niedziela, 19 czerwca 2011

Nadal się przepoczwarzam, a poczta mnie olewa

Mamy tutaj nasze ulubione chipsy, Lays lekko solone. Przyzwyczailiśmy się do nich tak bardzo, że jak ostatnio mieliśmy okazję spróbować normalnych, to okazało się, że są za słone. Nie do końca potrafimy zidentyfikować smak, ale przypominają nam jakieś chipsy z dzieciństwa, być może -naście lat temu mniej soli dodawali i po prostu tak smakowały normalne chipsy :) W piątek otworzyłam paczkę. Zjadłam parę i z przerażeniem odkryłam, że są dla mnie za tłuste! Znaczy nadal sie przepoczwarzam - jak zrezygnuję z piwa i burgerów, proszę zacząć strzelać ;)

Bieganie jak to bieganie, dzięki glukozaminie przysłanej przez Niezastąpioną Rodzicielkę oraz opasce na kolano nie odczuwam negatywnych efektów, co mnie bardzo cieszy, bo długo się nie brałam za ten sport właśnie z powodu kolana. Chyba jednak będę musiała kupić drugą opaskę, bo zaczęło mnie boleć drugie - rozważam też bieganie w piance do windsurfingu, bo ona ciasna jest ;))) Moja koleżanka z pracy poleca mi bieganie w worku i od paru dni usilnie rozmyślam, jaki efekt oprócz potężnego odwodnienia może ów worek dać. Koleżanka nie chce zdradzić tajemnicy i powtarza "spróbuj a zobaczysz". Chyba w środku nocy bym musiała biec, mam tak szeleścić w biały dzień? :) Z tego co pamiętam, jedyną okazją o której słyszałam do biegania owiniętym w folię (czy też worek) było odwadnianie się przed zawodami kulturystycznymi, bądź szybki, sztuczny spadek wagi przed zawodami w celu załapania się do niższej kategorii wagowej. Ale znając mnie, pewnie z czystej ciekawości się skuszę. I coś mi się pewnie przytrafi, co później opiszę tutaj ;)))

Poczta kanadyjska zjednuje sobie "przyjaciół" prowadząc strajk generalny. Co skutkuje brakiem mojego nowego obiektywu. W poniedziałek zobaczyłam informację, że obiektyw opuścił urząd celny, więc uradowałam się, że we wtorek będzie. Wtedy się dowiedziałam, że we wtorek w Toronto trafi strajk rotacyjny - cóż, pomyślałam, będzie w środę. W środę rano dowiedziałam się, że w nocy zapadła decyzja o strajku generalnym. Ludzie są maksymalnie wkurwieni, bo (jak pisała Atsanik) płace w Canada Post zaczynają się od $23 na godzinę i mnóstwo jest osób, które z chęcią by się zamieniły. W tv widziałam panią płaczącą, że ma kredyt hipoteczny do spłacania i chce być szanowana za swoją pracę. Niespodzianka - wszyscy mają kredyt hipoteczny do spłacania i jak mają z nim problem, znajdują nieco inne rozwiązania niż strajk. Wyobrażam sobie jaki burdel jest teraz w sortowniach i zastanawiam się, kiedy doczekam się mojej przesyłki. Podobno mają w przyszłym tygodniu wrócić do pracy, a jak nie, rząd im to nakaże, podobnie jak to zrobił z pracownikami Air Canada, czyli następnymi najbardziej wyzyskiwanymi ludźmi w tym kraju. Jakoś udało im się w jeden dzień uzyskać porozumienie po wydaniu owego nakazu.

Kibole są tacy sami na całym świecie - po przegranej w kluczowym meczu NHL, spora część ludzi postanowiła zdemolować Vancouver. Chyba nigdy nie będę w stanie zrozumieć niszczenia własnego miasta, czego regularnie dokonują kibole piłkarscy i, jak się okazuje, hokejowi. Jakiś dziennikarz zdegustowany pisał o hołocie, która demoluje też jak się cieszy i miał to być według niego ewenement - pocieszę, piłkarscy też tak robią, czego już w ogóle nie rozumiem. Reakcja natomiast jest zaskakująca i budująca, bowiem zdjęcia obiegły internet i cały czas na policję zgłaszają się rodzice ze swoimi pociechami, bądź znajomi podają nazwiska rozpoznanych osób, ułatwiając stawianie zarzutów. Jak dla mnie duży plus, jak widziałam tych kretynów robiących sobie zdjęcia na tle płonących samochodów, to mi się nóż otwierał w kieszeni. Policja mnie nie rusza, nie lubię ich, ale prywatne spalone auta, porozwalane sklepiki i kawiarnie, no ktoś tej bandzie idiotów musi w końcu przetłumaczyć, że są idiotami. Miejmy nadzieję, że jak jeden z drugim rodzic zaciągnie gówniarza na posterunek, to wyciągną jakieś wnioski. Oby.

Czekając na obiektyw, znowu odłożyliśmy w czasie wypad na wyspy i do Zoo. Przyszły weekend ma być równie ładny, więc wyspy nie uciekną, a dziś wyruszamy na zakupy. Jeśli tłumy na wyprzedażach wytrącą nas z równowagi, pójdziemy po prostu na plażę ;)))

A na koniec dialog, który mnie rozbił ;) Dzięki Oryś! :)
Przewijanie kasety :)

38 komentarzy:

  1. " Ludzie są maksymalnie wkurwieni, bo (jak pisała Atsanik) płace w Canada Post zaczynają się od $23 na godzinę i mnóstwo jest osób, które z chęcią by się zamieniły. W tv widziałam panią płaczącą, że ma kredyt hipoteczny do spłacania i chce być szanowana za swoją pracę. Niespodzianka - wszyscy mają kredyt hipoteczny do spłacania i jak mają z nim problem, znajdują nieco inne rozwiązania niż strajk. Wyobrażam sobie jaki burdel jest teraz w sortowniach i zastanawiam się, kiedy doczekam się mojej przesyłki. Podobno mają w przyszłym tygodniu wrócić do pracy, a jak nie, rząd im to nakaże, podobnie jak to zrobił z pracownikami Air Canada, czyli następnymi najbardziej wyzyskiwanymi ludźmi w tym kraju. Jakoś udało im się w jeden dzień uzyskać porozumienie po wydaniu owego nakazu."

    Mój znajomy Brytyjczyk mi to kiedyś wytłumaczył: jak jesteś w gównianej pracy, to zmieniasz na lepszą. Jak już jesteś na szczycie piramidy i nie da się zmienić na lepszą, to wtedy zakładasz związek zawodowowy i strajkujesz. I tak jest. Nie strajkują kierowcy tirów dowożący towar do Pakistańskich sklepów, ciężko harujący za 6.50 za godzinę, tylko kierowcy Royal Mail, którzy mają jak pączki w maśle i zarabiają od 8.90 za 7.5t i wyżej. Nie strajkują kierowcy w general haulage, zarabiający po 23000 na rok, tylko kierowcy cystern siedzący na 39000 na rok. Nie strajkują konduktorzy na kolei, zaczynający od niewiele ponad minimalną stawkę i użerający się z pijakami, tylko maszyniści którzy za pracę 4 dni w tygodniu po 11 godzin wyciągają pod 40 000 rocznie... Nie strajkują stewardessy w Ryanairze, tylko w British Airways... I tak dalej, i tak dalej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie interesuje sie sportem, ale nie pojmuje tego sportowego wandalizmu. Czy to tez sport? I chyba jednak nie na calym swiecie kibole sa tacy sami, bo jakos przez tyle lat nigdy nie slyszalam, zeby tu sie odbywaly jakies demolki po meczach, a stadionow jest kilka. Owszem nie bywam na stadionach, ale o demolkach na pewno huczalyby media.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, tak sobie myślę,że całe to kibolstwo i strajki mają swą przyczynę w tym,że generalnie wszystkim za dobrze się powodzi.Gdyby każdy musiał z wywieszonym ozorem zająć się zdobyciem codziennie czegoś do zjedzenia (wytropić, dogonić, upolować, przyrządzić)to by mu do głowy nie przyszło rozrabianie. Jak widać zdobycze cywilizacji jakoś nie wychodzą ludzkości na zdrowie.A może wszystkim dobrze zrobiłby powrót do handlu wymiennego i czasów bez elektryczności? A na jakim etapie przepoczwarzania się jesteś? Ile jeszcze etapów do motyla Ci pozostało? Uważaj, bo podejrzewam,że wylinka może być bolesna:))))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do chips, to są jeszcze jedne warte spróbowania: Miss Vicky's oraz Kettle. Miss Vicky's na pewno są w Kanadzie, Kettle- mam nadzieję. Moje ulubione to Salt & Vinegar albo jeszcze BBQ. Rzadko je jadam, ale bardzo lubię. I zawsze kupuję niewielkie paczki (dzieciom nie potrzeba tego świństwa, więce jeżeli jedzą to nie ode mnie).

    Powodzenia w biegach i życzę szybkiego zakończenia strajku. Byłam kiedyś w TO jak był strajk śmieciarzy. Fajnie wtedy nie było na ulicach wieczorem....wszystkie śmiecie wystawiane na ulicę, upały, wilgoć. Żyć nie umierać. Lepiej już jak strajkuje poczta w lecie, a śmieciarze zimą.
    :)
    Pozdrowienia,
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  5. Oryś: a wiesz, że już to pisałeś w wątku o seniority i pracy Pana Koali w HBC? :)))) Co zupełnie nie zmienia faktu, że wszystko się zgadza ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stardust: nie wiem w sumie dlaczego kibice powiedzmy NFL nie robią takich zadym. Może dlatego, że traktują to jako sport i rozrywkę a nie część życia i honoru?

    OdpowiedzUsuń
  7. Anabell: kibolstwo akurat nie w dobrobycie ma korzenie, a wręcz przeciwnie :)
    Strajki to inna bajka, obstawiałabym raczej, że ludzie są przyzwyczajeni do pewnego poziomu życia i wydatków, a jednak z roku na rok wszystko drożeje przy niezmiennych zarobkach - niedawno czytałam, że tzw. klasa średnia tkwi w stagnacji zarobkowej od bodaj lat 90tych albo i dalej. A wszystko jest tu coraz droższe, o czym regularnie informują nas choćby znajomi z pracy czy klienci. I nagle już te dwadzieścia parę, czy trzydzieści parę dolarów na godzinę nie wystarcza, więc zamiast przeanalizować swój styl życia, idziemy na strajk, zapominając, że społeczeństwo składa się też z ludzi zarabiających po 11-13 dolarów, wśród których niespecjalnie znajdzie się poparcie... Ale co z tego, Air Canada wynegocjowała m.in. 9% podwyżkę, poczta pewnie też z pustymi rękami od stołu nie odejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aha, co do przepoczwarzania, to na razie dokonuje się na poziomie mentalnym ;) Poziom fizyczny to może być ta bolesna wylinka ;))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Alicja: ja przeszłam metamorfozę z osoby, która nie miała chipsów w domu głównie dlatego, że na jednym posiedzeniu potrafiła paczka zniknąć, w osobę, której "odchudzone" chipsy są za tłuste :) Znaczy nadal oczywiście lubię sobie parę schrupać, ale właśnie tak dosłownie, parę. Octowych nie znoszę ze szczerego serca, zapoznałam się z nimi w Anglii wiele lat temu i do dzisiaj nie mogę pojąć jak to można jeść ;) Dzieci dobrze uczyć dobrych nawyków, ale jak już się nauczy, to w odpowiednich dawkach wszystko jest dla ludzi :)

    Nie kracz z tymi śmieciarzami, ostatnio był temat wywózki śmieci w Toronto, oby nie zachciało im się strajku...

    OdpowiedzUsuń
  10. Koalo--> A co ma wspolnego honor z wandalizmem? Czy honor nalezy podpierac wandalizmem? Czy jesli nie polamie plotu sasiadowi za to ze ma ladniejszy samochod to znaczy nie mam honoru? No wybacz ale tego nie rozumiem. Dla mnie wandalizm to chamstwo i nic poza tym.

    OdpowiedzUsuń
  11. najwyraźniej mam już anglosaskie podniebienie, bo dla mnie frytki z octem są super. Tak właśnie podawane są najczęściej frytki ze smażoną rybą w Anglii - co w Polsce chyba jest nie do pomyślenia. No a potato chips o smaku octowym z dodatkiem morskiej soli - to już tylko rozwinięcie tego motywu. Pycha! Może w Twoim przepoczwarzaniu się jeszcze kiedyś do tego dojdzie...
    pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  12. Winni to może rower? Też jednoślad, dodatkowo tylny napęd! A pośladki też będą jak marzenie, a przy okazji parę deko ubędzie, kolana bedą pod mniejszym obciążeniem. Same korzysci.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamietam strajk smieciarzy, cale szczescie, ze tylko tych z Toronto. Nas, na przedmiesciach nie objelo;) Moze ci nasi sa mniej chciwi? pamietam tez strajk profesorow z York University, to dopiero bylo!!! Zaplaciles czesne (niemale!!!), chcesz korzystac z dobrodziejstw nauki, sesja zbliza sie wielkimi krokami a ty musisz siedziec w domu. Czesto musisz tez placic za akademik. Potem gonisz z nauka, bo rok trzeba jakos zaliczyc. To byl dramat!
    Chcialam zauwazyc, ze poczta np strajkuje nie tylko z zadaniem wyzszych pensji. Chodzi tutaj tez o emerytury i inne swiadczenia. To samo zdaje sie Air Canada, kiedys tam im obiecali, potem byla recesja i wszystko stanelo, teraz wiec sie upominaja o to, co im sie jakoby nalezy od dawna. Zreszta placa wysokie skladki na zwiazki zawodowe.

    OdpowiedzUsuń
  14. Stardust: od razu widać, że się sportem nie interesujesz ;) Przegrana to ujma na ich kibolskim honorze, podkreślam słowo kibolskim. Taki honor jka rozumieją go normalni ludzie nie ma z tym nic wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
  15. Alicja: oby nie, one mi kubki smakowe wyżerają :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonim: tutaj nie opłaca się mi już kupować, ale w niedalekiej przyszłości plan rowerowy jak najbardziej jest :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Monika: strajk profesorów brzmi kuriozalnie... Nie znam szczegółów ich walki, wiem, że chcą podwyżek, czegoś z emeryturą, większych benefitów i gwarancji pracy. Socjalizm pełną gębą ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Sprostowanie: to nie był strajk profesorów tylko TAs i Sessional Instructors. Chodziło im o to, że nie mają benefitów. Ogólnie wygląda to tak, że pracownicy stali (faculty i appointed staff) mają benefity, bardzo dobre ubezpieczenie zdrowotne, sporo urlopu i tak talej. Natomiast ludzie na kontraktach dostają wypłatę i dosyć kiepskie ubezpieczenie. Niektórzy na tych kontraktach pracują od lat i się wściekają, że York University oszczędza na etatach, co poniekąd można zrozumieć.

    Związków nie lubię, bo uważam, że bardziej szkodzą niż pomagają (poza tym wkurza mnie to, że muszę należeć do związków w swojej robocie) i uważam, że tamten strajk w York był bez sensu. Najbardziej ucierpieli studenci, którzy zapłacili czesne a zajęć nie było. York słynie z tego, że jest bastionem lewicy i tamtejsze związki są dosyć dziwne. Do tego co jakiś czas pojawiają się jakieś dziwne sprawy polityczne z Yorkiem w tle. Jednym z powodów tego, że w York nie ma otwarć jest właśnie to, że tamtejsze związki są absurdalnie mocno zakorzenione, nawet jak na kanadyjskie warunki. Jakiś czas temu na zajęćia na moich studiach przyszła pani pracująca w York. Kiedy nam z dumą opowiadała o tym co związki tam wyrabiają to pomyślałem, że nic dziwnego, że managmement nie chce zatrudniać... Ot co.

    A poczta mam nadzieję zacznie w końcu działać. Zarabiają bardzo przyzwoite pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  19. Koalo, ja rozumiem, ze to ujma na kibolskim honorze, jakkolwiek mam powazne zastrzezenia czy ktos kto demoluje miasto ma honor. Mozna przeciez obic mordy sportowcom bo to oni przegrali i splamili wrazliwy honor kibola.

    OdpowiedzUsuń
  20. No i wcięło mi długi komentarz... Próbuję jeszcze raz.
    ---

    Użycie takich słów jak "honor" w polskim i angielskim pokazuje jak bardzo oba kręgi językowe mają inne widzenie świata. Po angielsku jeśli już, używa się raczej "dignity" (godność), choć to dosyć rzadkie słowo, pojawiające się w specyficznych kontekstach. Poza tym w potocznym angielskim jedynie fraza "is/was an honourable (wo)man" jest w miarę często spotykana. W polskim na odwrót, słowo jest według mnie nadużywane i "honor" doprowadzony do groteski. Zwłaszcza kiedy o honorze mówi banda kretynów w dresach z szalikami "swoich" klubów na szyjach. Wydaje mi się, że to wynik nie tylko odmiennej wizji świata, ale też inny sposób określania samego siebie wśród innych. W szlacheckiej Polsce można było być biednym jak mysz kościelna, za to miało się honor:) Co z tego, że przegrywało się wojnę albo powstanie i bankrutowało kraj, ważne było to, że z fasonem obroniło się honor.

    Przeglądałem strony Polityki i przypadkiem natknąłem się na wywiad z Gretkowską. Nie ze wszystkim co mówi się zgadzam, ale bardzo wiele jej tez jest nad wyraz trafnych i widzę je podobnie. To też na marginesie honoru i kibolstwa:
    http://www.polityka.pl/kultura/rozmowy/1516528,1,rozmowa-z-manuela-gretkowska.read

    A propos dobrobytu/biedy - większa część idiotów demolujących Vancouver pochodzi nie z biednych rodzin tylko z zamożnej klasy średniej. Nudziło się dzieciakom... Piszę o tym dlatego, że już się pojawiły w prasie różne dziwne komentarze lewicowych komentatorów, którzy za zamieszki winią wszystko - od wygórowanych cen nieruchomości w Vancouver po konserwatywny rząd Harpera. Jak często z ludźmi na lewicy bywa, prosta teoria czylo to, że po prostu pewne elementy mają skłonności do robienia bydła nie wchodzą w grę. Wiadomo, winny kapitalizm, korporacje i spekulanci;)

    OdpowiedzUsuń
  21. I w j. polskim słowo "honor" ma wiele znaczeń. Jednym z nich jest właśnie coś takiego jak "honor drużyny i jej kibiców". Mimo, że samo pojęcie jest mi zupełnie obce, to rozumiem o co chodzi w tym wyrażeniu. I jest to inny "honor" niż, "za honor i za ojczyznę".

    W angielskim częste jest wyrażenie: "an honor system" co po prostu oznacza uczciwość przestrzeganą wewnętrznie, przez samego siebie. I tłumaczenie tego na polski jako system honoru - jest bezsensowne.

    Natomiast w polskim jest śliczne potoczne słowo, powiązane z honorem. "Honorna" lub "honorny" - znaczenie jest raczej jasne, a ja lubię jego potoczność. Pozwala ona na pewne widzenie siebie samego w krzywym lustrze. Bardzo przydatna umiejętność!

    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  22. Resvaria, dzieki za link. Dobra ta Gretkowska;)Ja tez mysle podobnie w wielu kwestiach tylko moze nie potrafilabym tego tak odwaznie ubrac w slowa;)

    OdpowiedzUsuń
  23. resvaria - naprawdę kanadyjscy socjaliści zachowania kibolskie utożsamiają z rewolucją społeczną? Testosteron z buntem społecznym?

    OdpowiedzUsuń
  24. Wywiad z pania Gretkowska - malina!!! Trafia kobieta w samo sedno, ale pewnie nie bedzie lubiana w Polsce;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Star, Gretkowska od dawna jest kontrowersyjna i ja napastuja z kazdej strony:) Ale nie peka;)I tak przyciaga niewyparzona buzia;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Barbara, proszę bardzo, przegląd opinii:

    "Canadians need to understand this gendered, violent crisis."
    http://www.ottawacitizen.com/news/something+about+hockey/4961421/story.html


    "Beneath the shiny surface of Vancouver's glass towers, which have so recently sprung up, is a rough-and-tumble city barely past adolescence. It's unsophisticated and raw, riven by barely papered over differences, not the least of which is that Vancouver is Canada's most expensive city and home to many of its poorest citizens.

    It is a proudly multicultural city, but it still struggles with integration and understanding.

    Nearly half of us have come from somewhere else, so there's too little shared history and experience."

    http://www.ottawacitizen.com/news/portrait+city+shards/4961369/story.html#ixzz1Q0qIcUtH

    "Children of immigrant families are doing better in school than their peers, and as a result they are first in line for university professional degree classes. So we also may have a disenfranchised education class who may never get to university.

    This could be the reason why many of the people watching the hockey game last Wednesday felt little hope for the future. As long as the Canucks were winning, they could still feel good about themselves. When their team lost, their one emotional crutch collapsed, and they vented their frustration, urged on by a core group of criminals in their midst."

    http://www.financialpost.com/todays-paper/address+root+causes+Vancouver+riot/4978113/story.html

    Jest tego więcej, ale nie pamiętam gdzie czytałem i nie chce mi się teraz szukać.

    OdpowiedzUsuń
  27. resvaria: w sumie nie odpowiedziałeś Baśce na pytanie, tylko wrzuciłeś dwa linki, z których nie bardzo wynika to co napisałeś wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  28. Alicja: dziękuję za komentarz i wyręczenie mnie - coś w ten deseń miałam napisać :)

    OdpowiedzUsuń
  29. A poczta nadal nie działa...

    OdpowiedzUsuń
  30. Lepiej poczta niż śmieciarze, poważnie. Ten strajk śmieciarzy to było jakoś chyba w latach 1990-tych. Nigdy tego nie zapomnę - jedyny raz przeżyłam coś takiego. Zaczynało być tak strasznie. Więc jak się denerwujecie pocztą (która moim zdaniem jest w CA znakomita, w porównianiu z pocztą w USA), to zawsze myślcie, że lepiej poczta niż śmieciarze! To tak dla poprawy samopoczucia. A poczta i tak zaraz zacznie działać, zobaczycie. Może w poniedziałek?
    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  31. Alicja, ostatni strajk smieciarzy w Toronto byl w 2009 roku.

    OdpowiedzUsuń
  32. Koala, linki moim zdaniem jak najbardziej odpowiadają na pytanie, tym bardziej te fragmenty, które wstawiłem powyżej.

    A poczta zacznie działać jak w końcu socjalistyczne NDP przestanie blokować ustawę nakazującą powrót do pracy w parlamencie. Może to trochę potrwać, bo NDP to partia związkowa, więc już jest sporo krzyku, że biednym pocztowcom rząd chce chleb z od ust odebrać... Opinia społeczna zdaje się mieć tego coraz bardziej dosyć i jest chyba nawet jakaś szansa, że w końcu pocztę sprywatyzują.

    OdpowiedzUsuń
  33. Moniko, ja pamiętam ten z lat 90-tych. Było potwornie. Od tego czasu, zawsze kiedy planuję wyjazd do TO, to sprawdzam, czy nie ma jakiegoś problemu ze śmieciarzami, bo to może skończyć się...strajkiem. I szczególnie latem, bo ten strajk który mi tak napiętnował pamięć, był latem, kiedy w TO są takie upały. Pamiętam wyjście z restauracji Left Bank na Queen st. W, i dosłownie błoto i jakieś płyny z tych worków na śmiecie ustawionych w piramidy na ulicy - wypływały z gorąca, późnym wieczorem. Smród był, wiadomo, potworny. I wtedy zdałam sobie sprawę, jak łatwo jest na pewno zakazić się w czasie jakieś epidemii. Potem do TO przez jakiś czas przestałam latać, bo miałam blokadę. Teraz to owszem, będę znów w sierpniu, ale NAJPIERW dowiem się co się dzieje u śmieciarzy. Nigdy więcej!
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  34. @resvaria, przeczytalam i z całym szacunkiem, ale nie doszłam do tych samych wniosków, co Ty.

    OdpowiedzUsuń
  35. Barbara, chyba inczej interpretujemy to co czytamy. Z całym szacunkiem, ale nie musimy się zgadzać. Oczywiście nie wszyscy po lewej stronie tak to widzą, ale pewna częśc i owszem, jak w wielu sprawach. Obstaję przy swoim, a na dokładkę dodaję ten kwiatek:

    "Some leftist ideologues have asserted that the riot was the result of alcohol, that the youth were simply middle-class kids acting out, while others have described it as being comprised of predominantly young white males. These allegations are used to show that the riot was without political consciousness or rationale, that it “wasn't political.” This is similar to the uptight citizen's dismissal of the rioters as not being genuine members of the body politic. It also appears to be predominantly voiced by those who weren't present in the zone of conflict, and whose perception of it is warped by corporate media coverage.

    The composition and sheer size of the crowds involved in rioting were in fact highly political. The vast majority of youth I observed in the rioting were from the most oppressed socio-economic classes, with large numbers of people of colour participating, including Asian, East Indian, Native, and black. This ethnic mix is in fact very indicative of Greater Vancouver in general, representing also the most economically depressed elements of the population overall.

    Middle class kids? It's difficult to assess the actual economic status of these youth, but most weren't wearing $200 Canucks jerseys. Looking at the countless photos and video footage, my estimation is that the rioters were predominantly working class kids.

    Most of those in the streets were definitely enjoying the euphoria of liberation they were experiencing, and most were clearly hostile to police (the most common chant being “Fuck the Police”). These experiences have political ramifications, as the authorities well know. While there were those who could be described as anti-social elements (i.e., the brawls and fist fights between fans), there were also those participating who clearly saw it as a form of rebellion.

    I myself overheard debates among some rioters about the merits of attacking corporate or private property (a similar account of which I saw in another media report as well). One placard carried outside the CBC fan zone read “Riot 2011,” an obvious reference to the Riot 2010 slogan used during the anti-Olympic campaign. Among the incriminating photos posted on Facebook was of a group wearing Canucks jerseys and posing with looted tuxedos, captioned “Tuxedos: courtesy of riot 2011.” One of the incriminating Facebook pages highlighted by the media stated “Fuck the police” and “Fuck the businesses.”

    These youth are the products of this system—from its hyper-sexualized consumerism and violent media culture, to its valorization of on-ice fighting in pro hockey and a blatant association of sports consumerism with alcohol consumption. Yet, while most of these young people may not be out attending the weekly ritual protests organized by the left, it doesn't mean they're all ignorant of what's going on in the world. They can see it all on TV news and Youtube. How many of them watched footage of the Toronto G20 rioting, with its inspiring images of burning cop cars? There were no cars arsoned during the '94 riots, but this time there were 17. What about the revolts in Athens or the Middle East? Or even the 2010 Heart Attack? How could these youth not be affected by the events and disorders of a disturbingly dysfunctional dystopia?"

    OdpowiedzUsuń
  36. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że inaczej interpretujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  37. I ωas ωonԁеring іf you ever сonsidered changing the structure of youг site?
    Its very well wгittеn; I lovе what уouve got to
    say. Βut maybe you could a little morе іn thе way of content so people cоuld connect with it bettеr.
    Yοuve got an awful lοt of text for only having
    1 or two іmagеѕ. Maybe yοu соuld
    ѕpace it οut better?

    Also visit my blog - how to get bigger boobs naturally

    OdpowiedzUsuń
  38. Wondеrful post but I was ωonԁering if уοu could ωrite
    a litte more οn this tορic? Ι'd be very grateful if you could elaborate a little bit more. Thank you!

    Feel free to surf to my web page Hypothyroidism Treatment

    OdpowiedzUsuń