piątek, 25 maja 2012

Ostróda, czyli nie tylko reggae

Do Ostródy dotychczas jeździłam głównie w celach rozrywkowych, a ściślej na festiwal reggae :) Okazało się jednak, że jest to całkiem ciekawe i naprawdę ładne miasteczko.

Pierwszymi osadnikami w okolicach Ostródy byli staropruscy Pomezanie. Od pierwszej połowy XIII wieku okolica była pod panowaniem Krzyżaków, a sama osada powstała wokół zbudowanej ok 1280 roku budowli obronnej. Pod panowaniem polskim znalazła się po bitwie pod Grunwaldem, jednak parędziesiąt lat później zostaje przekazana Prusom. W kwietniu 1807 roku w Ostródzie mieściła się główna kwatera Napoleona Bonaparte, po którym zostały pamiątki:

Samo miasteczko jest nieduże (niecałe 20tys mieszkańców), ale z racji licznych jezior i zabytkowych budowli, jest naprawdę urocze. Największe jezioro jest stacją początkową wypraw po kanale ostródzko-elbląskim. Trasa liczy 82km i nie wystarczyło nam czasu na przepłynięcie jej, więc mamy po co wracać :) 

Warto zobaczyć zamek krzyżacki, który był siedzibą komtura, a obecnie mieści się w nim całkiem ciekawe muzeum.



Oprócz zamku można obejrzeć byłe koszary wojskowe, czyli Koszary Białe (na ich terenie co roku odbywa się wspomniany festiwal reggae):

Tradycyjnie mamy też kościoły - Niepokalanego poczęcia najświętszej Marii Panny z końca XIXw., kościół ewangelicko-metodystyczny oraz kościół gotycki pod wezwaniem św. Dominika Savio z XIVw., którego nie mamy na zdjęciu. Nie wiem czemu :)


Aha, jest też wieża Bismarcka (jedna z 17 w Polsce):

Dzień w Ostródzie minął nam dość leniwie. Oprócz zwiedzania odpoczywaliśmy nad jeziorem jedząc lody i obserwując ptaszory:

Ujął mnie również powrót do nieco mniej odległej przeszłości :)))

Polecam, jakby ktoś chciał pojechać, przepłynąć się kanałem i pozwiedzać parę zabytków. W sumie zwiedzania wyszło nam na mniej niż jeden dzień, pewnie z rejsem było by inaczej. Można też poćwiczyć sobie pływanie na desce na takim jakby wodnym orczyku, nie mam pojęcia jak się to nazywa, ale wyglądało na sporo frajdy. Ponieważ zostało nam jeszcze sporo dnia do wykorzystania, pojechaliśmy do Siemian, nad pobliskie Jezioro Jasne, w którym nie wolno się kąpać, aby nie zaburzać wyjątkowego stanu troficznego, cokolwiek to oznacza ;) A poważnie trofia to żywność, jezioro jest zaliczane do najrzadszych i najcenniejszych w Polsce, ma krystalicznie czystą wodę, mało soli mineralnych, stąd żyje tam niewiele roślin i zwierząt. Nie brakowało za to komarów, które nas prawie zeżarły żywcem, więc trzeba było szybko zdjęcie robić :)

Kolejnego dnia wybraliśmy się do zdecydowanie najfajniejszej atrakcji, czyli skansenu koło Olsztynka. Ale o tym w następnym odcinku :)

5 komentarzy:

  1. ale fajna focia ostatnia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz lepsze zdjęcia Ci wychodzą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, obu, a nie obojgu. Zwalam to na bolący ząb ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładne zdjęcia i gramatyki się można pouczyc.Miło Was poczytac i ...pooglądac.

    pozdrawiam Krzysztof.

    OdpowiedzUsuń