czwartek, 30 sierpnia 2012

Sport-biz, czyli co powinno finansować państwo?

Euro się skończyło, igrzyska się skończyły, przez media przelewa się tradycyjna rozpacz i pytanie jak uzdrowić polski sport. W najnowszej Polityce na temat zasadności utrzymywania sportu zawodowego wypowiedział się Jacek Żakowski, odpowiedział mu natomiast Rafał Stec. Obaj panowie należą do grona moich ulubionych dziennikarzy, jednak tym razem nie zgadzam się w pełni z żadnym.


Artykuł red. Żakowskiego jest chaotyczny i choć teza jest jasno postawiona - państwo nie powinno finansować sportu wyczynowego, a środki przeznaczyć na pomoc w popularyzacji sportu wśród młodych - tak już cała argumentacja jest postawiona na głowie. Wyszydzanie śmiesznych spodenek czy stękania, raczej nikogo do sportu nie zachęci, a tym bardziej młodzieży. Strach przed ośmieszeniem wystarczająco przetrzebia lekcje wuefu, nie trzeba dodatkowo podkreślać, że sportowcy w trakcie rywalizacji nie są "glamour". Zgadzam się też z red. Stecem że młodym potrzebne są wzorce, zachęta i motywacja w osobach sportowców, a nie szyderstwa.

Dalej red. Żakowski pisze o komercjalizacji imprez sportowych i wykorzystywaniu tychże przez polityków do ocieplania wizerunku. Zgoda, ale czy to jest argument przeciwko igrzyskom w ogóle? Jeśli już miałabym takowy argument znaleźć, to prędzej powszechny doping i mój osobisty brak wiary w sportowców nie wspomaganych. I nie chodzi tylko o niedozwolone środki. Wielki sport to wielki wyścig pomiędzy kontrolerami a laboratoriami, nie zapominajmy, że wchodzimy w erę dopingu genetycznego, który jest piekielnie trudny do wykrycia. Z Igrzysk na Igrzyska tracę serce do kibicowania i ekscytowania się ludźmi, którzy poprawiają życiówki o 5 czy 7 sekund w ciągu sezonu. Na dodatek są dyscypliny, w których można zdobyć 1-2 medale i takie, w których jedna osoba może zgarnąć kilka, jak pływanie – czy Michael Phelps jest faktycznie najlepszym sportowcem na planecie, bo zdobył 22 medale, czy po prostu ma talent do dziedziny, która pozwala na zgarnięcie kilku krążków na jednej imprezie? Nie odmawiam Phelpsowi talentu, w żadnym razie, pytam tylko o fair play i zasadność takiej organizacji. Podnoszenie ciężarów produkujące kaleki nadal trzyma się dobrze, a karate kyokushin, będące znacznie zdrowszą i widowiskową dziedziną jak było daleko od wielkiej imprezy, tak jest nadal. Bo mało medialne i ze słabym lobbingiem. Politycy machający szalikami ani mnie ziębią, ani grzeją. Polityka rządząca zasadami wykluczania lub przyjmowania dyscyplin na igrzyska, boli mnie już znacznie bardziej.

Rozdzieliłabym też sport na wyczynowy i zawodowy. Nie jako dwa osobne zbiory, bez żadnej ze sobą styczności, ale jako rozróżnienie pojęć. Sport zawodowy sobie poradzi, ma sponsorów i wyraziste gwiazdy z kontraktami reklamowymi. To właśnie ten sport-biz. Dyscypliny takie jak futbol amerykański, baseball (mój osobisty faworyt do kategorii sportu, którego nigdy nie zrozumiem), piłka nożna, tenis, nie potrzebują na poziomie zawodowym dofinansowania państwa. Ale jest też cała lekka atletyka, strzelectwo, pływanie, które potrafią wyprodukować gwiazdę, ale jako całość, są w naszym kraju dramatycznie niedofinansowane i w kiepskiej kondycji. Tę część nazwałabym sportem wyczynowym, dla odróżnienia od tej oblepionej sponsorami. Nie wartościuję tych części. Ludzie potrzebują i chleba i igrzysk, argumenty o opium dla mas i odwracaniu uwagi od ważnych spraw (raz na cztery lata można się na miesiąc oderwać, prawda?) są dla mnie kuriozalne.

Rozumiem, że część ośmieszająca sport jako całość, zabolała red. Steca najbardziej i dlatego na niej się skupił w swojej odpowiedzi. Rozumiem też, że red. Żakowski zastosował pomieszanie z poplątaniem i po całej tyradzie ośmieszającej sportowców per se, króciutki apel na końcu o dofinansowanie sportu młodzieżowego, brzmi co najmniej mało wiarygodnie. Bo po co finansować coś, co jest tak bardzo pozbawione sensu i do tego śmiesznie wygląda? Nie rozumiem jednak, dlaczego red. Stec musiał zastosować wtręt personalny, nazywając Jacka Żakowskiego „sławnym Publicystą Od Wszystkiego”, trywializując tym samym autora, który dorobek ma zacny. Na dodatek zarzucając mu kiepskie przygotowanie (fragment o Skandynawach i ich usportowieniu), sam wykazał się ignorancją w kwestii postulowanych wyścigów wioślarskich, co wytknęli mu czujni komentatorzy. Najogólniej rzecz ujmując, red. Stec zarzucił Żakowskiemu banalizowanie ważnego tematu, skupiając się na, nie ukrywajmy, słabej części artykułu, po czym sam zastosował podobny chwyt, banalizując cały tekst poprzez osobisty przytyk i zarzucanie kompletnej ignorancji. Szczerze mówią, miałam nadzieję na więcej.

Na koniec kwestia, podnoszona również przez internetowych komentatorów – nie można udawać, że nie komercjalizują się kolejne dziedziny naszego życia, również sport. Od dawna sport zawodowy więcej ma wspólnego z biznesem niż ze szlachetną rywalizacją i promocją talentów. Podobnie ma się sprawa z dziennikarstwem. Dlaczego pisze się w kółko o tych samych dyscyplinach? Dlaczego o sportach motorowych pisze się tylko przy okazji wypadków i śmierci zawodników, ewentualnie jak Gollob coś wygra? Dlaczego ze sportów walki pisze się tylko o boksie i o MMA? Bo komuś nie pasuje to do biznesowego modelu i wałkowanie do wyrzygu rywalizacji FC Barcelony z Realem Madryt lepiej się sprzedaje. Obaj Panowie pochylają się ze smutkiem nad brakiem sportowych maniaków w Polsce, ale dzielnie ignorują odpowiedzialność, która ciąży też na ich grupie zawodowej – propagowania, nie tylko piłki nożnej i siatkówki. O działaniach lokalnych w ogóle żal wspominać, bo te się z trudem przebijają do dodatków lokalnych.

Pomimo bałaganu z argumentacją, Jacek Żakowski puentuje celnie. Nic lepszego nie wymyślę, podeprę się więc cytatem: „To jest źródłem absurdu polegającego na tym, że państwo wspiera sport-biz, gdzie kosztem zdrowia nieźle się zarabia, a nie ma pieniędzy na wspieranie sportu, dzięki któremu niektórzy są zdrowsi, a więzi społeczne silniejsze.”

23 komentarze:

  1. Ehm... chyba zrobiłaś wpis do którego trudno się jakkolwiek odnieść jeśli się nie mieszka w Polsce:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha, mogę się odnieść do ostatniego paragrafu. Mój tato przez wiele lat był radnym w swoim mieście. W czasie wizyt u nas oglądał sobie niektóre tutejsze rozwiązania, na przykład boiska, lodowiska, place zabaw itp. Większość z nich jest zrobiona bardzo tanim kosztem. Nie ma w nich marmurów ani drogich armatur. Za to są na każdym kroku, za darmo albo za nominalną opłatą i korzystają z nich setki tysięcy mieszkańców miasta. W innych miastach jest podobnie, to nie tylko specyfika Toronto.

    Kiedy mój ojciec sugerował radzie miejskiej i burmistrzowi, że może u nich też można by coś takiego zrobić to się tylko dowiedział, że jego miasto to nie Kanada i że mu się w głowie przewróciło. Nie da sie, trzeba zgodnie z unijnymi normami, musi być najwyższej jakości itp. Ta sama rada miejska bez zmrużenia oka podpisała plan dofinansowania oświetlenia przy kościele, czego teoretycznie nie wolno jej było zrobić. Efekt taki, że lodowiska ani porządych boisk dalej nie ma i nie będzie, za to jest pięknie oświetlony parking przy świątyni i pare innych rzeczy na których zależało księdzu. Morał z tego taki, że dopóki sami zaintersowani (ludzie w Polsce) nie zmienią mentalności niewiele się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, wpis powstał w gruncie rzeczy z powodu wymiany zdań z Rafałem Stecem :) Z jednej strony nie spodobła mi się artykuł Żakowskiego, bo najpierw kompletnie ośmieszył zasadność trenowania zawodowego, po czym próbował postulować dofinansowywanie sportu dziecięcego, co się razem kupy nie trzymało. Z kolei Stec skupił się na tym ośmieszaniu, nie odnosząc się do pozostałych uwag, które uznał za "banalną oczywistość". Nie chciało mi się klepać na FB czy twitterze tym bardziej, więc popełniłam notkę.

      W Polsce oprócz tego, że brakuje intrastruktury, dramatycznie brakuje dofinansowania, choćby trenerów. Nie mam pojęcia jak wygląda sytuacja z wymogami UE, więc nie mogę się odnieść to sytuacji Twojego Taty, choć dość łatwo potrafię sobie ją wyobrazić. Mentalność się zmienia, ale powoli i w dużych miastach. Jestem w nieustającym szoku jak widzę ile ludzi biega i jeździ na rowerach, nie wiem jakie są statystyki, ale skok jest duży w porównaniu do sytuacji sprzed 3-4 lat, czyli jak jeszcze pracowałam w Polsce i w miarę regularnie po mieście się poruszałam. Wszystko to rodzi się w bólach, ale się rodzi. Inna sprawa, to te wszystkie związki zarządzające poszczególnymi dyscyplinami. To jest PRLowski skansen i dopóki pewne pokolenie nie wymrze, to się chyba nie przeskoczy pewnych spraw.

      A na marginesie, rewelacyjny wywiad w najnowszej Wyborczej był, odnoszący się do wielu rzeczy, które się gdzieś tam w dyskusjach przewijały - zastaw się, a postaw się, polskie dworki w każdej wsi, ogradzanie się płotem, brak społeczeństwa obywatelskiego, i tak dalej. Tekst jest odpłatny, ale myślę, że dzisiaj albo jutro stworzę komentarz z cytatami, bo naprawdę spodobał mi się niezmiernie :)

      Usuń
    2. Jeszcze na temat sponsorów. Tutaj każda większa firma lubi móc się wykazać w temacie. Na przykład Tim Horton's dokłada do obozów dla dzieci i młodzieży. Royal Bank of Canada sponsoruje sportowców, również olimpijskich, Canadian Tire ma fundację, która nie pamiętam co sponsoruje ale też jakieś aktywności fizyczne. To się zbiera ziarnko do ziarnka i dzięki temu wiele rzeczy na które rząd federalny albo rząd prowincji nie dają pieniędzy można zorganizować.

      Częst też są różne akcje jednodniowe/weekendowe. Idziesz do sklepu z piwem, kasjer pyta czy chcesz się dołożyć $1 albo $2 na to albo tamto. Sporo osób się dokłada.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  19. Hі thеre јust wаnted tο give you a brief heads uр and let you knοw
    a feω of the images aren't loading properly. I'm not sure why but I think its а linking issue.
    I've tried it in two different internet browsers and both show the same results.

    Also visit my webpage; cash for cars portland oregon

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow that was strange. I just wrote an extremely long comment but after I
    clicked submit my comment didn't show up. Grrrr... well I'm not writing all
    that over again. Regardless, just wanted to say fantastic blog!


    Feel free to visit my web-site how to buy a used car in texas

    OdpowiedzUsuń
  21. What's up friends, how is all, and what you desire to say regarding this paragraph,
    in my view its in fact amazing in support of me.

    my web page ... evangelism program

    OdpowiedzUsuń