piątek, 12 października 2012

Namioty w parku, czyli jak mieszkać w Sztokholmie

Czy zostali jeszcze jacyś fani/czytelnicy? :))) Chyba muszę zacząć się reklamować na nowo, bo normalnie ponad miesiąc ciszy i nawet nikt się nie upomina ;)

A na poważnie, dużo różnych rzeczy w mojej głowie się ostatnio działo, którymi niespecjalnie chciałam się publicznie dzielić, więc znowu nastała przerwa. Nadal nie do końca mam wizję tego jaki ten blog ma być, bo w końcu podróżować bez końca nie będę, no ale póki co, jest obiecana Szwecja :) W międzyczasie było parę zawirowań, miała być Kopenhaga, potem Sztokholm, potem Szwajcaria, a w końcu stanęło na pierwotnym planie, czyli Szwecji. Tak to jest jak się ma szefa z tysiącem pomysłów na minutę ;)

Od poniedziałku mieszkać w Sztokholmie, na razie w hotelu, ponieważ.... No właśnie. Ponieważ rynek wynajmu mieszkań w Sztokholmie jest SZALONY. Naprawdę SZALONY!

Wyjaśnię w skrócie moją sytuację. Do Sztokholmu wysyła mnie firma, która pokrywa koszty wynajmu i tym podobne. Teoretycznie mam tam być do końca lutego, jednak już jest duże prawdopodobieństwo, że to jednak będzie koniec kwietnia, czyli od października licząc, 7 miesięcy. Pomijam zaangażowanie (albo jego brak) w proces wynajmu pewnych osób, które powinny się tym zająć, bo to nie czas i miejsce i w piątkowy wieczór nie będę się denerwować ;) W każdym razie, wynajęliśmy agencję w Sztokholmie, która miała nam jeszcze we wrześniu zaproponować jakieś miłe mieszkania. Budżet ograniczony, ale bardzo sensowny (taki, na który we własnym zakresie na pewno nie było by nas stać), wymagania też nie jakieś z kosmosu, czyli okolice 40m2, wyposażona kuchnia, umeblowane, w sensownej odległości do firmy jadąc komunikacją miejską, pralka, internet i w sumie niewiele więcej. Aha, czasami będę pisać "my", bo wyjechałam z dwiema koleżankami z firmy. Na odległość właściwie nic się nie udało załatwić, agencja coś zaproponowała, ale w gruncie rzeczy stanęło na tym, że pierwszy miesiąc mam hotel, a na miejscu wznowimy poszukiwania.

Wczoraj byłyśmy na spotkaniu z babką z agencji, Sarą. Przeszukując internet w poszukiwaniu mieszkań na wynajem, spotkałam się z informacją, że rynek sztokholmski i chyba ogólnie szwedzki, jest bardzo trudny, bo mieszkań jest mało. Pomyślałam, ok, mało mieszkań, rozumiem, ale przecież coś się musi znaleźć, prawda? No niby tak, ale....

Jak w Sztokholmie rodzi się dziecko, co bardziej zapobiegliwi rodzice nieługo po urodzeniu wpisują je na "listę do wynajmu", co głupio brzmi po polsku, ale chodzi nie o wynajęcie dziecka ;) tylko o zaklepanie miejsca w kolejce do wynajmu mieszkania, jak już dziecko stanie się młodzieńcem bądź panną. Jak dziecko ukończy odpowiedni wiek (Sara wspomniała coś o 25 roku życia, ale głowy nie dam, czy to był przykład, czy konkretny wiek), dostaje trzy oferty wynajmu. Jak odrzuci wszystkie, wypada z kolejki i jest zdane na siebie. Rynkiem rządzą właściciele mieszkań i moment, w którym podpiszą umowę najmu, jest najszczęśliwszym momentem zarówno dla Sary, jak i klientów jej firmy :) Bo zdarza się tak, że najemca mówi, że wszystko jest pięknie, po czym wieczorem przy piwie zmienia zdanie i na drugi dzień mieszkania nie ma. Koleżanka też wspominała, że problemem sa przepisy, które podobno utrudniają dłuższy wynajem, ale szczegółów nie znam, więc nie wnikam w temat.

W każdym razie, okazało się, że jesteśmy w grupie najszczęśliwszej. Wynajmujemy nie jako osoby prywatne, ale wynajmuje nam pracodawca. Mamy sensowny budżet.
Podobno zdarzają się sytuacje, kiedy studenci na początku roku akademickiego rozbijają namioty w parkach. A osoby prywatne mają do wyboru:
1. Mieć fuksa.
2. Mieć znajomego znajomego znajomego.
3. Mieć dużo pieniędzy. Naprawdę dużo. Wynajem potrafi stanowić 30-50% pensji.

I naprawdę średnio jest opcja, żeby wybrzydzać, bo dobre mieszkania schodzą na pniu. Jedno, które wyglądało bardzo sensownie zarówno pod kątem metrażu jak i ceny, było w środę po południu, a w czwartek rano już zniknęło. Koniec z końcem wybrałyśmy dwa mieszkania, a trzecie jeszcze musi się znaleźć, a ściślej, Sara musi je upolować ;) Czas jest do końca miesiąca, więc nie powinno być większego problemu. Ustaliłam z jedną z dziewczyn, że poczekamy co Sara znajdzie i wedy ustalimy która które bierze. Źle na pewno nie trafię, bo jak miałabym być w tym, które widziałam, to będę mieszkać na większym metrażu niż mam w Poznaniu :)

31 komentarzy:

  1. 50% pensji, to i tak proporcjonalnie taniej niż w Polsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak standard trochę nie ten ;) Dzisiaj mi się nie chce liczyć, ale jutro przykłady podam.

      Usuń
  2. Dziś akurat o Tobie myślałam, a tu proszę - wpis. Nic tylko trzeba być Lisbeth Salander i uwolnić kogoś z wielkiej kasy, po czym kupić apartament ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz częściej o mnie myśleć, najwidoczniej motywacji mi wtedy przybywa ;)

      O tak, kupić apartament :) Podobno dwudziestoparo metrowe mieszkanie w Sztokholmie potrafi 600-700tys zł kosztować...

      Usuń
  3. Mam dobra kolezanke w Sztokholmie i pamietam jak mi kiedys mowila o niedoborze mieszkan do wynajmu. Bylo to jednak bardzo dawno, sadzilam, ze tego problemu juz tam nie ma. Jestes w o tyle dobrej sytuacji, ze nie jest to w sumie Twoj problem. Hotel tez jest w koncu dobra alternatywa. Jeszze przyjda i posprzataja;))) A jak sam Sztokholm sie podoba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby sporo rzeczy się buduje, ale chyba po prostu nie nadążają, albo te nowe są po prostu za drogie dla wielu osób.

      Sam Sztokholm na pierwszy rzut oka ładny, ale na razie nie miałam za bardzo okazji połazić poza okolicą hotelu i firmy, która to okolica jest mocno nieciekawa. Teraz jestem na weekend w Poznaniu, ale następny prawie miesiąc spędzam tam, więc na pewno będzie łażenie, zwiedzanie i fotografowanie ;)

      Usuń
    2. W jakiej dzielnicy jest ten hotel?

      Usuń
    3. Nieciekawa okolica, w sensie nie ma czego zwiedzać i daleko od centrum, a nie że niebezpiecznie. Bromma, blisko lotniska.

      Usuń
    4. Ok, no, tak, masz racje jak chodzi o bezpieczenstwo. Patrzac na plan metra, to Brommaplan lezy jeszcze stosunkowo blisko centrum. Pomysl sobie mieszkac w Akalla czy Hjulsta. O Norsborg-u nie wspomne.

      Usuń
  4. No trochę przegrane z takimi trudnościami. Mam znajomych i rodzinę mieszkających tuż pod Sztokholmem, ale mają własne domy. Może coś pod Sztokholmem z dojazdem np. pociągiem. I czy mieszkanie macie zapłacone przez pracodawcę czy musisz sama zań płacić? (nie wiem, kiedy i czy kiedykolwiek przedtem użyłam złożonego zaimka "zań" w polskim). Powodzenia w znalezieniu czegoś ślicznego i nie za tragicznie drogiego, bo wtedy mija się to z sensem. Za wynajem/hipotekę nie powinno się płacić więcej niż 25% zarobków. Jak się płaci, to znaczy, że samemu jest się chorym, albo, że gospodarka danego kraju/obszaru w danym momencie jest niezdrowa. No i za wiele człowiek nie zaoszczędzi, jak tak się żyje. A więc życzę możliwości mówienia "nie" za drogim mieszkaniom!
    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście to nie mój problem, firma musi mi znaleźć lokum i za nie zapłacić, więc jest mi szczerze obojętne czy będą płacić za hotel czy mieszkanie :) Choć wolę mieszkanie, bo gotować będę mogła.

      Usuń
  5. Fani sie odmeldowuja. Jeszcze miesiac ciszy i pewno usuneliby linka z zakladek :-P. Kurde nie ma polskich liter w wyswietlaniu bloga tzn wlasciwie sa ale sa biale na bialym tle.Trzeba sobie skopiowac i wkleic do notatnik by na biezaco nie gimantyskowac umyslu jakiej to tam litery brakuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy normalny komputer ma dostęp do polskich liter. I Macs i PCs. KAŻDY. To nie jest żadna czarna magia, ani operacja mózgu. Trzeba poszukać i się znajdzie. Potem do polskich liter należy dopasować własne połączenia klawiszowe i jest. Na przykład ja wybrałam "ctrl-z" jako "ż", a "ctrl-v" jako "ź". Dodanie Shift robi z tych połączeń duże litery. Jednak te połączenia to jest mój własny wybór, można sobie jakiekolwiek klawisze wpisać, ważne jest aby do danej kombinacji przypisać jedną polską literę. Nie musiałam nic dodatkowego kupować, nic ściągać, nic dokładać. Każdy mój Mac i każdy PC ma przypisane polskie litery, ale też i francuskie akcenty, włoskie oraz - czeskie litery też. Żadna to wielka filozofia, Polacy potrafią wykorzystać sytuacje tylu systemów (np. pranie biletów przejazdu we Włoszech), a nie chce im się inteligentnie poszukać i wstawić polskich znaków. No żarty naprawdę, to NIE JEST trudne!
      Alicja

      Usuń
    2. Oj Alicjo, Alicjo, jak na osobę kładącą taki nacisk na wiedzę i inteligencję, czasami czytasz z małym zrozumieniem :) Nie chodzi o brak umiejętności znalezienia polskiego znaku na klawiaturze, tylko o to, że od jakiegoś czasu blogspot ma problem z wyświetlaniem polskich znaków. Na przykład jak pisze notkę i klikam na podgląd to często nie widzę polskich znaków, a po opublikowaniu notki już nie ma problemu. Myślałam, że to problem z kodowaniem, którego używa przeglądarka, ale to się dzieje losowo, więc obstawiam, że to problem blogspotu. Dzieje się to jednak na tyle rzadko, ze nie chce mi się szukać przyczyny. Gdyby jednak tak było zawsze, to byłby problem, bo bez polskich znaków tekst się robi upierdliwie mało czytelny.

      Usuń
    3. Anonimie: u mnie się czasami tak wyświetla, ale z reguły jest ok. Pokombinuję z różnymi czcionkami, bo to też może być problem, a i tak chciałam zmienić nieco wygląd bloga :)

      Usuń
    4. Winni dzisiaj już są ale ... następuje zmiana wyglądu czcionki po napotkanej pierwszej literze. Optycznie to wygląda tak jakby po pierwszym polskim znaku następowała wymiana na nieco inny i zarazem mniejszy krój.Faktycznie chyba coś w ustawieniach blogsa.

      Usuń
    5. Widzę że Alicja wyskoczyła z krainy garów (real) w krainę czarów (net). Możesz pochwalić się znajomym że uczyłaś informatyka jak ma sobie znaleźć polskie czcionki... hihihi ;-P

      Usuń
  6. Nareszcie jakis odzew:) bo juz kompletnie zakurzone miejsce bylo. Fajnie, ze nie zapomnialas:) Powodzenia w rozbijaniu namiotu haha

    Ale ty masz szczescie - znowu na "zime" wyjezdzasz, zamiast na "lato" - mam nadzieje, ze bedzie ci cieplej niz w Toronto;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? I jeszcze mnie straszą, że ostra zima ma być w tym roku. Rok temu oczywiście zimy nie było prawie wcale...

      Usuń
    2. Temperatura i snieg to nie jest najgorsza rzecz w zimie/jesieni w Szwecji. Mnie dobijalo to, ze robi sie ciemno o 14 (a jasno o 9-tej rano). Koszmar.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. No była w Poznaniu i się nie odezwała - masakra!
    Trzymam kciuki za szybkie znalezienie mieszkania, bo trzeba bilety na sylwestra bookować - codziennie są coraz droższe :-)
    Pozdrawiam
    Aga
    PS usunęłam poprzedni komentarz ze względu na literówki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była, ale gotowała i piekła i tak zeszło ;) Ale będę z powrotem w pierwszy weekend listopada i Hofi ma wtedy też wolne, więc rezerwujcie termin (3.11) bez gadania, bo przyjedziemy :)

      A potem jeszcze pod koniec listopada, na happysadów przyjadę :)

      Usuń
    2. Aha, a mieszkanie jak będzie to co myślę, to miejsca będzie aż nadto ;)

      Usuń
  9. Kingo, mi bardziej chodziło o to, że sporo osób uważa, że "nie ma polskich znaków", bo sobie czegoś tam nie ściągnęli czy też nie kupili dodatkowego. Mi chodziło o to, że nigdy nie potrzeba niczego dodatkowego, a skoro są "blogspot" blogi, które pokazują polskie czccionki, to znaczy, że blogspot tego nie blokuje ( za wyjątkiem oczywiście sytuacji, o których wspominasz). Są "polskie" blogi pisane po polsku, których właściciele twierdzą, że nie mają polskich czcionek (czy to Wordpress czy blox, wszystko jedno). Faktycznie pewnie na klawiaturze ich nie ma. Ale jak się poszuka, to czcionki jak najbardziej istnieją.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że uda Wam się gdześ w tym Sztokholmie zamieszkać.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe z tymi mieszkaniami. Czy to może wynik ichniejszego zamiłowania do socjalizmu? Pytam, bo deficyt mieszkań dosyć mi się kojarzy z miejscami gdzie panuje gospodarka nakazowo-planowa w mniejszym lub mniejszym stopniu.

    Czekam na relacje z życia na codzień a póki co życzę Wam powodzenia w walce z żywiołem.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Jak w Sztokholmie rodzi się dziecko, co bardziej zapobiegliwi rodzice nieługo po urodzeniu wpisują je na "listę do wynajmu", co głupio brzmi po polsku, ale chodzi nie o wynajęcie dziecka ;) tylko o zaklepanie miejsca w kolejce do wynajmu mieszkania, jak już dziecko stanie się młodzieńcem bądź panną. Jak dziecko ukończy odpowiedni wiek (Sara wspomniała coś o 25 roku życia, ale głowy nie dam, czy to był przykład, czy konkretny wiek), dostaje trzy oferty wynajmu. Jak odrzuci wszystkie, wypada z kolejki i jest zdane na siebie. "

    Tak sobie myślę, ze czasem lepiej samemu sprawdzić fakty zanim się coś napisze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że zawsze można wyprowadzić z błędu, zamiast rzucać hasła bez pokrycia. Taką informację podała mi Sara, Szwedka, z agencji, która nam szuka mieszkań, mam założyć, że mnie okłamała?

      Usuń
    2. Pojecia nie mam, czy kogos takie fakty interesuja.
      W skrocie wiec: dziecka nie mozna wpisac do kolejki na mieszkanie, jako, ze trzeba miec skonczone 18 lat ( i szwedzki numer personalny).Tak wiec, takie dziecko juz zazwyczaj wpisuje sie samo.Stanie w kolejce kosztuje 225 kr na rok.
      Jak sie mlody czlowiek wpisze, to stoi sobie w kolejce do momentu, az bedzie gotowy, zeby "stanac na wlasnych nogach". Przede wszystkim trzeba miec stale dochody,zeby moc mieszkanie oplacic.Im dluzszy czas w kolejce, tym wieksza szansa na mieszkanie w bardziej atrakcyjnej dzielnicy. Tak wiec ludzie, ktorzy studiuja, czasami mieszkaja u rodzicow do ukonczenia studiow, co im w rezultacie daje dluzszy czas w kolejce i najczesciej maja juz stala prace. Pisze "czasami", bo ogolny trend mlodziezy, to uniezaleznienie sie od rodzicow i to bardzo wczesnie. Mlodziez woli pozyczyc wiecej pieniedzy,zeby miec mozliwosc oplacac mieszkanie "z drugiej reki" lub pokoj w akademiku.
      Na mieszkanie 2-pokojowe czeka sie srednio 6-8 lat, wybierajac opcje, ze nie zalezy nam na dzielnicy.
      https://bokabostad.stockholm.se/StatistikKotid.aspx
      Tutaj mozna sobie "eksperymentowac", wybierajac rozne czesci Sztokholmu. Diagram pokazuje np., ze w tym roku jedna osoba dostala mieszkanie w centrum po 28 latach stania w kolejce. Mieszkanie miesci sie w bloku na 7-mym pietrze, ma 83 m kw. i oplata miesieczna wynosi 8421 kr. Dwie osoby otrzymaly mieszkania w miescie po 6-ciu latach czekania. Jedno ma 76 m kw i oplata miesieczna wynosi 12 179 kr, drugie 63 m kw, oplata 11 883 kr.
      I kolejne sprostowanie: nikt nie dostaje zadnych ofert wynajmu i nikt nie wypada z kolejki. Osoba, ktora spelnia warunki, zeby dostac mieszkanie, musi SAMA szukac sobie mieszkan na stronie posrednictwa (Bostadsförmedlingen). Rownoczenie mozna miec wybrane 3 mieszkania, ktore nas interesuja. Po ogladnieciu mieszkan mozna wszystkie trzy odrzucic i szukac dalej badz tez zdecydowac sie na ktores z nich (co nie znaczy, ze owo mieszkanie sie dostanie,bo chetnych zazwyczaj jest wiecej i mozna np. miec nr 20 na liscie)
      Chyba na razie tyle na ten temat ;-)

      Usuń
    3. Mnie interesują :)

      Dzięki wielkie, wersja inna od tego, co mówiła Sara, może chciała podkoloryzować temat, żeby nas przekonać jak trudno jest na rynku.

      Inna sprawa, że 28 lat czekania to chyba więcej niż w PRLu na telefon ludzie czekali ;))))

      Usuń
    4. Nie ma za co :-) Pisz, gdybyś potrzebowała pomocy ;-)

      Usuń