wtorek, 19 października 2010

Takie tam, luźne

Po pierwsze bardzo dziękuję wszystkim komentującym poprzednią notkę. Zdecydowanie była mi potrzebna, żeby to z siebie wyrzucić, zostać pogłaskaną i potrząśniętą równocześnie :) Poza tym, jak już się coś napisze, to potem trzeba umieć bronić swoich racji, co powoduje, że się człowiek i drugi i trzeci i czwarty raz zastanawia i dochodzi do logicznych wniosków.

Po drugie nie mam jakoś weny na monotematyczną notkę (do wszystkich, mam wrażenie, zebrałam za mało materiału ;)), więc dzisiaj tak parę luźniejszych.

W weekend wybraliśmy się na spacer do parku, gdzie zostały zaobserwowane ptaszory i wiewióry.

Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

Pan Koala spowodował desant gołębi próbując nakarmić wiewióry :)

Z dużym prawdopodobieństwem, tutaj się nie psuje jedzenie... Jogurt, który kupiłam po wprowadzeniu się (26.09) nadal jest dobry. Obserwację potwierdziła Ola, opowieścią o zdrowiu miesięcznego dżemu nie trzymanego w lodówce, jak również blog Kielbasa Stories (za którego polecenie dziękuję Stardust), którego właścicielka mocno się zdziwiła w Polsce, jak po tygodniu jej dżem nabrał futra :)
Ja z kolei zapoznałam się ze spaghetti squash, czyli dynią, której miąższ po ugotowaniu można używać jako spaghetti (jak się go dziabie widelcem, to takimi nitkami odchodzi).

Dzisiaj zaliczyłam kolejne zderzenie z tutejszymi operatorami telefonii komórkowej i w sumie na koniec już tylko się śmiałam, bo nic innego mi nie pozostało. Ponieważ nie mamy specjalnie rozbudowanej sieci towarzyskiej, wybraliśmy w miarę tani plan w sieci Mobilicity (25$ plus podatek, oczywiście). Pojechałam do salonu, najpierw odczekałam około pół godziny, bo starszy skośnooki Pan nie umiał uruchomić telefonu, a sprzedawca musiał odbyć kurs przez telefon z jakąś centralą, czy innym ustrojstwem. Po czym się dowiedziałam, że:
a) muszę wybrać droższy plan, bo w tym planie mam tylko nielimitowane rozmowy. TYLKO ROZMOWY. Z niedowierzaniem pytam: "Znaczy za smsy będę płacić dodatkowo, tak?" - "Nie, w tym planie W OGÓLE nie ma smsów" WTF???
b) nie mogę skorzystać z ich oferty, ponieważ działają na częstotliwościach 1700/2100, które są zupełnie niekompatybilne chyba z większością normalnych telefonów na rynku.

W tej sytuacji wybrałam się w drogę powrotną, zahaczając po drodze o Dollaramę (taki sklep z tanimi rzeczami), aby nabyć teczki (toniemy w papierzyskach) oraz gumowe rękawiczki do sprzątania (tutaj jeszcze nie odkryto, ze można wyczyścić dom bez użycia chloru, którym się sztachnęłam czyszcząc kuchenkę, a do końca dnia siedziałam i nerwowo wąchałam ręce). Pamięci wystarczyło mi na teczki, ale przy okazji mnie olśniło, że w pobliżu jest Futureshop (taki sklep z elektroniką), w którym pewnie będą mieli też komórki.
Mieli.
Koodo nie mogę mieć, ponieważ nie mają kart SIM i musiałabym mieć u nich kupiony telefon.
Fido też nie mogę mieć, ponieważ podobnie jak Rogers mają 35$ opłaty aktywacyjnej, a ponieważ już raz dałam się zrobić w konia, teraz nie mam zamiaru :)
Ale jest jest Chatr! Idealna dla nas, za 35$ mamy wszystko co nam potrzebne! Och, ale nie możemy dzisiaj tego zrobić... - Dlaczego??? - Bo ma Pani umowę odnawialną miesięcznie i obowiązuje 30dniowy okres ubezpieczenia. Nigdzie nie ma o tym wspomniane. NIGDZIE, na żadnym papierzysku, które dostaliśmy przy wpakowaniu się w Rogersa. A pytałam, pytałam Rumuna, co jak będę chciała zrezygnować - "Wystarczy, że zadzwonisz dzień-dwa przed zakończeniem okresu rozliczeniowego"
Westchnęłam "Cóż, utknęłam z Rogersem" i powlokłam się do domu. Postanowiłam zadzwonić do Rogersa, żeby się upewnić co do tych 30 dni i zrezygnować z gównianego, "obowiązkowego" pakietu danych, którym nas uszczęśliwiono w pierwszym miesiącu. 30dni potwierdzone, pakiet skasowany, a najprawdopodobniej jutro będzie składane wypowiedzenie, tylko muszę to przedyskutować z Panem Koalą jak wróci z pracy. Musze oddać sprawiedliwość telefonicznej centrali Rogersa, że jak wystarczy człowiekowi cierpliwości na wszystkie "Wybierz jeden, wybierz dwa", to łączą błyskawicznie z właściwym człowiekiem.

Poza tym Kanada żyje nadchodzącym Haloween, rzekomym atakiem 16letniego Justina Biebera na 12letniego anonimowego chłopca w takim przybytku z grami, oraz historią wojskowego, który jest dowodem na to, że armia potrafi przeryć głowę (jak ktoś ma ochotę, to tutaj historia Russell Williams. Jeśli nie wiecie kim jest Justin Bieber, trwajcie w błogiej nieświadomości, ja się dowiedziałam przypadkiem i nie wniosło to wiele do mojego życia. Co do wojskowego, to wiem, iż istnieje szansa, że to nie wojsko stworzyło tego popaprańca, ale jakoś ostatnimi czasy dużo się mówi o pewnych nadużyciach w szeregach militarnych.

Kanapka mojego autorstwa (ta lepsza od Subwaya ;)) w wersji z ciabattą, specjalnie dla G_v:

Image Hosted by ImageShack.us

Pizzeria koło nas ma pizzę na kaca, czyli The Hangover :) Czekamy na porządnego kacora, żeby ją wypróbować :)))))

Image Hosted by ImageShack.us

Natomiast za 26$ można mieć coś takiego:

Image Hosted by ImageShack.us

Jak na mój gust, żarcie na dwa dni.

Jedna z dużych ciężarówek pałętających się tutaj.

Image Hosted by ImageShack.us

Specjalnie napisałam dużych, a nie wielkich, bo ta na pewno wielka nie jest :) Ale ma wypukłe lusterka :)

Image Hosted by ImageShack.us

Swoją drogą, pojazdy specjalne robią tutaj makabrycznie dużo hałasu. Jeśli ktoś uważa, że w Polsce karetki, czy straż pożarna wyją, to zapraszam tutaj. Autentycznie, jak jedzie straż, to muszę zatykać uszy, bo aż boli.

A na koniec zdjęcie, które mi się bardzo podoba, bo lubię wieżowce, a tutaj widać jak wygląda taki nie do końca jeszcze obłożony szkłem.

Image Hosted by ImageShack.us

Następnym razem postaram się coś takiego bardziej konkretnego, tylko musi mi wena wrócić :)

29 komentarzy:

  1. Pozwolę sobie zauważyć, że komentarz "skośnooki pan" nie wnosi nic do opisu poza pewnym podejściem do człowieka. Może mylę się, ale jeśli tak, to jakie ma znaczenie czy to był skośnooki pan czy też po prostu pan?

    Pozdrawiam.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  2. Cecha, jak każda inna, jakby był czarnoskóry, to bym napisała czarnoskóry. Jakby nie siedział pół godziny, to bym pewnie nie napisała jaki Pan, ale tak, wrył mi się w pamięć. Gdyby był przystojny, napisałabym, że przystojny, jakby miał wąsy, to byłby wąsaty. Nie przesadzajmy z poprawnością polityczną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tutejsze wozy strażackie i sanitarki są dwa razy większe od polskich albo niemieckich, więc muszą mieć konkretne sygnały. Budzą respekt:)

    Ta ciężarówka na zdjęciu to Toronto Hydro, czyli nasz ukochany publiczny dostawca prądu:) W kanadyjskim angielskim "hydro" to właśnie potoczna nazwa na rachunki za prąd.

    Nie jestem pewien, czy Williams jest jaki jest z powodu swojego zawodu. Seryjni mordercy i maniacy seksualni wśród wojska to raczej rzadkość. Poprzedni dwaj "popaprańcy" jak ich nazywasz, czyli Paul Bernardo z Ontario i farmer Pickton z B.C. nie mieli z wosjkiem nic wspólnego. Zainteresowani niech sobie wyguglują obu panów. W sprawie Williamsa cały szum jest nie tyle z powodu jego zbrodni (oczywiście są maklabryczne) co z powodu jego wysokiego statusu, zarówno w armii jak i w kanadyjskim establishmencie. W końcu latał z premierem Harperem i Królową.

    Co do jedzenia to wszystko zależy co kupujecie. Dla nas większość tutejszych dżemów jest za słodka i kupujemy tylko niskosłodzone President's Choice. Bardzo dobre i bez chemicznych ulepszaczy. Tak samo z jogurtem. Natualne, na przykład Astro są bardzo dobre i bez dodatków. Psują się dosyć szybko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, w tutejszych realiach "skośnooki" zdecydowanie nie jest zbyt grzeczne. Zwróciliśmy uwagę z M, że tego używasz już jakiś czas temu i się przymierzaliśmy, żeby Ci powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kris: Ach więc hydro to prąd! Ja pierdzielę, cały miesiąc myślałam, że woda, hahaha :))))
    Co do Williamsa i wojska, to bardziej mi chodziło o ostatnie doniesienia o molestowaniu i gwałtach, o których napisała bardzo znana Pani Wojskowa, której nazwiska teraz nie pomnę. A Williams jest popaprańcem, temu nie zaprzeczysz :) No i zupełnie mnie rozbraja to, że medale mu zabiorą, ale wojskowej emerytury już nie...

    Jedzenie kupujemy na razie takie, żeby zachować rozsądną proporcję pomiędzy uniknięciem zawału serca a zbankrutowaniem ;) A na poważnie, to dżem mamy Smucker's, który twierdzi, że ma 45% mniej cukru, a jogurt Astro Original, który został kupiony pierwszego dnia w Rabbie, więc rynek był jeszcze nierozpoznany.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do skośnookich, nie spodziewałam się, że to może być odbierane negatywnie. To jak ja mam ich nazywać, jak nie umiem rozpoznać na pierwszy rzut oka z jakiego są kraju? Na czarnoskórego można powiedzieć czarnoskóry? Nie jest to przypadkiem trochę jak z przesadą co do słowa Murzyn?

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie mnie olśniło, że istnieje słowo Azjata...
    Jak Was to tak bardzo razi, to mogę nie używać, dla mnie to słowo jest kompletnie neutralne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomimo wszystko, uważam to za przesadzoną polityczną poprawność. Mam też niejasne wrażenie, że jakbym użyła słowa Czarny, to też by komuś nie przypasowało.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tego typu opisy są potrzebne w bardzo konkretnych celach typu: musimy kogoś znaleźć osobiście, a że nie nazywa się William Wong, tylko William Smith, to wtedy wypada dodać, że ktoś ten jest Azjatą (na pewno, że nie skośnooki!). Jak policja szuka przestępcy, to opisze, że jest czarny albo azjatycki albo biały lub "Caucasian" czyli biały. To, że pan był skośnooki nie miało z niczym nic wspólnego, bo ani nie był przez to powolny, ani nikt z nas nie będzie go szukać. Wiesz już pewnie o co chodzi. Dla mnie to nie polityczna poprawność (której nie lubię nawiasem mówiąc), ale realia życia w Ameryce czy Kanadzie.
    Również nie lubię określania kanadyjczyków przez Polaków jako "kanadole" bo z tym też się spotkałam. To jest zawsze określenie pogardliwe i chamskie, więc tego nie znoszę.

    Pozdrawiam.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy jak napiszę Wąsaty Pan, to również będzie nie na miejscu, bo przecież go policja nie szuka?
    Jeśli to realia życia, to przyjmuję do wiadomości, że publicznie mam się ugryźć w język. Prywatnie nadal będę używać tego typu sformułowań, bo dla mnie między realiami, a polityczną poprawnością różnicy nie ma. Polityczna poprawność to są właśnie realia.
    Z mojej strony koniec dyskusji, bo wiem, że nikt tu nikogo nie przekona.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ci gratuluje niesamowitej cierpliwosci z tymi telefonami. Ja bym sie poddala juz po pierwszym podejsciu:) ludzie.:)
    Co do skosnookich - to moj skosnooki kolega z pochodzenia koreanczy powiedzial mi, ze oni na nas, bialych mowic round-eyes hehe.
    Ah, Justin:) dobrze, ze nie mam 8 letniej dziewczynki w domu, bo bym sie musiala odstrzelic! baby baby ohhh baby:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Sorry, namieszalam:) tak to jest jak sie czlowiek dorwie do pisania, jak sie jeszcze nie zdazyl obudzic:)))
    Nie denerwuj sie, to wszystko da sie zalatwic i ulozyc w swoim czasie, a przede wszystkim powoli:)
    Zapewniam Cie, tutaj mozna posprzatac dom bez uzycia chloru, tylko Ty podjelas decyzje o wydaniu mniej pieniedzy na te okazje. I to wszystko.
    A wiewiorki w Kanadzie sa ladniejsze niz w Stanach, bo maja wiecej futra i sa ciemniejsze. Nasze jakies takie szare i wyleniale, ale tez u nas cieplej, wiec chyba dlatego.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ania: wiesz, jak mam do wyboru zaoszczędzić prawie 13$ miesięcznie, to mogę się poszarpać, ale fakt, że wczoraj już nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać jak po kolei mi wszystkie moje wybory odpadały :) Dziękuję za normalne słowo w kwestii skośnookich, których notabene nie znam i kompletnie nie mam wyrobionego zdania na ich temat. Justin jest moim koszmarem, wyjatkowo mi a nerwy działa łepek. Ale jak się zastanowić, to wszelkie Miley Cyrus też mnie drażnią...

    Stardust: ależ ja jestem spokojna, jak na mnie to jestem wręcz oazą spokoju ;) Co do chloru, to ja autentycznie nie wiedziałam, więc wzięłam to co było w normalnej cenie i mi wpadło w ręce. Bezchlorowe są droższe, jak rozumiem :)
    Podoba się mnie, że u Was jest cieplej, ech, Nowy Jork, gdyby tylko Amerykanie mieli inne przepisy imigracyjne...:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hehe, na te sygnaly tez zwrocilem uwage. Co ciekawe, to sie dzieje kilka razy dziennie, a zakladam, ze nie ma tylu groznych pozarow, wiec podejrzewam, ze z rowna pompa jada zdjac kotka z drzewa.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale w Toronto straz pojawia sie do kazdego zgloszenia na 911 i wypadku, razem z karetka.
    Poza tym tutaj pozary sa o wiele czestsze niz w Polsce, bo prawie wszystkie domy i szeregowce sa na drewnianej konstrukcji. Nawet jesli na zewnatrz jest cegla to pod spodem jest najczesciej drewno.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale trzeba im oddać sprawiedliwość, że jak jadą z pompą, to już konkretną :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam na jeden cały dzień do mojego tymczasowego mieszkania. Jak wiesz, mieszkamy na środku mega ruchliwego skrzyżowania i mam wrażenie, że wszystkie karetki, straż pożarna i policja z całego miasta musi przejechać przez to właśnie skrzyżowanie - masakra! O odkręcających motocyklistach chyba nie muszę wspominać.
    Na szczęście to tylko tymczasowe mieszkanie i zimą okien nie otwiera się tak często, jak latem.

    Co do skośnookich, to trochę przesada moim zdaniem, bo idąc tym tokiem myślenia, nie będzie można powiedzieć o kimś blondyn, bo możemy go urazić. Myślę, że np. określenie żółtek jest bardziej pejoratywne. Ale zaznaczam, że to moje zdanie i nie każdy musi się z tym zgodzić. Rozumiem też, że w krajach wielokulturowych trzeba bardziej ważyć słowa oznaczające kolor skóry czy pochodzenie.

    Matko i córko, jakie te wiewiórki śliczne :-)) te nasze rude już mi się znudziły, czarne ładniejsze - bez podtekstów rasistowskich :-P
    Nie myśleliście, żeby wziąć jedną do domu? Ja chyba bym spróbowała, może są mniej kłopotliwe od kotów.

    Ale z tym hydro numer, w życiu bym nie wpadła, że chodzi o prąd :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. No właśnie, a dla mnie jest różnica w powiedzeniu, że pomagał mi w czymś blondyn, a że pomagał mi skośnooki. Różnica jest bardzo subtelna i być może wyczuwa się ją dopiero jak mieszka się w miejscu wielokulturowym. Zwłaszcza, jeśli komentarz jest ciut negatywny, to podtekst jest taki, że ktoś tam nie był w stanie pomóc mi czy też robił to nieudolnie BO JEST skośnooki. Jakby nie było, biali ludzie są nadal większością w Kanadzie czy USA i trzeba być uwrażliwionym na uczucia mniejszości, czy nam się to podoba czy nie. Prywatnie każdy sobie może myśleć co chce, ale czy nie lepiej jest patrzeć na człowieka jak człowieka bez oblepiania go opisami szczególnie względnie tak delikatnych spraw jak rasa.
    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  20. Alicja, dopowiedziałaś sobie historię, której ja nie powiedziałam. Wręcz przeciwnie, uważam, że skośnoocy są często bardziej biegli technologicznie nawet w starszym wieku. Zawalił akurat nie ten Pan, ale sprzedawca, który notabene też był skośnooki. Ja wiem, ze to ciężko zrozumieć, ale naprawdę dla mnie to określenie równoznaczne z tym, ze ktoś jest przystojny, ma duży nos, albo krótkie nogi. Nie powiem mu przecież tego w twarz, ale etykietkę jakąś przykleję, bo etykietki przykleja się ZAWSZE. Gadanie, że się nie ocenia po wyglądzie itp jest bzdurą, zawsze się ocenia po wyglądzie, swiadomie bądź nie. Kluczowe jest, żeby być w stanie mieć otwarty umysł na możliwość pomyłki. A rasa to co to za etykietka, żadna etykietka, on ma skośne oczy, ja mam okrągłe, i co oboje poradzimy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Aga, jeśli dobrze pamiętam, to w naszym budynku nie wolno trzymać zwierząt ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej, srodki bez chloru sa i niekonieczni drozsze. Szukaj serii greenworks w Canadian Tire i niektorych no frillsach. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. masz zupełną rację co do wyglądu i do oceniania. Jednak myślę, że sposób w jaki myślimy i mówimy o ludziach może mieć wpływ na nasze zachowanie (świadome lub nie). I dla mnie to inna rzecz określić kogoś rasowo, a inna opisać czy blondyn czy szatyn.

    Dla mnie nie ma czegoś takiego, że "skośnoocy są bardziej biegli w tym czy w tym" - naprawdę. Może jest Ci trudno w to uwierzyć, ale ja naprawdę unikam stereotypów rasowych, przysięgam. Ci skośnoocy mogli się urodzić w Toronto, na Tajwanie czy na Filipinach. Mogą być bardziej kanadyjscy niż pani blond z boku obok. Z tymi rasowymi nalepkami trzeba ostrożnie, i nie wcale ze względu na polityczną poprawość, ale po prostu na to w czym się zgadzamy, że trzeba mieć otwarty umysł na wiele rzeczy. Pozdrawiam.
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  24. M: Greenworks, greenworks, zapamiętać :) No Frills mi się bardzo podoba, bardziej od Food Basica, chyba sie zaprzyjaźnię z nim bliżej.

    Alicjo: Cieszę się, że unikasz rasowych stereotypów. Ja też staram się ich unikać. Akurat w kwestii technologii, w życiu nie powiem, że Azjaci są bardziej biegli w technologiach, bo Azja to zdecydowanie za duży kontynent :) Ale w naszej okolicy, z tego co wiem, jest dużo Koreańczyków, więc mogę wnioskować, że to byli Koreańczycy. A oni naprawdę są biegli w technologiach, nie na darmo są światową potęgą w produkcji inżynierów. Za duży skrót myślowy zrobiłam, z całą resztą się całkowicie z Tobą zgadzam. Myślę, że nasze nieporozumienie wynika z tego, że ja użyłam słowa skośnooki w zupełnie innym sensie, niż Ty czy Kris go odbieracie. Bo dla mnie te skośne oczy to cecha, jak kształt nosa czy długość nóg. Dla Was to określenie porównywalne do "Żółtka", o którym wspomniała Aga, a które jest obraźliwe.
    A że nie jestem osamotniona potwierdziła Ania - jej kolega mówi o nas okrągłoocy, zapewne też nie mając na myśli nic złego.

    Zupełnie inaczej ma się kwestia stereotypów narodowościowych, ale to już zupełnie inny temat :) I patrzę na niego raczej ze strony europejskiej, bo państwa takie jak Kanada czy USA są za wielkie na określenie "typowy Amerykanin" czy "typowy Kanadyjczyk".

    OdpowiedzUsuń
  25. tu jest link do ich strony, jak zobaczysz jak wygladaja opakowana to latwiej bedzie znalezc w sklepie, przynajmniej w moim przypadku tak to dziala.

    http://trygreenworks.ca/

    OdpowiedzUsuń
  26. kanapka ok, widzę w niej chiba sporo majonezu na ostatnim piętrze ;)) i co za naród - pizza KAC z takim składem??? co to qrwa jest? ;) żurek, flaki, rosół, albo klin to jest coś na na kaca, a nie pizza!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Gianni: nie zauważyłam komentarza i Cię do tablicy wywołałam w najnowszej notce ;) Majonezu było od serca, bo raz, że to na podkład było (khm ;)) a dwa, że Pan Koala ciężko na zawał pracuje :) A na poważnie, zwykle nie nakładam tak dużo, to była od serca i z przytupem.

    Z zupami byś się tu załamał, jak se nie ugotujesz, to ni ma. A pizza na kaca jest git, ja tam lubię, nie wiedzieć czemu mój żołądek domaga się wtedy ciężkich rzeczy, a podwójny ser, pepperoni i bekon brzmią kusząco ;) I baaardzo tłusto. A przegryźć to ogóreczkiem... Mmmmm, naprawdę muszę się w końcu porządnie upić ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie przejmuj się winnix odnośnie "skośnookich" bo chyba ktoś przesadził zwracając Ci uwagę na to. Patrząc na określenie człowieka zgodnie ze znakami szczególnymi, to każdemu można przypisać rasizm lub polityczną niepoprawność.

    OdpowiedzUsuń