czwartek, 26 maja 2011

Rozwiązanie zagadki grobu

Ponieważ blogspot sobie w kulki leci i dzisiaj myślałam, że padł, zamiast planowanej notki, której nie mam już siły pisać, rozwiązanie zaszyfrowanego grobu :) Przypomnienie:

Otóż zacząć się powinno od siódmej kolumny od lewej i siódmej litery po prawej. Napis brzmi:
"In memoriam Henrietta, Ist wife of S. Bean, M.D. who died 27th Sep. 1865, aged 23 years, 2 months and 17 days and Susanna his 2nd wife who died 27th April, 1867, aged 26 years, 10 months and 15 days, 2 better wives 1 man never had, they were gifts from God but are now in Heaven. May God help me so to meet them there. Reader! meet us in heaven"


"In memoriam" idzie ślimakiem, Henrietta zygzakiem i to tyle co widzę. Obstawiam, że potem wyrazy się zaczynają w różnych miejscach, ale nie miałam wystarczająco cierpliwości, żeby ich szukać :)

Z nowości osobistych - wróciłam wreszcie na siłownię, więc miejmy nadzieję, niedługo wrócę też do formy :) Na razie próbuję dobrać najlepsze dni na trening, bo najlepiej ćwiczy mi się (O ZGROZO) rano - nie ma tłumów, cisza spokój, nikt mi się nie pałęta po terenie ani potem w szatni, rewelacja. Tylko że rano mogę chodzić we wtorek, piątek i niedzielę, w którą częściej będę nie chodzić niż chodzić. Więc pozostaje jeden wieczór (westchnięcie). Ale od razu się lepiej czuję, jednak za długa przerwa od sportu na psychikę też źle działa.

A na koniec bez, specjalnie dla Stardust ;) U nas bzu całkiem sporo, co chwilę gdzieś go wywąchuję :)
Jutro natomiast, nowa notka o niedzielnym spacerze i okolicach z nim związanych.

8 komentarzy:

  1. Dzieki za bez:)) U mnie nie ma, ani w okolicy zamieszkania, ani pracy.
    A rozwiazanie zagadki tez interesujace. Dziwne, ze te zony jakos tak mlodo umieraly.
    to ja Stardust:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy Ty sama rozwiazalas ta zagadke? Jesli tak, to gratuluje:)

    Silownia z rana jest the best. My wstajemy o 4.45 i godzine pozniej zaczynam. Po drodze zostawiam mojego pana na innej silowni, z ktorej ma dostep do subway. Ta moja silownie mam minute od pracy.Nie wyobrazam sobie teraz chodzic wieczorem, dzien mi sie fajniej zaczyna jak sobie rano daje solidnego kopa. I tak od poniedzialku do piatku:) Powodzenia, to kwestia rutyny i przyzwyczajenia.
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Stardust: podobno chorowały, trzecia już przeżyła dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Monika: oszalałaś, nie wiem ile czasu by trwało, a pewnie sama i tak bym tego nie rozszyfrowała :)))

    4:45?!?!?! Nie ma mowy, nie dałabym rady tak wstawać, nie mówiąc już o ćwiczeniu o tej godzinie. Dla mnie "rano na siłowni" to jest 9:30 ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dalabys rade gdybys chodzila spac z kurami:))))(czyt. 10.30) My tak musimy, bo wieczorem nie dalibysmy juz rady zasuwac na silownie:))) D. czesto chodzi jeszcze w sobote ale mnie 5 dni wystarcza aby czuc sie dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, różnica jest też spora, jak jeździsz TTC. Dotarcie na siłownię zajmuje mi godzinę (tam była promocja i bez rocznego kontraktu - jeżdżę do centrum), więc żeby zdążyć do pracy na 12:30 muszę wyjść z domu o 8:30. Tym samym, żeby zdążyć na 8:30 musiałabym wyjść o 4:30, na co nie widzę najmniejszej szansy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Racja, mnie ratuje to, ze moja silownia (Goodlife) jest, jak pisalam, minute od mojej pracy (kiedys nawet chodzilam na pobieganie w czasie lunchu)Nie stoje rano w korkach, moge byc na tej silowni na upartego do 8 rano (zaczynam prace o 8) Na poczatku, nie powiem, bylo mi bardzo ciezko wstawac tak wczesnie ale teraz wiem, ze nie mam innego wyjscia. Czasem, jak z jakiegos powodu rano nie pojde, to potem jadac do pracy o 7.30 i stojac w korku na 401 klne sama do siebie, ze czemu dupy nie zwloklam i jednak nie poszlam;)))
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  8. Goodlife też mam pod nosem, ale oni niestety roczny kontrakt chcą :(

    OdpowiedzUsuń