czwartek, 18 listopada 2010

P jak pozytyw

Krwi nie będzie, bo naprawdę chciałam napisać notkę o tym co mi się podoba i teraz to właśnie uczynię.

POGODA: akurat wczoraj lało i wiało tak jak już dawno nie widziałam, ale generalnie tutaj mało pada. Temperaturowo Hawaje to nie są, ale jest często bardzo dużo słońca. Do tego jest jakoś jaśniej, nawet jak jest pochmurno, to jest jaśniej niż w Polsce (i nie, nie startuję w konkursie na ilość użytych "jest" oraz "jak jest" w dwóch linijkach tekstu ;)). Resvaria mówi, że to dlatego, że Toronto jest na wysokości geograficznej Rzymu, w co mu nie wierzyliśmy dopóki atlasu nie wyciągnął :) Ponieważ mam doła i nieustannego focha jak jest deszczowo, pochmurno i nie ma słońca, to taka pogoda jest błogosławieństwem dla mojego otoczenia ;) Nawet rano się tak nie wściekam jak zwykle.

KOSZTY ŻYCIA: jak już wspominałam, stosunek zarobków do kosztów życia powoduje, że jest taniej niż w Europie. Dwie osoby pracujące za prawie minimalną pensję mogą wynająć mieszkanie, opłacić rachunki i dość spokojnie żyć. A jak się ma odrobinę rozumu, umiejętności i głowę na karku, to podejrzewam, że dość szybko się zarobki zwiększają. Są pewne rzeczy drogie, np wspomniane już ubezpieczenie samochodu, ale to (chyba) tylko ontaryjska specyfika, bo w Albercie przykładowo jest o połowę taniej. Nie mam pojęcia jak jest w innych prowincjach. Tanie jest też jedzenie, chyba że się chce przejść na dietę białkową. Wówczas życzę powodzenia, bo sery, jajka, mleko są drogie. A dokładniej jak się ich używa w miarę normalnie, to się nie zbankrutuje, ale chcąc na Dukana przejść, to już było by ciężko z finansami ;) Np pół kilograma białego sera (nie serka wiejskiego, tylko zwykłego białego sera) kosztuje 5,99$ i to w tanim supermarkecie, co mnie niemal do apopleksji doprowadziło. A chciałam zrobić "tanie i przaśne danie" czyli makaron z serem i boczkiem. Jak się ma trochę czasu i zacięcia do przeglądania ulotek i regularnych wizyt, to jest mnóstwo promocji, na których można naprawdę zaoszczędzić, tylko trzeba się orientować co kiedy jest. Ponieważ polowania na promocje nauczyłam się na bezrobociu i pracując za marne pieniądze, teraz też jestem w swoim żywiole. Uwielbiam promocje :))) Stosunkowo tanie są kosmetyki. Np dzisiaj kupiłam krem do ciała za 4,99$, butelka 725ml. Pachnie cudnie czekoladą, na szczęście nie mam wielkich ciągot do słodyczy, gorzej jakby pachniał frytkami :))) Krem pod oczy L'Oreala - 14,99$. Ku mojemu szczeremu zaskoczeniu, kosmetyki do malowania L'Oreala są praktycznie na poziomie cenowym Maybelline! Nie wiem, czy różnica w stosunku do Polski wynika z czyjegoś pomysłu do zrobienia z L'Oreala marki z wyższej półki, czy po prostu mają taką samą cenę przeliczaną na różne waluty, ale bardzo mnie to cieszy, bo uwielbiam L'Oreal. I mam boski tusz za 11,99$, gdzie w Polsce bym za niego zapłaciła pewnie z 50zł - po przeliczeniu wychodzi praktycznie to samo, ale siła nabywcza pieniadza jest inna. A po drugie Maybelline kosztuje dwa razy mniej, bo w okolicach 25zł.

UPRZEJMOŚĆ NA ULICACH: wprawdzie jeżdżą jak sieroty, ale miało być o pozytywach ;) Zmiana pasa nie przypomina gry komputerowej, w której liczy się refleks i sprawne oko. Przejście przez jezdnię nie jest rosyjską ruletką ani czekaniem na Godota. Włączanie się autobusu do ruchu odbywa się praktycznie natychmiast a nie jest wymuszanie przez kierowcę liczącego na instynkt samozachowawczy samochodu, któremu musi wyjechać przed nos. Z kierunkowskazami jest nieco lepiej, ale też mają z nimi problem, to już chyba choroba cywilizacyjna ;) Ale można włączyć kierunkowskaz bez obawy, że nagle samochody na sąsiednim pasie rozpoczną ćwiczenie "jak blisko poprzednika mogę jechać bez wjechania mu w tyłek". Przechodzenie przez jezdnię jest dla mnie kwintesencją szoku kulturowego i ciągle nie mogę się wyzbyć poczucia winy widząc zatrzymujący się samochód jak tylko ZACZNĘ się zbliżać do jezdni. Ale już nie podbiegam, bo z kolei miałam poczucie, że na mnie jak na idiotkę patrzą ;)))

KIEROWCY AUTOBUSÓW: jak już wrócą z kawą i pączkami, nagadają się z kolegami i umoszczą na siedzeniu, to są rewelacyjni. Zatrzymają się jak widzą, że ktoś biegnie, poczekają na spóźnialskich, a Pan Koala widział sytuację niespotykaną chyba nie tylko w Polsce, ale podejrzewam, że nawet w Europie. W autobusie była parka, która chciała się przesiąść na inny autobus, ale nie zdążyła. Kierowca zatrzymał się ponownie, zgarnął ich z powrotem, dogonił autobus, który im uciekł, krzyknął do drugiego kierowcy, żeby się zatrzymał i nastąpił przerzut pasażerów :)

OBSŁUGA KLIENTA: rewelacja. Wszyscy są mili - ma to zapewne związek z punktem drugim, czyli kosztami życia. Jak się sprzedawca czy kasjer musi użerać z klientami mając wizję 1000zł na koncie na koniec miesiąca, to może w pewnym momencie nie zmusić się do uśmiechu. Pan Koala kupił buty robotnicze z certyfikatem. Ubrał je raz i stwierdził, że są za duże, za ciężkie i ich nie chce. Poszedł oddać, ale się okazało, że jak je już miał na sobie, to może tylko wymienić. Kupił inne, ubrał, przeszedł się po domu, zszedł po schodach, wrócił i stwierdził, że są niewygodne. Poszedł oddać, ale zapomniał paragonu. Odpytali dlaczego zwraca, znaleźli transakcję po numerze karty, pieniądze przesłali na konto, do widzenia, miłego dnia, załatwione.

WYBÓR: wszystkiego, ogromny. Jedzenia, owoców, warzyw, ciuchów, sprzętu AGD, elektroniki, gadżetów, pierdół do domu, wszystko, wszystko. Tutaj jest wybór tego, co można dostać w mojej firmie (nie wszystko jest u nas, jest jeszcze inna lokalizacja): Cayne's. Dzisiaj przyszły ozdoby do kieliszków do wina! :) Takie małe łańcuszki do założenia na stópkę kieliszka, żeby się nie pomyliły. Gadżetów ułatwiających życie jest tu mnóstwo, a ponieważ ja takie rzeczy uwielbiam, cały czas prowadzę walkę wewnętrzną i na razie wygrywam ;) 

To z takich najważniejszych rzeczy, bo jest też mnóstwo innych - że wieżowce ładne, że jezioro sympatyczne, że miasto ciekawe i różnorodne, i tak dalej. O wielu zapewne jeszcze nie mam pojęcia.

Tak wygląda fragment mojego ulubionego Loblawsa, widziany po wejściu z ulicy do centrum handlowego:
Image Hosted by ImageShack.us

Tam kupuję rzadko i z doskoku, bo jest drogo. Zdecydowanie wolę No Frillsa, który jest tańszą marką Loblawsa i ma bardzo zbliżony wybór, tyle że taniej.

Uwielbiam jak oni owoce polerują (albo czymś pryskają, cholera ich wie). W każdym razie się błyszczą :)
Image Hosted by ImageShack.us

Zwierzątka też można kupić ;)
Image Hosted by ImageShack.us

Na koniec historyjka z cyklu "Kobiety bywają śmieszne" :)
Wiedziałam, że po tygodniu stołowania się w fast foodach coś mi tam przybędzie. Wagi ani centymetra ni ma, więc przymierzam dżinsy przytargane z Polski. Kurde, ciasne. Trzeba załączyć programy MŻ oraz ŻF, czyli Mniej Żryj i Żadnych Fastfoodów ;) Ruszamy się, łazimy ile można, nie jemy w mieście, ja gotuję, z małymi wyjątkami staram się zdrowo, czytam wszystkie etykiety, robię co mogę. Dżinsy średnio reagują. Ale wydaje mi się, że schudłam, inaczej się czuję i inne rzeczy tak jakby luźniejsze się robią... No kurde, może się rozeszły, dżinsy zawsze były najlepszym wyznacznikiem, a tu mówią wyraźnie "NIE DZIAŁA". Aż parę dni temu tak mnie zaatakowała myśl - czy ja ich przypadkiem nie prałam tuż przed wyjazdem...? Na zakupach w Ikei wchodzę na wagę i prawie zawału dostaję, już prawie idę z płaczem na odsysanie tłuszczu, kiedy dwie komórki w mózgu się stykają i dociera do mnie, ze mam w rękach zakupy, na ramieniu tradycyjnie ciężką torebkę, jestem w płaszczu i w butach :) Zabieram ichni papierowy centymetr, w domu robię pomiary - no kurde schudłam, no jak nie jak tak! Dzisiaj założyłam dżinsy. Po siedzeniu w autobusie już czułam, że miałam rację z tym praniem, a wieczorem już były całkowicie przyzwoite :))) Niniejszym oświadczam, że prawdopodobnie do wagi z liceum nie wrócę, ale schudłam pijąc piwo i jedząc węglowodany :)

I autoportret :)

Image Hosted by ImageShack.us

33 komentarze:

  1. Uprzejmosc na ulicach bywa niebezpieczna, po pewnym czasie czlowiek przestaje na samochody zwracac uwage, a jednak nie kazdy sie zatrzymuje. Mi kilka tygodni temu jakis Ford prawie przejechal po stopach (przyznam, moja wina pewnie, bo jak pisze - chodze na autopilocie).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no, patrzeć zawsze patrzę, 30 lat życia w Polsce wyrabia jednak instynkt przetrwania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do cen żywności i kosmetyków miałam dokładnie te same spostrzeżenia w Stanach. Sery też drogie, kremy i tusze przyzwoite... Jeśli chodzi o jeżdżenie samochodem, tudzież bycie pieszą, to w Nowym Jorku jest zupełnie inaczej. Każdy strasznie się spieszy, trąbią na Ciebie, parkowanie to koszmar. To powiedziawszy i tak uważam, że kierowcy są sympatyczniejsi niż w PL. Nigdy nie zapomnę gimnastyki ze zmianą pasów w moim mieście (Radomiu)- a jaki stres! No i automat łatwiej się prowadzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Evita: wierzę, że jeżdżenie po Polsce jest dla wielu osób stresujące. Ja jestem przyzwyczajona i uodporniona, ale wiem, że wiele osób nie jest w stanie tego przeskoczyć. I nie mówię o obcokrajowcach.
    Co do Nowego Jorku, to mój ulubiony Terry Pratchett w książce "Lords and Ladies" napisał coś takiego "The shortest unit of time in the multiverse is the New York Second, defined as the period of time between the traffic lights turning green and the cab behind you honking" :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Taak, mi sie tez "wydawalo" ze wszystkie ciuchy z Polski sie magicznie skurczyly :) Te amerykanskie proszki strasznie kurcza odziez!

    OdpowiedzUsuń
  6. Owoce sa raczej czyms pomazane i polerowane, wiec my myjemy, a nawet szorujemy. Chociaz ladnie to wyglada na polkach w sklepie. O kosmetykach sie nie wypowiem, bo uzywam tylko takie z jakimi pracuje, czyli nie OC. Kierowcy autobusow, owszem mili i uprzejmi, ale tez nie wszyscy, natomiast u nas pasazerowie mowia kierowcy dzien dobry, dziekuje itp. I to mi sie podoba, ze kierowca nie jest traktowany jak czesc autobusu, tylko czlowiek ktory wykonuje konkretna prace za co nalezy mu sie "dobre slowo". Gadzety sa do wszystkiego, mam wrazenie,ze Ameryka jest krolowa gadzetow, a ja tez uwielbiam:)) Wlasnie sobie zanabylam "zawieszke do kluczy" zeby je bylo latwo znalezc w torebce i do tego ozdobna, co to moze wystawac na zewnatrz i robic za caculek:))) Nie wiem jak jezdza w Toronto, ale w Nowym Yorku kierowcy sa bardziej zdecydowani i wiedza co robia, a to ulatwia zycie. W Polsce nie odwazylabym sie prowadzic:) te dwa dni co mielismy samochod o malo nie skonczyly sie rozwodem, a ja sie modlilam zeby nie oberwal podwozia na drogach. Nigdy wiecej!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Koala, te same spostrzezenia odnosnie cen tutaj wysluchuje od mojej mamy, ktora to dosc czesto przyjezdza, akurat przyjechala w niedziele i od razu pognala na zakupy kosmetyczne. Bo tak tanio i ona specjalnie juz w PL nie kupowala! Nabial faktycznie nie jest tani ale ja go akurat nie jem w ogole (z wyjatkiem jaj)No i z wyjatkiem kawy z Tim Hortons, ktora pije namietnie i wtedy musze tam miec troche choc mleka. W domu do kawy wlewam mleko migdalowe. Jesli chodzi o lotion do ciala to polecam produkty (najlepszy body cream)w sklepie Bath and Body Works. Jak lubisz zapachowe, to gwarantuje, ze sie zakochasz na zaboj!!! Te zapachy sa niesamowite (kwiatowo-owocowo-przyprawowo etc). Kosztuje taka tubka $12 ale wystarcza na dlugo a poza tym ciagle sa promocje: kup 2 - 1 darmo. Albo jak ostatnio mi sie zdarzylo w Chicago: kup 3 - 3 za darmo!!!!
    O obsludze klienta pisalam co nieco w moim komentarzu pod przedostatnia notka. Jest super! Polska naprawde w tym wzgledzie jest w epoce kamienia. Jak lubisz pierdolki do domu, to najlepsze chyba ceny, podczas gdy jakosc dobra znajdziesz w Home Sense. Ja tam moglabym zamieszkac;)Nie wiem takze czy juz wiesz o tzw "price adjustments"??? Jak kupisz cos i cena tego samego produktu zostanie zmieniona na nizsza to mozesz isc do sklepu (trzymaj paragony)i oddadza Ci roznice. Oczywiscie musi to miec miejsce w przeciagu, powiedzmy 2 tygodni!I chyba nie dotyczy art spozywczych. Zreszta nie wiem, nigdy nie probowalam. Trzymajcie sie a Ty Koala trzymaj wage:))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale muszę obronić trochę nasz karaj, a raczej usługi tu świadczone, bo wydaje mi się, że nie jest już tak źle. Ja kupuję sporo ciuchów, bo lubię :-)) i często zdarza mi się, że nie mogę się zdecydować, albo nie jestem pewna czy np. dana bluzeczka będzie pasować do spódnicy, którą mam w domu. Biorę więc wszystko jak leci, jadę do domu, przymierzam, oglądam, zastanawiam się i potem, co mi nie pasuje lub stwierdzam, że nie wyglądam dobrze oddaję - chodzi mi o sklepy typu H&M, Zara, Mango. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby z tego powodu ktoś robił mi jakieś wstręty, czy łaskę. Muszę się tylko zmieścić w terminie, który czasem trwa nawet 30 dni.
    Panie może nie są przesadnie miłe, ale tych niemiłych też nie jest jakoś dużo. Niektóre są bardziej, niektóre mniej kompetentne. Nawet jeśli nie ma jakiegoś rozmiaru na wieszakach, to lecą sprawdzić w magazynie lub dzwonią do innego sklepu, żeby sprawdzić, czy to tam jest i można zarezerwować taką rzecz nawet na 1-2 dni.

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak, przechodzenie w Polsce przez ulicę napawa mnie zawsze niechęcią do całego świata. Jestem zdrowa i sprawna, ale jak czasem w Polsce widzę jak staruszka musi gonić na przejściu (bo inaczej ją przejadą), to mnie krew zalewa. Parę razy na pewno zrobiłam z siebie przedstawienie, bo aby przejść, wymierzyłam parasolką w nadjeżdżający samochód, który jechał ze sporą szybkością. Poprzedni zresztą też i poprzedni też, więc pomyślałam "Teraz albo nigdy", parasolkę skierowałam prosto w szybę samochodu, zrobiłam groźną minę. Kierowca chyba przez zaskoczenie stanął, a może chciał się poprzyglądać co ja jeszcze zrobię. Strasznie mnie ten ruch drugowy dużo nerwów kosztuje. Faktycznie, ja w Polsce nie mogę już jeździć samochodem, bo ani mnie to zjeżdżanie na pobocze przy wyprzedzaniu nie napawa optymizmem, ani nie lubię rosyjskiej rulety.

    Rozśmieszyly mnie te polerowane jabłka. Ja często kupuję "organiczne" czyli biologiczne czy ekologiczne,jak to się w Polsce mówi, i tych już nikt nie poleruje - to byłoby wbrew ich propagandzie.:) Moim zdaniem te polerowane jabłka to trzeba dobrze myć, ale może mylę się. Z tego co wiem to one są woskowane, a potem już polerować łatwo. Tylko po co jeść wosk, nawet jak jest jadalny? Podobno te jabłka są woskowane i polerowane bo to jest to co ludzie lubią. Więc Ty się też przyczyniasz do tego woskowania i polerowania. Robią to bo Ty chcesz!!!!! :)

    Ogólnie z wszystkimi obserwacjami zgadzam się. Moim własnym zdaniem tych gadżetów i pierduł jest zdecydowanie za dużo. Na przykład ja nigdy nie zainwestowałabym w te pierdułki do kieliszków. Goście mają pilnować własnych, a jak pomylą, to mi nic do tego. Nic nie będę im ułatwiać, życie jest za łatwe i tak! I tak dostają jedzonko plus drinki więc pilnowanie kieliszka to jest minimum co powinni zrobić. :)

    Pozdrawiam.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  10. Marek: nie kurczą, tylko zawsze po praniu dżinsy są ciaśniejsze niż jak się je porozchodzi ;))) Teraz są już dobre :P

    Stardust: również podoba mi się system regularnego spryskiwania warzyw wodą w niektórych sklepach :) Kierowcom się mówi dzień dobry, bo odpowiadają... Pan Koala opowiadał, że po powrocie ze Szkocji radośnie przywitał się z kierowcą autobusu w Poznaniu, i poczuł jak ufo, bo gość mu nie odpowiedział, a jeszcze spojrzał jak na kosmitę. Gadżety to moja zguba, nie mogę wchodzić do takich sklepów, połowę bym wykupiła :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Monika: Tima Hortonsa to chyba wszyscy tutaj namiętnie odwiedzają ;) Nabiału jadałam sporo, jak pracowałam w biurze i jeździłam samochodem to nie miałam wiele ruchu. Wtedy węglowodany nie pochodzące z warzyw jadłam tylko na śniadanie, jeśli szłam na siłownię, to też na obiad. A tak to sery, jajka, mięcho, ryby. Więc tutaj nieco cierpię, mięcho jeszcze się da upolować, ale ryby dość drogie (mój ukochany łosoś), sery masakra, pozostają jajka i serek wiejski, który toleruję w ilościach nie nadmiernych ;)
    Nie kuś mnie zapachowymi kosmetykami, ja kocham zapachowe kosmetyki :)
    O price adjustments nam Resvaria powiedział, rewelacyjna rzecz, ale trzeba mocno pilnować promocji. Opłaca się natomiast przy jakichś sprzętach domowych, czy innych telewizorach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aga: może chodzisz na tyle często, że masz szansę trafić na miłe panie. Ja porządnie zostałam obsłużona tylko w Tatuum, H&M lubię, ale laski tam pracujące to jakiś dramat jest. No dobra, nie plują mi pod nogi ;) ale widzę, że cierpią w pracy i od razu mi się odechciewa jak te skwaszone miny widzę. Dobrze, że nie ma problemu ze zwrotami, a o rezerwacji nawet nie wiedziałam, godziłam się ze smutkiem, że nie ma tego co chcę po prostu ;)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Alicja: dobry patent z tą parasolką ;)
    Też uważam, że każdy może pilnować swojego kieliszka, a poza tym jak się zgubi, to zawsze można wziąć inny i umyć - ale ja po prostu strasznie lubię takie gadżety :))))) No i te wszystkie ułatwienia do domu - krajalnice do ciasta i cytrusów (w sensie takie, że tort w trójkąty tnie za jednym zamachem), różnej maści opiekacze, przykrywki do palników na kuchence i tak dalej i tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Koala, to juz jest 'naukowo stwierdzone', ze do kawy z TH musza czegos cholera dodawac, bo picie jej uzaleznia:))))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej Kinga! :)
    Ale poczytny sie Twoj blog stal!
    Masz mnostwo komentarzy!
    Ja musze troche nadrobic, bo sie zapuscilem w czytaniu :(.
    Na dodatek nie widac fotek, jak czytam w robocie ;)!
    Fajowo piszesz!
    Usciski wielkie dla Was obojga! :)
    Wasal

    OdpowiedzUsuń
  16. A nie napisałaś jakie se buty zanabyłaś - uwielbiam to słowo dzięki Stardust i na stałe włączyłam do mojego słownika :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeszce jedno - moja babcia miała kiedyś takie sztuczne plastikowe owoce, które leżały na takiej gustownej tacy i wyglądały dokładnie, jak te polerowane :-))

    OdpowiedzUsuń
  18. Monika: Kanadyjczycy są uzależnieni od kawy wszelakiej, a Hortons to już w ogóle, jak Whiskas dla kotów ;)

    Michał: widzisz, jak jest jatka, krew się leje i do gardeł skaczą, to od razu się ludzie zbiegają ;)))

    Aga: z butami sytuacja wygląda następująco. Te, które mi się podobają są drogie, a te tanie to byłby wybór tych, które mi się najmniej nie podobają... Więc wybrnęłam tak - Mama mi wysłała moje kozaki na płaskim obcasie z Poznania, ja sobie zamówiłam taką taniznę na wypróbowanie z ebaya: http://cgi.ebay.ca/LUTTE-Womens-Microsuede-Wedge-Boot-Black-Sz-7-5-/390263170525?pt=US_Women_s_Shoes&hash=item5add7f65dd#ht_2090wt_905

    Jeszcze nie przyszły, więc nie wiem czy trafiłam ;) A wczoraj wpadłam na genialny pomysł: po co mam kupować buty na siłę - tak czy siak potrzebne mi są jakieś na płaskim albo niskim obcasie, bo przy tych wyprawach tutaj, to ja nawet na porządne zakupy na moich obcasach nie mogę iść. Więc zdecydowałam, że kupię sobie Martensy :) Dokładnie takie sobie upatrzyłam:
    http://www.amazon.com/Dr-Martens-Womens-Kiele-Boot/dp/B002BU6AX8/ref=pd_sbs_shoe_24

    Dzisiaj mam wolne, więc i tak muszę do centrum jechać załatwić parę rzeczy, wiec od razu odwiedzę sklep, poprzymierzam, a jak nie będzie tego modelu, to chociaż będę wiedziała jaki dokładnie rozmiar zamówić, bo nie jestem pewna czy 7 czy 8.

    A z innej beczki - czy Wy widzicie linki jak ja wrzucam w komentarzach? Bo ja widzę sam tekst, a Koala link i nie wiem chwilowo od czego to zależy.

    OdpowiedzUsuń
  19. ja widzę tekst, a nie link
    muszę to skopiować i wkleić w nowym oknie, żeby "odpalić" stronę

    OdpowiedzUsuń
  20. łaaaaaaaaaa, ale te Martensy ładne!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Kuźwa. Muszę znaleźć gdzie to zmienić, bo wkurzające jest. Halo, jest informatyk na sali??? Programista? Ktokolwiek kto wie gdzie to można ustawić na bloggerze...?

    No ładne ładne, jestem w nich zakochana :) Bardziej mi się jednak podobają te: http://www.amazon.com/Dr-Martens-Womens-Adina-Boot/dp/B000W3UPUA/ref=pd_sbs_shoe_7
    Ale nie ma mojego rozmiaru :(

    OdpowiedzUsuń
  22. te trochę kowbojskie i zdecydowanie za jasne - oczywiście, jak dla mnie
    ale ogólnie też ładne, taka misterna robota - czego to ludziska nie wymyślą :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. wreszcie gadamy/piszemy bez różnicy w czasie :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kowbojskie tak, ale mi się podobają, bo są inne od takich tradycyjnych Martensów. Poza tym mieszkanie w Ameryce Północnej do czegoś obowiązuje ;)))

    Gadanie było by najprawdopodobniej łatwiejsze na gg ;) Dobra, spadam upolować coś w centrum :)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie wiem czy jest mozliwosc wklejania linkow w komentarzach. Czy pan Koala jest pewnien, ze widzi linki wlasnie w komentarzach a nie tekstach notek?

    OdpowiedzUsuń
  26. Spróbujmy - na próbę link do naszej ulubionej palarni kawy...

    OdpowiedzUsuń
  27. Witam.Nareszcie coś co się czyta przyjemnie /chodzi mi o słownictwo /.A nawiasem mówiąc- w Polsce też masz dużo gadżetów w większych miastach.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Resvaria: dzięki, zerknę sobie jak to tam powinno być :)

    Anonim: niech zgadnę - Mama? :) Gadżetów jest dużo, ale tutaj zdarzają się takie, na których stworzenie w życiu bym nie wpadła ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. NO , mama.Cieszę się ,że nareszcie coś Ci się tam podoba.Mniej opisów negatywnych , bo są ludzie , którzy powiedzą "dobrze Wam tak ".A gadżety rzeczywiście czasami umilają życie .Pozdrawiam Was z smutnej Polski-deszcz,mgły.Zima ma się zacząć w przyszłym tyg.

    OdpowiedzUsuń
  30. A nie możesz postawić mleko na zsiadłe a potem przerobić to na serek?

    OdpowiedzUsuń
  31. A skąd my krowe wezmiemy?:)
    Bo z tego "sklepowego" mleka to jedynie bombe ekologiczną można zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Poszukajcie może znajdziecie jakieś normalniejsze mleko. A jak nie to zacznijcie kozy hodować ;-). Albo kupcie mleko bizonie od indian :-))))). Nie wierzę że jest tylko jeden rodzaj dostępnego mleka.

    OdpowiedzUsuń