poniedziałek, 14 maja 2012

Cofamy się w czasie, czyli zwiedzamy Warmię

Korzystając z pięknej pogody podczas jednego z legendarnych już polskich, długich weekendów, wybraliśmy się na Warmię. Plan był prosty - nocujemy w okolicach Ostródy i zwiedzamy co jest do zwiedzania w okolicy. Zatrzymaliśmy się w bardzo sympatycznym Hotelu Sajmino, który zaskakuje zarówno wielkością pokoi, jak i ofertą śniadania, jak na hotel z dwoma gwiazdkami. Zachęciła nas promocja, jaką mieli na majowy weekend - za 4 noclegi ze śniadaniem zapłaciliśmy 550zł.

Po dotarciu na miejsce, na pierwszy ogień wzięliśmy Grunwald.
Co się wydarzyło w tym miejscu chyba wszyscy wiedzą, natomiast mam wrażenie, że nie wszyscy wiedzą, że nie sami Polacy z Krzyżakami walczyli. Od kiedy pamiętam, w powszechnej świadomości Grunwald funkcjonuje jako bitwa polsko-krzyżacka (w wersji współczesnej polsko-niemiecka, wspominana przy każdym meczu z Niemcami...). Tymczasem po stronie polskiej bili się też Litwini, Tatarzy i Ruscy (w dużym uogólnieniu):

Okazało się, że z okazji weekendu odbywały się różne atrakcje, wprawdzie pod koniec dnia były to już raczej resztki atrakcji, ale jednak coś się działo, strzelano z łuku:
a wśród uczestników można było dostrzec fanów opcji tatarskiej :)
O samej bitwie, jak i jej przyczynach wiemy bardzo dużo, ponieważ zachowały się oryginalne źródła naocznych świadków, zarówno po stronie polskiej jak i krzyżackiej. Najważniejszym tekstem jest Kronika konfliktu, której autorstwo przypisywane jest podkanclerzemu Królestwa Polskiego Mikołajowi Trąbie lub sekretarzowi królewskiemu Zbigniewowi Oleśnickiemu. Po stronie krzyżackiej, dzieje spisywał Johann von Posilg. Jeśli kogoś interesuje dokładna analiza, polecam stronę Grunwald 1410, na której oprócz rysu historycznego znajdziemy informacje o przygotowaniach do corocznych rekonstrukcji, na którą, swoją drogą, musimy się w końcu kiedyś wybrać. 

Obecnie okolica wygląda mniej więcej tak:
Jednak w XVw. teren był znacznie bardziej zalesiony, co w połączeniu z pagórkowatym terenem, utrudniało obu przeciwnikom oszacowanie pozycji i liczebności wroga. Do dziś zresztą nie do końca wiadomo jak liczne dokładnie były wojska, wiadomo jedynie, że "nasza" strona liczebnie przeważała. Bitwa rozpoczęła się w południe odśpiewaniem słynnej "Bogurodzicy" i trwała do wieczora, w różnych miejscach, a momentami w kilku równocześnie. Koniec z końcem Krzyżacy przegrali, co miało bardzo poważne reperkusje polityczne - potęga Zakonu została złamana, a dynastia jagiellońska zyskała na znaczeniu i stała się jedną z najważniejszych w Europie. Niestety zaginęły słynne miecze, które Ulrich von Jungingen wysłał Władysławowi Jagielle (Jagiełło?) - uchowały się do 1853r., kiedy to zostały wywiezione do Rosji i od tego czasu nie wiadomo co się z nimi stało. 

Obecnie na byłym polu bitwy stoją m.in. dwa pomniki: jedenaście masztów symbolizujących sztandary biorących udział w bitwie chorągwi i granitowy obelisk:

Jest też kopiec Jagiełły, ale kawałek trzeba było iść, a nie chcieliśmy nadwyrężyć koalowego kolana za mocno, w końcu w planie mieliśmy jeszcze trochę chodzenia i zwiedzania :)

Ponieważ dzień się jeszcze nie kończył, pojechaliśmy do Nidzicy, rzucić okiem na tamtejszy zamek, a jakże, krzyżacki. W drugiej połowie XIII wieku, na szlaku tranzytowym prowadzącym z ziemi mazowieckiej w kierunku Ostródy i Olsztyna, zbudowano drewniano-ziemną fortalicję, którą nazwano Neidenberg - Zamek nad Nidą. Z czasem przebudowano budowlę w murowaną, mocno ufortyfikowaną twierdzę, w której od 1409 roku rezydował krzyżacki prokurator. Długo w nim nie porezydował - twierdza została bezproblemowo zajęta przez wojska zmierzające w kierunku Grunwaldu. Z czasem budowla mocno podupadła, pod koniec XVIII wieku spłonęło przedzamcze, a w latach 1806-1812 swoją obecność zaznaczyli żołnierze napoleońscy. Na szczęście budynek został uratowany od całkowitej ruiny, a po perturbacjach wojennych w XX wieku odrestaurowano go, aby w 1965 roku oddać w użytkowanie lokalnym instytucjom kulturalnym. Obejrzeć go mogliśmy głównie z zewnątrz, ponieważ muzeum było już zamknięte, jednak przyjemne światło ułatwiło robienie zdjęć.



Na drugi dzień wybraliśmy się do Ostródy, ale to już temat na osobną notkę :)

8 komentarzy:

  1. Super wycieczka. To pewnie wiecie o której godzine zaczęła się bitwa i o której skończyła się? Czy mieli jakieś polowe szpitale tam czy to było wtedy nieznane?
    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspomniałam w tekście, rozpoczęła się koło południa, jak się Krzyżakom za gorąco w zbrojach zrobiło ;) a skończyła wieczorem.
      Co do szpitali to nie wiem, znachorów jakichś pewnie mieli, ale czy coś ponadto?

      Usuń
  2. a "nasi" mieli zbroje też? Lżejsze może? No a środek lipca to wiadomo, może być strasznie w Polsce gorący. Krzyżacy się bardziej spocili niż nasi. Bardzo ciekawa relacja.
    Pozdrawiam i dziękuję.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  3. Alicjo, nie ogladalas Krzyzakow? :) Nasi siedzieli w cieniu, w lesie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądać to chyba nie oglądałam, ale na pewno czytałam. Natomiast jeżeli oglądałam, to nie pamiętam. "Krzyżacy" to była chyba pierwsza dorosła książka, jaką czytałam i wstyd się przyznać, pamiętam tylko, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie. No i jest tam trochę masakrycznych opisów, co tu dużo gadać.
    Nasi siedzieli w lesie? A Krzyżacy stali na słońcu i tak ich grzało, że nie dali rady się bić?
    Bitwa jest dobrze opisana w książce?
    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasi siedzieli w lesie, a Krzyżacy, nie wiedzieć czemu, nie. Dlatego wysłali prowokacyjnie dwa miecze, żeby skłonić polską stronę do rozpoczęcia walk.

      Ciężko mi ocenić opis bitwy w książce, bo tak jak lubię historię bardzo, tak opisy bitew mnie niemiłosiernie nudzą. Nie znam się na taktyce i nawet nie mam ochoty się znać i jak dochodzi do opisów, kto z którego skrzydła naciera, to od razu mi się umysł wyłącza ;)

      Usuń
  5. fajna wycieczka, nigdy nie bylam na polach Grunwaldu, choc z koloniami w rozne miejsca sie jezdzilo, i cos mi sie zamek w Nidzicy wydaje dziwnie znajomy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też na Grunwald już jako dorosły człowiek trafiłam. W ogóle na Warmię i Mazury się u mnie nie jeździło, więc tę część Polski zaczęłam dopiero poznawać na własną rękę :)

      Usuń