piątek, 29 stycznia 2010

Przywitanie i wprowadzenie

Zastanawiam się od jakiegoś czasu jak zacząć, bo wiadomo, początek ważny jest i nie może być sztampowo, ani infantylnie, a powinno dowcipnie i z gracją. Nie wiem na ile mi dowcipu i gracji wystarczy, ale pomyślałam, że zacznę od małego wyjaśnienia skąd w ogóle to Koalkowo jest. Nie, nie mamy po 15 lat i nie jesteśmy rozsadzanymi przez hormony i inne badziewia nastolatkami nie potrafiącymi znaleźć sensu życia, wręcz oboje mamy uraz do zdrobnień, a ja dostaję prawdziwego szału jak słyszę „kozaczki”, „pieniążki” i „kurtałki” tudzież „kurteczki”. Ale jak facet wstaje rano i nie dość, że taki słodko zaspany jest, to jeszcze mu po bokach z włosów się robią uszy koali od spania, to inaczej jak koalką go nazwać nie można :) Ponieważ czasem mu w tym imydżu towarzyszę, to oboje się snujemy po domu jak dwie koale i to określenie przylgnęło tak mocno, że zakładając wspólnego bloga nie było wyjścia, jak tylko występować jako Państwo Koalowie z Koalkowa :)

Jak już wspomniałam w opisie, bloga założyliśmy z dwóch powodów – po pierwsze kiedyś prowadziłam swojego, ale robiłam to nieregularnie i z czasem porzuciłam, a jednak nadal czuję potrzebę wypisania się, bo to lubię. Po drugie, przygotowujemy się do wyjazdu do Kanady i od czasu podjęcia decyzji odwiedziliśmy mnóstwo stron, blogów i forów z ludzkimi opowieściami i radami i poczuliśmy, że powinniśmy też dać coś w zamian. Może kiedyś ktoś będzie poszukiwał informacji z pierwszej ręki, trafi do nas i rozjaśnimy mu wątpliwości, bądź odpowiemy na pytania.

Stąd też blog będzie dwutorowy – z jednej strony będę pisać (pewnie głównie ja, ale Pan Koala mam nadzieję, też się będzie czasami ujawniał) o zwykłym życiu, przemyśleniach i o tym, o czym w danym momencie będę chciała napisać, z drugiej strony chcę opisywać proces przygotowań do wyjazdu, a potem już na miejscu dawać znak, że żyjemy i jak żyjemy. Po części będzie to również miejsce dla naszych bliskich, którzy pozostawieni po tej stronie Wielkiej Wody będą mogli wpaść i sprawdzić co u nas słychać.

Na razie to by było na tyle. Czy dowcipnie i z gracją, to nie wiem, ale przynajmniej uniknęłam „Jesteśmy z Poznania i lubimy motocykle…” :)

4 komentarze:

  1. No prosze, ja to mam nosa:) Zalapalam sie na otwarcie, jeszcze cieplo a ja juz jestem. To zycze powodzenia:)) i bede zagladac.
    A czy motocykle naprawde lubicie? ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam :)
    Motocykle lubimy i jeździmy, zresztą pewnie jakiś wpis o tym też popełnię :

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, a ja gdybym nie zajrzał do statystyk Res Varii to bym nie wiedział, że zaczęliście nadawać w eter. Muszę sobie poczytać jutro. Teraz idę spać.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja chciałam zapytać czy faktycznie jesteście z Poznania, gdyż aktualnie przenosimy się z mężem z Anglii do tegoż miasta, taka reemigracja (tylko czy wyjdzie nam na dobre, hm..) pozdrowienia i powodzenia w waszej przeprowadzce Ewa

    OdpowiedzUsuń