niedziela, 22 kwietnia 2012

Wróciliśmy!!!

Nie wątpię, że w wielu domach rozlegnie się za chwilę okrzyk radości :)
Zima się skończyła na dobre, wiele rzeczy trzeba było przemyśleć i poukładać, stąd też żadne z nas nie miało większej ochoty na pisanie. Na czytanie zresztą też, poza dwoma zrywami - mam teraz takie zaległości, że wiem co będę czytać w chwilach nudy ;)

Jak widać powrót postanowiłam przywitać nowym szablonem. Zdjęcie już wypadało zmienić, a Blogger zaskoczył mnie całkowicie nowym menu i szablonami, więc po chwili zabawy ustawiłam co trzeba. Pewnie jeszcze zmienię zdanie, ale na razie tak ma być.

Zanim przejdę do normalnego blogowania, w skrócie co nowego:

1. Postarzeliśmy się o rok, czyli oboje zaliczyliśmy kolejne urodziny, które zostały należycie opite i wybawione ;) Mamy jednak nadzieję, że wiek jeszcze nas nie naznaczył i zanim się rozpadniemy, to trochę przygd zaliczymy, haha :) Z góry dziękujemy za życzenia, w kwestii prezentów można się zgłaszać na priva :)))

2. Pan Koala przeszedł szczęśliwie operację rekonstrukcji więzadła, tym razem w prywatnej klinice, co znacznie zmniejszyło stres i poczucie bycia olewanym. Niestety nie zmniejszyło bólu fizycznego, więc naprawdę nie polecamy takich zabaw, lepiej na siebie uważać... W klinice były miłe pielęgniarki, ładny pokój dwuosobowy z obrazkami, przyzwoite jedzenie, więc nie ma człowiek poczucia, że pieniądze idą w błoto. Kolano goi się, wg lekarza, jak na psie, więc wszystko idzie w dobrym kierunku, choć oboje wiemy, że jeszcze sporo wody upłynie zanim będzie ok. Zakupiliśmy taką elegancką ortezę, która ma nie powodować zaniku mięśni, bo przez ten czas obwód nad kolanem się skurczył o prawie 4cm i teraz głównie się Koala skupia na odzyskaniu mięcha :)

3. Pracy szukam nadal, choć może nie do końca z nią wiążę moją długoterminową przyszłość, ale o tym sza ;) Z pracą to jest tak śmiesznie, bo na początku wysyłałam na wszystko co z finansami związane, na asystentki, specjalistów, kontrolerów, itd. Pierwsza rekrutacja trwała miesiąc i na każdym spotkaniu Pan Dyrektor powtarzał, że musi pomyśleć, bo mam większe doświadczenie niż ludzie na podobnych stanowiskach i się boi, że szybko nadrobię i będę chciała awansu i podwyżki. Bał się na tyle, że pracy nie dostałam, co w sumie rozumiem, bo sama chyba też bym się na siebie w tej sytuacji nie zdecydowała. Druga rozmowa to była uprzejmość mojego kolegi, który przepchnął moje CV i tam myślę, że też byłam "over qualified" i chciałam za dużo pieniędzy. Teraz jestem w trakcie rekrutacji, która jest dla mnie idealna i mam ogromną nadzieję, że tę pracę dostanę. Generalnie na ogłoszenia "minimum rok doświadczenia" już nawet nie wysyłam, bo wiem, że i tak nie zadzwonią. A takich skrojonych na mnie jest tyle, że w ostatnim miesiącu wysłałam 5 CV. Cóż, nic stałego w świecie nie ma, więc w końce się coś znajdzie.

4. Póki co zostajemy w Polszy, na jak długo, nie wiadomo, zależy to od wielu czynników i ciężko zaplanować. Mamy sygnały, że w Szkocji robi się ciężko, Europa nadal jest w ostrej panice kryzysowej i jak już ktoś siedzi na miejscu kilka lat, to wiadomo, że jest git, ale żeby teraz jechać i zaczynać, to małe samobójstwo, szczególnie, że bezrobocie tam droższe jest niż w Polsce ;) Co nie znaczy, że wegetujemy, oboje znaleźliśmy sobie pożyteczne zajęcia i się uczymy, czytamy, jakby tylko nam ktoś za to płacił, to naprawdę było by super, bo się nie nudzimy.

Zapraszamy z powrotem, mam nadzieję, że Fani nadal są z nami i dalej się to pokula :) Wiadomo, że blog zmieni trochę treść, bo już impresji emigracyjnych nie będzie, ale nadal będziemy jeździć, zwiedzać, plotkować, narzekać, komentować i ekshibicjonistycznie dzielić się swoim życiem.

Wróciliśmy!!! :)

18 komentarzy:

  1. Wreszcie! Gdyby nie Automobil, to bym się bał że Wam się coś stało.

    P.S. W USA się gwałtownie poprawia a kryzys znika jak woda z sitka.

    OdpowiedzUsuń
  2. I nadal utrzymujemy, że możesz nas adoptować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja córka miała wczoraj prom - wydała tyle kasy ze o adopcji nie ma mowy - jestem spłukany ;) Dobrze ze mam tylko jedno dziecko.

      Usuń
    2. Złamałeś nam serce :(
      Ile można wydać na bal, to się nie płaci za strój tylko?

      Usuń
    3. Dolicz fryzjera, manicure, kwiaty i kolację w ekskluzywnej knajpie ;)

      Usuń
    4. Nie wiem jak ja moje dwa bale bez ekskluzywnej knajpy przeżyłam ;)

      Usuń
  3. Moja corka miala prom w zeszlym roku ale na szczescie rozsadna i razem z grupa kolezanek zdecydowaly, ze nie beda szalec! Tzn nie bylo limuzyny, prywatnego fotografa, fryzjera, manikurzystki itd Byla suknia, wizyta u fryzjera, makijaz zrobila sobie sama. Wiem jednak, ze takie sa zwyczaje i wydaje sie gruby szmal na promy, zwlaszcza dziewczyny!Koala, naprawde czasem sa to naprawde duze pieniadze!

    Ale nie o tym mialam pisac:) Dobrze, ze wrocilas na lono blogowania, tesknilismy;) A z tym wiazadlem Pana Koali to niewesolo. Mam to samo w domu, syn zerwal w marcu z tym, ze w stopie. Tez operacja, sruby itd Jutro sciaga na dobre but-cast i zaczyna rehabilitacje. Miejmy nadzieje, ze oboje sie z tego w 100% wiliza. Mlodzi sa;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie obaj trafili w idealnym wieku, lekarz nam mówił, że ten zakres ma najwyższy procent powrotu do pełnej sprawności, nie pamiętam tylko górnych widełek. Ale Pan Koala daleko od nich nie jest, więc lepiej, że jak już się miał rozłożyć, to stało się to teraz ;)

      Czy ten prom a Wielką Kałużą ma większe znaczenie niż nasza studniówka? Jak oceniasz?

      Usuń
    2. Mysle, ze studniowka byla fajniejsza. Przynajmniej w latach osiemdziesiatych, kiedy miala miejsce moja. Biale bluzeczki i granatowe spodniczki a mlodziency w garniturach. Zadnych kiecek z kosmosu i duzych dekoltow:) Urzadzana na sali gimnastycznej naszego ogolniaka a nie jak teraz w wynajetych salach za grube pieniadze. To mialo swoj urok. Rodzice zajmowali sie wyzerka. Mysle, ze zarowno terazniejsze studniowki jak i promy po tej stronie to jedna wielka komercja bez wiekszego znaczenia;) I konkurs ktora dziewczyna ma bardziej wystrzalowa kiecke, ladniejszy manicure, makijarz i fryzure. Aaaa i jeszcze kazda chce zostac krolowa promu!!! Nie dalej jak kilka dni temu nabijali sie w mediach z pewnej mamuski (nie pamietam w ktorym stanie), ktora wykupila miejsce na reklame na bilboardach z napisem: "Wybierzcie moja corke XY na krolowa promu 2012"!!!!!!!!!! Wyobrazasz sobie? W glowie sie nie miesci do czego ludzie sa zdolni;) A moze chodzilo jedynie o te nieszczesne "5 minut"?

      Usuń
    3. Makijaz of course.....

      Usuń
    4. U mnie może białych bluzek i granatowych spódniczek nie było, ale nadal impreza była w szkole, młodzieńcy w garniturach, a kiecki w stonowanych kolorach. Jakoś tak klasycznie i "dorosło" było :) Miło wspominam studniówkę, jak zeskanuję zdjęcie to się pochwalę, może sukienka nie powala w amerykańskim stylu, ale ja uwielbiałam. Buty były słabe, ale cóż, bywa ;) A mój partner miał takie stare, klasyczne, amerykańskie auto, w którym zamarzły zamki i paru znajomych pomagało nam samochód otworzyć :D

      Usuń
  4. o masz, dobrze, ze mam syna w takim razie (to a propos promow itd.)
    milo Was widziec z powrotem!

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę. Zima w Polsce chyba już minęła (chociaż wiadomo co się mówi o kwietniu), żyjecie sobie chyba interesująco, a my tutaj nic nie wiemy. Chodzicie w Polsce do kina czy do teatru? Jeśli tak, to poproszę o jakieś recencje. A co w Polsce czytacie? Czy są jakieś (polskie) rewelacje na polskim rynku książkowym? Czy jesteście w Poznaniu?
    Pozdrawiam,
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima była zaskakująco długa, ale poszła sobie na dobre :)

      W Poznaniu mieszkamy.
      Do teatru nie chodzimy, nie jesteśmy fanami, a do kina przestaliśmy od czasu jak siedziałam zirytowana przez pół seansu na Szpiegu. Obok usiedli ludzie z własnym prowiantem i zabawiali nas szeleszczeniem i chrupaniem. Jak do kina to tylko na coś głośnego, co zagłuszy mlaskaczy... Od czasu jak się dorobiliśmy fajnego TV spodobały nam się seanse domowe, ostatnio seriale nadrabiamy (Game of Thrones!), a filmy czekają w kolejce (Moneyball i Wall Street, których jeszcze nie miałam okazji obejrzeć, strasznie do tyłu z filmami jestem).

      Z książek mam na tapecie teraz inwestycyjno-motywacyjne, "Ill fares the land" Tony Judta oraz "Meltdown. The end of the age of greed" Paula Masona. Tak, nowe książki kupuję po angielsku, bo na amazonie brytyjskim jest znacznie taniej niż w polskiej księgarni... Z polskich rewelacji to ostatnio sporo się mówi o książce "Koniec PiS-u" Mariusza Kamińskiego, ale jakoś nie mam ochoty ;) Poza tym wyszła nowa powieść Janusza Wiśniewskiego, za którą jednak podziękuję, Szymborska się sprzedaje na pniu i w sumie na tym moja wiedza się kończy. Z tego co widzę, kryminał i książki podróżnicze królują.

      Usuń
  6. Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Czytałam "Ill fares the land" Judta, bardzo ciekawe. On napisał jeszcze fascynującą ksiąźkę - Historia Europy od 1945 roku. Świetna książka, polecam. Wiśniewskiego nie znam, ale uwaga: zawsze bardzo chciałam nazywać się Wiśniewska. No i nie było mi to dane. Pewnie dlatego, że strasznie lubię wiśnie.:) ZNAAAACZNIE bardziej niż czereśnie. U mnie rzadko dostępne są wiśnie, a klimat za ciepły, żeby sadzić własne, więc moje uwielbienie jest tym głębsze. No ale to nudna uwaga z mojej strony.
    Tych finansowych filmów też nie widziałam...pewnie są ciekawe, ale ja wolę chyba bardziej rozrywkowe filmy jako rozrywkę.
    Ciekawe czy się jeszcze kiedyś wybierzecie do Kanady.....na zdjęciach wyglądacie nieco jak dzieci, ale chyba macie już ze 30 lat.
    Pozdrowienia, Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się wybierzemy, wczoraj właśnie rozmawialiśmy o miejscach, których nie mieliśmy już czasu zobaczyć.

      Dobra historia z tymi wiśniami :)

      Aha, a Moneyball to film o baseballu , z tego co pamiętam, tytuł mylący wyszedł w zestawieniu z Wall Street :)

      Usuń
  7. Ale czy to nie jest o finansowaniu drużyny A's z mojego sąsiedzwa? Bo oni zdaje się byli zupełnie inaczej organizowani finansowo niż inne drużyny...mój mąż wie, ale ja niestety najwyraźniej nie mam pojęcia. Coś mi tam bije właśnie o różnicach w formowaniu drużyny i innym-niż-zwykle systemie płac....heheheh
    Pozdrowienia.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń