czwartek, 21 kwietnia 2011

Wojna, czyli nadal ludzka sprawa

Staram się nie poruszać na tym blogu bardzo poważnych spraw. Założyłam sobie, że blog będzie o Nas i jak najbardziej pozytywny. Niemniej jestem osobą bardzo (czasami nadmiernie) emocjonalną, więc nie uda mi się założenia utrzymać w 100%.

Akurat tak się złożyło, że niemal równolegle z postem Anabell i jej dywagacjami na temat bezzałogowych samolotów i sterylnych wojen, przyszła smutna informacja o śmierci Tima Hetheringtona, jednego z dziennikarzy wojennych, który oprócz bycia laureatem World Press Photo, był również nominowany do Oskara za dokument, który nakręcił. Mam osobiście bardzo emocjonalny stosunek do, między innymi, dziennikarzy wojennych, dlatego spore wrażenie zrobił na mnie reportaż Wojciecha Jagielskiego o Bractwie Pif-Paf i odczuwam jakiś ogromny smutek jak ginie kolejna osoba, próbująca przedstawić okrucieństwo wojny. Uważam, że próbują przekazać coś kompletnie niewyobrażalnego dla nas, żyjący w mniej lub bardziej cieplarnianych warunkach. Prostą prawdę - nie wiesz o czym mówisz. Nie wiesz, co by sie stało z twoją psychiką, nie wiesz jakbyś zareagował na świat, w którym nic już nigdy nie będzie czarno-białe i oczywiste. Hetherington mówi: 
"Obraz wojny jest coraz bardziej zafałszowany. Ludzie myślą, że wojenna machina to przede wszystkim karabiny, helikoptery i rakiety - bo tak zwykle media pokazują konflikty, zwłaszcza prowadzone przez Amerykanów. Chcielibyśmy wojnę wysterylizować, odczłowieczyć, pokazać jako walkę maszyn - nawet jeśli tymi maszynami są żołnierze. Ale to nieprawda. Przepis na wojnę wciąż jest ten sam - weź niedużą grupę żołnierzy, mniej więcej rozmiaru plutonu, ćwicz ich razem, potem wrzuć w ekstremalne sytuacje, a będą ginąć albo zabijać za siebie nawzajem."


Naprawdę, nie ma żadnych lotów bezzałogowych i długo nie będzie.

Niestety Tima wśród nas już nie ma. Zdążył zostawić po sobie dorobek, w którym jest, między innymi, "Wojna Restrepo"


Kim był Juan Restrepo?
"- Sanitariuszem z kolumbijskimi korzeniami, który jako dziecko trafił do Stanów, zdobył obywatelstwo i zginął w Afganistanie. Daje to do myślenia politykom zajmującym się prawem imigranckim, prawda? Żołnierze z Battle Company nazwali jego imieniem posterunek w górach, który zbudowali własnymi rękami. Ale dla nas Restrepo to także metafora, symbol straty, która jest w samym centrum doświadczenia każdego żołnierza"


I jak czytam o odczłowieczaniu wojny, to jest mi po prostu smutno. Bo do sterylnych walk jest jeszcze bardzo, bardzo daleko, a póki co, nic w tych wojnach nie jest sterylne. I tacy jak Tim są tutaj, aby nam o tym przypominać.

(wytłuszczone fragmenty pochodzą z wywiadu z Timem Hetheringtonem, dokładnie tutaj)

3 komentarze:

  1. Cytat: Naprawdę, nie ma żadnych lotów bezzałogowych i długo nie będzie.

    Powiedz to tym żołnierzom:
    http://www.atwillett.com/predator_pilots01.html

    Zaprawdę, powiadam Wam, nie bierzcie swojej wiedzy z blogów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marek: o jakiej skali my mówimy. Czy oni prowadzą wojnę? Teza była taka, że wojna się odczłowiecza, bo loty bezzałogowe zrzucają bomby. Z tego co wiem, nic takiego się nie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń