piątek, 8 lipca 2011

Ekscytacja :)

Obudziłam się dzisiaj rano, wypiłam standardowe dwie kawy do śniadania i poczułam narastającą ekscytację. Panie i Panowie, został nam niewiele ponad miesiąc pracy w naszych burdelach. W sierpniu ostatni raz zapłacimy czynsz i ostatni raz kupimy metropassy. Spakujemy się i wybędziemy na ponad trzy tygodniowe wakacje. Potem wypowiemy umowy wiążące nas z bankiem, telefonem, internetem, wyślemy ponadprogramowy bagaż do Polski i spróbujemy upchnąć resztę do naszych czterech walizek czekających cierpliwie w sypialni. Wszystko po to, by zacząć kolejny etap wędrówki :)

Po głowie zaczynają chodzić podsumowania, myśli o miejscach za którymi będziemy tęsknić, o ludziach, których nam będzie brakować i o rzeczach, których z ulgą się pozbędziemy. Gdzieś tam kłębi się podniecenie i lekki stres, jak będzie tym razem? Czy wszystko pójdzie tak sprawnie jak tutaj? Czy znowu nasze szczęście będzie nam dopisywać? Jak zniesiemy kolejne miesiące huśtawki emocjonalnej? Najpierw jednak będą hot dogi na Orlenie, zapiekanki z Chaty Polskiej i Zielonej Budki i domowe jedzenie pod szyldem U Mamy :)))

Posiedzimy w Polsce chwilę, głównie towarzysko i przygotowawczo do kolejnego etapu, jakim jest... Szkocja :) Celem jest Edynburg, miasto z najniższym bezrobociem w UK, z bardzo silnym sektorem finansowo-korporacyjnym, który miejmy nadzieję za jakiś czas mnie przygarnie. Jak będzie? Czy przyzwyczaimy się do poziomego deszczu? Ile czasu minie zanim zacznę rozumieć Szkotów? Czy wiatr i szarość będą lepiej znośne od "-27 with windchill" i koalowych kalesonów noszonych do końca marca? Czy dam radę z powrotem wciągnąć się w ciężką pracę jaką jest edukacja? Co nam się spodoba, a czego będziemy nienawidzić równie mocno jak TTC? Czy zostanę rekinem finansjery... a nie, tu już za daleko płynę ;))))

Tak mnie naszło dziś, żeby się podzielić w skrócie dalszymi planami. Oczywiście jeszcze nam duuużo zostało do zobaczenia, opisania i obfotografowania tutaj, w końcu Kolumbia Brytyjska sama się na blogu nie przedstawi :) Mam nadzieję, że będziecie z nami też po drugiej stronie Wielkiej Kałuży :)

A póki co, pędzę napawać się znowu rykiem silników i zapachem spalin, bo w ten weekend do Toronto zjeżdża Indy i celebruje swoje 25lecie. Miłego dnia!!! :)

47 komentarzy:

  1. To juz tak niedlugo???? Matko jak ten czas leci. Wydawalo mi sie, ze Wy tutaj do pazdziernika bawicie. Zazdroszcze Wam Brytyjskiej Kolumbii, bo....sama jeszcze nie bylam, nigdy jakos nie bylo po drodze choc z Alberty bylo juz tak niedaleko. Ale tak to jest jak krajowe loty po Kanadzie sa trzy razy drozsze niz krajowe po USA! Fajnie, ze uda Wam sie tutaj tak wiele zobaczyc. Szkoda jednak, ze zdecydowaliscie sie powiedziec Kanadzie 'bye'. Szkocja tez jest piekna, jako mloda panienka zjezdzilam prawie cala autostopem (!) i bardzo mi sie podobalo. Jestem pewna, ze Wam sie powiedzie, bede kibicowac i lektury bloga nie zaprzestane:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ten czas zleci wam jak z bicza strzelil. zwlaszcza ze macie jeszcze wycieczke w planach. zreszta pewnie juz nie mozecie sie doczekac wizyty na zachodzie. macie juz jakis plan w glowach co, gdzie i jak? chwalcie sie:)

    super zdjecia szopa w poprzednim wpisie. przy okazji pytanie: gdzie go kupilas i czy placilas clo (lub jakies inne oplaty), bo kojarze ze stanow byl sprowadzany.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.youtube.com/watch?v=KEg5NDZ6rnM
    Masz na rozgrzewkę ;-) Ja tu mieszkam 6 lat prawie i rozumiem może 1/4 ;-)

    Ale nie martw się, bo Edynburg to też jedno z najbardziej zapolaczonych miejsc w UK, więc prędzej niż ze szkockimi nedami będziesz miała do czynienia z rodakami (co akurat wcale nie musi być korzystniejsze, niestety :()

    OdpowiedzUsuń
  4. No to zaczynajcie ćwiczyć...
    http://www.youtube.com/watch?v=p3JcHhA7M-Y
    Ciekawe jak Wam się tam będzie podobać. Mnie by przerażało to, że Polacy są największą obcą grupą etniczną. Zwykle powoduje to sporo tarć, jak ma to miejsce z Turkami w Niemczech.

    OdpowiedzUsuń
  5. Monika: wiesz, autobus do vancouver jedzie 3 dni a po drodze chcemy jeszcze na jeden dzień odwiedzić Calgary. Potem powrót (następne trzy dni) i tak zejdzie, a 17go września samolot do Polszy. Niestety nie wyrobimy się czasowo z Nową Szkocją, czego bardzo żałuję, ale jak nie stać nas na samoloty to mamy do wyboru, albo z wywieszonym jęzorem liznąć BC i liznąć NS, albo się po prostu skupić na BC a NS poczeka.

    OdpowiedzUsuń
  6. martinkemp: plany się powoli u nas krystalizują :) Na razie mamy książki dwie i obczajamy co i jak. Pewnie niedługo będziemy rezerwować hostel jakiś, bo widzę, że dość duze obłożenie tam mają.

    Obiektyw upolowałam na ebayu i zapłaciłam cło, $38. Nie bardzo wiem od czego to zależy, bo jak kupowałam iPhona to nie płaciłam - może od sposobu nadania? Od rodzaju przesyłki? Pojęcia nie mam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oryś: a weź mnie nei denerwuj z tymi filmikami :P Rozważam słuchanie szkockiego radia w necie, moze się oswoję, Koala będzie miał łatwiej, bo już to przeżył.

    OdpowiedzUsuń
  8. Resvaria: też mnie to przeraża. Nie przepadam za miejscami ze zbyt dużą liczbą Polonii... Jakby co, zawsze można się przeprowadzić :)))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Polonia najgorsza jest w pracy:(, a poza praca to znajomych sie samemu wybiera i na Wyspach mozna jakos przezyc, acha ciezko jest tez mieszkac kolo polskich rodzin, bo glosno imprezuja - szczegolnie latem, ale to takie uogolnienie - nie wszyscy sa zli, zdarzaja sie tez naprawde fajni ludzie, zalezy na kogo sie trafi.

    OdpowiedzUsuń
  10. ResVaria: Zyję w Szkocji 6 lat, w pracy stykam się z dolnymi warstwami społecznymi i poza jedną sytuacją z pijanym kibicem i porysowanym autem, gdy nieopatrznie zostawiłem polską gazetę na desce rozdzielczej parkując w jednej z najgorszych dzielnic w Glasgow nie miałem nigdy żadnych problemów.

    Oprócz tego pracowałem jako tłumacz dla policji przez ponad rok, i tylko raz moi klienci byli poszkodowanymi - przewaznie to nasi huliganią i cwaniakują wobec Szkotów ;-)

    Koala: Szkockie radio można słuchać, jak najbardziej. Byle nie BBC Gaelic, bo się w ogóle potniesz nie rozumiejąc ani słowa ;-)

    Jeśli chodzi o akcent to polecam Rock Radio - tam bardzo mają ciężki akcent niektorzy z prowadzących. No i BBC Scotland, szczególnie jakieś społeczne programy z dużą ilością wywiadów. Także warto Real Radio, ale wybierz szkockie, bo oni mają stacje po całej UK.

    OdpowiedzUsuń
  11. Koalka: do Glasgow się przeprowadźcie: miasto kilkukrotnie większe, a Polaków podobno tyle samo, znacznie lepsze proporcje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonim: w sumie tak, zawsze się marudzi, że z daleka od Polonii, że Polaczki, ale w gruncie rzeczy niewiele się ma z nimi styczności jak się po polskich dzielnicach nie łazi. A Ruscy na emigracji są tacy sami albo i gorsi ;) No i na niniejszym blogu najlepsze dowody są, że nie taka Polonia zła cała ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. I pisząc Polonia mam na myśli komentujących a nie siebie, żeby nie było nieporozumień...

    OdpowiedzUsuń
  14. Oryś: a czy to nie Ty mi przypadkiem pisałeś, że pogoda w Edynburgu lepsza niż w Glasgow bo Atlantyk nie bruździ? ;) Zresztą, to nieco ponad godzina jazdy pociągiem, jakby co, zawsze można spakować manatki i się przeprowadzić parę kroków dalej :)
    Radia na pewno sprawdzę, bo mi ten akcent sen z oczu spędza...

    OdpowiedzUsuń
  15. A w ogóle tego Star Treka podesłałam koledze z pracy. Jest przerażony :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Z deszczu pod rynne :) Obstawiam, ze pogoda w UK was wykonczy w pol roku, to nie jest aura dla ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Z tego co się orientuję to określenie "pogoda w UK" jest równie adekwatne co "kuchnia chińska" ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. To kto mieszka w UK jak 'nie ludzie'???:). Nie dostanie sie reumatyzmu czy odmrożeń jak w krajach z mrozna zimą - typu Skandynawia. Temperatura przez cały rok podobna i dom jest łatwiej i taniej ogrzać! Do Polski blisko na Świeta do rodzinki czy do lekarza choćby nawet.

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonim: dom jest łatwiej i taniej ogrzać!

    He he:) Dobre, ale chyba nieprawda. Rachunki za gaz to akurat jedna z mniej istotnych pozycji w budźecie. Za to pamiętam jak kilka lat temu w BBC trąbili na prawo i lewo, że emerytów w UK nie stać na ogrzewanie swoich domów.

    OdpowiedzUsuń
  20. To bylo polzartem. Oczywiscie, ze ludzie tam mieszkaja, na Grenlandii tez. Natomiast przeprowadzac sie w ten deszcz dobrowolnie, to juz inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  21. Może i emerytów nie stać na rachunki, przeciętnych emerytów z reguły teraz na wiele rzeczy nie stać, w Niemczech tez żyją skromnie, bo społeczeństwo się starzeje, nie tylko w UK starszym ludziom jest ciężko. A co do rachunków za gaz to około 200 funtów czy euro na 2 miesiące zimą (bo co 2 miesiące naliczają) to uważam, ze to nie jest dużo! Gdy latem płaci się nawet 15, góra 80, a cały dom trzypokojowy + salon jest ogrzany! Wszystko zależy od zarobków. Z kolei w Polsce żeby gazem ogrzać 2 pokojowy dom bez salonu na miesiąc trzeba zapłacić 700 zł. Tak że wszędzie znajdzie się ktoś kogo stać czy nie stać na ogrzewanie, ale czym zima łagodniejsza tym łatwiej ja przetrwać, ot moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Koala, odnosnie cla. Jak Ci wpisza w druczku celnym, ze jest to prezent i podadza wartosc do $60 to nie zaplacisz cla. Duzo sprzedajacych tak robi wiec sadze, ze jak kupowaliscie iPhone to tak wlasnie bylo. Stad sie Tobie/Wam udalo. Tym razem chodzilo o wyzsza wartosc, obiektyw byl nowy wiec nie mogli, nawet gdyby chciali, wpisac "gift". My dosc duzo kupujemy na eBay, mam taka ulubiona firme ze Stanow, gdzie kupuje ciuchy na aukcjach, niestety oni sie nie bawia w wpisywanie "gift". Mimo wszystko czesto mi sie udaje nie placic cla nawet gdy wartosc jest podana jako $50. Duzo zalezy od urzednika, mysle, ze niektorzy machaja reka i puszczaja bez cla a inni sa sluzbisci i nie popuszcza:) Tak to wyglada

    OdpowiedzUsuń
  23. Koala: tak, statystycznie w Edynburgu jest odrobine sloneczniej :-) A do Glasgow zawsze mozna bryknac, ja tak zrobilem po paru tygodniach jak znalazlem tu prace.

    Co do UK: rachunki za gaz sa duze, bo tu wciaz duzo domow ma pojedyncze szyby. Jak mi powiedzial niedawno znajomy Brytyjczyk to jest oznaka glupoty Brytyjczykow ze zime zwalczaja grzaniem na calego zamiast okna sobie wymienic.

    Owszem, bywa ciezko - ja poprzednio mieszkalem w starej kamienicy, dosc zacienionej, nad sama rzeka, na parterze, niepodpiwniczone, to na grzanie potrafilo zejsc z 90 funtow na miesiac w porywach (znaczy grzanie mieszkania + wody + gotowanie). Teraz mieszkam na znacznie wiekszym mieszkaniu, ale w innej kamienicy, nieco nowszej, naslonecznionej, na pierwszym pietrze, to wszystkich rachunkow (gaz + prad + telefon + internet) placimy jakies 60 na miesiac...

    Co do pogody nie dla ludzi: mi sie wlasnie w Szkocji podoba to, ze pogoda jak najbardziej jest dla ludzi - co piec minut dla innego czlowieka. Przynajmniej nie jest nudno. W Anglii, gdzie mieszkaja moi przyajciele jak zaczyna padac, to pada dwa tygodnie.

    W Szkocji mowi sie, ze beda dwa tygodnie z opadami, to znaczy ze przez dwa tygodnie kazdego dnia co najmniej przez chwile bedzie padac - to chyba znacznie lepiej, nie? :-)

    Generalnie te wszystkie kawaly, ze dla Szkota ladna pogoda jak deszcz pada pionowo i takie tam to przereklamowane strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Monika: pewnie jest tak jak mówisz, niestety nie pamiętam co było wpisane w druczku z iPhonem :) Nie zmienia to faktu, że i tak wyszło taniej niż jakbym na miejscu kupowała.

    OdpowiedzUsuń
  25. Oryś: nie mam pojęcia jak zareaguję na szkocką pogodę, wiem jedno - jeszcze jedna pięciomiesięczna zima z temperaturami dochodzącymi do odczuwalnego minus dwadzieścia parę i depresja murowana. Okropnie znieśliśmy tutejszą zimę, aż sie nie spodziewałam, że będzie aż tak źle. Bo to o tę długość też mocno chodzi i konsekwencję temperatur. W Polsce zwykle zimy wyglądają tak: parę dni zimno, potem koło zera, potem znowu zimno, trochę popada śnieg, stopnieje i tak dalej. Tu jak śnieg spadł w listopadzie to leżał do marca, budzisz się rano, wyglądasz za okno i płakać ci się chce, sprawdzasz prognozę, też płakać ci się chce i tak w kółko.

    Dlatego tak myślę, że jest szansa, że zmienna pogoda będzie dla nas łatwiejsza do przejścia, bo ja nie mam nic przeciwko temu, że coś tam popada w ciągu dnia, byle by nie lało non stop przez kilka miesięcy... Ze smutkiem opuszczę tutejsze lato, ale jak już wspominałam - wolę nie mieć ukochanego przeze mnie upalnego lata niż mieć tę cholerną zimę :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie chciałbym zapeszyc, ale czytając Wasz blog mam złe przeczucie ze w Szkocji nie będziecie szczęśliwi. Ale mam nadzieje ze sie mylę!

    OdpowiedzUsuń
  27. Marek: dziękujemy za wiarę ;) Swoją drogą w ocenie Nas Tutaj też się myliłeś :P

    OdpowiedzUsuń
  28. Z serii zabawnych scen jezykowych http://www.youtube.com/watch?v=JAFQFvSPhQ8&feature=related
    :):)

    OdpowiedzUsuń
  29. Koalko - wolę się mylić i być pozytywnie zaskoczony niż mruczeć "a nie mówiłem..." :)

    OdpowiedzUsuń
  30. powodzenia na nowej ziemi! Szkocja brzmi jak dla mnie bardzo romantycznie :-) no i zycze udanych wakacji w BC! A do Saskatchewana sie nie wybieracie?! zartuje oczywiscie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Powodzenia w Szkocji! Szkocja jest śliczna, Edynburg jest przepiękny i kolorowy, ale bardzo smętny przez 80% roku - bo pogoda. Tak twierdza nasi znajomi Szkoci - ja miałam przyjemność być tam tylko latem i Edynburg bardzo mnie oczarował. Ci znajomi zwykle nas odwiedzaja w lutym lub w marcu - bo już nie mogą wytrzymać. A jak nas nie odwiedzają, to lecą np.do Hiszpanii, albo - uwaga, uwaga - do Gdańska!

    OdpowiedzUsuń
  32. Przepraszam, to byłam ja, Alicja. Życzę Wam dużo zabawy w Szkocji, niezrażania się pogodą i Polakami (no tak!), otwarcia na nowe i na nowy (czyli stary) świat, przyzwyczajenia się na nowo do małych przestrzeni, do tych różnych europejskich rzeczy, które mi teraz już czasem przeszkadzają (no ale to mi!). Szkoci są mili, otwarci i sympatyczni, a że lubią sobie rozmowy podsmarować alkoholem (mocno) to mi właściwie nie przeszkadzało - ich sprawa. Przy takiej pogodzie nic dziwnego, że pije się takie trunki w Szkocji, w Irlandii, w Polsce...
    Co do wizyty w BC to będziecie zachwyceni, bo będziecie tam latem. Poza latem pewnie słyszeliście jak tam jest. Tam dopiero są możliwości badania głębokich depresji pogodowych.:) Jednak prowincja jest fantastyczna. Jeżeli interesują Was jakieś sugestie czy ewentualne pomysły co warto zobaczyć, chętnie służę swoją opinią - pozdrawiam i życzę Wam szerokiej drogi.

    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  33. Anonim: hahaha, jak wiele lat temu byłam w Londynie, przedpójściem do kościołą opiekunka nas ostrzegała, żebyśmy wyraźnie mówili "piiiiiis wiz ju" a nie "pyss wiz ju", bo to drugie może zostać źle odebrane :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Atsanik: pewnie byśmy odwiedzili, gdybyśmy tylko czasowo i finansowo dali radę :) no i tylko w lecie, oczywiscie ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Alicja: zobaczymy jak to z tą pogodą będzie, dla mnie na dzień dzisiejszy wszystko jest lepsze od pięciomiesięcznej zimy, a Koala nadal ma łzy w oczach na dźwięk słowa "kalesony" ;)

    Po radę na pewno się zgłosimy, bo chwilowo jesteśmy oszołomieni wyborem i próbujemy ogarnąć jak zobaczyć to co chcemy zobaczyć w tym zakresie czasowym jaki mamy. Wybór jest ogromny, no i słyszałam, że w sierpniu tam najmniej pada :) Miejmy nadzieję, że na początku września też, bo w sierpniu to w sumie parę dni tylko w BC spędzimy :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Początek września też w Lower Mainland jest zdecydowanie fajny. Natomiast nie jestem pewna czy samo Calgary jest warte wizyty. Natomiast warto zatrzymać się w miejscach pobliskich czyli Banff oraz Lake Louise oraz Kananaskis (gdzie odbywało się wiele zawodów w narciarstwie w trakcie Igrzysk). Pewnie Calgarians się na mnie o to zezłoszczą, ale dla mnie Calgary wcale nie jest zbyt ciekawe, natomiast okolice - bardzo. Czyli można przylecieć do Calgary a potem robić inne rzeczy w okolicy.
    Pozdrawiam, Alicja
    Czy naprawdę te kalesony były konieczne w Toronto? A w pracy nie było w nich za gorąco? Jeżeli korzystaliście w komunikacji miejskiej, to chyba jest ogrzewana, czyli kalesanty nosi się tylko na przejściach na dworze? No a co się robi potem? Zdejmuje w mieszkaniu czy w sklepach? A co niby mają robić kobiety które tej opcji (chyba) nie mają? Jestem szczęśliwa, że żyję w świecie bezrajstopowym i niekalesonowym, bo chyba bym tego nie wytrzymała.
    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja tylko w sprawie ogrzewania - okazuje sie ze znacznie tansze jest chłodzenie domu niż jego ogrzewanie - lepiej mieszkać w ciepłym klimacie i chlodzic...

    OdpowiedzUsuń
  38. Marek: najlepiej mieszkać w dobrze izolowanym klimacie średnim i ani chłodzić, ani grzać. Ja tak mam w Szkocji, grzaliśmy jak były mrozy przez te parę tygodni, jakoś od lutego bodajże w ogóle nie grzejemy, a gdzieś od połowy marca mam otwarte okno non stop i jest w sam raz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  39. Holy Molly! Przeczytałam komentarze i jako Polka mieszkająca w Edynburgu chyba się zamknę w sobie. Jak mawia moja druga połówka: dłoń ma pięć palcy, a każdy inny i podobnie jest z Polonią. Polskie dzielnice? Bez przesady. Są dzielnice multikulturowe, w których odsetek Polaków jest wyższy niż w innych częściach miasta, ale nie ma takiej, gdzie tylko Polacy, polskie sklepy, polskie coś tam. Polak zmieszany z Pakistańczykiem, Bułgarem, Chińczykiem itepe. Polskie deli, obok chiński market i pakistański warzywniak (tak w skrócie wygląda dzielnica Leith). Wolę mniejszy Edynburg z większą gęstością Polaków niż industrialne Glasgow. Koale się odezwą do mnie, jak przyjadą, koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Kasia: Koale się na pewno odezwą :) Koale usiłują ogarnąć przygotowywania do skomplikowanych wakacji z przygotowywaniem kolejnego wyjazdu, czyli blogi, mapy i inne takie :)

    A jak z Twojego punktu wygląda ta nieszczęsna pogoda? Leje i 80% roku jest depresja, czy jednak bardziej jak pisze Oryś, trochę popada, trochę powieje, ale z przerwami?

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie leje cały czas, acz może lać tygodniami, a potem nagle wyjdzie słońce. Najczęściej jest cztery pory roku jednego dnia, wiosną tęcze nad miastem to norma. Najniższa zanotowana temperatura w Szkocji zimą to bodaj -18 stopni i to nie w Edynburgu. Moim skromnym zdaniem bardziej uciążliwe są ukośne deszcze i wiatry niż zimno. Śnieg bywa (ostatnie dwie zimy były śnieżne), a jak spadnie za duży, to życie zamiera, bo nikt nie ma zimowych opon, a zapasy piasku są małe :) Latem jest między 18 a 23 stopnie (raczej 18), złośliwi mówią, że tylko jeden dzień prawdziwego lata rocznie, ale to nieprawda. Generalnie lepiej mieć zawsze przy sobie parasol i ciemne okulary. Bo nigdy nie wiadomo. Ach i prognozy pogody się rzadko sprawdzają, a już na pewno nie te długoterminowe :) Ja tam nie narzekam. Pogoda w Szkocji po prostu zawsze zaskakuje, czasem nawet heat wave się zdarzy i wtedy wszyscy mówią, ze tego to najstarsi Szkoci nie pamiętaja ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Tutaj prognozy też się rzadko sprawdzają dalej niż na następny dzień ;) Teraz akurat sie sprawdzają, bo po prostu cały tydzień jest nieprzerwanie słońce i ponad 30 stopni. Obiecałam sobie jednak, że nie będę narzekać, bo to nie wypada po takiej zimie :)
    No to w końcu będzie trzeba zainwestować w porządny parasol ;) A wiatr chyba jakoś przeżyję, nie jestem wielką fanką, choć z drugiej strony tutaj nauczyłam się nie przejmować fryzurą i nie spędzać wiele czasu na układaniu włosów - nie ma sensu, skoro wyjdę zza zakrętu i mnie potarga na wszystkie strony :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Nie, nie, nie parasol - płaszcz przeciwdeszczowy :) Nie umiem już zliczyć, ile miałam a Szkocji parasoli :) Przy takim wietrze nawet najlepszy parasol wygina się na wszystkie strony :/

    30 stopni to na pewno najstarsi Szkoci nie pamiętają, ale przy takiej wilgotności powietrza te 18 to jest zupełnie ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  44. To że tak głupio zapytam - to co z makijażem? Parasol teoretycznie chroni, a płaszcz przeciwdeszczowy? :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Cóż, trzeba inwestować w dobre kosmetyki i wodoodporny tusz do rzęs ;) No i umówmy się, że nikt nie biega przez całe miasto podczas pogody - wsiada się w pierwszy nadjeżdżający autobus i jedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Zycze wam powodzenia w UK i swietnie spedzonych wakacji w Kanadzie i Polsce. W UK nie jest az tak zle z pogoda, nawet u nas w Anglii nie leje juz calymi tygodniami. Tak bylo kiedys, teraz pogoda zmienia sie i co roku mamy troche snieznej zimy i w miare cieple lata. Na pewno sobie poradzicie, w koncu daliscie rade w Kanadzie. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń