Podobnie jak Stardust mam jakiś wiosenny kryzys, którego chyba nie doświadczałam za bardzo wcześnie. Bo ja mam tak, ze jak jest zimno i pada i zimno i pada, to wtedy mogę spać cały dzień. Ale jak wychodzi słońce, to energia mnie rozpiera i mogę wstawać o którejkolwiek (no, prawie) i jest dobrze.
W zeszłym tygodniu lało, wiec zwaliłam na pogodę. Dzisiaj już było prawie wiosennie (o ile chodzenie w kożuchu jest wiosenne ...), poniedziałek też piękna pogoda, a ja dętka. Podejrzewam, że skrada się wiosna, a że tutaj pogoda jest w kratkę, to też tak reaguję .W kratkę, ponieważ: dziś było pięknie i jakieś chyba 6 stopni. Jutro ma padać przy 9 stopniach. W czwartek pięknie z 11 stopniami, w piątek pada i 10. Ja chyba przez to tak reaguję, pomieszanie z poplątaniem :) Ale już idzie, idzie nieśmiało, ale idzie wiosna!!!
My póki co nadrabiamy zaległości imprezowe. W piątek był mecz NBA, w sobotę odwiedziny w Downtown, niestety nie towarzyszyliśmy im w wyjściu do klubu, gdyż w niedzielę szłam na parę godzin do pracy (dobrowolnie!), tracąc tym samym paradę z okazji Dnia Św. Patryka. Arrrghhhh. Jedna jedyna niedziela od początku stycznia i masz babo placek. Musieliśmy się zadowolić takim zdjęciem :))))

Mecz rozpoczął sie minutą ciszy dla tych, którzy zginęli w Japonii i na znak solidarności z narodem japońskim. Nie będę chyba o tym nic pisać, bo nie wiem co mam napisać. Nie mieści się to w głowie, łzy się cisną do oczu jak człowiek zdjęcia ogląda.
Co do meczu, to tym razem wyszło znacznie lepiej i planowanie przesiadki jak kolejnej bitwy napoleońskiej było dobre ;) "Widzisz, tam, dwaj kolesie w koszulach w kratę - wchodzimy, przepraszamy, żeby wstali i idziemy na te dwa wolne rzędy" :) Dla wszystkich oburzonych naszą postawą - rozmawiałam z kolegą kanadyjskim i stwierdził "Aaa, zmienialiście miejsca, wszyscy tak robią! Jak w połowie nie ma ludzi, to znaczy, że nikt nie przyjdzie!" Sami pilnujący zresztą nie mieli większego ciśnienia, z wyjątkiem starszego Pana, którego bardzo pozdrawiamy :D
Na początku można było wejść bardzo blisko boiska, co normalnie aż mnie za słabe serce złapało:

Panów Zawodników wchodzących widziałam o tak:

My dwa:

Na końcu pstryknęliśmy foty przy samym parkiecie:

Z cyklu "pozdrawiamy wszystkim robiących rogi" ;P

Takie ujęcia mogłam złapać (PRAGNĘ mieć nowy obiektyw - wszyscy sponsorzy proszeni o kontakt w celu zapoznania się z naszym numerem konta ;))


I to tyle, póki co. Mam nadzieję, ze kiedyś jeszcze coś sensownego napiszę. Albo po prostu zmuszę moje leniwe paluchy do opracowania tego co mam w głowie :)
Pozdrawiamy!!!

Fajne foty:) My bylismy w niedziele, bo znow sie trafila okazja;) Wiosna sie skrada powoli ale zobaczysz sama jak w koncu sie pojawi, to znienacka i na dobre i nie zdziw sie jak pewnego dnia w kwietniu pojdziesz do pracy, wychodzisz (byc moze jeszcze w zimowym paltku) a tutaj 30 stopni:))))
OdpowiedzUsuńCzy to pierwsze zdjęcie to z tego spotkania swingersów?
OdpowiedzUsuńvery nice - tak trzymac.
OdpowiedzUsuńpicie zielonego piwa - znak ze wiosna wkrotce;)
Monika: wczoraj było 16 stopni! No dalej, wiosno, nie wstydź się :)
OdpowiedzUsuńMArek: ty weź się opanuj, bo w obsesję wpadniesz ;)
OdpowiedzUsuńAnia: w pobliskiej irlandzkiej knajpie nie było miejsca wczoraj, a zielono że hej. Muszę sprawdzić czy coś w weekend sie ciekawego dzieje :)
OdpowiedzUsuń