poniedziałek, 23 lipca 2012

Mamy wreszcie pracę!

Alleluja, chóry anielskie zaśpiewały, a właściwie ryknęły z pełną mocą, ponieważ telefon o pracy dostałam będąc na festiwalu w Jarocinie :) Pan Koala dostał pracę parę dni wcześniej, więc oboje zaczynamy niemal w tym samym czasie. Powiem tak - nie było łatwo i na pewno niedługo napiszę jak się szukało, ale warto było poczekać, bo oboje mamy dokładnie to, o co nam chodziło. Szczęście nas ogarnęło, a obie dobre wiadomości zostały oblane w doborowym towarzystwie :) Obecnie wyglądam jak Rudolf Renifer, ponieważ okazało się, że kapelusz mi nie przykrywał końcówki nosa, na szczęście mam tydzień na opanowanie tego efektu. Oraz tradycyjnej chrypki, którą zostaję obdarowana za każdym razem, kiedy muszę przekrzykiwać hałas.

Panie i Panowie, ja tu jeszcze wrócę ;)

2 komentarze:

  1. Jeszcze raz gratuluje. Warto bylo poprzebierac w ofertach;) napisz nam cos wiecej, jak sie wczwsniej zorientowalam to musi byc cos w dziedzinie ksiegowosci? Pravda? Super, bo to i moja domena;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz dziękuję :)
      Stykam się z księgowością, fakt :) Dzisiaj wrzucę notkę, wczoraj zaczęłam pisać, ale mnie sen zmógł, więc dziś dokończę.

      Usuń