro podsumuję. W ogóle nie wiem dlaczego w polskich atrakcjach nie może być lokalnego, czy też polskiego jedzenia. Czemu nie może być klusek, pyrów z gzikiem, pierogów, tylko musi być zawsze ta gówniana shoarma z frytkami i zapiekanki? Postanowiliśmy, że w przyszłości zrobimy sobie własny zapas i olejemy ofertę turystycznej gastronomii.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ogólnie park jest zrobiony bardzo dobrze, choć są niedoróbki, jak jedzenie, czy niezbyt zachęcające toalety. Szkoda, ale da się przeżyć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o <a href="http://www.poznan.pl/mim/turystyka/skansen-miniatur,p,186,187.html" target="_blank">Skansen Miniatur</a>, w którym są miniaturowe budynki szlaku piastowskiego, w tym rewelacyjnie zrobiony rynek w Poznaniu:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-9IEQESHGMlE/T5Z6hsauhbI/AAAAAAAADgQ/uBHzdKsIapY/s1600/IMG_6512b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://3.bp.blogspot.com/-9IEQESHGMlE/T5Z6hsauhbI/AAAAAAAADgQ/uBHzdKsIapY/s640/IMG_6512b.jpg" width="500" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-9c7K3MdCHLo/T5Z6itJQC4I/AAAAAAAADgY/ua8bx4CdQn8/s1600/IMG_6513b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://3.bp.blogspot.com/-9c7K3MdCHLo/T5Z6itJQC4I/AAAAAAAADgY/ua8bx4CdQn8/s640/IMG_6513b.jpg" width="334" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mysia wieża w Kruszwicy, Biskupin, czy Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-_p9OO0Axezo/T5Z7Ba63nXI/AAAAAAAADgg/MRr2qpBXOyw/s1600/IMG_6517b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="500" src="http://1.bp.blogspot.com/-_p9OO0Axezo/T5Z7Ba63nXI/AAAAAAAADgg/MRr2qpBXOyw/s640/IMG_6517b.jpg" width="334" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-_HD-Sk4kcIk/T5Z7DzJI6vI/AAAAAAAADgw/_lLHugMzcNI/s1600/IMG_6519b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://1.bp.blogspot.com/-_HD-Sk4kcIk/T5Z7DzJI6vI/AAAAAAAADgw/_lLHugMzcNI/s640/IMG_6519b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-77XFohlmDio/T5Z7CtmuENI/AAAAAAAADgo/-SbvZJAVY7M/s1600/IMG_6518b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://4.bp.blogspot.com/-77XFohlmDio/T5Z7CtmuENI/AAAAAAAADgo/-SbvZJAVY7M/s640/IMG_6518b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dodatkowo zaciekawiła nas okolica, ponieważ nad pobliskim jeziorem coś się buduje, co wygląda na kolejną atrakcję w stylu piastowskim. Nie wiemy co to będzie, ale będziemy kontrolować postępy prac, może znowu coś fajnego stworzą. Marzy mi się taki gród z karczmą, gdzie można by zjeść staropolskie potrawy z drewnianych misek, drewnianymi łyżkami :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-HEmxzHcPN_Q/T5Z7xZfUA7I/AAAAAAAADg4/UodfumzDzuI/s1600/IMG_6520b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://3.bp.blogspot.com/-HEmxzHcPN_Q/T5Z7xZfUA7I/AAAAAAAADg4/UodfumzDzuI/s640/IMG_6520b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na sam koniec pojechaliśmy do <a href="http://www.morasko2.republika.pl/" target="_blank">Rezerwatu Meteorytów</a>, ale tam już zaliczyliśmy krótki spacer, żeby nie nadwyrężać koalowego kolana. Obejrzeliśmy z tej okazji tylko trzy dziury po kosmicznych kamulcach, ale wrócimy tam za jakiś czas, żeby przejść cały szlak. Nie wiedziałam, szczerze mówiąc, że takie unikatowe miejsce mamy pod nosem, bo podobnych śladów po meteorytach jest na całym świecie ledwie 150. Około. Żartowałam, że mogli drzewa powycinać, zasłaniały widok, skubane ;) Oto dziura z drzewami:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-GKTpiEAV_ic/T5Z80hubKSI/AAAAAAAADhA/tFs7TISCK0o/s1600/IMG_6528b.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="334" src="http://2.bp.blogspot.com/-GKTpiEAV_ic/T5Z80hubKSI/AAAAAAAADhA/tFs7TISCK0o/s640/IMG_6528b.jpg" width="500" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tak to nam minęła niedziela. Planów mamy co nie miara, więc relacje z kolejnych wojaży pojawiać się będą regularnie. Przed nami intensywny weekend i tydzień - w weekend mamy akcję Poznań za pół ceny, podczas której mnóstwo atrakcji jest za pół ceny lub za darmo, co mamy zamiar skrzętnie wykorzystać, a potem jedziemy na Mazury. Jeszcze nie wiemy dokładnie co i jak, ale jedziemy :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>Kingahttp://www.blogger.com/profile/18182452827567838953noreply@blogger.com17