Czyli dzielnia, czyli okolica krótko mówiąc :) Mam dzisiaj wenę, to wrzucam jeszcze jedną notkę, specjalnie dla takiej jednej co mi się domagała przez telefon zdjęć z mieszkania i w ogóle z naszego życia ;)
Mieszkamy w północnej części Toronto, która w niektórych biurach i urzędach jest już North Yorkiem, a nie Toronto. Mamy nawet swój wpis w Wikipedii jakbyś ktoś chciał sobie poczytać: http://en.wikipedia.org/wiki/North_York,_Ontario
Jak wspominałam wcześniej, sporo mamy w okolicy skośnookich, co potwierdza powyższa notatka - mieszkamy w centralno-wschodniej części North York, a tam dominują Koreańczycy, Chińczycy, jest też trochę Filipińczyków. Dużo jest koreańskich i chińskich knajp, ale ponieważ w North York zdarzają się również Latynosi (większość z nich jest bardziej na zachód), to można u nas też spotkać Bar Burrito i knajpy włoskie.
Tuż obok nas biegnie autostrada, ale ekrany dźwiękoszczelne są na tyle skuteczne, że nie jest to specjalnie upierdliwe. Zresztą na studiach mieszkałam przy sześciopasmówce z rondem i tramwajami, więc niewiele mnie jest w stanie ruszyć ;) Kris mówił, że nasza okolica jest obecnie dość modna, nie mam bladego pojęcia dlaczego, ale jest. Mnóstwo jest tutaj korporacji (P&G, Nestle, Xerox), tak jak w centrum królują banki (ale też np KPMG), tak tutaj królują korporacje i firmy konsultingowe. Dużo się tutaj buduje apartamentowców, sporo ich już stoi, a w budowie są następne.
Nasze bloki wyglądają następująco:
A tu konkretnie nasz:
Jak widać, dzisiaj była pogoda na krótki rękaw. Ja chodziłam w letniej sukience i na dobrą sprawę mogłam sobie rajstopy też odpuścić. Korzystając z pięknego słońca postanowiłam pstryknąć parę fotek okolicy.
Ulica, którą zwykle idziemy do głównej prezentuje się obecnie naprawdę niesamowicie, kolory torontyjskiej jesieni są cudne, a po bokach małe, ale zadbane domki:
Jak się wychodzi z tego zakątka na główną, to mamy z jednej strony widok na centrum:
I na to drugie centrum - bo na początku nie patrzyłam w drugą stronę i byłam przekonana, że idąc w tym kierunku dojdę do centrum, w co Pan Koala nie chciał uwierzyć, jak mu wyznałam :) Stwierdził, że dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy, bo jeszcze kiedyś bym chciała pójść na piechotę do centrum i strach pomyśleć, gdzie bym doszła :))
A to nasze ascetyczne mieszkanie ;) Duży pokój będący na razie salonem i sypialnią w jednym:
Dalej jest łazienka i mniejszy pokój, który docelowo ma być sypialnią (nie robiłam zdjęcia, bo jakoś mi się nie mieści w obiektywie. W każdym razie tam po prawej się idzie do łazienki i sypialni).
Kuchnia z moją ulubioną kuchenką:
Oraz piwnica z pralką i moją nową miłością, czyli suszarką:
Kuchnia ma zrobione miejsce na stół i krzesła, co jest bardzo dobrym pomysłem. W ogóle mieszkanie jest dobrze rozwiązane pod kątem funkcjonalnym i jest baaardzo jasne.
Dowód na to, że teraz jemy w domu :)
No w 100% dietetyczne to nie było, ale oprócz niewielkiej ilości parmezanu i mozarelli, makaron był pełnoziarnisty, śmietana chuda zmieszana z jogurtem, plus szynka i pomidory. No dobra i dwa plasterki salami ;)
Aha, zapomniałabym, na koniec jeden z nowych kumpli Pana Koali, Pan bądź Pani Wiewiórka:
No jak superasnie:)) Pamietam moje pierwsze mieszkanie, tez swiecilo pustkami, ale dalo sie przezyc i bylo fajnie. Nie zamienilabym tych wspomnien na nic innego. Mysle, ze dopiero czlowiek dorabiajacy sie od zera, sam bez pomocy rodziny, zna smak samodzielnosci.
OdpowiedzUsuńA kolory jesieni macie przepiekne!!! Wlasnie dokladnie rok temu bylam w Montrealu i jechalismy tam pociagiem z NYC zeby zobaczyc ten cudowny urok jesieni na trasie pociagu. Przepiekna podroz:)))
minimalizm w mieszkaniu bardzo mnie robi, ja bym tak nawet zostawil i nic wiecej nie zmieniał :)) to cos na parapecie to klimatyzator czy radio??
OdpowiedzUsuńpzdr, g_v
btw - a balkon macie na tym kwadracie? mam jeszcze pytanko - w Toronto kursujo bimby? ewentualnie jakbyś kiedyś też na banę trafiła, to ja bym zdjęcie/a bardzo poprosił :))
OdpowiedzUsuńGianni: balkonu niestety nie ma :( Ale nie bardzo byliśmy na pozycji przebierania w propozycjach ;) To na oknie to klima, podobno w tym klimacie bardzo się przydaje, bo mieszkanie są od południa, a w lecie jest duża wilgotność. Bimby kursują, bany jak najbardziej też :) Trafiliśmy podczas jednego łażenia na taką starą, odnowioną lokomotywownię, podeślę Ci zaraz linka do zdjęć. Następnym razem zrobię foty jakichś nowoczesnych plus bimby :)
OdpowiedzUsuńCo do mieszkania to ja też lubię minimalizm, ale jednak wolałabym zamiast materaca wrzucić sofę, a materac przenieść do sypialni :)
Tu masz pociągi stare: http://picasaweb.google.com/lukasz.hoffmann/DlaWikiego?authkey=Gv1sRgCMCG7sSUkM7yJA#
OdpowiedzUsuńTeraz w miejscu lokomotywowni jest browar :)
No to juz gniazdko wijecie! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa forma "torontyjskiej" ;)!
Czekamy na dalsze przygody z kraju losia! :)
stare bany git, ale te apartamentowce w tle jeszcze lepsze!!
OdpowiedzUsuńNo znam ten klimat materaca na podłodze :) Najfajniejsze wspomnienie z pierwszego wynajętego przez nas domu:)Dobrze,że fotografujesz,będzie co dzieciom pokazywać;)A Wiewiórka musi mieć imię!Pozdrowienia z ezoterycznego!
OdpowiedzUsuńWiewior jest w zalobie! dajcie mu orzeszka... Panie Koalo, przygarnij go. Dobrze mu z pyszczka patrzy - no i namiastka Jella...
OdpowiedzUsuńa, czy mnie oczy myla, czy ja znam ta lampe :D
OdpowiedzUsuńNie jest w żałobie, tylko się zagapił ;) Oczy Cię nie mylą :)
OdpowiedzUsuńwiewióry juz dostały duzo orzeszków :)
OdpowiedzUsuńo Pan Koala przemówił :-))
OdpowiedzUsuńNamawiam go cały czas na autorską notkę, ale nie czuje się gotowy mentalnie ;)
OdpowiedzUsuńPan Koala nie bardzo wie o czym pisać, wiele się dzieje o wielu rzeczach można by mówić, ale pisać.. hmm to już gorzej. Ale obiecuje notka będzie, już powstaje w mojej głowie. :D
OdpowiedzUsuń