piątek, 14 stycznia 2011

Stracone pokolenie, czyli "to co mnie najbardziej wkurwia u młodzieży..."

"... to to, że już więcej do niej nie należę" oczywiście :) Od dłuższego czasu się zastanawiałam na ile moje rozdrażnienie na widok młodego pokolenia jest spowodowane tym o czym śpiewał Kazik, a na ile ich faktyczną gamoniowatością. Stwierdziłam, że niektóre zachowania faktycznie mnie wkurzają, bo stetryczałam i ich nie lubię, bo nie mają zmarszczek :) Ale do tego dochodzą jeszcze zachowania inne, które... uch... no dobra, od początku.

Ja wszyscy już pewnie zauważyli, lubię technologię, postęp, media społecznościowe uważam za fenomen i ciekawy wynalazek i sama nie wyobrażam sobie dnia bez sprawdzenia facebooka :) Jak jadę na wakacje, to jakoś bez facebooka żyję, ale na co dzień bardzo lubię. Tylko że oprócz tego mam jeszcze normalne życie - poznaję prawdziwych ludzi, z którymi rozmawiam, dyskutuję, wymieniam poglądy, używam pełnych zdań, czasem nawet złożonych (!!! ;)) Wychodzę z domu po to, żeby przebywać z kimś, porozumiewać się paszczowo, pojeździć na łyżwach, posiedzieć w knajpie, słowem robię to co dla większości ludzi mojego pokolenia i starszego jest normą. Obserwując pokolenie młode (ryzykuję stwierdzenie, że tak gdzieś poniżej 23 roku życia) zaczynam mieć tę straszną myśl, że już niedługo to może przestać być normą...

Scenka z wczoraj - po sklepie chodzi matka z trójką dzieci w wieku licealnym, córka i dwóch synów. Jeden chodzi z wyrazem twarzy jakby miał za chwilę zasnąć albo umrzeć z nudów, drugi nie odrywa się od gry na iPodzie czy innym iPhonie, zerkając przed siebie tylko po to, żeby nie wylądować pyskiem w półce z towarem. Konwersację z matką prowadzi jedynie córka. Powiecie "No tak, ale taka już specyfika nastolatków i ich rodziców". Ok, weźmy inny przykład. Jadą autobusem trzy koleżanki, każda z BlackBerry w ręce, odzywają się do siebie tylko po to, żeby skomentować to co przed chwilą napisała koleżanka na czacie, bo wszystkie trzy są (podejrzewam) live na BBM (BlackBerry Messenger, taki jakby czat dla użytkowników BB). Albo: idzie parka, trzymając się za ręce. Oboje mają słuchawki na uszach, a koleś do tego śpiewa. Takich przykładów można podawać od groma i trochę, o ludziach, o których się człowiek regularnie obija w metrze i na ulicy nie wspomnę.

Zastanawiam się, czy ci ludzie potrafią ze sobą porozmawiać. Czy widzą otaczający ich świat. Czy wiedzą jak wygląda ich droga do szkoły/na uczelnię. Widziałam gościa, który pisał smsy przez całą drogę z metra, (akurat szedł w tym samym kierunku co ja). Zerkał tylko przy przechodzeniu przez ulicę. Młodzież pozbawiona dostępu do sieci siedzi w autobusach i w metrze z takim tępym wyrazem twarzy, najczęściej jeszcze z pół otwartymi ustami (na co zwrócił mi uwagę Pan Koala), wyglądając tak gamoniowato, że bardziej nie można. Czy odnajdą się w rzeczywistości, w której trzeba znaleźć pracę, pójść do niej, pracować w zespole (prawdziwym, nie w teamie polującym na smoki), dyskutować, robić burzę mózgu? Napisać życzenia na kartce pożegnalnej dla kolegi z pracy, inne niż "good luck 4 u"? A może za parę (-naście) lat nie będą musieli, bo każdy wyśle e-kartkę?

Trochę jest to przerażające jak się na nich patrzy, jak się snują z nieprzytomnym wzrokiem, z jakąś dziwną pustką w oczach, która znika tylko jak się dorwą do jakiegoś monitora. Pamiętam jak 4 lata temu byłam w Londynie i mieszkałam w hostelu - regularnie co wieczór przesiadywaliśmy w międzynarodowym towarzystwie, gadając do późnych godzin nocnych. Rok temu na Sylwestra pojechaliśmy z PK do Barcelony, naopowiadałam mu ilu fajnych ludzi poznamy, jak to wszyscy siedzą we wspólnej sali i się poznają, bo są ciekawi siebie. W jakim byłam szoku jak we wspólnej sali zobaczyłam samych ludzi przyklejonych do laptopów... Jasne, że koniec z końcem kogoś poznaliśmy, ale widok był specyficzny.

Można powiedzieć, że skoro im tak dobrze, to czego się czepiam. Może ta parka tak lubi sobie iść i słuchać swojej muzyki. Ok, ale żyjemy w społeczeństwie, którego funkcjonowanie to trochę więcej niż zapadnięcie się we własnym świecie. To dyskusja, debata publiczna, pomoc innym, zwracanie uwagi na drugiego człowieka. Odmawiam akceptacji opcji, że świat idzie w kierunku zaniknięcia aparatu mowy. Była raz w sklepie pani po 70tce - powiedziała, że dla niej obecne pokolenie jest stracone, bo nie umie współistnieć w społeczeństwie, wyrastają potencjalni socjopaci, nie umiejący sobie poradzić ze złożonością kontaktów międzyludzkich. Pomyślałam, że przesadza. Im dłużej jednak się nad tym zastanawiam, tym bardziej podejrzewam, że może mieć rację.

Myślicie, że wizja przyszłości społecznej faktycznie jest tak ciemna? Czy te gamoniowate twarze z otwartymi ustami to jednak mniejszość?

12 komentarzy:

  1. Trudno być futurologiem i wiedzieć co się naprawdę stanie. Ja opisanych gamoniów mam wokół siebie już raczej od dawna - zauważyłam, że wśród zwolleników joggingu używanie słuchawek lub różnych tam Blue Tooth zauszników występuje praktycznie w 100%. To samo wśród spacerowiczów pokoleń młodszych czyli mniej niż 40 lat - nikt nie chodzi z własnymi myślami. Nie wiadomo co z tego wyjdzie, czy to minie czy nie. Może wróci moda na bycie niepodłączonym do sieci cały czas. Po prostu jest zbyt wiele czynników, od których to zależy.Na razie nie widzę znaków wycofania technologii. W restauracji do której chadzam regularnie, nie ma już zwykłych, tradycyjnych menus. Wszystko jest na IPadzie, każdy stolik ma ich kilka. Żadnych innych aplikacji, jedynie menu dań i napojów (głównie win).
    Dla mnie to jest trochę OK, a trochę nie - sama już nie wiem.

    Pozdrawiam.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  2. Alicja: właśnie też nie wiem. Rozumiem postęp, ale odmawiam rozumienia zanikania sztuki przebywanie ze sobą a nie obok siebie.
    Restauracją mnie zaskoczyłaś. Kanada chyba jednak technologicznie jest trochę z tyłu za USA, bo nie słyszałam o iPadach na stołach zamiast menu :) Ciekawie to musi wyglądać. Zamówienie się składa na tych iPadach, czy kelnerzy jednak są?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, kiedy w naszym kręgu pojawi się ta choroba która już jest w Japonii gdzie ludzie całymi miesiącami nie wychodzą z mieszkań i potem się boją...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oryś: fakt, kiedyś oglądałam program na Discovery o tym - siedzą w pokoju całymi dniami i grają w gry, matki tylko donoszą żarcie, a w pokoju syf nieprawdopodobny, pudełka po pizzy, puszki po coli, itp. Niby u nich problem jest bardziej złożony, bo zaczyna się od koszmarnych wymagań w szkołach, itp, ale w sumie już u nas jest nacisk na sukces i bycie najlepszym. I mnóstwo dzieciaków wymięka.

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż, mieszkam niedaleko od Doliny Krzemowej, gdzie zaczyna się wiele rzeczy, gdzie zaprojektowano IPhone i te wszelkie inne cudeńka.
    Restauracja jest w San Francisco, jest ich więcej niż jedna. Ta "moja" ma kelnerów, ale menu jest tylko w formie IPad. Co więcej, restauracja słynąca jako najlepsza w USA, położona też maks. godzinę drogi od San Francisco, ma zamiar wprowadzić paperless menus w 2011 - tylko IPad z tego co czytałam.

    Ja sama ze słuchawek korzystam rzadko, bo o tak mi się wiele w głowie tłoczy. Ja mam wiele programów w mózgu działających zupełnie na raz, i to naprawdę działają jednocześnie:)

    Pozdrawiam.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chce byc zla wrozka ale chyba jestesmy, jako spoleczenstwo w tym straceni! Watpie czy jest szansa aby ten proces sie zatrzymal, czy wrecz cofnal??? Takie czasy!

    A te iPady w restauracji sa super cool ale czy taka restauracja w ogole sobie zdaje sprawe, ze dzieki tej do_przodu_technologii traci zapewne klientele? Bo taka babcia z dziadkiem, a nawet pokolenie nieco mlodsze bedzie ja obchodzic szerokim lukiem:))))To troche tak, jak z bankami, w kolejce do okienka przewaznie osoby starsze a w kolejce do ATM - wszyscy pozostali;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba młodzież jestem, choć za kilka dni mi sie duża cyferka na liczniku wieku przekreci na czwórkę. Bo facebookuje, forumuje, czatuje, spamuje itp. Pierwszy ruch rano po otworzeniu oczu po iPada żeby sprawdzić czy świat sie w nocy nie zawalił. Ostatni ruch wieczorem przed zasnieciem to odłożenie iPada na ladowarke. W ciagu dnia sprawdzam wiadomości milion razy, pocztę tez, blogi, forumy i tym podobne. Uzależnienie... Do tego na siłownię bez iPoda nie pójdę bo nie umiem ćwiczyć bez muzyki w uszach. I pomyśleć ze to już prawie 20 lat z internetem (bez kilku miesięcy)...

    OdpowiedzUsuń
  8. Marek: to nie chodzi o to, co napisałeś. Ja tez tak mam, muzykę w uszach lubię, bo mam pierdolca na punkcie muzyki, uwielbiam sieć, jak nie mam internetu, to czuję się źle. ALE. Widzę świat dookoła i wiem skądinąd, że Ty też :) Moje życie nie sprowadza się do czatów i smsów i nie gapię się tępo przed siebie jak nie mam monitora przed nosem. Mogę przejść po ulicy ROZGLĄDAJĄC SIE, a nie gapiąc się w telefon. Mogę w metrze czytać książkę (taką prawdziwą, choć ebooka z chęcią bym przyjęła), a nie grać w gierki. Rozumiesz, chodzi o umiar, balans, umiejętność wkomponowania tych cudów techniki w życie, a nie pozwalania, żeby one tym życiem były.

    OdpowiedzUsuń
  9. a może to jak sinusoida, starożytny Rzym też upadł, co nie znaczy, ze upadła cywilizacja raz na zawsze? Może będzie pokolenie G (gamoni), potem jakaś kontrrewolucja społeczna?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja to chyba juz kiedys napisalam wszystko co mam w tym temacie do powiedzienia:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Monika, ja może młodzieżą do końca nie jestem, bo mam pod 30tkę z tej nieco gorszej strony :P ale są i dużo młodsi niż ja którzy też nie używają ipadów. Bo choćby używają telefonów na androidzie. Albo BlackBerry. Albo smartfonów na windowsie czy symbianie. Albo Palmów...

    Poza tym ja doszedłem do wniosku że mnie te smartfony wkurzają i plan mam taki, że sobie kupię netbooka którego będę ze sobą woził w aucie ew. niósł w plecaku a telefon ograniczę do standardowych dzwonków, smsów, budzika i podstawowego aparatu "w razie jakby co".

    Tu jednak dochodzimy do innej kwestii jaką jest dominacja jednej firmy. Applowy marketing wciska się wszędzie. W Szkockim metrze był jakiś czas temu taki cykl "co jest w moim ipodzie" - pytali róznych celebrytów i innych znanych ludzi o to, czego akurat słuchają. Sobie tak myślę "ok, to bogaci ludzie, apple jest modne, nie dziwne że wszyscy mają ipody". Potem ten cykl zmienił się na coś w rodzaju "muzyka ludzi z glasgowowego metra" i pytali przypadkowych pasażerów. Zapytali też moją koleżankę, opowiedziała im o muzyce, zanotowali sobie, potem poprosili żeby wyjęła playera do zdjęcia. Wyjęła playera creativa, pani dziennikarka jej bardzo nieuprzejmie podziękowała, widać było że jest średnio zachwycona że zmarnowała czas na jakiegoś frajera bez prawdziwego ipoda.

    Czyli ludzie spoza applowej sekty wykluczeni są z możliwości dzielenia się swoją muzyką w miejskiej gazecie. Teraz restauracja tylko dla ipadowców. Niedawno byłem w jakimś mieście, w Szwajcarii chyba albo w Norwegii,(nie pamiętam, bo ja się non stop bujam po całej Europie, ale istotne że spoza strefy euro bo nie miałem ichnich monet) i za parkowanie można było płacić gotówką albo jakąś aplikacją na ipoda do darmowego ściągnięcia z miejskiej sieci wifi. Aplikacja oczywiście na ipoda i na ipoda tylko...

    Ja wiem, ze apple to są dobre produkty, sam nie używam, bo linux mi odpowiada a dzięki temu komputer mogę mieć ponad dwa razy tańszy, po prostu nawet jeśli linux jest gorszy to stosunek jakości do ceny jest korzystniejszy moim zdaniem. I chyba nic w tym złego nie jest. Ale okazuje się, że niedługo będę wykluczony ze społeczeństwa. Nie zapłacę za parkowanie, nie pojdę do restauracji, nie sciagne sobie legalnie muzyki czy programiku z internetu, bo wszystko bedzie na apple... Chocby apple bylo najwspanialsze na swiecie, brak konkurencji i dominacja jednej firmy nie przyniesie nam nic dobrego. Windowsy też były dobre, ba, 3.11 to była prawdziwa rewolucja. A potem jak mieli 95% rynku to się rozbestwili i zaczęli chałturzyć. Dopiero konkurencja ze strony jabłuszka i po trochu banda linuxowych geeków spuściła im kubeł wody na głowę i znowu się starają (słyszałem że siódemka jest już całkiem przyzwoita). Że już nie wspomnę o takich rzeczach jak wirusy, którym na ręke jest ujednolicony standard urządzeń...

    No i taką pararelą :D czy jak to się ładnie mówiło wracamy do pierwotnego tematu: młodziesz wzrasta nam w poczuciu że brak produktu, w tym wypadku apple, oznacza wykluczenie ze społeczeństwa. Więc kupują, bo nawet jakby nie chcieli to nie mają wyboru. A jak już mają, to łaża z nosem w tym, bo skoro jest to takie ważne, to trzeba temu poświęcić uwagę... I tak kółko się zamyka...

    OdpowiedzUsuń
  12. zyj i daj innym zyc NieMala Pindo :P

    OdpowiedzUsuń