środa, 16 listopada 2011

Biskupin, czyli trochę więcej historii

Ponieważ nie wszyscy czytają komentarze, a widzę, że Biskupin wzbudził zainteresowanie, zgodnie z obietnicą zgrałam zdjęcia od Mamy i trochę przybliżę historię tej osady. Artykuły w Wikipedii na temat Biskupina i kultury łużyckiej są naprawdę solidnie opracowane, więc bazowałam na nich, na oficjalnej stronie Muzeum, na http://www.muzarp.poznan.pl oraz na krótkiej notce ze strony http://www.biskupin.com/

Współczesna historia osady rozpoczyna się w 1933r., kiedy na skutek obniżenia poziomu wody w jeziorze zaczęły być widoczne fragmenty umocnień. Badania rozpoczęto w 1934r. na wniosek Władysława Szwajcera, a podczas wojny były kontynuowane przez nazistów, którzy mieli za zadanie wykazać pragermańskość osady. Z kolei Polacy usiłowali wykazać, iż osada jest dowodem na przynależność ziem do prasłowian, w co wiele osób wierzy do dziś. Biskupin natomiast wywodzi się z kręgu kultury łużyckiej, której etnicznej przynależności nie można określić. Teorie o zasiedlaniu ziem polskich przez Słowian już w epoce brązu nie mają potwierdzenia w badaniach, ponieważ nie można udowodnić ciągłości osadnictwa, a geografia etniczna ówczesnej Europy była znacznie bardziej skomplikowana.

Osada w Biskupinie jest na pewno niezmiernie ciekawa z punktu widzenia metodologii badań archeologicznych. Zarówno w okresie międzywojennym jak i powojennym, badania archeologiczne zaskakiwały bardzo wysokim stopniem fachowości i przygotowania, stosowano paleoekologię (m.in rekonstruowanie budowy roślin i środowiska w którym funkcjonowały w minionych epokach), archeologię eksperymentalną, jak również dokładnie sfotografowano osadę wykorzystując balony wypełnione helem, z zainstalowanym sprzętem fotograficznym.

Oba powyższe zdjęcia pochodzą ze strony http://www.muzarp.poznan.pl, a całą galerię można obejrzeć TUTAJ. Najwięcej problemu napotkano przy próbach zachowania oryginalnych drewnianych obiektów. Drewno przetrwało 2700 lat w torfie, który ma wysokie właściwości konserwujące. Po wydobyciu na powierzchnię, narażone było na niekorzystne zjawiska atmosferyczne, zwłaszcza zimą, stąd najlepiej zachowane konstrukcje zostały z powrotem zatopione. Dostępne dla zwiedzających są natomiast brama, ulica okrężna i fragment wałów, które zostały zakonserwowane w latach 70tych żywicami fenolowymi.

Cała osada mieściła się na podmokłej wyspie na Jeziorze Biskupińskim - obecnie wyspa jest już półwyspem. Szacuje się, że gród był zasiedlony około 150 lat, wewnątrz istniało 13 rzędów domów, przedzielonych ulicami o szerokości 2,5m każda. Dookoła znajdował się wał, na który teraz można nawet się wspiąć i podziwiać pobliskie jezioro.


Gród datowany jest na ok. 738r. .n.e. i nie było łatwo tej daty znaleźć. Większość znalezionych przedmiotów wskazywała na 1000-800r. p.n.e., badania węglem C14 wypluły ponad sto różnych dat. Koniec z końcem rozstrzygające okazały się daty dendrologiczne, czyli analiza sekwencji przyrostu słojów drzew, Najpierw stworzono kalendarz biskupiński, który później porównano z niemieckim kalendarzem dendrochronologicznym, co dało daty absolutne.

Biskupin najprawdopodobniej był zamieszkany przez ok. 800-1000 osób, które cechowały się małym zróżnicowaniem, a organizacja opierała się na wspólnocie rodowej. Każdy dom składał się z przedsionka i izby, w których pomieścić się musiała nie tylko rodzina, składająca się z 7-10 osób, ale również zwierzęta. Niestety nie znalazłam nigdzie informacji jak załatwiano potrzeby fizjologiczne - chyba będzie trzeba zapytać na wiosnę, jak się przebierańcy pojawią :) Poniżej wejście do przykładowego domu, jak widać do wysokich nasi przodkowie nie należeli, nawet ja musiałam się lekko schylić, żeby się zmieścić w drzwiach :)
Biskupin można podziwiać również pod kątem pracowitości i wysiłku włożonego w budowę osady - zużyto kilka tysięcy metrów sześciennych drewna, ponad 1000m3 ziemi, gliny i piasku. Najbardziej prawdopodobne jest, iż większość robót przygotowywano na stałym lądzie, po czym gotowe części transportowano po lodzie na wyspę. Ciekawa również jest obronna konstrukcja wejścia - nie dość, ze sam wjazd był na tyle wąski, że eliminował przeprowadzenie ataku przez większą liczbę osób równocześnie, to jeszcze pomost prowadzący do grodu usytuowany był w taki sposób, że każdy chcąc wjechać do środka, miał wał po prawej stronie, nie mogąc się tym samym zasłaniać tarczą, która noszona była w lewej ręce.

Wyróżnia się trzy fazy istnienia osady. To co możemy obecnie zwiedzać to obronne osiedle starsze, które zostało opuszczone w VI w. p.n.e. z powodu zarówno podniesienia się stanu wód w jeziorze, jak i wyeksploatowania dóbr naturalnych. Jest również teoria mówiąca o zagrożeniu ze strony ludów koczowniczych, a mianowicie Kimmerów i Scytów (pierwszy najprawdopodobniej z okolic Krymu, drugi to lud irański), jednak najczęściej przyjmuje się wpływ zmian klimatycznych. Osadnicy wrócili do Biskupina w V i IV w. p.n.e. i wówczas powstała mniejsza osada otwarta, która nieco zmieniła sposób zabudowy (na przykład zaczęto stawiać budynki gospodarcze, zmieniono dojazd do grodu, itp.). Ostateczny upadek Biskupina wiąże się z rosnącymi wpływami Piastów.

Obecnie osada jest jednym z nielicznych stanowisk archeologicznych w Polsce, zawierającym pełnowymiarowe rekonstrukcje, które są co jakiś czas udoskonalane w miarę napływu nowych odkryć i informacji. Jest to jedyne stanowisko, dla którego opracowano długofalowy program konserwacji, który zawiera w sobie utrzymywanie odpowiednio wysokiego poziomu wód w jeziorze oraz monitorowanie parametrów środowiska. Rewelacyjnie rozwiązane jest zwiedzanie w okresie wiosenno-letnim. Muzeum oferuje aktywną formę zwiedzania poprzez możliwość wykupienia lekcji muzealnych, podczas których nie tylko zapoznaje się z codziennością życia dawnych osadników, ale jest też okazja, aby stworzyć samemu różne przedmioty. Pełna lista dostępnych zajęć.
Nadal  wykorzystuje się archeologię eksperymentalną, o której wspominałam już wcześniej. Polega ona na rekonstrukcji różnych działań, od budowy chat, poprzez lepienie garnków, na produkcji smoły drzewnej kończąc. Uprawia się archaiczne odmiany pszenicy, proso, soczewicę, bób celtycki, hodowane są koniki polskie, owce wrzosówki i kozy. Niestety wiele eksperymentów nie jest dostępnych dla zwiedzających, ale i tak mam nadzieję, że jak wrócimy na wiosnę, to załapiemy się na konkretną ilość atrakcji. Co roku we wrześniu odbywa się festyn archeologiczny, który jest oblegany i cieszy się ogromną popularnością.

Zainteresowanym polecam przejrzenie oficjalnej strony Muzeum, na której jest duuużo więcej informacji. Ciekawy jest również bardzo solidnie opracowany artykuł na Wikipedii dotyczący kultury łużyckiej.

10 komentarzy:

  1. Wspaniałe informacje i tyle jeszcze tajemnic! Tak naprawdę to metody rozwiązywania potrzeb fizjologicznych są fascynujące, bo pokazują wiele rzeczy o sposobie myślenia tamtych pokoleń. Gdzie, jak, jakaś kanalizacja (kłaniają się starożytni Rzymianie, którzy nie tylko mieli womitoria, ale też mieli i kanalizację i termy różne do kąpieli).
    Stare indiańskie osady pokazują te same sprawy ze wzrostem (mali!) oraz wskazują na bardzo krotki okres życia (jak na współczesne warunki). Zdaje się, że wśród plemienia Anasazi, bardzo niewiele osób dożywało 30 lat.
    Ten Biskupin brzmi świetnie, kiedyś muszę tam dotrzeć!
    Pozdrawiam i dzięki, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nigdy nie bylam w Biskupinie wiec to dla mnie rzeczywiscie lekcja historii. Bardzo ciekawe sa informacje na temat badan archeologicznych. Interesuje mnie tez czy te zatopione konstrukcje zostana kiedys od nowa odkryte na powierzchnie i udostepnione zwiedzajacym? Mozliwe, ze odpowiedz znajde na ktorejs ze stron, do ktorej podalas link.

    OdpowiedzUsuń
  3. Alicjo: myślałam, że gdzieś w internecie będzie podana ciekawostka dotyczące potrzeb fizjologicznych, ale niestety. Być może w jakimś opracowaniu książkowym się znajdzie.

    A co do wzrostu, to byłam kiedyś w skansenie wsi mazowieckiej z bodaj XIX wieku i tam też wszystko malutkie było - pracownicy mówili, że to była kwestia mało urozmaiconej diety, opartej głównie na ziemniakach, kapuście i grochu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Monika: na razie nie planują wydobyć zatopionych eksponatów, ale cały czas trwają badania nad znalezieniem sposobu konserwacji, który pozwoli na ponowne wyciągnięcie budowli.
    Mnie na przykład zaskoczyła informacja, ze to jedyne tego typu stanowisko, które ma cały program konserwacji obejmujący monitorowanie stanu wód w jeziorze, otaczającej roślinności, warunków środowiskowych, itd. Kawał pracy jest w to włożony, szkoda, że stosunkowo mało zrekonstruowano, bardziej imponująco by to wyglądało jakby chociaż połowę tych chatek odbudowali a nie tylko dwie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Indianie Anasazi jedli głównie 3 rzeczy: kukurydzę, różne fasole, kabaczki lub inne takie dyniowate plus jak sie dało złapać jakieś tam zwierzę. Nikt nie wspominał mi dlaczego byli tacy mali, ale z tego co wiem to ludzie ogólnie kiedyś byli niżsi. Czy to kwestia witamin czy ogólnie odżywienia to nie wiem.
    No właśnie, a dlaczego tak mało zrekonstruowano?

    Pozdrowienia, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  6. Alicja, skoro lubisz takie sprawy, to koniecznie powinnaś pojechać do Louisbourga na Cape Breton w Nowej Szkocji. Tam jest odbudowane całe miasto i wszystko jest autentycznie odtworzone, nawet menu w knajpie (pyszna zupa rybna!) gdzie jedzenie podaja na cynowych talerzach i je sie jedna lyzka...
    To najwieksza tego typu rekonstrukcja w Ameryce Polnocnej i naprawde wrazenie jest niesamowite. Chce sie tam koniecznie wybrac jeszcze kilka razy. Przypomnialo mi sie, ze mialem zrobic wpis z tamtej wizyty, moze znajde czas...
    http://www.pc.gc.ca/eng/lhn-nhs/ns/louisbourg/index.aspx

    A zaraz obok, tez na Cape Breton jest Cabot Trail, jeden z cudow natury kanadyjskiej...

    OdpowiedzUsuń
  7. jedną łyżką? Ja zwykle zupę jadam jedną łyżką. A o co chodzi z tą jedną łyżką? Jest kilka opcji zrozumienia:
    1. na całą knajpę jest ta jedna łyżka
    2. cały posiłek je się tą samą łyżką
    3. coś jeszcze innego

    W Louisbourgu faktycznie nie byłam i może warto byłoby się wybrać. Kiedy jest tam najładniejsza pogoda? I gdzie się człowiek powinien zatrzymać? Sa w okolicy hotele? Camping chyba nie wchodzi w rachubę ze względu na transport z domu. I czy są tłumy czy raczej nie?

    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  8. My byliśmy w czerwcu i to chyba najlepszy czas, bo jeszcze nie było tłumów dzieciaków z rodzicami. Klimat tam jest ostry, atlantycki, więc nigdy nie jest gorąco. Niedaleko są miasteczka w których są hotele, B&Bs itp., my mieszkaliśmy na bardzo ładnym kampingu, jak zwykle, więc nie wiem za wiele o hotelach.
    Samo miasto-twierdza jest nad oceanem i dowożą do niego specjalnymi autobusami, przez co wrażenie jest jeszcze większe, bo na miejscu nie ma praktycznie żadnych oznak współczesnej cywilizacji.


    Cały posiłek jedną łyżką, bez noża i widelca, jak było przyjęte w 18 wieku.

    Mnie się teraz z kolei marzy Colonial Williamsburg w Virginii... :) Coś w podobnym stylu, ale Louisbourg jest bardziej autentyczny i większy .

    OdpowiedzUsuń
  9. Acha, już rozumiem.
    Jednak z tego co wiem, to widelec na pewno był już znany w Europie od XVI wieku. Katarzyna Medycejska zwykle jest kojarzona z popularyzacją widelca we Francji, kiedy pojawiła się w Paryżu. A ponoć noża to używano do posiłków nawet wcześniej, ale nie znam okoliczności. Nie wiem czego używano do jedzenia "na koloniach", ale w końcu zrobili badania i jest to na pewno w miarę autentyczne. Fajnie byłoby się tam wybrać, może w przyszłym roku pod koniec wakacji?

    Camping byłby idealny, to nadal moja ulubiona forma spania w lecie w wakacje, ale jeszcze nie latałam samolotem ze śpiworami, namiotami, oraz ze sprzętem kuchennym do użytku na kampingu. Czyli zostaje hotel!
    Pozdrowienia, Alicja

    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, widelce znali, problem w tym że w koloniach prawie nic nie wytwarzali z żelaza, miejscowy kowal tylko naprawiał zepsute rzeczy i wytwarzał bardzo drobne przedmioty. Więc sztućce też trzeba było sprowadzać. Obawiam sie, że poza dworem królewskim widelce były raczek luksusową nowinką:)

    OdpowiedzUsuń