czwartek, 20 stycznia 2011

Zima w Toroncie, czyli żądamy lata

Zima tutaj jest upierdliwa. W ogóle zima jest upierdliwa i zapewne w Toronto mniej niż na północy kraju, ale niemniej jest upierdliwa.

Zacznijmy od tego, że jest zimno. Na początku się cieszyliśmy z cudzego nieszczęścia, bo w Polsce zima przyszła wcześnie a u nas było dość długo ciepło ;) Potem się nadal cieszyliśmy z cudzego nieszczęścia, bo u nas wprawdzie temperatury spadły, ale nie było śniegu, a w Polsce sypało na potęgę. Aż w końcu nas pokarało za cieszenie się z cudzego nieszczęścia i spadło tyle śniegu, że mieliśmy zakwasy od brodzenia w nim, a na dodatek w ten poniedziałek odczuwalna temperatura z rana była w okolicy -22.
Śnieg jak spadł z miesiąc temu tak leży do dzisiaj, a wręcz go przybywa. Temperatury są stałe, w zakresie od -5 do -11 (w dzień), ale daje się we znaki tak zwany windchill, czyli wiatr, który potrafi odczuwalną temperaturę obniżyć o nawet 10 stopni. Przez długi czas mi to nawet nie przeszkadzało, bo często mamy dni słoneczne, a jak wiadomo słońce potrafi osłodzić wiele niedogodności, ale ostatnio już wymiękam i mam dość.

Po pierwsze stałość temperatury niby jest ok - w Calgary, o którym nawet myśleliśmy w kwestii zamieszkania, jest temperaturowa sinusoida. Potrafi być +5 w jeden dzień i -15 w drugi. Na trzeci dzień natomiast -20 z odczuwalną -30 :) U nas niby wszystko się waha w sensownym zakresie, ale człowiek codziennie patrzy z nadzieją na prognozy, kiedy wreszcie przestanie padać i windchill przestanie być zaznaczany na mapach pogody...

Po drugie sól. Sypią jej tu na potęge, mam wrażenie, ze jestem cały czas odwodniona, wszystko jest słone, kremuję się jak dzika, żeby mi twarzy nie wysuszyło. Chodzę praktycznie w jednych butach, bo mi kozaków na obcasie autentycznie szkoda - pisałam już jak wyglądały po sobotniej wyprawie w pośniegowym błocie. Martensów też mi szkoda, poza tym jest ryzyko że mi się śnieg i plucha górą przez dziurki sznurówkowe przedostaną. Jestem więc skazana na buty, które mi uratowały życie (Rodzicielka mi przysłała z Polski, jak zdałam sobie sprawę, ze na obcasikach za wiele tu nie zdziałam) - są na płaskim obcasie, mało się ślizgają i są beżowe. No, bardzo jasnobrązowe. Rozumiem już dlaczego tutaj większość kozaków jest bardzo tania - bo są wymieniane co roku... Dziewczyny korzystające z ukochanego TTC mają kozaki z sieciówek, a jak kogoś stać na eleganckie i trzy razy droższe to i tak jeździ samochodem, albo porusza się wspomnianymi kiedyś podziemiami :)

Po trzecie wymiękam jeśli chodzi o akceptację temperatur. Na dworze niby -10, ja w kożuchu, ale w połowie drogi do metra zaczyna mi się robić ciepło (?!?!). Jak wejdę do metra, zaczynam sie rozpinać, ale i tak czuję, że mi gorąco. Potem w autobusie nawiew gorący w cholerę, ale nie opłaca mi się rozbierać, bo jadę 10 minut. Cud, że nie jestem chora. Zdecydowanie za duża różnica temperatur pomiędzy pomieszczeniami a "dworem". Aż z sentymentem wspominam poznańskie MPK...

Kanadyjczykom zupełnie to nie przeszkadza, na porządku dziennym są stwierdzenia "No, ale jesteśmy Kanadyjczykami, zima nam nie straszna" :) Nieco inaczej reagują imigranci, szczególnie z krajów o nieco innym rozkładzie temperatur..;) Planujemy się wybrać poza miasto w najbliższej przyszłości, może ładne widoki i zdjęcia mi poprawią percepcję torontyjskiej zimy.

No, to sobie ponarzekałam jak standardowa Polka :))) Ja naprawdę nie znoszę zimy, a jeszcze wszyscy nas straszą, że najgorszy jest luty, a śnieg potrafi jeszcze w kwietniu padać.
Aha, na Bon Jovi nie idziemy, bo sprawdziłam ceny biletów - najtańsze są od 33$ do 100$ i są ZA sceną ;) W tej sytuacji, pass :)
Znalazłam też nową zabawkę, czyli Photoshop. Miałam go na dysku od dawna, ale wczoraj mi się przypomniało, że chciałam się nauczyć go obsługiwać. Oczekujcie więc nieco zdjęć nieco podkolorowanej rzeczywistości, haha :)))

21 komentarzy:

  1. Koala, no wlasnie, jak ktos nie korzysta z komunikacji, to naprawde ta zima nie jest taka zla!!! tyle, ze musze co i rusz samochod odsniezac ale tylko pod praca/sklepem/silownia itd, bo w domu parkuje w garazu. Pomysl, ze jesli sie zdecydujecie zostac (mam taka nadzieje;)to i samochod bedziecie mieli, bo bez, to sie nie da tutaj zyc!! Ja na zime juz nie narzekam, bo sie nauczylam, ze tak ma byc, mianowicie Styczen=Kanada=zima:)))W zeszlym roku nie bylo sniegu w ogole i to byl ewenement, no fajny ewenement ale nikt sie nie ludzil, ze tak bedzie zawsze. Nastaw sie na zime do konca marca, taka ze sniegiem, bo zimno to i kwietniu pewnie bedzie. Aha, na pocieszenie Ciebie, przez pierwsze 10 lat mieszkalismy w Winnipeg, Manitoba. Czy Ty sobie w ogole wyobrazasz jakie tam byly zimy????? Od pazdziernika do kwietnia snieg non-stop i pizdzilo jak w kieleckiem;) Tutaj to jest pikus i tego sie trzymam, czego i Wam zycze:)))
    PS Czy cos sie dalej ruszylo z Twoja praca? Czy nadal pracujesz w sklepie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie to mnie też męczyło w TO w czasie wizyty w zimie: strasznie zimno, a w sklepach potwornie gorąco. W 1983 pojechałam do Ottawy, a tam było jeszcze zimniej niż w Toronto, trafiłam chyba na jakąś zimę tysiąclecia. Było to największe zimno, jakie kiedykolwiek czułam - i dokładnie tak samo gorąco we wnętrzach. Ta sól to potwór, no ale może bez niej byłoby gorzej. A nie da się chodzić w ocieplanych kozakach z gumy, czyli w gumowcach? To byłoby najlepsze wyjście. No ale i tak będziecie mieć ten samochód wcześniej czy później. Zima jest w TO długa, wszyscy znajomi zawsze strasznie na to narzekają. Zima w marcu, w kwietniu!

    Pozdrawiam z ciepłych krajów,
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze cos sobie uzmyslowilam po przeczytaniu postu Alicji. Otoz teraz jest w sklepach goraco i trzeba sie rozdziewac. Latem natomiast jest tak potwornie zimno, ze ja osobiscie nosze sweter, ktory zakladam w sklepach spozywczych, mallach i innych przybytkach, gdzie sie nie szczedzi A/C:)))) Nawet w pracy jest mi za zimno!

    OdpowiedzUsuń
  4. wyjedz z tego kraju , po co tam siedzisz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyjedz z tego pieknego kraju , po co tam siedzisz?

    OdpowiedzUsuń
  6. W Szikagowie na szczęście zima nie taka straszna - do końca listopada było ciepło i słonecznie, potem trochę posypało, dwa dni było po -10 a potem już około zera. Sypie, topi się, znowu sypie. Ale od jutra zapowiadają przez kilka dni nawet do -20, więc chyba jednak prawdziwa zima nas nie ominie.
    Na szczęście wiosna tuż tuż:-)
    Pozdrawiam ciepło:-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie narzekaj za bardzo , bo u nas na odmianę desz, deszcz ze śniegiem i przejmujący , wilgotny chłód.Z tego wszystkiego wolę mroźną ,suchą względnie zimę . Trzymajcie się ciepło.Mama czyli po Twojemu Rodzicielka

    OdpowiedzUsuń
  8. @Monika - no tak, ale w ukladzie z samochodem, to czlowiek przez 4-5 miesiecy wlasciwie nie wychodzi na zewnatrz. Tez sredni uklad. Pocieszanie sie, ze gdzie indziej jest gorzej dziala przez pierwsze kilka dni moze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzizas, zmarzlam od samego czytania i chyba nawet zakwasy czuje:) A u nas narzekali na 30cm sniegu przez dwa dni. Tzn. snieg ciagle jest ale juz na obrzezach chodnikow, tylko i temp. ok. zera. Jutro moze byc -3C a to juz zimno.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Anonimowy pisze...
    Wyjedz z tego pieknego kraju , po co tam siedzisz?"

    Bo mam taki kaprys. A ty po co piszesz komentarz, jak nie masz nic do powiedzenia?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam , bo w tej pieknej Ottawie pomieszkuje jak jest cieplo. Tak pol na pol.

    OdpowiedzUsuń
  12. Faktycznie, w pytaniu "to po co tam siedzisz" treści co niemiara.

    OdpowiedzUsuń
  13. Monika: wiesz, ja generalnie nie lubię jak jest zimno, więc w Polsce też cierpiałam, a na dodatek, jak moja Mama pisze, w Polsce znacznie częściej pada deszcz. A to już jest przygnębiające... Dlatego chciałabym wyjechać do Australii, która niestety bardzo się stara, żeby mi to utrudnić ;) Ale zobaczymy, moze jeszcze kiedyś na studencką tam pojedziemy :)
    Samochód to wiadomo, w Polandii też nie odczuwałam zimy tak bardzo, jedynie przy odśnieżaniu pojazdu. Co do Winnipeg, to weź mi w ogóle nie mów, ja nie potrafię pojąć jak można w takich miejscach mieszkać :))))
    Z pracą się niestety nie ruszyło i raczej się nie ruszy. Mam CV napisane pod okiem laski z tutejszych HRów i nadal nic. Zwyczajnie mój uznany przez kanadyjską instytucję bachelor nic nie znaczy (nie wiem po cholerę w ogóle mają instytucje, które uznają dyplomy), podobnie jak doświadczenie, a konkurencja jest duża. Więc bez przekonania wysyłam CV dalej, ale nie mam większych nadziei, że coś się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  14. Alicja: te gumiaki mi przyszły wczoraj do głowy. Brzydkie to to prawie tak samo jak Uggi, ale rozumiem już czemu ludzie je noszą ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Lotnica: a w Szikagowie to przypadkiem nie wieje makabrycznie? Jak to jest, w końcu wietrzne miasto, nie? Trzymaj sie przy tych -20 :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamo: no właśnie tak się pocieszam, że z dwojga złego już wolę ten śnieg niż jak leje non stop :) Co do suchości, to tu raczej sucho nie bywa, wielkie jeziora robią swoje, dlatego (tak podejrzewam) temperatura odczuwalna jest niższa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Stardust: ech, kusisz tym NY, kusisz :) Czuję w kościach, że by stanowił poważną konkurencję dla Barcelony w rankingu moich wymarzonych do zamieszkania miast :) OStatnio pomyślałam, że jednak spróbujemy wnioskować tutaj o wizę do USA, najwyżej stracimy po stówce jak nam nie dadzą, a zawsze jest szansa, że dadzą, a wtedy na bank do NY jedziemy :))))

    OdpowiedzUsuń
  18. Kazde skoropodobne obuwie zda na piatke ezgamin w tej solnej brei. Nie musza byc gumiaki. Mam takie kozaczki, kupilam za grosze, nawet wygladaja na skorzane i tylko mokra szmatka sol wycieram codziennie, zadne pasty do butow nie sa potrzebne! Skorzane to tylko na sucha pogode:)
    To trzymam kciuki za ta Australie, jesli takie jest Twoje marzenie:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj juz sie zaczelam slinic z radosci:)))))

    OdpowiedzUsuń
  20. Winni chyba faktycznie jesteś z Portugalii. - 22 i wymiekasz.Jesli chodzi o ciuchy to może warto zastanowić sie nad ubieraniem się w nowoczesne tkaniny. Dobrze współpracujące warstwy dają komfort termiczny. I ceny chyba macie tam bardziej znosne dla kieszeni? W końcu w 21 wieku mozna sie ubierać jak człowiek z filmu sf a nie po staroświecku w jakies obdarte futerko ze zwierzęcia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. No ja nie wiem jak można wymiękać przy -22, przeca to wstęp do lata :) Jakbym tu miała zostać, to na pewno bym w dobre termoaktywne ciuchy zainwestowała, bo to za ciepło-za zimno jest męczące. A zwierzaków żadnych nie noszę :P

    OdpowiedzUsuń