czwartek, 15 września 2011

Dalsza przerwa w nadawaniu, czyli tym razem mamy prąd, ale nie mamy internetu

Dotarliśmy do Toronto z trzygodzinnym opóźnieniem, ale nie poćwiartowani i nie zjedzeni ;)

Niestety nie mamy już internetu w domu, więc odmeldowujemy się z biblioteki. Jak jutro mi wystarczy zacięcia, a biblioteka pozwoli mi załadować jakieś zdjecia, to jutro wkleję notkę z dalszych wojaży po Vancouver Island :)

A póki co, pozdrawiamy :)

13 komentarzy:

  1. he he, to dobrze, ze podroz przebiegla bezpiecznie ;-) a kiedy wylot do Polski?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze sie, ze szczesliwie dotarliscie do Toronto. Czekamy na dalsze relacje, pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że fajnie zakończyła się Wasza kanadyjska przygoda. Już jesteście w "domu", a wkrótce zaczniecie następną. Ja bardzo lubię takie życie i właściwie zdziwiło mnie, kiedy zapuściłam korzenie, że to robię. Nie żałuję przygód, przeprowadzek, różnych miejsc. Chyba znalazłam swoje miejsce, chociaż mam też wrażenie, że jeszcze się gdzieś przemieszczę, może na zupełnie inny kontynent - nie Europa, nie Ameryka Płn. Może Afryka? Zobaczymy.
    Pozdrowienia.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  4. rowniez pozdrawiam, i cos widze, ze wam sie internet zatkal:)
    czekamy na odetkanie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Internet sie na chwilę odetkał na lotnisku ;) W Polsce wprawdzie lądujemy w niedzielę, ale w poniedziałek już powinien być załatwiony, jak będzie się nam chciało jechać na drugi koniec miasta, haha :) Ot, powrót do cywilizacji, gdzie się nie czeka tydzień na uaktywnienie usługi, haha ;))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Alicja: też jeszcze gdzieś byśmy chcieli pojechać. Ale nie jestem pewna, czy na takich warunkach jak teraz, kiedy się traci pieniądze na wizy, podróż, początek życia zanim się znajdzie słabo płatną pracę, itd. Zobaczymy co będzie dalej, a do Ameryki Południowej chciałabym pojechać, ale ciekawa jestem jak długo bym wytrzymała, żeby tam zamieszkać ;)))

    W każdym razie na pewno jeszcze chcemy do Australii zawitać. Tylko chwilowo nie wiemy jak ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No tośmy dotarli :) Jet lag jest zaskakujący jak zwykle, funkcjonujemy w dziwnych godzinach, ale miejmy nadzieję, że się niedługo unormuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak myślę, ze ja to na Waszym miejscu chyba bym w Polsce została, skoro macie swoje osobne mieszkanie, to po co znów się męczyć i denerwować, na Wyspach teraz średnio z pracą, nie mówię, że się nie znajdzie, ale znam wiele osób, które mówią, że gdyby miały własny dom w Polsce to tutaj by już ich nie było! Bo to zawsze za wynajem trzeba sporo zapłacić, a inne wydatki są jak wszędzie.
    Ale wybór jest Wasz i życzę Wam naprawdę wszystkiego dobrego w dalszych planach! Świetny blog, który by chyba nie powstał, gdyby nie wyprawa do Kanady!

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimie: ale nas nosi :) a mieszkanie w Polsce zawsze będzie czekało i opcja jest. Zobaczymy jak wyjdzie ;) Blog faktycznie, gdzieś tam prowadziłam kiedyś, ale bardziej jako pamiętnik niż faktyczny blog. Bardzo pozytywne doświadczenie, ze wszystkimi ludźmi tu zaglądającymi i komentującymi, lubię XXI wiek ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. widze, ze ziemia ojczysta zostala ucalowana:) milego odsypiania:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Koala, a ja pisze wlasnie z Australii, choc zdecydowalismy sie wrocic do Polski po 4 latach.. Jestesmy na wizie sponsorowanej i w trakcie zalatwiania stalego pobytu i polecam Au jak najbardziej. Niestety my, z powodow rodzinnych, na razie wracamy, ale msyle, ze jedynie na jakis czas... Bo Au jest przesliczna i zyje sie tutaj naprawde dobrze. Prace udalo mi sie znalezc po 3 tyg. pobytu, zwiedzilismy wszystkie wieksze miasta Oz, poznalismy cudownych ludzi i na pewno zmienilo sie nasze podejscie do zycia.. Dlatego wytrwajcie w postanowieniu, aby tu przyjechac! A my sprobujemy zycia w Polsce, na poczatek w Poznaniu (w waszym miejscie, tak?:) pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  12. Ewa: tak, my w Poznaniu mieszkamy teraz, choć żadne z nas z niego nie pochodzi :) Do Australii mnie ciągnie od tak dawna, że muszę tam w końcu trafić, może najpierw na wakacje tylko, bo chwilowo nie widzę opcji innej wizy niż studencka, a to wiadomo, ograniczenia w pracy, itd. Polska nie ma takiej wymiany z AU jak z Kanadą, ma wprawdzie z Nową Zelandią, ale jesteśmy już troszeczkę za starzy, za późno się poznaliśmy ;)

    Poznań jest fajny do życia, może nie do końca teraz, przed Euro2012, ale ja bardzo go lubię. I Trójmiasto. I Wrocław :)
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, a czy jest szansa ze bedziecie w Poznaniu jeszcze w styczniu? My tam ladujemy zaraz po nowym roku.. i wlasciwie oprocz nagranej pracy (kontrakt juz podpisany) to nikogo tam nie znamy. Stad moje niesmiale pytanie:) rowniez pozdrawiam! Ewa

    OdpowiedzUsuń